Piotr M. Lubię to, co robię.
Temat: Relacja z rodzinnego wyjazdu
Daty 01-17.08.2013Ilość osób 2 dorosłe, dziecko 5,5 roku (ceny hoteli, wstępów itp. podaje za naszą trójkę)
Transport Renault Clio z silnikiem 1,2
Przejechane kilometry - 2750, w tym po Rumunii - 1450
Koszt całkowity – 7770 PLN
Ubezpieczenie – 234 PLN
Benzyna droższa niż w Polsce, po około 6-6.50 PLN za litr
Pozostałe ceny niższe, lub zdecydowanie niższe niż w Polsce (hotele od 100 do 140 PLN za 3 osoby, wino w restauracji 18 PLN, obiady w restauracjach 50-90 PLN za 3 osoby, wspaniałe ciastka i słodycze)
Przelicznik 1 Lei = 1 PLN
Wstęp
Była to podróż zaskoczeń.
Zaskoczenie 1 – Słowacja jest dużo biedniejsza od Polski i ma fatalne drogi. Słowacy narzekają, że po wprowadzeniu Euro żyje im się zdecydowanie gorzej. Ale z drugiej strony dom 120 m2 kosztuje około 160.000 PLN.
Zaskoczenie 2 – Węgry też są krajem biedniejszym od Polski, ale bogatszym od Słowacji.
Zaskoczenie 3 i najważniejsze - Rumunia jest cywilizowanym bezpiecznym, bardzo tanim i spokojnym krajem o dobrej nawierzchni dróg oraz sympatycznymi mieszkańcami. Rumunii bardzo zwracają uwagę na czystość i wyprasowanie ubrań.
Mnóstwo samochodów z rejestracjami z Włoch, Niemiec, Hiszpanii, którymi Rumunii pracujących za granicą wracają do kraju na urlop. Pomidory, marchewka i morele w Rumunii na targu są z Polski, z Sandomierza. Rumunii mają ładne plastikowe banknoty.
Przygotujcie się, że na jedzenie w restauracji długo się czeka, nawet na jajecznicę na śniadanie minimum 30 minut.
Rumunii są narodem nastawionym na zwiedzanie, więc w weekendy wszystkie atrakcje turystyczne są zawalone ludźmi. Planujcie podróż tak aby w weekend był gdzieś stacjonarnie, np. zwiedzać miasto, albo siedzieć w górach, ale unikajcie atrakcji turystycznych typu kolejki wysokogórskie, zamek Bran itp.
Rumuńskie drogi i kierowcy
Dobre, nawet bardzo dobre, lepsze niż w Polsce. Prawie nie mają autostrad ale je intensywnie budują. Jeździliśmy głównie po drogach międzynarodowych oznaczonych zieloną tabliczką z "E" i numer drogi. Z 1450 km zrobionych po Rumunii tylko jeden odcinek był autentycznie tragiczny, dziura na dziurze. Byłą to trasa nr 18 z Borsy do Ciocanesti. Odcinek około 65 km przejechany ze średnią prędkością 27 km/h.
Rumunii jeżdżą dobrymi, w miarę nowymi samochodami, choć 30 letnie Dacia też są.
Kierowcy Rumuńscy to oddzielna bajka. Jak w Polsce 95% to normalni ludzie, ale te 5% to wariaci i to groźniejsi niż w Polsce. Przejeżdżanie skrzyżowania na czerwonym, gdy inne samochody już stoją od dłuższego czasu, wyprzedzanie na trzeciego to norma, wyprzedzanie na krętej górskiej drodze na zakręcie i podwójnej ciągłej, wyprzedzanie poboczem z prawej, nagminne przekraczanie dozwolonej prędkości, trąbienie gdy ktoś jedzie przepisowo, parkowanie nocą furmanek na drogach.
Generalnie odradzam podróżowanie nocą, właśnie przez te nieoświetlone furmanki.
Uważam, żeby jeździć po Rumunii trzeba mieć zrobione minimum 150 000 km aby znać swoje reakcje w sytuacjach zagrożenia drogowego oraz umieć przewidywać zachowania innych kierowców.
Z drugiej strony np. nocą w Braszowie ronda mają światełka pokazujące kierunek ruchu, dzięki czemu nie da się ich przegapić, ulice w miastach są szerokie, przejścia dla pieszych oświetlone diodami od dołu (na asfalcie), światła na skrzyżowaniach mają wyświetlacze pokazujące czas do zmiany.
Drogi bywają różnie oznaczone, czasem dobrze czasem tragicznie. Czasem prowadzą na duże miasto aby za chwilę były kierunkowskazy na jakąś wiochę, która leży na tej samej trasie. Czasem do zabytków prowadzą już na 10 km przed a czasem wogóle.
