Wojciech Leśniak

Wojciech Leśniak I'm searching the
peace of mind

Temat: Birma - Jezioro Inle

Pytanie do osób, które niedawno tam były.
Czy ustalając z "kapitanem" łódki całodzienny rejs moge ustalić sobie z nim trasę wg mojego uzania i plany, czy mają standardowe trasy, którymi woża turystów? Chcę ominąć różne warszaty produkujące lokalne pamiątki, które trzeba kupić, oraz inne miejsca handlowe i usługowe.
Ela Sermet

Ela Sermet Recruiter (Prosze o
kontakt przez
Linkedin)

Temat: Birma - Jezioro Inle

Możesz z nimi negocjować że nie interesują Cię żadne zakupy i nie zamierzasz zwiedzać żadnych sklepów - ale wtedy wycieczka będzie droższa - ponieważ dzięki temu, że zabiorą Cię do danego sklepu to dostają od właściciela za to pieniądze. Sklepy nie są takie złe - na pewno nie masz obowiązku kupowania czegokolwiek. Max zwiedzasz 3 takie sklepy, które i tak położone są blisko pagod i klasztorów.
Nie polecam klasztoru skaczących kotów :) bardzo naciągana atrakcja
Sławne ogrody też już niestety przestały istnieć
Andrzej Jagiełło

Andrzej Jagiełło Pilot wycieczek,
przewodnik
warszawski i doradca
podróżni...

Temat: Birma - Jezioro Inle

Ja zaś wybrałbym się do klasztoru skaczących kotów, mimo iż tak jak moja przedmówczyni dobrze wskazała "jest to naciągana atrakcja". Tam nie są koty ważne, ale dzieciaki, które spędzają czas na zgłębianiu nauk Buddy. Charakterystyczne jest to, że jak się tam wejdzie, wszyscy czytają, medytują. Jak się wyjdzie i popatrzy w stronę klasztoru, to widać wszystkich czytających wcześniej w oknach przyglądających się nam. Las małych główek zaciekawionych, rozprawiających o tym, a kto ich tym razem odwiedził. Dzieci są dziećmi. Jest to moim zdaniem dowód na to, iż zagraniczni turyści "o dużych nosach" nie często tam zaglądają. Takie są moje doświadczenia z pobytów tam.

Tak samo jak moja przedmówczyni proponuję, aby potargować się o wycieczkę bez "emporiów", chociaż akurat jedno związane z papierosami i cygarami było ciekawe ze względu na typy ludzkie i ich pracę, jaką tam wykonywano. Na pewno zaś warto, aby zawieźli na pływający targ. Nie jest on może tak głośny, jak ten ogólnie znany z Bangkoku, jednakże bardziej naturalny, gdzie nikt nie zwraca na Ciebie uwagi. Można zejść na ląd i wziąć np udział w grze Bingo - spadek po angielskim panowaniu. Na wejście: 100 kyatów (10 centów). Spora szansa wygranej. Pieniądze krążą, kostki także. Cudzoziemiec jest traktowany tak samo jak miejscowi i może wygrać!!! :-)

Następna dyskusja:

Birma: moze cos w koncu drg...




Wyślij zaproszenie do