Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...
Uaktualnie z frontu powrotu do rzeczywistości :)
W Sydney jestem od soboty. Od tego czasu byłam na trzech rozmowach kwalifikacyjnych, jutro mam czwartą. Myślę, że nienajgorszy wynik jak na 4 dni robocze, choć nic nie jest sfinalizowane, więc nie ma się co ekscytować.
Na każdej z rozmów pytano mnie o podróż, ale tylko na zasadzie jak było. Ani razu nie dano mi do zrozumienia, że to jakiś problem.
Nie mam zamiaru pracować na byle jakiej posadzie. Szukam pracy w zarządzaniu projektami.
A co do ryzyka, że pracownik nagle postanowi wyjechać - to czemu założenie, że jak ktoś raz wyjechał to teraz już zawsze będzie rzucał pracę, włóczył się, szukał nowej, znów wyjeżdżał itd? Że taka osoba oznacza niestabilność i nieprzewidywalność? Przecież mało kto robi coś takiego więcej niż raz. Ja raz pojechałam i wcale nie mam zamiaru za pół roku znów rzucać pracy i podróżować. Może w Niemczech/Polsce to problem, ale w Australii niekoniecznie.
Różnica pomiędzy Polską (czy Niemcami) a Australią jest taka, że w Australii takie przerwy na podróże we wczesnej fazie tzw. kariery są dosyć powszechne i nikogo nie dziwią, ani też na mało kim robią jakieś gigantyczne wrażenie. Po prostu jest to popularne (tak samo jest w UK i Irlandii) i pracodawcy o tym wiedzą. Taki lokalny koloryt, coś co (prawie) każdy robi.
Pozdrawiam
Magda