Temat: Strajk MPK w Wielki Czwartek
Renata Żybura:
W naszym wesołym miasteczku nic już mnie nie zdziwi ;)
ale co tam, na studiach przezyłam wielki strajk MPK dzięki (o dziwo) PKP - mieszkałam wówczas na Górczynie i dojeżdzałam do centrum pociągiem ;)))
Pamiętam, też to przeżyłem. Deptak "Pestka" i te sprawy - nie wszyscy mieli tak fajnie, że mogli dojechać pociągiem:)
Pamiętam również, jak ówczesne władze Poznania próbowały łamać strajkujących. Jednym ze sposobów były publiczne wypowiedzi wysokich rangą urzędników miejskich (chyba też i ówczesnego prezydenta Wojciecha Szczęsnego Kaczmarka, ale za to sobie głowy uciąć nie dam) o treści mniej więcej takiej, że podstawowe wynagrodzenie netto kierowcy czy motorniczego to, na wejściu, minimum 1.200 - 1.300 zł, a norma to 2.000, choć wielu zarabia więcej. Do tego dochodzą jeszcze wysoko płatne nadgodziny, bony na święta, przywileje - więc ten strajk i żądanie podwyżek to szantaż i przejaw pazerności (dodam tylko, że ówczesne wynagrodzenie podstawowe profesora na wyższej uczelni wynosiło około 1.500 zł na rękę). Chodziło o to, żeby nacisk opinii publicznej spowodował przerwanie strajku przez MPK. Nie wiem jakie były wszystkie efekty takiej taktyki, ale jeden znam na pewno - w mediach apelowano do ludzi, żeby nie wyżywali się na tych pierwszych kierowcach i motorniczych, którzy wyjadą na miasto po zakończeniu strajku - oraz ich nie próbowali atakować fizycznie. Ciekawe co władze zrobią tym razem...
Dawid C. edytował(a) ten post dnia 30.03.12 o godzinie 09:38