Wojciech B.

Wojciech B. Wolny, szukający

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

Ewelina Chwieralska:
Chyba pozostaje Ci cieszyć się tym, co masz, czy też możesz mieć.
No właśnie... ;-))))
Wojciech B.

Wojciech B. Wolny, szukający

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

Tomasz Walkiewicz:
Wojtku, Twoją sytuacje można troche porównać do zdobywania gór.

Góra stoi całe życie i w każdej chwili możesz ją zdobyć. Poczekaj, nie spiesz się, na taką podróż masz całe życie, a matke masz tylko jedną.

Cóż, zapomniałem dodać, że choć daleko mi do starości, to młody też już nie jestem (już jakiś czas temu stuknęła mi czterdziestka) i właściwie im później, im będę starszy, tym mniejsze szanse na taką eskapadę, tym mniejsze szanse na to, że zgodzi się moja dziewczyna (tym bardziej, że powoli - he he - nachodzi czas, żeby chyba stała się moją narzeczoną i żoną, a potem może i matką naszego dziecka), tym bardziej chora i niedołężna będzie moja matka... Poza tym jest jeszcze coś takiego, jak wewnętrzne przekonanie, że WŁAŚNIE TERAZ jest ten moment...

konto usunięte

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

//Hubert S. edytował(a) ten post dnia 19.07.11 o godzinie 20:24
Wojciech B.

Wojciech B. Wolny, szukający

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

Piotr Wanat:

Jeśłi masz na myśli zostawienie jej w kraju i liczenie na to, że po Twoim po powrocie będzie "jak dawniej", to równie dobrze możecie rozejść się już dziś. Sad but true, ale tak to działa w rzeczywistości, reszta to bajki i teksty piosenek disko-polo ;]

A jednak znam - niektórych osobiście, innych tylko ze słyszenia lub książek, które napisali - ludzi, którzy na trzy miesiące, na pół roku, na rok, na dwa lata, zostawiali swe dziewczyny, narzeczone czy żony i jednak one na nich czekały...
3) jak pomagać matce finansowo, jeśli przez ten cały czas nie będę zarabiał, albo będę zarabiał cztero-, pięciokrotnie mniej, niż teraz?
4) jak po powrocie znaleźć OD RAZU pracę, która umożliwiłaby mi normalne funkcjonowanie i pomaganie matce finansowo,

Opuszczenie rodziny to już Twój moralny wybór. Co do ostatnich pytań, to jest dla Ciebie alternatywa - powrót, ale nie do .pl. Poważnie, sam się nad tym swego czasu zastanawiałem i jest to jak najbardziej realne. Zwłaszcza, jeśli jesteś specjalistą.

No, sęk w tym, że nie jestem specjalistą, zawód wyuczony jest tym, którego wykonywać nie chcę, a zawód wykonywany nie ma nic wspólnego z moimi zainteresowaniami (że użyję eufemizmu), a poza tym stanowi niezwykle wąziutki wycinek dość wąskiego wycinka ważnej, ale nie najważniejszej działalności mojej firmy...


Pozdr,
p.Piotr Wanat edytował(a) ten post dnia 10.07.08 o godzinie 13:50
Wojciech B.

Wojciech B. Wolny, szukający

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

Hubert S.:
Wojciech B.:
To tylko kilka pytań. Więc proszę się nie dziwić, że zadaję sobie w dalszym ciągu pytanie "jak oni to robią". I proszę mi nie mówić, że dla chcącego nic trudnego. Pewnych rzeczy się nie przeskoczy. Więc albo będę dalej tkwił w biurze, robiąc matriksowo-niechciane rzeczy, ale nieźle zarabiając i raz na jakiś czas wyjeżdżając daleko, ale z poczuciem, że "to nie jest to", albo wyjadę w podróż życia, spełniając się, ale ryzykując utratę bliskich i okres krótkiego lub długiego bezrobocia. Świetny wybór, nie?


