konto usunięte
Temat: Ucieczki do wolności - w najnowszym Tygodniku Powszechnym
Ucieczki do wolnościCo roku tybetańska diaspora rosła o kilka tysięcy członków. Byli gwarantem jej żywotności, wiedli za sobą nić kontaktu z ojczyzną. Dziś ta nić się przerwała.
W Indiach żyje ich 100 tys., w Nepalu 20 tys. Po parę tysięcy w Ameryce, Bhutanie, Szwajcarii i na Tajwanie. Po kilkuset w innych krajach europejskich i Australii. Łącznie 150 tys. Tybetańczyków rozrzuconych po świecie. Część urodziła się na uchodźstwie. Najstarsi to dzieci pierwszego pokolenia uciekinierów z Tybetu, którzy dotarli do Indii za Dalajlamą po 1959 r. Pozostali uciekali przez Himalaje, ryzykując życie.
Historia Phuntsoka
Dharamsala. Trwa lekcja angielskiego. Volunteer Tibet to jedna z organizacji pozarządowych, które organizują tu kursy zawodowe dla uchodźców. Każdy z uczestników ma za sobą ucieczkę z Tybetu. Ale pytanie, kto zechciałby się podzielić swą opowieścią, wywołuje milczenie. Wreszcie wstaje chudy, niespełna 40-letni mnich. W okularach bez oprawek, wygląda na intelektualistę.
Phuntsok urodził się w północnozachodnim Tybecie; uciekł 15 lat temu. – Dwa razy przechodziłem przez Himalaje – opowiada. – Za pierwszym razem aresztowała mnie nepalska policja i odesłała w ręce Chińczyków. Spędziłem dwa tygodnie w więzieniu, bez jedzenia. Policjanci bili kijem, kopali. Za drugim razem się powiodło. Była jesień i nie leżało wiele śniegu, ale było zimno, a my nie mieliśmy dużo jedzenia ani ciepłych ubrań. Odmroziłem stopy. Przeprawa w grupie dwunastu mnichów zajęła nam 23 dni.
***
Pierwszym powodem tybetańskiej emigracji są represje religijne. Ok. 45 proc. napływających do Indii uchodźców to mnisi i mniszki (dane za raportem Międzynarodowej Kampanii na rzecz Tybetu „Dangerous Crossing. Conditions Impacting The Flight of Tibetan Refugees” z 2006 r.). Jedni uciekają przed prześladowaniami, inni chcą zdobyć wykształcenie monastyczne, którego uzyskanie uniemożliwiają w Tybecie restrykcje nakładane na klasztory. Dla innych powodem ryzykownej przeprawy jest pragnienie zobaczenia Dalajlamy.
Historia Tashi
– Wsadzili nas do więzienia po tym, jak znaleźli zdjęcie Jego Świątobliwości przy jednej z nas. Potem przeszukiwali każdego dokładnie. Ja też miałam zdjęcia Dalajlamy i Karmapy, ale zaszyte w ubraniu. – Tashi ma 19 lat, ale wygląda na 30.
Pomarszczone dłonie porastają kurzajki. Gdy miała lat 13, rodzice wysłali ją do Indii. Chińscy żołnierze pojmali ją i wsadzili na dwa tygodnie do więzienia z resztą grupy, a potem odesłali do domu.
Tashi: – Większość nie dostaje paszportu, więc uciekają przez Himalaje. Gdybym została w Tybecie, nie miałabym szans na dobrą szkołę. Jeśli przyjęto by mnie do chińskiej szkoły, moi rodzice musieliby płacić wysoki podatek, co byłoby dla nich trudne.
Całość tekstu – już w kioskach
Zapraszamy do najnowszego numeru „Tygodnika Powszechnego”
źródło: tygodnik.onet.pl