Temat: a może jakieś wrażenia po "trylogii buddyjskiej" ?
Hej:)
film był świetnie reklamowany w prasie i mediach:) Byłam strasznie optymistycznie nastawiona, musze jednak przyznac, że mój zapał ostudził się podczas oglądania.
Sądzę, że film był zbyt długi, zbyt trudny w odbiorze, w rezultacie mógł zniechecić.
Oczywiście, z jednaj strony wspaniałe było pokazywanie recytujących swe modlitwy Tybetańczyków, można było wejśc w klimat, wyobrazić sobie, że jesteśmy wśród nich. Z drugiej jednak strony prawie cały film opierał sie włąsnie na tym, co było chyba zbyt duża dawką. Śledzenie ich tekstów i próbowanie wyłapania z nich znaczenia-wymagało wieliej koncentracji-która byłaby ok, ale nie przez ponad 3 godziny.
Miałam też dziwne wrażenie-takie ambiwalentne. Raz, że film był prosty, bo mówił o ogółach, i powtarzał wątki. Dwa, że był trudny, bo nie wyjasniał pewnych pojęć, któe mogły byc dla laików nieczytelne. Myśle, że za szybko były wymieniane pewne istotne wyznaczniki teologi tybetańskiej.
Bardzo podobał mi się fragment o ceremoni pogrzebowej, oraz ten gdy mnisi przygotowywali się do swięta wykonując różne prace ręczne. Przyłapałam się na tym, że im zazdrosze wykonywania tak zajmujacych, rozwijajacych czynności:):P
Ogólnie dobry, ale przeładowany.
Bardziej przystępne, moim zdaniem, byłoby coś w klimatach"Kunduna"