Moglbys np pooszczedzac, jesli niezle zarabiasz i mozesz cos odlozyc, a z pewnoscią COS odlozyc moze kazdy. Jesli zarabiasz dobrze, mozesz odlozyc tym bardziej. Pozniej (a najlepiej w miedzyczasie) moglbys poczytac cos o tej zgnilej kapitalistycznej giełdzie, zainwestowac czesc srodków, i jesli prawidlowo oceniles rynek, za kilka-kilkanascie lat byc niezaleznym finansowo czlowiekiem. No ale trzeba polubic ten zgniły wredny kapitalizm i chceic zrozumiec mechanizmy rynkowe (ktory to kapitalizm ja po prostu kocham, a socjalizmu nienawidzę) :))

Tu już odbiegamy zupełnie od tematu, ale tylko gwoli wyjaśnienia: tak, nienawidzę kapitalizmu. I nienawidzę komunizmu (w takim wydaniu, w jakim serwowano go w krajach dawnego bloku sowieckiego i w jakim istnieje on choćby w Korei Płn.). Jeden i drugi system zniewala(ł) człowieka, choć każdy w zupełnie inny sposób... A z moimi zdolnościami inwestycyjnymi i zainteresowaniem rynkiem kapitałowym... owszem, miałbym kilkadziesiąt albo kilkaset procent. Strat. Poza tym, gdyby to byo takie proste, nie sądzisz, że co najmniej połowa Polaków byłaby niezależna finansowo, bogata lub wręcz byłaby milionerami?Wojciech B. edytował(a) ten post dnia 10.07.08 o godzinie 16:46
Tomasz Walkiewicz

Tomasz Walkiewicz podróżnik,
organizator wypraw

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

Barbara Kłeczek:

No cóz mam inne zdanie. To że Ty wydałeś 17tys w 2tyg nie jest wyznacznikiem. Specjalistyczna wyprawa na osmiotysięcznik nie jest dla mnie 'podrózowaniem'. Najtańsza wyprawa na Antarktydę z Ushuaya kosztuje ok 3.000USD/12dni, ale to nie oznacza że za małą kasę nie da się podróżować...
ps.A swoją drogą ciekawa jestem skąd wiesz że w Afryce jest "jak
za darmo".. Wiesz ile w Angoli kosztuje transport pubiczny?

ja podalem tylko przyklad, nawet nie chce by to byl wyznacznik, bo przeciez sa drozsze wyprawy (20 tys $ Everest, 50 tys $ biegun poludniowy). po to podaje te przyklady by pokazac ze mimo wszystko podrozowanie do tanich nie nalezy.

czym wiec dla Ciebie jest specjalistyczna wyprawa jak nie podrozowaniem? przeciez wyprawy ekstremalne sa jedna z form podrozowania. wyjazd z biurem podrozy tez nie jest podrozowaniem dla Ciebie?Tomasz Walkiewicz edytował(a) ten post dnia 10.07.08 o godzinie 16:53

konto usunięte

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

Wojciech B.:
Tomasz Walkiewicz:
Wojtku, Twoją sytuacje można troche porównać do zdobywania gór.

Góra stoi całe życie i w każdej chwili możesz ją zdobyć. Poczekaj, nie spiesz się, na taką podróż masz całe życie, a matke masz tylko jedną.

Cóż, zapomniałem dodać, że choć daleko mi do starości, to młody też już nie jestem (już jakiś czas temu stuknęła mi czterdziestka) i właściwie im później, im będę starszy, tym mniejsze szanse na taką eskapadę, tym mniejsze szanse na to, że zgodzi się moja dziewczyna (tym bardziej, że powoli - he he - nachodzi czas, żeby chyba stała się moją narzeczoną i żoną, a potem może i matką naszego dziecka), tym bardziej chora i niedołężna będzie moja matka... Poza tym jest jeszcze coś takiego, jak wewnętrzne przekonanie, że WŁAŚNIE TERAZ jest ten moment...
Od pewnego czasu obserwuje Wasza dyskusje i daje mi duzo do myslenia. Je jestem w sytuacji odwrotej, tzn osoba z ktora jestem mysli o takiej podrozy za jakis czas. wbrew pozorom to bardzo trudna pozycja. z jednej strony wie sie, ze chodzi o marzenie zycia kogos na kim bardzo nam zalezy, z drugiej tak to sie jakos zwykle sklada, ze realizacja marzen jednej osoby pociaga za soba rezygnacje z marzen przez te druga strone. egoizmem byloby wymagac od innych poswiecenia na ktore samych nas nie stac.

wydaje mi sie, ze czekasz na slowo zachety/przyzwolenia zeby podrozowac, na kogos kto powie "jedz". ale tylko Ty sam mozesz podjac taka decyzje. Piszesz, ze Twoja dziewczyna nie "pusci cie". wiem, ze kiedy nadejdzie taki moment ja sama nie powiem "nie jedz". Ale nie moge rowniez obiecac, ze bede czekac. Stoisz przed powazna decyzja, ale jedno jest pewne: w zyciu nie mozna miec wszystkiego i naiwnoscia byloby sadzic inaczej. trzeba cos wybrac i to swiadomie, nie narzekajac potem " co by bylo gdybym wybral inaczej.." tylko podążając tą drogą, która obrałeś, nie zapominajac dlaczego tak zrobiles.

