konto usunięte

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

Magdalena Biskup:
Dawid Dwernicki:
Czy aż ta różnica jest tak duża? Zastanawiam się na ile w szkołach językowych w Ameryce Płd uczą tamtejszego hiszpańskiego, a na ile "general spanish"

Hubert, czy to oznacza, że odradzasz naukę w latin america?

zrobilam na ten temat 'research' i ucza zdecydowanie odmiany poludniowoamerykanskiej. to w sumie logiczne.
roznice nie sa az tak wielkie zeby mialy one sprawic jakis wiekszy prblem w komunikacji. gramatyka jest ta sama (poza tym ze w ameryce pld nie uzywa sie formy vosotros), niektore slowa sa inne, ale to sa wszystko roznice do przejscia. o akcent wogole sie nie martwie bo czy sie bede uczyc odmiany hiszpanskiej czy latynoskiej to bede mowic z akcentem polskim ;)
Pozwolcie ze wtrace swoje "dwa grosze". Hiszpanskiego (z Hiszpanii) uczylem sie przez 3 miesiace uzywajac swietnego programu komp. "Rosetta Stone". Po przybyciu do Ekwadoru, bardzo szybko poznalem roznice pomiedzy wersja Hisp. a Ekwa.
Ciekawostaka: Ekwadorski Hishpanski jest najbardziej zblizony do oryginalu sposrod wszystkich dialektow w Amer. Pld. W Cuenca jest mnostwo szkol jezyka a dodatkowo jest to miasto gdzie poziom intelektualny spoleczenstwa jest najwyzszy w Ekwadorze. Plecam poczytac na temat miasta: http://cuencanos.com
Dawid Dwernicki

Dawid Dwernicki Dyrektor Działu
Zakupów

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

Super, dzięki za Twój głos w tej sprawie, faktycznie masz o tym największe pojęcie.

konto usunięte

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

/Hubert S. edytował(a) ten post dnia 19.07.11 o godzinie 20:30

konto usunięte

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

Dla mnie to fantastyczne;-))) Zostawić prace, swoje miasto i wyjechać w świat na rok;-). Podróżuję dużo, ale tylko lub aż;-) co pół roku na około 4 tygodnie. A marzeniem Moim jest podróżować po świecie przez cały rok. Zmieniać miejsca, kiedy mi to odpowiada, być tu i tam, krócej lub dłużej. Ale nigdy samotnie;-). Jeżeli masz męża lub chłopaka i planujecie lecieć razem to wspaniale!!!! Nic nie można sobie piękniejszego wymarzyć;-). Pozdrawiam serdecznie
Michał Przybysz

Michał Przybysz Ekspert e-marketingu
i e-commerce,
project manager

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

Witam wszystkich...
Coz, juz dwa razy robilem sobie przerwe w pracy, zeby podrozowac. Jedna polroczna, a druga roczna. Z tej drugiej wrocilem dwa miesiace temu i wlasnie jestem jeszcze w fazie aklimatyzacji... ;)

Duzo moznaby pisac i mowic o tym jak to jest przed, w czasie podrozy i po powrocie do rzeczywistosci.
Jest to niesamowita sprawa i kazdy zwykle przezywa to po swojemu w zaleznosci od tego dlaczego robi sobie taka przerwe. Mnie moje przerwy daja baaaaardzo duzo. Najwazniejsz, zeby batdzo tego chciec! :))

Polecam nasza strone z podrozy i przerwy, znajdziecie tam duzo info http://www.podrozposlubna.com

Jak ktos ma jakies konkretne pytania to piszcie.
/michial

konto usunięte

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

Gorąco ZACHĘCAM wszystkich do porzucania pracy w celu udania się w długą podróż. Oczywiście, że najlepiej byłoby to zaplanować, ale z całą pewnością nie należy martwić się o pracę!!!! To w naszych czasach jest akurat najmniej istotne, bo praca zawsze się jakaś znajdzie. A doświadczenie, jakie przywieziemy ze sobą po takiej podróży jest nie do zastąpienia! Wiem coś o tym, bo w sumie spędziłam ponad 12 lat w różnych krajach (kulturowo i religijnie). Tego nie kupi się za żadne pieniądze.

