Temat: "...A w tym roku życzymy Ci męża i dzieci..." po raz 10!
A jeżeli chodzi o randki w ciemno... Cóż. Pewnie znacie pewien rodzaj komedii, najczęściej amerykańskiej produkcji, czyli komedii "romantycznych", w których dziewczyna/kobieta/samiczka idzie na szereg randek w ciemno właśnie. Nieważne skąd bierze kandydatów, czy z netu, czy przez "dobrych znajomych", czy przy pomocy rodziny-nierodziny... ważny efekt wizualny: pani siedzi za stolikiem kawiarnianym, a na przeciwko siedzi "randka". "Randki" się zmieniają, "randki" GADAJĄ, się reklamują, prężą mięśnie, zapewniają CUDA uczynione, seks nieziemski proponują, są oczywiście wszechwiedzący na temat pani - po jednym jej zdaniu nawet... więcej o niej wiedzą niż ona sama kiedykolwiek wiedziała i wiedzieć będzie, wizję wspólnej przyszłości już mają owi "randki", są przekonani, że TO jest już ICH kobieta... ONA ta jedyna, ONI SĄ PRZEKONANI, ONI wiedzią. No i oczywiście każdy z owych "randek" "umie" słuchać tego, co pani ma mu do powiedzenia... jedno wielkie ucho.
Tak więc pani zostaje ta sama, za tym samym stolikiem kawiarnianym... zmieniają się tylko "randki"... co kolejny to "lepszy". Na początku pani jest wyprostowana, uśmiechnięta, trzyma fason... za kolejną zmianą "randki" jej postawa oraz mimika traci na sprężystości, aż przy ostatniej "randce" pani dosłownie wali głową, a dokładnie czołem, w blat tego kawiarnianego stołu. Tak mocno pani uderza, że ciasteczko na spodeczku podskakuje w rytm tych uderzeń.
I się pani pyta wewnętrznie: o co kaman, k**** mać! O co w tym wszystkim kaman i gdzie jest ta moja planeta, z której rzekomo pochodzę... No bo chyba jestem kosmitką. Nie rozumiem ludzi, no nie rozumiem.
Po powrocie do domu, z kolejnej "randki" pani jest zasypywana pytaniami. Kiedyś pani odpowiadała skrupulatnie, opowiadała sytuacje, cytowała "randki" (oczywiście nikt pani nie wierzył, że "randka" coś w stylu: kupiłem ci kawę, zainwestowałem, znaczy idziemy do łóżka - mogła powiedzieć)... Następnie pani wracała do domu i milczała.
Niniejszym pani już na "randki w ciemno" nie chodzi.
Ale to nie zmienia faktu, że społeczeństwo się dziwi: "dlaczego nie chodzisz na randki? Może powinnaś dać szczęściu szansę? No przecież XYZ się tak poznali... a ona nie chciała iść z nim na randkę... widzisz jacy są aktualnie szczęśliwi oraz w ciąży? Może w końcu zaczniesz żyć normalnie!"
W takich sytuacjach pani żałuje, że w nie ma możliwości wymierzania kary śmierci.