Temat: a wczesną wiosną...?
Parę lat temu uciekłyśmy z koleżanką z Wielkanocy właśnie w Bieszczady. Wówczas wypadało to w kwietniu. Jeszcze chłodno i wietrznie, ale trafiłyśmy na sporo słońca. Dużo błota, wiele szlaków pozamykanych przed sezonem. Ale niezawodne schronisko Pod Małą Rawką to fantastyczna przystań, zważywszy, że gościło tylko nas i przez jedną noc jeszcze jakąś parę. W górach kompletne pustki, na trasie od Cisnej do Ustrzyk Górnych natykałyśmy się na ruch rzędu kilku maksymalnie samochodów przez cały dzień. Rude połoniny przeplatały się z topniejącymi płatami śniegu. I jedno czego nie da się po prostu zapomnieć - wystarczyło po prostu się rozejrzeć, zamilknąć na chwilę i posłuchać, by usłyszeć jak przyroda wokół dosłownie kipi budzącym się po zimie życiem. Nigdy wcześniej ani nigdy później nie pamiętam widoku TAKIEJ wiosny jak właśnie tam wtedy :)
I żałuję, że nie miałam dotąd okazji tego powtórzyć. Ale wczesną wiosnę w Bieszczadach szczerze polecam, tylko trzeba wziąć poprawkę na panujące tam przejściowe i nieco utrudnione warunki pogodowo-terenowe :)
P.S. Krokusów nie pamiętam tam wtedy, za to natykałyśmy się na całe stadka lepiężników białych i żółtych kwiatków podbiału, liczne śnieżyce wiosenne i wiele, wiele innych mniej lub bardziej indentyfikowalnych roślinek :) wszędzie też panoszyły się całe stada kwiczołów, mnóstwo widziałyśmy drozdów obrożnych, zięb, pliszek, zdarzało się nawet wypatrzyć krążącego po niebie orlika krzykliwego :) fajne wrażenie robią także pełne żabiego skrzeku galaretowane kałuże :)
Dominika Nawrocka edytował(a) ten post dnia 11.02.09 o godzinie 20:40