A co do hiszpańskiego, to osobiście uważam, że ten południowo-amerykański jest dużo prostszy od katalońskiego :-) Wolniejszy i wyraźniejszy.

konto usunięte

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

podziwiam pomysł. Ja sama nie zdecydowałabym się na to, bo wolę wyjeżdżać i wracać. Ogromnie lubię wracać do domu i mojego domu jednak by mi brakowało :) Trzymam kciuki za wyprawe :)
Wawrzyniec Ślusarczyk

Wawrzyniec Ślusarczyk Social media/social
media
monitoring/e-marketi
ng

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

Witam serdecznie,

Pomysł jest moim zdaniem fantastyczny, od dawna marzę o takiej podróży, tylko pieniądze wciąż niestety nie pozwalają. Zupełnie nie zgadzam się z opinią, że taka podróż to strata czasu (wcześniej przeczytałem w tym wątku takie wypowiedzi). Dla mnie osobiście nie ma chyba w życiu nic bardziej kształcącego niż podróże, poznawanie ludzi wychowanych w innych kulturach, o zupełnie innych doświadczeniach niż moje.Uwielbiam te momenty, kiedy budzę się rano i mam pełną swobodę działania, nic nie muszę a wszystko mogę. Kiedy znajdę jakieś miejsce, które szczególnie mi się podoba zostaje tam do momentu aż się nim nasycę (choć chyba w pełni to nigdy niemożliwe) i ruszam dalej tam gdzie akurat mnie najdzie ochoto. Oczywiście mam nakreślony jakiś wstępny plan, ale przede wszystkim daje się ponieść emocjom i słucham tego co mówią mi tzw. tubylcy:) Jeśli tylko miałbym taką możliwość to nie wahałbym się wszystkiego zostawić i wyruszyć w taką podróż.Wyobrażam sobie naturalnie takie sytuacje, kiedy musiałbym z takiego czy innego powodu zostać, ale nad rzuceniem pracy nie zastanawiałbym się ani chwili.Mam nawet znajomą parę, która robiła tak już kilka razy - pracują przez 10 miesięcy, oszczędzają i podróżują przez resztę roku. Potem zawsze mają przez chwilę ciężko, bo przez jakiś czas są zupełnie bez pieniędzy i bez pracy, ale za każdym razem się odnajdywali i skoro regularnie ten manewr powtarzają to znaczy, że się im chyba podoba:) Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia w podróży!
Justyna M.

Justyna M. Ambient Travels -
podróże
zaprojektowane
specjalnie dla C...

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

Cześć czytam Twój blog, też napaliłam się na podobną podróż. Po przeczytaniu Twoich porad odnośnie oszczędzania postanowiłam że za dwa lata jadę z moim chłopakiem w roczną podróż. Najpierw był to ogólny pomysl ale ostatnio sprecyzowałam że najpierw polecimy do Canady, Stanów i do Am. Pld. A w przyszłości na wschód. Mam nadzieję, że nam się to uda. A Tobie i Twojemu chłopakowi życzę powodzenia i bawcie się dobrze.
Wojciech B.

Wojciech B. Wolny, szukający

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

Cóż, fajnie się czyta te Wasze wypowiedzi i aż by się chciało (zresztą i bez ich czytanie też strasznie się chce...). Niestety nie zawsze chcieć to móc. I tylko bardzo proszę Was o powstrzymanie się od komentarzy, że dla chcącego nie ma nic trudnego...

Owszem, mam tylo 26 dni urlopu (jak większość z nas) i musiałbym rzucić robotę, by wyjechać gdzieś na dłużej. OPwszem, kasy nie mam i musiałbym się pozapożyczać, sprzedać rzeczy, znaleźć sponsorów lub zarobić dodatkowe pieniądze (co przy moim dniu pracy jest dość mało prawdopodobne).

Ale nie to jest największym zmartwieniem.