Jedzenie i napoje
Dosyć monotonne – wszelkie odmiany panierowanego schabowego i panierowanej piersi z kurczaka. Kiedyś wzięliśmy złotego kurczaka w sosie musztardowym. Była to panierowana pierś z kurczaka ze szlaczkiem musztardy wyciśniętej z butelki. Poza tym smażone kawałki mięsa, szynki, boczku, schabu i takie kiełbaski bez skórki.
Wina, dobry Resling, inne bez rewelacji. Wódki te tanie mają nawet tylko po 27%, więc jak się kupuje patrzcie na cenę ale i moc. Podstawowa wódka to Stalinskaja, dość to ironiczne w kraju, który tyle wycierpiał przez komunizm.
Piwa, są co prawda i butelkach 0,5 litra czy puszkach, ale podstawa to butle PET po 2 albo i 2,5 litra. Więc sześciopak po Rumuńsku to zgrzewka sześciu butli po 2 litry, czyli w sumie 12 litrów. Takie sześcioraki kupują nawet elegancko ubrane kobiety.
Polonica
W supermarketach typu Tesco, Lidl, Kaufland z Polski są salami, szynki, sery, nabiał i najczęstszy napój Rumunów czyli Tymbark. Zaskoczyło nas, że na targu sprzedawane są pomidory, marchewki, morele z Polski bo są tańsze niż rumuńskie. Dużo firm z Polski typu Fakro czy Blacho Trapez lub BRW.
Trasa
Dzień 1 Radom - Piwniczna
Przejazd z Radomia do Piwnicznej, nocleg w pensjonacie Leśny Dwór, ładny pokój za 165 PLN.
Dzień 2-3 Miszkolc Tapolca
Przejazd przez Słowację, wykupiona winietka za 14 Euro na 30 km pseudo autostrady. W Miszkolc Tapolca hotel Baszta przy samym wejściu do parku z basenami około 150 E za pokój, a ciut dalej, hotel Lido http://www.hotellido-miskolc.hu w cenie 41 E za dwupokojowy apartament 4 osobowy ze śniadaniami. Wejścia na baseny dla naszej rodziny to 5900 Forint za cały dzień a kupione hotelu 5400 F. W weekendy wejścia na 4 godziny, chyba, ze kupi się w hotelu to wtedy na 5 godzin.
Miszkolc Tapolca to unikalne w skali świata kompleks basenów w jaskini ze sztuczną rzeką, termami i basenami pływackimi. Dużo atrakcji dla dzieci. Na miejscu gastronomia i napoje wyskokowe, znacznie drożej niż poza basenami, np. w otaczającym baseny parku.
Dzień 4 przejazd przez Satu Mare, Sapanta do Sighetu Marmatiei.
Obowiązkowa winietka w Rumunii 7 Euro na wszystkie drogi na miesiąc. Trzeba kupić na stacji MOL około 5-7 km po przekroczeniu granicy. Droga dobra, ale nie rewelacyjna. Satu Mare – śliczne zadbane czyste miasto. Wypłata 1000 Lei w bankomacie. W drodze do Sapaty (wesoły cmentarz wstęp kilka L, najwyższa drewniana cerkiew w Rumunii) liczne duże domy (minimum 500 m2) o ciekawej architekturze i obłędnych jaskrawych kolorach. Nocleg w Hotelu Siesta przy drodze na wlocie do Sighetu, koszt 140 L bez śniadań. Wieczorem byliśmy w mieście, dużo młodych ludzi bawi się w kawiarenkach, pubach spokojnie i miło.
Dzień 5 przejazd przez Borsana, Bogdan Voda do Borsy
W Borsanie piękny, ukwiecony klasztor wesołych zakonnic z wysokimi drewnianymi budynkami. Po drodze był ten targ z pomidorami z Polski. Droga dobra, ale przed Borsą dziury.
Dzień 6 Borsa
Dzieciaki zamiast grać w gry komputerowe na podwórkach grają w szachy, młodzież zamiast słuchać POPu bawi się przy rumuńsko ludowych piosenkach. Wróżę temu krajowi rozwój intelektualny w duchu patriotyzmu.
Hotel Cerbul ze wspaniałą aksamitną pościelą, bardzo czysty i ładny. http://www.borsacazare.ro/cerbul/ro/ koszt 270 L za dwie noce. Wjechaliśmy kolejką krzesełkową na górę 50L, i poszliśmy sobie na spacer obejrzeć wodospad „koński ogon” trasa około 30 minut, łatwa.
Dzień 7 przejazd do Monastyru Voronet, polskiej wioski w Plesa (Plesza) i hotel Magura Verde za Bacau, dojazd do Braszowa.
