Temat: GADU-GADU...
Monika D.:
Jacek D.:
Zreszta a propos czasu pracy posterunków, wierz mie, to bynajmniej nie będzie jedyna "instytucja", która Cię zaskoczy swoim czasem pracy.
możesz rozwinąć wątek. Pamiętam tylko sklepy od 5am do 5pm w outback'u i miałam problem bo przywykłam do zakupów późnym wieczorem a nie bladym świtem :-)
Od 5 rano??? To dla mnie nowość. Tu w Sydney nawet tego nie mamy, sklepy otwierają się najwczesniej o 6 (mówię oczywiście o Coles’iach i Woolis’ach). A o całodobowych supermarketach można tylko pomarzyć, choć i tak nie jest źle, bo zamykane są zazwyczaj o północy. Po 12 to już tylko 7/11.
Niestety cała reszta nie wygląda już tak różowo.
Banki. Z nimi jest chyba najgorzej - przeważnie otwierane są o 9.30 i zamykane o 16.30 - 17. To w dni owszednie. W soboty jest czynny jeden oddział na 10 i tylko do 12. Niedawno ANZ zaczął „coś” robić w tej kwestii, ale to tylko wyjątek potwierdzający regułę. Dlatego oczywiście lepiej jest załatwiać co tylko sie da online. A tak na marginesie, to cała bankowość australijska jest w tyle za polską.
Poczta. To kolejna perełka, zaraz po bankach. Godziny otwarcia zależne od lokalizacji, standard to 9 -17, ale niektóre, podobnie jak urzędy, otwierają się pół godziny później i zamykają pół godziny później. Urząd, z którego korzystamy w biurze jest czynny UWAGA! od 8.30. Ale zamyka sie standardowo czyli o 17. O wizycie na poczcie w sobotę lub niedzielę można zapomnieć. Choć w tym miejscu, gwoli sprawiedliwości, muszę dodać, że są tzw. agencje pocztowe, jedna jest niedaleko naszego domu i działa jako dodatkowe okienko w.... aptece, która jest czynna 365 dni, 8 - 21. Więc ostatecznie nie jest tak tragicznie, bo panie farmaceutki są przeszkolone w zakresie sprzedaży znaczków oraz wydawania paczek i listów.
No i jeszcze dwie ciekawostki pocztowe - ze świecą można szukać urzędów całodobowych, a listy zwykłe wyjmowane są ze skrzynek RAZ dziennie o 18.
Urzędy. Tu panuje pełna dowolność, oczywiście w granicach 9 - 17. Niestety często jest to po 9 i mocno przed 17. Wszystko zależy jaki to jest urząd (stanowy, federalny, lokalny). Niektóre poszły nawet dalej i są czynne tylko w określone dni tygodnia.
Sklepy (niespożywcze). Standard to 10 - 17. Ale oczywiście wszystko zależy od lokalizacji i sklepu. Np. w Westfiled’dzie na Bondi Jnct. wszystkie sklepy są czynne do 19, ale już w mieście (tzn w CBD - central business district) - o 17 trudno nawet napić się kawy, a życie przenosi sie do miejsc/dzielnic rozrywki (wszelakiej). Jest też dużo pozytywnych perełek, ale trzeba się trochę wysilić, żeby je znaleźć. Jedną z naszych ulubionych jest księgarnia Borders’a we wspomnianym przed chwilą Westfieldzie, czynna do 23, a w niej - Gloria Jeans, w której można się naczytać do woli (książek i gazet z tejże księgarni), napić kawy i zjeść ciacho.
Restauracje, kawiarnie, jadłodajnie etc. Jak w większości krajów anglosaskich obowiązują ścisłe pory karmienia - śniadanie (przeważnie do 11 ale czesto „całodzienne”), lunch - (przeważnie między 11 a 14), kolacja (przeważnie od 17.30 - 18). Oczywiście jak zawsze sa wyjątki, a podział ten dotyczy głównie restauracji.
O part-time’owych komisariatach już pisałem.
A no i nasza polska specjalność - Konsulat RP, poniedziałek - piątek 9 - 13, tylko w środę 11 - 15. Komentarz pozostawiam czytelnikom (i petentom).
Ustawowym dniem na zakupy jest czwartek. W ten dzień wszystkie sklepy są czynne do 21.
Podsumowując, zasada (czytaj: przekaz dla narodu) jest bardzo prosta: cokolwiek masz do załatwienia - załatw to w godzinach pracy albo w czwartek właśnie. Tak aby w popołudnia i weekend mieć czas tylko dla: rodziny, znajomych, BBQ z mate’mi, siebie, kota busia (w zalezności co kto lubi).
Na początku mnie to irytowało, ale z czasem muszę przyznać, że ma to głęboki i bardzo pozytywny sens (podobnie zresztą jak mundurki w tutejszych szkołach ;)