Ja Wam zazdroszczę tego, że albo jesteście sami, albo Wasza partnerka lub partner w mniejszym czy większym stopniu dzielą Wasze zainteresowania i pasje. I to jest coś, czego - w przypadku mojej partnerki - nie zmienię (mogę zmienić tylko ją, ale tak się składa, że "troszeczkę" mi na niej zależy). Albowiem absolutnie nie dla niej bardzo długie wyjazdy. Absolutnie nie dla niej spanie w namiocie lub super-tanim hoteliku (czasem gratisowo zaopatrzonym w różne miłe stworzonka). Absolutnie nie dla niej wojażowanie na piechotę, ciężarówką, stłoczonym do granic możliwości autobusem, rowerem (na odcinku dłuższym niż 30 kilometrów, po bardzo nierównej i pełnej niespodzianek drodze, choć może po płaskim asfalcie poniżej 30 km - tak). Mogę więc wyjechać sam - a WIEM, że każdy długi wyjazd (zwłaszcza powyżej 6 miesięcy) może się potencjalnie skończyć rozstaniem - albo z nią, ale na krótko i z wygodami.

Przyznaję, że raz jeden, jedyny, mnie zaskoczyła, bo podobało jej się, jak w dżungli wracaliśmy znad wodospadu, spływając w ubraniach i całym "rynsztunku" rzeką, ale to dlatego - jak mi się zwierzyła - że jest "zwierzęciem wodnym" i uwielbia wodę w każdej postaci.

Poza tym jednak nie umie lub nie chce narażać się na trudy długotrwałej podróży.

Mam też bardzo chorą mamę, której nie mogę opuścić ot tak na 4, 6, 14 czy 20 miesięcy, a na dodatek muszę ją znacząco wspierać finansowo (bo jej emerytura jest śmiesznie niska), a co za tym idzie - podczas takiej długiej nieobecności nie dość, że musiałbym mieć pieniądze na siebie i swoje utrzymanie podczas podróży, to jeszcze na cały okres nieobecności zapewnić jej odpowiednie wsparcie finansowe.

Już te dwie rzeczy albo czynią w moim przypadku długi (czyli trwający kilka, kilkanaście czy kilkadziesiąt miesięcy) wyjazd albo niezwykle utrudnionym, albo zgoła niemożliwym.

I czuję tylko czasem, jak rozpycha mnie od wewnątrz rosnąca kula zgorzknienia...
Barbara Wojciechowska (Kłeczek)

Barbara Wojciechowska
(Kłeczek)
Treasury & Assets
Management Manager,
Finance, Mondelez
P...

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

Witajcie. Wtrącę się do kilku wątków.

Co do straty czasu - wiele osob rzeczywiscie traci masę czasu podrozujac ale tylko dlatego ze zamiast podróżowania preferuje włóczęgostwo. Brak planu zawsze naraża na stratę czasu.

Uczyłam się hiszpańskiego w Buenos Aires i polecam. Świetna sprawa. Ale faktycznie ma on niewiele wspólnego z hiszpańskim w Madrycie. Przynajmniej na poziomie podstawowym.

Kasa - kwestia wzgledna. My troche zaoszczedzilismy, wzielismy kredyt przed wyjazdem (mielismy zdolnosc kredytowa), a poza tym wydawalismy mniej niż w Polsce. Kwestia doboru tańszych krajów i poziomu podrózowania.

Zgadzam się z Wojciechem : brak towarzysza, chora matka i
niechec do rezygnacji z komfortu zycia sa argumentami uniemożliwiajacymi długotrwałą podróż. Kwestia wyboru.
I przyznam szczerze, ze choć jestem szczęsliwą osobą której udał się gap-year po trzydziestce, w najblizszej przyszłości nigdzie się nie wybieram z plecakiem i cieszę się prozą życia :))

pozdrawiam serdecznie
Baśka
http://wokolglobu.blog.onet.plBarbara Wojciechowska (Kłeczek) edytował(a) ten post dnia 21.10.08 o godzinie 10:13
Marcin Przybyłek

Marcin Przybyłek Kierownik IT działu
wsparcia użytkownika
i utrzymania śr...

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

Mysle ze zorganizowanie sie do wyjazdu nie jest problemem,
kwestia kilku miesiecy. I to nie wazne czy sam, z zona czy z zona i dzieckiem..

Mysle ze problem jest glebszy, po trip'ie 1,5 rocznym poprostu nigdy bym juz nie wrocil do kraju, nie mowiac juz o pracy na etacie :-)

Pare razy wyjezdzalem na dluzej, im dluzej tym trudniej bylo wrocic w kierat...Marcin Przybyłek edytował(a) ten post dnia 21.10.08 o godzinie 10:19

konto usunięte

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

Marcin Przybyłek:
Mysle ze zorganizowanie sie do wyjazdu nie jest problemem,
kwestia kilku miesiecy. I to nie wazne czy sam, z zona czy z zona i dzieckiem..

