Temat: Stopem (lub nie) dookoła świata - kto był, kto zna?
Właśnie, mnie taka historia przydarzyła się w zeszłym roku w Bośni. Byłem na wypoczynku w Neum i już przed wyjazdem chciałem zobaczyć największą nekropolię bogomilską w miejscowości Radimlja koło Stolaca. Żeby nie jechać przez Chorwację, wyszedłem poza miasto na jedyną drogę, jaka łączy Neum z resztą kraju przez góry. Do Stolaca jest stamtąd głupie 45 km. Czekałem na stopa 15 minut. Akurat jechał facet prosto do celu, to mnie zabrał. Jak się żegnaliśmy zasugerował, aby nie wracać tą samą trasą do Neum, po będzie kłopot. Do Radimlja doszedłem piechotą, bo to były tylko 2 km. Zobaczyłem, porobiłem fotki. Robi się godzina 12, czas wracać. I tu...kolosalny błąd, nie połuchałem Pana.
Podwieziono mnie do centrum Stolaca, a potem stałem na wylotówce do Neum 45 minut. Nic. Ok, w takim razie znów zszedłem do miasta i musiałem dymać do Radimlja na piechotę. Upał coraz większy, woda sie kończy. W portfelu 15 marek. Coż? Do miasteczka Capljina podwożono mnie 5 razy (Pan z rodziną z Czarnogóry, brodaci muzułmanie, którzy mieszkali w Londynie; starszy Pan; młody chłopak i tu zaskoczenie, nikt bezpośrednio do Capljiny nie jeździ, bo lepsza droga na Mostar jest z tej strony przez Pocitelj, zatem znowu dymanko 3 km szosą do skrzyżowania na Metkovic, Capljina, Mostar, tam znów bryndza, no bo kto odrazu weźmie przed granicą chłopaka na stopa??? :-( ). Ostatnia podwózka do centrum Capljiny na motorze. Na dworcu autobusowym okazało się, że spóźniłem sie 20 minut na autobus do Neum (stojąc na skrzyżowaniu probowałem go łapać, ale kierowca dał mi sygnał, że poza wyznaczonym przystankiem się nie zatrzyma). Muszę czekać 3 godziny na następny. Bilet za 10 marek. Pozostałem 5 marek wydałem na 4 piwka, którymi poprostu musiałem się zalać z rozpaczy. Gdybym posłuchał mojego pierwszego kierowcy, w Neum byłbym ok. 15, a tak byłem o 20 i ledwo zdążyłem na kolację. O minie żony, która nie chciała ze mną jechać tego dnia, już nie wspomnę...