Jacek Donda

Jacek Donda Senior Risk Analyst,
Sydney

Temat: GADU-GADU...

... chciałbym w tym miejscu zainicjować forum wymiany myśli różnych, niekoniecznie związanych z Sydney.

Czymkolwiek chcecie się podzielić - PISZCIE.

pozdrawiam,
Jacek

PS. Tak na marginesie, widział ktoś ostatnio jakiś fajny film w kinie?

konto usunięte

Temat: GADU-GADU...

Witam Jacku,

Tak, jak wspomnialam po krotce wczoraj - widzialam cos ciekawego. Tym razem jednak nie w kinie, ale w domu pod cieplym kocem (bo przeciez mamy srodek zimy :). Otoz nadrabiam zaleglosci filmowe ostatnimi czasy. Wczoraj byl wieczor "Siedmiu Lat w Tybecie". Wierzcie, lub nie, ale to moj pierwszy raz z tym filmem.

I moje przemyslenia:
Ile pieknych rzeczy mija nas co dnia poniewaz dazymy do zaspokojenia swoich doczesnych potrzeb? Ilu wspanialych ludzi odwraca sie od nas jedynie dlatego, ze nie mamy czasu ich dostrzec? I czy mozliwe jest w dzisiejszym swiecie byc po prostu "dobrym czlowiekiem"?

I czy kiedykolwiek mozemy przestac uczyc sie na wlasnych bledach?

Monika
Jacek Donda

Jacek Donda Senior Risk Analyst,
Sydney

Temat: GADU-GADU...

Ups... Nigdy nie widziałem tego filmu. Chyba musze nadrobić.

Za to ostatnio widziałem La Vie en Rose... rola żeńska jest iście oskarowa

konto usunięte

Temat: GADU-GADU...

Musisz powiedziec mi nieco o tym filmie. No i oczwiscie, gdzie w Sydney moge go zobaczyc!? Niestety znam tylko jedno kino tutaj - to "typowe" na George Street. Sprawdzalam, tam nie graja...

Zobaczylam wiec kolejna "Szklana Pulapke" (wciaz mnie zastanawia, jak mozna bylo zrobic tak glupie i "jadnorazowe" tlumaczenie tematu). Oczywiscie, nieustajaca akcja, niewiele glebszego sensu...

A ja ostatnio wciaz w Sydney (nie na gościnnych wystepach :). Odkrywam na nowo poezje... Sadzilam, ze z niej wyroslam, ale nic bardziej mylnego...

Przypomina mi sie to wspaniale uczucie, ktore towarzyszylo mi czesto w szkole sredniej (kiedy to zglebialam tony i tony wspanialej literatury pod czujnym okiem profesor Mruz, i tu uklony...) wewnetrznego dopelnienia, uduchowienia...

Jakze latwo w codziennym pedzie zaracic to uczucie...

I jakze pieknie, ze wrocilo ono do mnie wlasnie w Sydney :)

Pozdrawiam zza krzywego zwierciadla ludzkiej percepcji,

Monika
Jacek Donda

Jacek Donda Senior Risk Analyst,
Sydney

Temat: GADU-GADU...

Tylko George??? No wiesz, jak możesz!!! W Sydney jest z 50 kin!!! Łącznie z takimi, których nie znajdziesz nigdzie indziej na świecie - kino w samym sercu Centenial Parku - gdzie siedzi się na kocach, poduchach i czym tam kto ma, z winem i wszelkim możliwym prowiantem. Albo "kino" z ekranem wynurzajcym się z wody i z widokiem na most i operę, albo...

Masz dużo do nadrobienia (pewnie porównywalnie do mnie w kwestii poezji ;)

A co do samego Życia róży - rewelacja, szczególnie jeśli ktoś lubi filmy biograficzne.

Ponadto polecam jeszcze Amazing Grace i After the Wedding. Ten ostatni dla miłośników filmów północnoeuropejskich i Sussane Bier (jeśli ktoś zna).

konto usunięte

Temat: GADU-GADU...

No to sie dowiedzialam :)
Jacek D.:
Tylko George??? No wiesz, jak możesz!!! W Sydney jest z 50 kin!!! Łącznie z takimi, których nie znajdziesz nigdzie indziej na świecie - kino w samym sercu Centenial Parku - gdzie siedzi się na kocach, poduchach i czym tam kto ma, z winem i wszelkim możliwym prowiantem. Albo "kino" z ekranem wynurzajcym się z wody i z widokiem na most i operę, albo...

Masz dużo do nadrobienia (pewnie porównywalnie do mnie w kwestii poezji ;)

A co do samego Życia róży - rewelacja, szczególnie jeśli ktoś lubi filmy biograficzne.