Mysle ze problem jest glebszy, po trip'ie 1,5 rocznym poprostu nigdy bym juz nie wrocil do kraju, nie mowiac juz o pracy na etacie :-)

Pare razy wyjezdzalem na dluzej, im dluzej tym trudniej bylo wrocic w kierat...Marcin Przybyłek edytował(a) ten post dnia 21.10.08 o godzinie 10:19

ja wlasnie na to licze :) bardzo mi sie juz nie chce pracowac na etat i licze na to, ze taka dluzsza przerwa w pracy pomoze mi wymyslec co robic w kwestii zarabiania pieniedzy zeby nie musiec sie meczyc na etacie. sa ludzie ktorym sie to udalo wiec moze i mnie oswieci ;)
Tomasz Paprocki

Tomasz Paprocki wolny strzelec;
tłumacz niemiecki,
angielski

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

Wojciech B.:
Cóż, fajnie się czyta te Wasze wypowiedzi i aż by się chciało (zresztą i bez ich czytanie też strasznie się chce...). Niestety nie zawsze chcieć to móc. I tylko bardzo proszę Was o powstrzymanie się od komentarzy, że dla chcącego nie ma nic trudnego...

Owszem, mam tylo 26 dni urlopu (jak większość z nas) i musiałbym rzucić robotę, by wyjechać gdzieś na dłużej. OPwszem, kasy nie mam i musiałbym się pozapożyczać, sprzedać rzeczy, znaleźć sponsorów lub zarobić dodatkowe pieniądze (co przy moim dniu pracy jest dość mało prawdopodobne).

Ale nie to jest największym zmartwieniem.

Ja Wam zazdroszczę tego, że albo jesteście sami, albo Wasza partnerka lub partner w mniejszym czy większym stopniu dzielą Wasze zainteresowania i pasje. I to jest coś, czego - w przypadku mojej partnerki - nie zmienię (mogę zmienić tylko ją, ale tak się składa, że "troszeczkę" mi na niej zależy). Albowiem absolutnie nie dla niej bardzo długie wyjazdy. Absolutnie nie dla niej spanie w namiocie lub super-tanim hoteliku (czasem gratisowo zaopatrzonym w różne miłe stworzonka). Absolutnie nie dla niej wojażowanie na piechotę, ciężarówką, stłoczonym do granic możliwości autobusem, rowerem (na odcinku dłuższym niż 30 kilometrów, po bardzo nierównej i pełnej niespodzianek drodze, choć może po płaskim asfalcie poniżej 30 km - tak). Mogę więc wyjechać sam - a WIEM, że każdy długi wyjazd (zwłaszcza powyżej 6 miesięcy) może się potencjalnie skończyć rozstaniem - albo z nią, ale na krótko i z wygodami.

Przyznaję, że raz jeden, jedyny, mnie zaskoczyła, bo podobało jej się, jak w dżungli wracaliśmy znad wodospadu, spływając w ubraniach i całym "rynsztunku" rzeką, ale to dlatego - jak mi się zwierzyła - że jest "zwierzęciem wodnym" i uwielbia wodę w każdej postaci.

Poza tym jednak nie umie lub nie chce narażać się na trudy długotrwałej podróży.

Mam też bardzo chorą mamę, której nie mogę opuścić ot tak na 4, 6, 14 czy 20 miesięcy, a na dodatek muszę ją znacząco wspierać finansowo (bo jej emerytura jest śmiesznie niska), a co za tym idzie - podczas takiej długiej nieobecności nie dość, że musiałbym mieć pieniądze na siebie i swoje utrzymanie podczas podróży, to jeszcze na cały okres nieobecności zapewnić jej odpowiednie wsparcie finansowe.

Już te dwie rzeczy albo czynią w moim przypadku długi (czyli trwający kilka, kilkanaście czy kilkadziesiąt miesięcy) wyjazd albo niezwykle utrudnionym, albo zgoła niemożliwym.