konto usunięte

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

//Hubert S. edytował(a) ten post dnia 19.07.11 o godzinie 20:25

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

No właśnie Hubert, to może powiedz, jak zrobić, żeby zarobić i za dwa lata wybrać się w podróż dookoła...lub chociaż skromniej zrealizować swoje marzenie? Chętnie się dowiem i...pojadę w nieznane:)Marta Sokołowska edytował(a) ten post dnia 10.07.08 o godzinie 17:00

konto usunięte

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

//Hubert S. edytował(a) ten post dnia 19.07.11 o godzinie 20:25

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

Hubert S.:
Marta Sokołowska:
No właśnie Hubert, to może powiedz, jak zrobić, żeby zarobić i za dwa lata wybrać się w podróż dookoła...lub chociaż skromniej zrealizować swoje marzenie? Chętnie się dowiem i...pojadę w nieznane:)


no ja to wiem, ale nie moge ci powiedziec. Za latwo by bylo:)) I trzeba na to troszke wiecej niz 2 lata, to raczej ciagly proces, niz jednostkowy cel. No i trzeba miec pasję, raczej do tego procesu, a nie do pieniedzy. Pieniadze przyjdą same, w swoim czasie. Spokojnie :))

a jak się nie ma pasji do procesu a ma się do podróży?Marta Sokołowska edytował(a) ten post dnia 10.07.08 o godzinie 17:07

konto usunięte

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

//Hubert S. edytował(a) ten post dnia 19.07.11 o godzinie 20:25

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

Hubert S.:
Marta Sokołowska:
>
a jak się nie ma pasji do procesu a ma się do podróży?Marta Sokołowska edytował(a) ten post dnia 10.07.08 o godzinie 17:07

to sie bezdie na etacie całe zycie, placac co miesiac ze 600 skladki ZUS przez 40 lat, a na starosc najwiekszy Złodziej wszechczasów, czyli Rząd, obieca Ci emeryturę. Nie powie jaka, bo to nigdzie nie zapisane, wiec bedziesz na jego łasce, wiec bedzie to raczej 700 zł i to przez 5-6 lat o ile dozyjesz :) Swietny biznes, nie ma co.

A o podrozach prawdziwych zapomnij, wieczna walka o dluzszy urlop, problemy z pieniedzmi, na co wydac, poki nie ma dzieci, chorób, starosci, kredytu jest fajnie, ale jak to wszystko sie pojawia? To pozostaje podróz do Galicji i Lodomerii :))

To mnie pocieszyłeś:( Póki co jeździłam za granicę pracować i tym sosobem poznawać inne kraje i chyba tego będę musiała się trzymać, bo firmy nie chcę zakładać póki co ani nie mam umiejętności gry na giełdzie;)
Wojciech B.

Wojciech B. Wolny, szukający

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

Hubert S.:

owszem, tak by bylo, wazne jest byc byc lepszym od innych, włacznie z tym byciem "wręcz milionerami", a reszta? reszta niech, tak jak kazdy, martwi sie o swoj los. Ja wiem jedno: jesli nie zaczniesz inwestowac czy jakos obracac pieniądzem, na starosc czeka Cię nędza, czego oczywiscie nie zyczę, ale ekonomia jest nieubłagana a ZUS juz jest trupem, za 20-30 lat nie bedzie zadnych emerytur (albo bedą, ale podatki na nie bedą takie, ze Polska bedzie gospodarczą pustynią)

wiec... inwestuj, czytaj, ucz się, nie ma nic za darmo. Zwlaszza ze masz na to pieniądze, nie trzeba miec milionów by inwestowac. Ktos kto kupił taki Stalprodukt po 8 zł w 2003 roku i sprzedał go w 2007 po 1400zł - mial skromne ile, 15000 % zysku? Wlozyles 2000, wyciagnales 300 000 (minus podatek 19 %), moznaby sobie pojezdzic po swiecie co?? Oczywiscie, to przypadek wrecz idealny, wiekszosc ludzi nie osiagnie nawet ułamka tego, ale JEST to mozliwe, jest..