Ponadto polecam jeszcze Amazing Grace i After the Wedding. Ten ostatni dla miłośników filmów północnoeuropejskich i Sussane Bier (jeśli ktoś zna).

konto usunięte

Temat: GADU-GADU...

Ach czyli takie gadki szmatki o wszystkim i o niczym...

w takim razie ja bym chciał o czymś zacząć:)) może to temat mało związany z poprzednim ale ostatnio usłyszałem że są w Sydney całodobowe komisariaty:) nie żebym chciał tam często bywać ale czy to oznacza że niektóre komisariaty są otwarte tylko w określonych porach?? to dosyć ciekawe bo wyobraźcie sobie taki komisariat w Polsce:))
Jacek Donda

Jacek Donda Senior Risk Analyst,
Sydney

Temat: GADU-GADU...

Mirosław W.:
Ach czyli takie gadki szmatki o wszystkim i o niczym...

w takim razie ja bym chciał o czymś zacząć:)) może to temat mało związany z poprzednim ale ostatnio usłyszałem że są w Sydney całodobowe komisariaty:) nie żebym chciał tam często bywać ale czy to oznacza że niektóre komisariaty są otwarte tylko w określonych porach?? to dosyć ciekawe bo wyobraźcie sobie taki komisariat w Polsce:))


No tak, brzmi to zabawnie, ale to prawda. Są to tzw. part-time operations, głównie w "terenie" lub małych miasteczkach i przypominają trochę pocztę ;) Zreszta trudno się dziwić, skoro tam i tak przeważnie nic specjalnego (z punktu widzenia policji) się nie dzieje.

Ale za to w Sydney... No tu to już nie ma żartów. Zresztą lada moment będziemy mieli pokaz siły podczas posiedzenia APEC. Może być całkiem gorąco.
Jacek Donda

Jacek Donda Senior Risk Analyst,
Sydney

Temat: GADU-GADU...

Zreszta a propos czasu pracy posterunków, wierz mie, to bynajmniej nie będzie jedyna "instytucja", która Cię zaskoczy swoim czasem pracy.

A poza tym to już chyba mamy wiosnę - w nocy ciepławo, a w dzień 24C i blue sky.

konto usunięte

Temat: GADU-GADU...

No z tym APEC'kiem, to bylo OK. Jeden Bin Laden i to oszukany, mnostwo murow, murkow - nie wiadomo po co.
Po przeciez terrorysta nie przyleci do Oz, bo za daleko :D

A jezeli chodzi o czas pracy urzedow wszelakich, to rewelacja - moja komorka utknela na przejsciu granicznym, bo podczas lotu "przytyla" (zwiekszyla sie waga opakowania :D ), a po odszkodowanie z racji ubezieczenia wybieram sie juz 3 miesiace na poczte, bo oni zaczynaja i koncza prace podczas gdy ja ciezko pracuje!

Jak slusznie powiedzial mi Jacek (zreszta teraz to ja tez taki madry jestem) - jak wysylac, to kurierem.

No i pozdrawiam cieplo, bo to u Nas cieplo przeciez!
Monika G.

Monika G. Analityk kredytowy

Temat: GADU-GADU...

Jacek D.:
Zreszta a propos czasu pracy posterunków, wierz mie, to bynajmniej nie będzie jedyna "instytucja", która Cię zaskoczy swoim czasem pracy.
możesz rozwinąć wątek. Pamiętam tylko sklepy od 5am do 5pm w outback'u i miałam problem bo przywykłam do zakupów późnym wieczorem a nie bladym świtem :-)
Jacek Donda

Jacek Donda Senior Risk Analyst,
Sydney

Temat: GADU-GADU...

Monika D.:
Jacek D.:
Zreszta a propos czasu pracy posterunków, wierz mie, to bynajmniej nie będzie jedyna "instytucja", która Cię zaskoczy swoim czasem pracy.
możesz rozwinąć wątek. Pamiętam tylko sklepy od 5am do 5pm w outback'u i miałam problem bo przywykłam do zakupów późnym wieczorem a nie bladym świtem :-)


Od 5 rano??? To dla mnie nowość. Tu w Sydney nawet tego nie mamy, sklepy otwierają się najwczesniej o 6 (mówię oczywiście o Coles’iach i Woolis’ach). A o całodobowych supermarketach można tylko pomarzyć, choć i tak nie jest źle, bo zamykane są zazwyczaj o północy. Po 12 to już tylko 7/11.

Niestety cała reszta nie wygląda już tak różowo.