I czuję tylko czasem, jak rozpycha mnie od wewnątrz rosnąca kula zgorzknienia...
masz szlachetną Duszę Wojtku, trochę mam podobnych dylematów i czuję pewne "uwięzienie" co do aktualnej sytuacji życiowej, pocieszam się tym, że trzeba to jednak "przeoddychać" aby móc rozwinąć skrzydła. znajdziemy wyjście z tej pułapki, każdy na swój sposób i w swoim czasie - to niezbyt odkrywcze lecz czasem prawdziwe.
Nie wolno zrezygnować z SIEBIE! pozdrawiam Tomek
Barbara Jabłonkowska

Barbara Jabłonkowska trener, moderator,
ALLOQUI HOMINEM
Instytut
Umiejętności ...

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

http://trenerki.plBarbara Jabłonkowska edytował(a) ten post dnia 02.02.13 o godzinie 21:31

konto usunięte

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

Barbara Kubisiak:
Pani Magdo,po powrocie a może w trakcie się uda, proszę o relacje z włóczęgostwa azjatyckiego. Szykuję się na taką odwagę podróżowania za jakieś 5 lat - tak dookoła kontynentów. Zwykle starcza mi czasu na trzy, cztery tygodnie w roku, by przez następną jego część planować kolejną podróż i tęsknić za tą już ukończoną. Zakochana jestem w Syberii....

Ciepło wszystkich pozdrawiam,
Barbara Kubisiak

*parę zobrazowanych wspomnień w Galerii mojej strony http://trenerki.pl

bedzie relacja na blogu. zapraszam na http://careerbreak.wordpress.com

magda

konto usunięte

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

Magda B:
...czy ktos to przerabial? jak wyglada powrot do rzeczywistosci? jak na dzuire w zyciorysie reaguja potencjalni pracodawcy?...
pracuje do konca roku, potem rok przerwy - podroz po azji ...

magda

nie przerabiałam. ale marzę ;-)tymczasem "technicznie" trochę kiepsko. życze powodzenia!!!

konto usunięte

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

Ja podrozuje caly okragly rok i nie narzekam.

konto usunięte

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

Mnie to jeszcze nie dotyczy bo w wiku 16 ciezko (ew moge uciekac z domu :P) ale znajac moj charakter wolnego ducha... Hehe ^^

konto usunięte

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

Magda B:
ja nie mam co prawda na glowie kredytu ani rodziny (juz sie przyzwyczaili do tego ze ciegle jestem gdzies poza polska), ale mam inny problem: otoz obecnie mieszkam w Sydney, a po podrozy chcemy (z moim chlopakiem z ktorym jade w podroz) zamieszkac w Hiszpanii. Wiec przed wyjazdem pozbywamy sie calutkiego naszego dobytku, od sztuccy poczawszy przez pralke, po sofe a na aucie skonczywszy. po prostu koszty przewozu wszytskiego do europy a potem przechowywania tego gdzies przez ten czas kiedy nas nie ma, sa tak wysokie ze taniej bedzie wszystko sprzedac. no ale po podrozy bedziemy "lysi". to mnie troche przeraza, bo takie zaczynanie od 0 to jest ciezka sprawa. ale z drugiej strony wiem ze teraz jest osttani dla mnie moment zeby sobie na taka roczna przerwe pozwolic. trzeba w koncu kiedys sie ustatkowac, a ostatnie 5 lat mojego zycia nie ma nic wspolnego ze stabilizacja. wiec twardo trzymamy sie naszej decyzji o wyjezdzie, twardo oszczedzamy na podroz i realizujemy marzenia, bo nie chcemy potem do konca zycia zalowac ze moglismy a nie wykorzystalismy okazji...

ale rozumiem ze nie dla kazdego taka decyzja jest prosta w podjeciu i realizacji. moze wtedy zamiast roku warto pomyslec o przerwie na kilka miesiecy ?

My rzuciliśmy wszystko w Polsce i wyjechaliśmy na Kretę. Wiem, że to nie to samo co ciągłe podróżowanie, ale może jakiś krok do tego? Sami osobiście znamy rodzinę z Nowej Zelandii (z dwójką dzieci w wieku 7 i 9 lat), którzy również wyprzedali wszystko i postanowili odkupić prowadzonych przez nas kafenion na Krecie. Dzieci poszły do szkoły, oni również potrafili odnaleźć się w nowej rzeczywistości.

Następna dyskusja:

Rezygnuje z pracy zeby podr...




Wyślij zaproszenie do