Droga z Borsy do trasy E58/E576 tragiczna, ale serio tragiczna, dziurawa, kręta. Odcinek około 65 km przejechany ze średnią prędkością 27 km/h. Monastyr Voronet, ot kolorowo wymalowana cerkiew za murem. Wstęp 13 L za naszą rodzinkę. Uznają, że facet w spodniczce jest bardziej odpowiadającym widokiem w monastyrze niż facet w spodniach do kolan. W związku z czym wszyscy faceci w krótkich spodniach dostają spódniczki co jest powodem do szczerej radości i obowiązkowych zdjęć.
Pojechaliśmy do polskiej wioski w Pleszewie. Mieliśmy przygotowane 3 prezenty o wartości 80 PLN każdy. Były to plecaki markowe (auta, Barbie) z kredkami, farbkami, cyrklami, zeszytami itp. szkolnymi artykułami. Zaczęliśmy rozmowę, wręczyliśmy to dzieciakom po około 7-9 lat. A Polacy niestety zachowali się niemiło. Nie zaprosili nas do domu choć było dużo os, których nasze dziecko bardzo się bało, nawet nie zaproponowali nam wody ze studni, nic. Zrobiło nam się smutno.
Dla kontrastu jak jechaliśmy do hotelu to zatrzymaliśmy się przy jakiejś restauracji, żeby zapytać o hotel i sprawdzić na mapie gdzie jesteśmy. Wtedy wyszedł kelner i DAŁ nam 3 zimne wody mineralne.
Zatrzymaliśmy się za Bacau w hotelu Magura Verde koszt 40 E http://www.maguraverde.ro/ro.html elegancki z bardzo dobrym jedzeniem (kolacja potężna 100 L z winem i drinkami z palemką) dużym fajnym placem zabaw i co ważne z dużym parkiem linowym. Wstęp dla dziecka 16 L a opiekun zajmował się naszym maluchem, prowadził go, pokazywał inne atrakcje. Zamiast skasować bilet zorganizował mu godzinną wspaniałą zabawę, która nie była ujęta w cenie biletu. Rumuni są bardzo mili i uczynni.
Dzień 8-9 dojazd do Braszów (Brasov) i pobyt.
Trudności z parkowaniem w centrum. Od 8.00 do 18.00, za wyjątkiem niedzieli, parkowanie jest płatne. Co najdziwniejsze, w Rumunii wszyscy posługują się praktycznie tylko banknotami, a parkometry są na monety 10 i 50 bani (groszy). Turystów jak i Rumunów doprowadza to do białej gorączki. Jak dostaniecie gdzieś monety to je gromadźcie. Cena to 1,5 L za godzinę, abonament na dzień to 12L. Najlepiej wypatrzeć parkingowego w zielonkawej odblaskowej kamizelce i rozmienić u niego pieniądze, albo kupić od razu abonament na dzień. Spaliśmy w hotelu Coroana http://www.aro-palace.ro/hotel-brasov-coroana.html Dostaliśmy pokój 3 osobowy za 98 L za noc. Był też pokój za 226 L a różnica polegała tylko na tym, że łazienka była po remoncie. Braszów to jak nasz Kraków a ul Republici to jak Floriańska. Hotel Coroana mieści się właśnie przy ulicy Republici. Spróbujcie w Krakowie znaleźć ładny pokój przy Floriańskiej w zabytkowym hotelu za 98 PLN za noc – powodzenia.
Śniadanie zjedliśmy w knajpce na rynku, 18 L za potężne śniadanie z czekoladą, soczkiem i talerzem rozmaitości.
Na dole w hotelu jest wspaniała secesyjna, piękna kawiarnia – zdecydowanie polecam na kawę i poranny koniak.
Obok hotelu jest browar z piwiarnią, cena kufla 0,5 l, uwaga 2,99L
Wjazd na górę nad Braszowem w cenie 32 L.
Dzień 10 (sobota, co ważne) Braszów i wyciąg górski
Pojechaliśmy w sobotę do Busteni licząc na wyjazd kolejką na górę około 2200 mnpm. Był taki dziki tłum ludzi, turystów rumuńskich, że oczekiwanie na kolejkę to było około 3h, przy założeniu, że znajdzie się miejsce parkingowe. My nie znaleźliśmy. Pojechaliśmy troszkę dalej do Sinaia i tam są kierunkowskazy na Telecabina, która za 83 L wywozi nas na Cota 1400 a tam jest wyciąg krzesełkowy i kolejna telekabina (63L) na Cota 2000 mnpm. Proponuje jechać telecabina, bo wyciąg krzesełkowy jedzie długo i wieje a cena taka sama. Góry wyglądają jak nasze Tatry Zachodnie a szczególnie Czerwone Wierchy. W Sinaia było relatywnie mało turystów, czyli bez kolejek a przy okazji jest przepiękny zamek Peles.
Pojechaliśmy także zobaczyć dzielnicę Braszowa Poiana Brasov taki fajny kurort narciarski.