Banki. Z nimi jest chyba najgorzej - przeważnie otwierane są o 9.30 i zamykane o 16.30 - 17. To w dni owszednie. W soboty jest czynny jeden oddział na 10 i tylko do 12. Niedawno ANZ zaczął „coś” robić w tej kwestii, ale to tylko wyjątek potwierdzający regułę. Dlatego oczywiście lepiej jest załatwiać co tylko sie da online. A tak na marginesie, to cała bankowość australijska jest w tyle za polską.

Poczta. To kolejna perełka, zaraz po bankach. Godziny otwarcia zależne od lokalizacji, standard to 9 -17, ale niektóre, podobnie jak urzędy, otwierają się pół godziny później i zamykają pół godziny później. Urząd, z którego korzystamy w biurze jest czynny UWAGA! od 8.30. Ale zamyka sie standardowo czyli o 17. O wizycie na poczcie w sobotę lub niedzielę można zapomnieć. Choć w tym miejscu, gwoli sprawiedliwości, muszę dodać, że są tzw. agencje pocztowe, jedna jest niedaleko naszego domu i działa jako dodatkowe okienko w.... aptece, która jest czynna 365 dni, 8 - 21. Więc ostatecznie nie jest tak tragicznie, bo panie farmaceutki są przeszkolone w zakresie sprzedaży znaczków oraz wydawania paczek i listów.
No i jeszcze dwie ciekawostki pocztowe - ze świecą można szukać urzędów całodobowych, a listy zwykłe wyjmowane są ze skrzynek RAZ dziennie o 18.

Urzędy. Tu panuje pełna dowolność, oczywiście w granicach 9 - 17. Niestety często jest to po 9 i mocno przed 17. Wszystko zależy jaki to jest urząd (stanowy, federalny, lokalny). Niektóre poszły nawet dalej i są czynne tylko w określone dni tygodnia.

Sklepy (niespożywcze). Standard to 10 - 17. Ale oczywiście wszystko zależy od lokalizacji i sklepu. Np. w Westfiled’dzie na Bondi Jnct. wszystkie sklepy są czynne do 19, ale już w mieście (tzn w CBD - central business district) - o 17 trudno nawet napić się kawy, a życie przenosi sie do miejsc/dzielnic rozrywki (wszelakiej). Jest też dużo pozytywnych perełek, ale trzeba się trochę wysilić, żeby je znaleźć. Jedną z naszych ulubionych jest księgarnia Borders’a we wspomnianym przed chwilą Westfieldzie, czynna do 23, a w niej - Gloria Jeans, w której można się naczytać do woli (książek i gazet z tejże księgarni), napić kawy i zjeść ciacho.

Restauracje, kawiarnie, jadłodajnie etc. Jak w większości krajów anglosaskich obowiązują ścisłe pory karmienia - śniadanie (przeważnie do 11 ale czesto „całodzienne”), lunch - (przeważnie między 11 a 14), kolacja (przeważnie od 17.30 - 18). Oczywiście jak zawsze sa wyjątki, a podział ten dotyczy głównie restauracji.

O part-time’owych komisariatach już pisałem.

A no i nasza polska specjalność - Konsulat RP, poniedziałek - piątek 9 - 13, tylko w środę 11 - 15. Komentarz pozostawiam czytelnikom (i petentom).

Ustawowym dniem na zakupy jest czwartek. W ten dzień wszystkie sklepy są czynne do 21.

Podsumowując, zasada (czytaj: przekaz dla narodu) jest bardzo prosta: cokolwiek masz do załatwienia - załatw to w godzinach pracy albo w czwartek właśnie. Tak aby w popołudnia i weekend mieć czas tylko dla: rodziny, znajomych, BBQ z mate’mi, siebie, kota busia (w zalezności co kto lubi).

Na początku mnie to irytowało, ale z czasem muszę przyznać, że ma to głęboki i bardzo pozytywny sens (podobnie zresztą jak mundurki w tutejszych szkołach ;)

konto usunięte

Temat: GADU-GADU...

No nasz konsulat wspanialy, to przechodzi w Australijskosci samych Aussies!

Poza tym - chyle czola! Jakie profesjonalne zebranie informacji (dzisiaj nie bylo imienin ani szefa)
Jacek Donda

Jacek Donda Senior Risk Analyst,
Sydney

Temat: GADU-GADU...

Dzięki, starałem się jak mogłem.
Oczywiście jak zawsze proszę o wszelkie uwagi i komentarze.

A u mnie dziś podsumowanie miesiąca i pożegnanie szefa.
Monika G.

Monika G. Analityk kredytowy

Temat: GADU-GADU...

