Temat: TRIADA?
No to ja wrzucę fragment reklamacji, usunąłem nazwiska rezydentek z Triady, natomiast na uznanie zasługuje pomoc zaoferowana przez rezydentkę Neckermanna. Wiem, że za cenę którą się zapłaciło nie należy oczekiwać kokosów, jednakże zmiana trasy objazdu to zmiana warunków umowy - i chociaż z tego powinno się wywiązać. Moim zdaniem Triada idzie na ilość a nie na jakość ale czasem rzeczywiście można trafić bardzo ciekawie i być zadowolonym :)
"Pominięcie miejscowości Tataouine (i wycieczki fakultatywnej do Chenini). W Libii pominięcie miejscowości Nalut oraz Gharyan.
Przewodnik, Włodzimierz S. na pytanie o przyczynę zmiany trasy poinformował, że w tych miejscowościach nie ma nic ciekawego. Co dziwne, autokary Triady z innych grup były w tych miejscowościach.
Wymiana waluty tunezyjskiej na libijską przed granicą w lokalnych „kantorach” w postaci niebieskich stolików przy ulicy. Wymiana po kursie ok. 1USD =1,250 dinara libijskiego, podczas gdy na granicy jest czynny Bank Sahara, w którym pieniądze można wymieniać było po kursie 1USD=1,320 dinara libijskiego.
Różna wysokość opłat wizowych i na wstępy zbierana przed granicą – w naszym autokarze 97Euro, w drugim (Tunezja+Libia) 102Euro, w trzecim (Djerba+Libia) 100Euro.
Mimo pisma z dnia 07.03.2005 informującego o braku możliwości wjazdu do Libii w przypadku posiadania wizy izraelskiej nie załączono informacji o zmianie wysokości opłat wizowych i za bilety wstępu (katalog 60PLN + ok. 60 Euro, na granicy zebrano od nas po 97 Euro)
Zatrzymywanie się autokaru w miejscach innych niż życzyli sobie uczestnicy (postoje w trakcie objazdu). Zatrzymywaliśmy się w miejscach tłocznych, gdzie stało dużo autokarów a ceny były kilkaset procent wyższe niż na wybrzeżu.
Siódmego dnia objazdu zgodnie z programem zwiedzaliśmy w Tunezji miejscowość Mahdia, która miała być jednocześnie miejscem zakwaterowania 10 osób w części pobytowej. Jednak bez sensu zostaliśmy przewiezieni do hotelu Les Piramides w Nabeul (3 godzinna jazda), gdzie spędziliśmy noc a następnie nie po śniadaniu, ale dopiero o godzinie 12:45 przyjechał bus, który ponownie zawiózł nas do miejscowości Mahdia (kolejne 3 godziny jazdy). W rezultacie w hotelu Dimess byliśmy około 16:45, czyli dzień pobytu można było uznać za stracony. Warto również wspomnieć, że grupa osób z autokaru z przewodnikiem o imieniu Jacek, (która w tym samym czasie miała część objazdową) była od razu zakwaterowana w tym hotelu i nie musiała spędzać 6 godzin na bezsensownej jeździe do Nabeul i z powrotem.
W biurze w Warszawie na ul. Nowogrodzkiej zapewniano nas, iż zgodnie z katalogiem „Lato 2005” w każdym z hoteli organizowana jest wycieczka fakultatywna „Safari 3-dniowe Jeep 4x4”. Dodatkowo sugestią otrzymaną w biurze wybraliśmy wariant Tunezja + Libia (nie Djerba + Libia), aby mieć pewność skorzystania z tej wycieczki, na której bardzo nam zależało.
O tym, że nie będzie problemu z tą wycieczką zapewniono nas również po przylocie na lotnisku w Tunisie.
Ostatniego dnia części objazdowej, po ustaleniu miejsca zakwaterowania i uzyskania informacji kto będzie naszym rezydentem wykonaliśmy telefon do pani Moniki W. celem ustalenia terminu wycieczki fakultatywnej „Safari 3-dniowe Jeep 4x4”. Ponieważ pani M. nie potrafiła nam udzielić informacji w trakcie rozmowy, zobowiązała się dowiedzieć o szczegóły i oddzwonić. Zaniepokojeni brakiem odpowiedzi sami postanowiliśmy ponownie skontaktować się z rezydentką. Uzyskaliśmy informację, iż aby pojechać na tę wycieczkę musimy SAMI zebrać 13 osób chętnych gdyż safari może odbyć się jedynie w dwa jeepy. Ponadto cena w I edycji katalogu „Lato 2005” wynosiła ok. 180DT, w II edycji już 210DT a na miejscu pani Monika W. podała nam cenę 250DT. Cena safari autokarowego nie uległa zmianie w stosunku do I edycji katalogu „Lato 2005” (cena 130DT, na miejscu 125DT). Jak widać cena wycieczki nie była zależna od kursu dinara tunezyjskiego.
