Temat: Koh lipe, bungalow
Tomasz Wójcik:
Pozwolę sobie dodać coś od siebie. Na Ko Lipe dotarłem, zwiedziłem jej trzy główne plaże i muszę stwierdzić, że wyspa jest po prostu przeciętna. Biorąc pod uwagę czas potrzebny na dotarcie (lot z Bangkoku do Hat Yai, transport z lotniska do Pak Barra, transfer łodzią na Ko Lipe), wysokie ceny na samej wyspie (w porównaniu do cen na innych, bardziej dostępnych wyspach), oraz panujący w niektórych częściach wyspy bałagan (gruzowiska i śmieci widoczne wzdłuż dróg łączących plaże, jak i w wielu miejscach bezpośrednio za resortami), odniosłem wrażenie, że zagospodarowywaniu wyspy nie towarzyszy żaden plan i już za chwilę Ko Lipe straci resztę ze swojej atrakcyjności. Moim zdaniem wyspa jest zbyt mała, aby przyjmować taką ilość turystów.
Wybierzcie się na Ko Mak, leżącą w sąsiedztwie Ko Chang - całkowicie inna jakość wypoczynku (w tym także całkowicie inna mentalność jej mieszkańców), a wysepka również niewielka.
To mamy zupełnie inne odczucia. Co prawda nie wiem jak z transportem, bo my płynęliśmy tam z Langkawi (btw też fajna wyspa), więc było blisko.
Piasek bialutki i drobny prawie jak mąka, woda szmaragdowa. Nie ma wysokich budynków, betonu, dróg. Wyspa faktycznie malutka, wszędzie blisko, ceny może nieco wyższe, ale bez przesady. Obiad jedliśmy za 6-7zł i bynajmniej nie było to takie paskudne jedzenie jakie można dostać na lotniskach, przystaniach, czy w najtańszych budach z jedzeniem ulicznym, naleśniki z bananami i nutellą 4zł, całodniowy snorkerling 55-65zł, woda 0.6l 1.5zł, 1h masażu 25zł. Czy to dużo, czy mało to każdy musi sobie sam odpowiedzieć.
W niektórych miejscach faktycznie mogli by uprzątnąć gruz, a centralna część wyspy swą urodą nie powala, przy resortach śmieci nie widziałam, tym bardziej na plaży. Jeśli już przy plażach jesteśmy, to wcale nie są zatłoczone (początek kwietnia, możliwe że w sezonie wygląda to inaczej). Kilka osób można znaleźć na Pattaya Beach (ale bynajmniej nie tyle co na plażach europejskich), za to na Sunrise Beach byliśmy często sami. Sporo rybek i nieco korali już przy samym brzegu, ja spędzałam spoooro czasu w wodzie.
Ludzie sympatyczni, choć ja mam niesamowite szczęście w życiu i głównie takich na swej drodze spotykam.
BTW nie należę do fanów "palmowania" i mimo wszystko jakieś atrakcje na tej wyspie dla siebie znalazłam. :)
Nawiązując do głównego pytania w tym wątku, nocowaliśmy w Jacks Jungle i była to dość fajna przygoda. :] Choć IMO klimatyzacja by się przydała, wiatrak+moskitiera to nie jest najszczęśliwsze połączenie. Mnie upały nie przeszkadzają, ale mój facet nieco narzekał i stwierdził że mogliśmy dopłacić do Mountain Resort.