Jacku, jestem pełan uznania dla Twojej wiedzy.
Przypomina mi się jak brat będąc na stypendium w Grecji opowiadał jak tamtejsze urzędy, sklepy i itp działały w bardzo dziwnych i nieregularnych porach a już napewno nie tych, kiedy ludzie są po pracy i aby załatwić cokolwiek najpewniejszty termin to 10-11 w poniedziałki bo potem nic nie było już pewne. Wynikało to jednak z umiłowania do siesty i strajków wszelakich :-)

co do sklepów od 5 rano - było to w miasteczku HAY na drodze z Sydney do Adelaida i od Wielkiego Czwartku do Niedzieli wszystko było zamknięte w ogóle poza stacją benzynową [ dzięki Bogu ] i chcąc niechcąc post mieliśmy Wielki i przymusowy :-) aż nadeszła niedziela i śniadanko wielkanocne w Adelaidzie w McDonal's [ to był jedyny raz jak zatęskniłam za Polską będąc tam :-]
Jacek Donda

Jacek Donda Senior Risk Analyst,
Sydney

Temat: GADU-GADU...

To by tylko "zarys" ;)

Przeoczyłem:
- ogród botaniczny (czynny od 7 do 17 lub 20 w zależności od sezonu),
- Centennial Park (6 - 17.30 / 20)
- muzea (generalnie od 9 do 17, także w poniedziałki ;)

A propos świąt - zapomniałem dodać, że wtedy niektóre centra handlowe są czynne NON-STOP po 30 kilka godzin, podobnie zresztą jak Fish Market (ręka do góry kto był). Idealna sprawa dla nocnych marków, spóźnialskich lub homofobów.

A śniadanie Wielkanocne w McD kojarzy mi się z Wigilią na plaży, Mikołajem w krótkich spodenkach i reniferami w okularach przeciwsłonecznych. Ehhh, Aussies nie mają pojęcia o świętach.

Tak na marginesie, to bardzo ciekawa z punktu marketingowo-sprzedażowego jest kwestia obchodu świąt wszelakich włączając Australia Day, Walentynki, ANZAC Day, Dzień Matki i Ojca (dnia dziecka brak), urodziny królowej, koniec roku finasowego (30.06) i pewnie jeszcze kilka innych.

konto usunięte

Temat: GADU-GADU...

Jacek D.:
Tak na marginesie, to bardzo ciekawa z punktu marketingowo-sprzedażowego jest kwestia obchodu świąt wszelakich włączając Australia Day, Walentynki, ANZAC Day, Dzień Matki i Ojca (dnia dziecka brak), urodziny królowej, koniec roku finasowego (30.06) i pewnie jeszcze kilka innych.

A moglby Szanowny Przedmowca rozwinac tenze marginalny watek please.
Jacek Donda

Jacek Donda Senior Risk Analyst,
Sydney

Temat: GADU-GADU...

Krzysztof T. T.:
Jacek D.:
Tak na marginesie, to bardzo ciekawa z punktu marketingowo-sprzedażowego jest kwestia obchodu świąt wszelakich włączając Australia Day, Walentynki, ANZAC Day, Dzień Matki i Ojca (dnia dziecka brak), urodziny królowej, koniec roku finasowego (30.06) i pewnie jeszcze kilka innych.

A moglby Szanowny Przedmowca rozwinac tenze marginalny watek please.


Oczywiście.

Tendencja z którą mamy tu do czynienia już wystepuje w mniejszej lub większej formie w Polsce. I pewnie tylko kwestią czasu jest, kiedy zmyślni polscy marketing managerowie prześcigną australijskich w finezji i różnorodności rozwiązań.

Generalnie idea jest zbliżona do tej wyłożonej mi niedawno w prostych słowach w salonie samochodowym: niezakupione samochody tanieją każdego dnia, a procent zysku nie jest tak istotny jak obrót i pozbycie się wciaż starzejącego się towaru. To oczywiście nic odkrywczego, jednak tutaj normą jest wykorzystywanie wszelkich możliwych świąt (wspomnianych już w poprzednim poście) do organizowania wyprzedaży i promocji. Co więcej, siła i zakres akcji przy okazji quasiświąt (dzień matki, ojca, Walentynki etc.) lub ważnych dat (np. koniec roku finasowego 30 czerwca) są zbliżone do tych z okazji „standardowych” świąt (Bożenarodzenie i Wielkanoc).
Oczywiście jak najbardziej stosuje się „zwykłe”, regularne promocje, ale przynajmniej raz na 2 miesiące trzeba opróżnich półki i magazyny pod nowy towar. A każda okazja ku temu jest dobra (łącznie z dniem ANZACów - wojsk AUS-NZ - upamiętniającym ich potworną rzeź na tureckiej plaży Gallipoli). Czasami ma się wręcz wrażenie, że przez cały rok trwa nigdy niekończąca się promocja, tylko nazwy „świąt” - okazji się zmieniają.