Rezydentka na spotkaniu informacyjnym (po 2 dniach od wykonania I telefonu) chciała zebrać od nas po 250DT zatrzymując je na kolejne 2 dni bez gwarancji, iż wycieczka będzie miała miejsce (byliśmy skłonni, aby przyłączono nas do innej grupy, nawet anglojęzycznej czy z innego biura).
Ponadto jeszcze 1 dnia pobytu, jeszcze przed transferem do miejscowości Mahdia, w hotelu Les Piramides w Nabeulu uzyskaliśmy od pani Sylwi (głównej rezydentki w Tunezji) dwa telefony do rezydentek z biur: Scan Holiday i Rainbow. Niestety mimo kilkunastu prób połączeń w ciągu kilku dni nie udało się nam dodzwonić gdyż numery były nie aktualne.
Ponieważ od naszej rezydentki nie uzyskaliśmy żadnych konkretnych informacji, następnego dnia po spotkaniu informacyjnym udaliśmy się na własną rękę do oddalonego o 62km Sousse by tam spróbować się dowiedzieć czegoś więcej.
Odwiedziliśmy kilka hoteli, m.in. Riadh Palms *****, nie znaleźliśmy informacji o safari jeepami, ale spotkaliśmy Polaków, którzy przekazali nam, iż rezydenci odradzają wycieczkę jeepami gdyż „jest bardzo męcząca”. Natomiast turystom zakwaterowanym w hotelu El Hana *** mówiono, iż wycieczki autokarowe prawie niczym się nie różnią, a cena jest „zaporowa” oraz że sami muszą skompletować resztę uczestników. Jak wynika z katalogu różnice są jednak znaczne. Ponadto jedno z nas było wcześniej w Tunezji z innym biurem podróży na takim safari jeepami i wrażenia są zdecydowanie inne!
W hotelu Karawan *** również nie znaleźliśmy informacji o safari. Ponieważ nasi rezydenci byli nie kompetentni skontaktowaliśmy się z rezydentką biura Neckermann – panią Gosią Zubrzycki, która w ciągu 15 minut udzieliła nam informacji zwrotnej i która sama zadała sobie trud skontaktowania się z organizatorem safari, m.in. poinformowała nas że wymagana liczba uczestników to 6 osób, a nie jak informowała nas nasza rezydentka 13. Ponadto naprzeciw naszego hotelu pobytowego (hotel Dimess) w hotelu El Mouradi, również uzyskaliśmy tę samą informację o wymaganych 6 osobach.
Nasuwa się także myśl, w jaki sposób Triada chciała zebrać uczestników safari jeepami skoro rezydenci jej nie proponują a wręcz odradzają, a w katalogu hotelowym nie ma nawet wzmianki o takiej wycieczce!
Ponieważ bardzo długo czekaliśmy na informacje od rezydentów Triady i zostało niewiele czasu do końca pobytu, zdecydowaliśmy się na safari autokarowe.
Przewodnik (Tunezyjczyk mówiący po polsku) był bardzo zabawny, jednak ilość udzielanych informacji o zwiedzanych obiektach była znikoma. I tak dla przykładu nie wspomniał o drodze generała Rommla biegnącej przez słone jezioro Chott El Jerid, nie wspomniał też o „oku Atlasu” w oazie Chebika, w Kairuanie zamiast zwiedzać baseny aglabitów siedzieliśmy w sklepie z dywanami. Ogólnie cała wycieczka odbyła się w wielkim pośpiechu a miejsca objazdu musieliśmy zwiedzać praktycznie biegiem.
Pani Monika M. nie pojawiła się przed wyjazdem w hotelu. Przesłała faks z informacją o godzinie transferu na lotnisko.
Informacja ta również dopiero po interwencji została wywieszona na tablicy informacyjnej Triady."
Marceli Monkiewicz edytował(a) ten post dnia 26.01.07 o godzinie 14:26