Zacznij marzyć, o wolnosci, od szefa, od budzika, o wolnosci od pieniedzy!. Ale zeby nie myslec o pieniądzach, trzeba je mieć. I to duzo. Ja niestety tego jeszcze nie mam, ale dopne swego, w odpowiednim czasie. nie bede liczył na dziadowska panstwową zapomogę, zwaną szumnie emeryturą.

Zacznij marzyć.

Tylko czas pokaże, czy inwestując na giełdzie (lub na niej nie inwestując) będziemy bogaci/zamożni na starość, czy nie. Nie wiemy, co się wydarzy za rok, a mamy wiedzieć, co się wydarzy za pięć, dwadzieścia czy pięćdziesiąt lat? Możesz zarobić na giełdzie 20 tysięcy procent tego, co zainwestowałeś. I życzę Ci tego z całego serca, jeśli to Twoja pasja czy zainteresowanie. Może też być wojna, kataklizm, krach i milion innych rzecy, przy których Twoje miliony nie będą nic znaczyć.

Jeśli mam mówić o swych wzorcach, to nie byłby nim piekielnie uzdolniony gracz giełdowy, pomnażający w sposób niesamowity swój majątek. Raczej ludzie tacy jak Tony Halik, David Attenborough, Beata Pawlikowska, Riaan Manser (człowiek, który jako pierwszy samotnie objechał rowerem wokół całej Afryki), Wojciech Cejrowski czy też wreszcie - choć to już niespełniony ideał, nie mówiąc już o braku w moim przypadku wykształcenia i doświadczenia dziennikarskiego - nieodżałowanej pamięci Ryszard Kapuściński. Oczywiście każda z tych osób lokalnie (w swym kraju) lub globalnie jest już teraz znana i zapewne dość zamożna. Ale nie zawsze tak było. Większość z nich żyje lub żyła z podróżowania i pisania o tych podróżach (każda na swój sposób i w swoim stylu), pokazywania ich światu. Jeśli miałbym marzyć (abstrahuję tu zupełnie od tego, czy i jak te marzenia się kiedyś ziszczą), to raczej o czymś takim. I o czymś jeszcze, co poniekąd też związane z podróżami, ale o czym wolałbym teraz nie wspominać.

A co do bogactwa... Fajnie jest mieć dużo pieniążków, ot choćby po to, by móc realizować pasje. Tyle tylko, że 1) bogactwo wewnętrzne, bogactow doświadczeń, bogactwo życia, jest dla mnie o wiele ważniejsze, 2) żeby utrzymać się w tym rytmie inwestowania na giełdzie i świetnego na tym zarabiania, czasu na to długie, wielomiesięczne podróżowanie i na to wydawanie pienięszy już trochę jakby mniej, albo wypadnie się z obiegu...

konto usunięte

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

//Hubert S. edytował(a) ten post dnia 19.07.11 o godzinie 20:26

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

Hubert to Ty inwestuj a ja pojadę nakręcić kilka video i zwrócę się do Ciebie z prośbą o mecenat ok?;)

konto usunięte

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

..Hubert S. edytował(a) ten post dnia 19.07.11 o godzinie 20:26

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

Hubert S.:
Marta Sokołowska:
Hubert to Ty inwestuj a ja pojadę nakręcić kilka video i zwrócę się do Ciebie z prośbą o mecenat ok?;)


ok, ale urodzisz mi 12 dzieci w zamian, zgoda :PP

Zaraz, ale mecenat jest dla sztuki a nie z chęci posiadania dzieci:D I jak Ty byś wychował taką rozwrzeszczaną zgraję?:D

konto usunięte

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

//Hubert S. edytował(a) ten post dnia 19.07.11 o godzinie 20:26
Wojciech B.

Wojciech B. Wolny, szukający

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

Hubert S.:

alez oczywiscie, czy ja mowię ze to nie są wspanmiali ludzie. Niezwykli. A taki Wojciech Cejrowski jest wrecz idealnym wzorcem kapitalisty, czlowiek o niezwykle prawicowych i wolnorynkowych poglądach, ktory tłucze majątek, na swoich podrózach, inwestuje go i reinwestuje na wiele sposobów - to jest wzór. nie tylko jezdzi po swiecie, ale zyje z tego, i siębogaci, naprawdę, wielki człowiek, i mowie to zupelnie serio.

Jeśli miałbym marzyć (abstrahuję tu zupełnie od
tego, czy i jak te marzenia się kiedyś ziszczą), to raczej o czymś takim. I o czymś jeszcze, co poniekąd też związane z podróżami, ale o czym wolałbym teraz nie wspominać.

no to bądz taki jak cejrowski, co stoi na przeszkodzie? wez 5000 , pojedz na 3 miesiace na Jukatan czy Kostaryki, nakrec jaies video, poszukaj pozniej sponsora ktory da na dluzsza przygode, przeciez to mozna zrobic, chlopie - jesli jestes pasjonatem podrozy.

