Temat: Tiger temple
Tomasz Tomaszewski:
Dominika a gdzie byłaś w Tiger Temle i ile to kosztowało?
W Kanchanaburi (a raczej w okolicy tego miasteczka- dojechałam do światyni na stopa na motorze :) Byłam rok temu i płaciłam 500 bathów.
Rafale,
nie wiem czy wolałbyś leżeć i pozować do zdjęć będąc tygrysem, czy zostać zatrzelonym w dżungli, by zrobiono z Ciebie drogi dywan. Akurat w Tajlandii tygrysy mają przerąbane tak czy siak (i te żyjące na wolności i te ku uciesze turystów- w niewoli). Sama jestem przeciwniczką cyrków, zoo i tego typu przybytków i sama biłam się z myślami jadąc do świątyni tygrysów. Rzeczywiście są one bardzo spokojne, ale też byłam kilkakrotnie świadkiem, jak tygrys obok którego można sobie zrobić zdjęcie próbował zapolować na sarenkę przechodzącą obok (jest tam wiele zwierząt chodzących sobie swobodnie poza tygrysami), a później na krowę- nie wiem czy robiłby to będąc na środkach uspokajających czy innych otępiaczach. Być może tak, ale nie wiem. Trzeba go było długo uspokajać, by nieco ujarzmić naturalny instynkt.
Jak komuś przeszkadza coś takiego, to niech idzie protestować pod główną bramę ZOO w swoim mieście- tam z pewnościa też jest niejeden tygrys. W Tiger Temple maja one dużo swobody, jest to coś w rodzaju safari, a tygrysa są zżyte z mnichami- tak to przynajmniej wygląda. Więc jeśli już rzeczywiście chcecie komuś realnie pomóc to bojkotujcie cyrki, w których zwierzęta są naprawdę nieszcześliwe, pozamykane w małych klatkach, nie mówiąc już o tym, że pozanikały ich wszystkie naturalne instynkty. Uwierzcie, że więcej krzywdy dzieje się psom trzymanym w mieszkaniach w bloku i czekających na swoich opiekunów po 8h aż ci powrócą z pracy niż tym tygrysom mieszkającym wciąż w swoim naturalnym klimacie i środowisku.