Ostateczną, niezawodną i zawsze skuteczną bronią w walce z opornymi klientami jest roczna wyprzedaż w drugi dzień świąt (boxing day sale). Wtedy przed dwoma największymi tzw. department stores - David’em Jones’em i Myer’em (coś na kształt naszych domów centrum) ustawiają się gigantyczne kolejki (pierwsi kolejkowicze przychodzą ciemną nocą), a sceny rozgrwające się po otwarciu sklepowych podwoi, można porównać tylko z tymi jakie miały miejsce po rzuceniu do PDTu, CDTu, Feniksa lub Smyka zachodniego (lub często jakiekiegokolwiek) towaru, a dla młodszych czytelników - z otwarciem nowego sklepu Media Marktu. Igrzyska trwają kilka dni, a krwawe relacje (z ogołoconymi półkami w tle) obiegaja cały świat.

Ponieważ wszystko opiera się na kalendarzu, a w tym okresie (październik) nie ma żadnych znaczących świąt - ktoś wpadł na genialny pomysł i wymyślił tzw midseason sale - wszystko przecenione o 30% i więcej.

I chyba najlepszym komentarzem dla całego tego zjawiska jest jeden z prasowych tytułów - „Discount inferno”.

PS. Niezależnie od tego wszystkiego co tu napisałem - w prawie każdym sklepie, przy zakupie powyżej kilkuset - tysiąca dolarów można negocjować cenę. Czyż to nie jest piekne?
Monika G.

Monika G. Analityk kredytowy

Temat: GADU-GADU...

W Polsce przejawia się to raczej adoptowaniem wszelakich "świąt" aby zapełnić kalendarz i wcisnąć różne towary wcale nie po atrakcyjnych cenach, wręcz przeciwnie sprzedać ludziom to czego nie potrzebują w imię "uczczenia ważnego święta", którego jeśli nie obchodzisz to znaczy, że nie jesteś nowoczesny. A wyprzedaże nadal kuleją. Sklepy wolą oddać do centralnego magazynu towar niż go sprzedać dużo poniżej ceny,nawet jak jest uszkodzony.

Jacku, napisz mi dokładnie gdzie jest to kino pod chmurką w Sydney. Planuję być w Australii od połowy stycznia i może uda mi się wybrać.
Jacek Donda

Jacek Donda Senior Risk Analyst,
Sydney

Temat: GADU-GADU...

O ile wiem, w Sydney jest kilka kin pod pod chmurką.

Jednak tylko dwa z nich, o zupełnie innym klimacie, wymagają szerszego omówienia.

Pierwsze, dobre dla yuppies, starszych małżeństw, tych co pierwszy raz lub jako punkt programu pozwalający skrócić wizytę sztywnych teściów. Myślę o absolutnie niesamowitym - OpenAir Cinema w Botanic Gardens. Tego się nie da opisać, to trzeba zobaczyć. My osobiście nie byliśmy widzami, ponieważ bilety „znikają” dosłownie w mgnieniu oka zaraz po ogłoszeniu programu na dany sezon. Jedną z atrakcji, poza oczywiście oszołamiającym widokiem na Operę, Most, City (North and South) oraz kawałek Botanic Garden, jest ekran, który wynurza się z wody.

Drugi, wyśmienity na wszelkie grupowe pikniki (własne jedzenie i alkohol dozwolone, a nawet wskazane), luźne konwenanse, relaksacyjną atmosferę bez skrępowania - na kocu i poduszkach lub czymkolwiek co przyniesie się z domu - to oczywiście Moonlight Cinema w Centennial Parku. View nie jest tak zabójcze, ale klimat o niebo lepszy. Byliśmy tam raz i... złapał nas deszcz pod sam koniec filmu. I tu UWAGA! - z okazji deszczu nasze bilety były ważne na jakikolwiek inny seans.

Poza tym sa jeszcze:
- Starlight Cinema at North Sydney Oval,
- Kino w Sydney Olympic Park,
- 2 drive-ins w Blacktown i Bass Hill.

A do tego jeszcze kilka miejsc, gdzie organizowane sa spektakle na wolnym powietrzu, czy też koncerty np. jazzowe (Jazz w Domain i Taroonga Zoo, Festival w Hyde Park, etc.) Dzieje się naprawdę wiele, tylko trzeba śledzić.



Wyślij zaproszenie do