A co do bogactwa... Fajnie jest mieć dużo pieniążków, ot choćby po to, by móc realizować pasje. Tyle tylko, że 1) bogactwo wewnętrzne, bogactow doświadczeń, bogactwo życia, jest dla mnie o wiele ważniejsze,

spoko, po prostu nigdy nie zaznales prawdziwej biedy, wiec "bogactwo wewnetrzne" moze i jest najwazniejsze, no problemo. Obys jej nigdy nie zaznał (ja tez nie zaznałem, i nie mam zamiaru)
nie rozumiem tez jak bedac bogatym czlowiekiem nie moznaby byc "bogatym wewnetrznie". Przypominam ze sponsorami i mecenasami, dzieki ktorym tworzyli MichałAnioł i setki innych wybitnych byl bogacze, a nie biedacy. Biedacy myslą o chlebie, bogacze o operze, wspierają filantropijne ruchy, wspierają mlodych twórców, przytułki itd, tego biedacy NIE robią. tak to bywa, i jest to dosc logiczne.Hubert S. edytował(a) ten post dnia 10.07.08 o godzinie 17:45

No tak... Otóż nie zaznałem nigdy nędzy. To prawda. Biedy natomiast jak najbardziej, ale nie czas i miejsce, by tłumaczyć jak to było. Zresztą, pomimo, że zarabiam nieźle (i podkreślam: NIEŹLE, co nie znaczy rewelacyjnie!), nie tylko nie pławię się w luksusach, ale raczej żyje mi się skromnie. Nie stać mnie (albo stać kosztem zbyt wielkich wyrzeczeń i zbyt wielkiego ryzyka) na zakup własnego mieszkania, nie mam samochodu (choć tu akurat jeszcze dochodzą moje dość radykalne poglądy na temat motoryzacji) i na wiele innych rzeczy. Jeśli zdecyduję się na ten długi wyjazd, to wyłącznie dzięki ewentualnym i potencjalnym sponsorom, bez których będę mógł sobie marzyć o tej eskapadzie do usranej śmierci.

To raz. Dwa: poznałem w życiu wiele osób, którym materialnie powodziło się nieporównywalnie gorzej, niż mnie, a jednak ich wnętrze było tak bogate, że mogłem się od nich sporo nauczyć. Poziom bogactwa/ubóstwa nie ma tu absolutnie nic do rzeczy.

Trzy: owszem, zamożni, bogaci, czy bardzo bogaci ludzie wspierają kilku artystów, podróżników i innych jeszcze "pięknoduchów" (jedni mają kasę, drudzy - widzą "oczyma duszy swojej"). Tyle, że dla nich wydać to, co oni wydają na mecenat (zwany dziś obrzydliwie sponsoringiem) to jak dla mnie wydać 50-200 zł. Jest też cała masa bogatych osób, które na ten czy inny cel nie wydadzą ANI ZŁOTÓWKI, choć niektórzy z nich pławią się w pieniądzach, mając już nie miliony, ale setki milionów złotych. Natomiast są tez ludzie zarabiający zupełnie przeciętnie, którzy - na miarę swych skromnych możliwości - gotowi są pomóc, wesprzeć finansowo.

Co do Cejrowskiego i innych: tak, teraz są zamożni, ale zaczynali od niczego. Tak, mógłbym zrobic coś takiego jak Cejrowski (bez żadnej gwarancji, bo oprócz bycia tu czy tam i posiadania kamery czy innego sprzętu, choćby nawet ołówka i papieru, należy jeszcze mieć choć odrobinę talentu, a poziomu tego ostatniego sam sobie zmierzyć nie umiem, o ile w ogóle mam go choćby w ilościach śladowych...). Ale gdybym rzeczywiście mógł - nie pisałbym swego długiego pierwszego postu tutaj... A jeszcze wracając do Cejrowskiego, miałem na myśli wyłacznie same jego przygody oraz niewątpliwy talent do pisania o nich interesująco, ze swadą i humorem. Nie miałem na myśli jego poglądów - bo tych szczerze nie cierpię - ani jego inwestycji i pomnażania majątku (to jego sprawa).

Następna dyskusja:

Rezygnuje z pracy zeby podr...




Wyślij zaproszenie do