Dzień 11 (niedziela co ważne) przejazd do Rasnov i Bran, dojazd do początku trasy transfogarskiej.
Zamek Bran obejrzeliśmy z dołu bo były takie tłumy turystów, że nie było miejsca do postawienia auta. Natomiast chłopski zamek Rasnov zrobił miłe wrażenie. Jak za parkingiem gdzie idzie się do zamku, pojedzie się dalej to dojedzie się do jaskini. Miła sympatyczna, ale nic nadzwyczajnego, wstęp 40L.
Generalna uwaga - nie zwiedzać nic w weekend, tłumy turystów, korki, brak miejsc parkingowych.
Dojechaliśmy przez Campulung do Curtea de Ardes. Odcinek drogi do Campulung wyjątkowo malowniczy. Z Curtea de Ardes wjechaliśmy na trasę transfogarską. Nocowaliśmy w Pensiune Belvedere http://www.pensiunebelvedere.ro/ bardzo miły, czysty i ładny hotel za 100 L.
Dzień 12 trasa transfogarska i Turda.
Opowiadano, nam, że ta trasa to masakra, szalenie trudna, słabe samochody nie dają rady, tylko potężne terenówki. Bzdura!!!
Polecam podjazd od strony południowej, zaczyna się już od dużej wysokości z miejscowości Curtea de Ardes, w związku z czym pierwsze 50 km jedzie się praktycznie po płaskim. Ostatnie kilometry to jest podjazd, ale nie ostry, stare Dacie spokojnie dają radę, widzieliśmy też Seicento. Na górze (2044 mnpm) są dwa hotele parking 4L/h i stragany z pierdółkami. O widokach nie piszę, bo to trzeba zobaczyć samemu. Zjazd z trasy transfogarskiej w kierunku Sibiu dość długi i kręty. Tamtędy podjazd może być męczący dla bardzo słabych samochodów/kierowców. Nawierzchnia trasy gładka, równa, tylko miejscami połatana. Nasze drogi na nizinach bywają w duuuużo gorszym stanie.
Ponieważ trasę transfogarską przejechaliśmy w 4h, to zdecydowaliśmy się jechać do Turdy.
Kopalnia soli w Turdzie wstęp 40L. Wchodzi się przez taki półokrągły budynek, potem długi korytarz, potem wąskie klaustrofobiczne zejście i nagle rozpościera się widok na podziemną salę 13 pięter wysokości, kilkadziesiąt (kilkaset?) metrów długości i szerokości. W środku boisko do piłki, sala do tenisa, tory do kręgli, minigolf, stoły bilardowe, plac zabaw i potężny diabelski młyn. Niżej jest wysepka i możliwość popływania łódeczkami po podziemnym jeziorku.
Nocleg w Somesu Rece w Vila Gong 175 L, ale ze śniadaniami. http://noclegguru.pl/vila-gong-gilau
Dzień 13 Oradea i Hajduszoboszlo
Oradea jest droga, bardzo droga, w centrum hotele 4* i ceny 266-280 L za noc. Parking oczywiście też na monety. Nie zdecydowaliśmy się na nocleg, zwiedziliśmy Oradea – to taki mniejszy Braszow, bardziej zaniedbana, ale za to secesyjna. Natomiast przy głównej ulicy Republici jest Lactobar Retro Bistro świetne ale drogie miejsce ze spaniałym, zabawnym wystrojem. http://www.lactobarretrobistro.ro/
Pojechaliśmy do Hajduszoboszlo. Żona z upału czuła się źle więc wzięliśmy drugi hotel z rzędu. Hotel Marvan, chyba nas oszukali, bo jak pytałem się o cenę w forintach to była inna niż potem płaciliśmy w przeliczeniu na Euro. Wyszło nam koszmarnie drogo bo 70 E za noc. Pokój był z klimatyzacją a jedyną zaletą było dobre śniadanie i bliskość basenów.
Dzień 14 Hajduszoboszlo
Wstęp na baseny dla mnie i dziecka (żona odpoczywała) to 3300 F. Na miejscu płaci się 3000 F za wstęp do mini aquaparku. Nic specjalnego, dwie małe zjeżdżalnie i rzeczka po której się płynie na takich dużych kołach dmuchanych. Część Aquaparku dla dużych, tj powyżej 12 lat, jest świetna. Natomiast kompleks basenów jest imponujący (ten podstawowy) z gigantycznym basenem typu morskiego, z plażą, basen z falami, brodziki, zjeżdżalnie itp.
Dzień 15 Krynica
Przejechaliśmy do Krynicy, zatrzymaliśmy się w hotelu Kasztelanka za 150 PLN za noc.
Dzień 16 Krynica
Woda, góra parkowa, łażenie.
Dzień 17 Radom
Koniec wyprawy.