konto usunięte
Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...
ruszamy juz za 6 tygodni:) zaczynamy juz miec tzw rajzefiber ;)magda
http://careerbreak.wordpress.com - blog z "przerwy" w CVMagda B edytował(a) ten post dnia 10.11.08 o godzinie 00:26
konto usunięte
konto usunięte
konto usunięte
Edyta G.:
Haha, żeby zrezygnować z pracy na dłuższy czas i podróżować trzeba najpierw w tej pracy neizłe pieniądze zarobić :)) Dostępne nielicznym. Podróżowanie bez pieniędzy jest pewnym wariactwem, rozumiem, że na zasadzie trochę mam a w drodze zarobię to tu to tam imając się dziwnych zajęć. Znałam kiedyś handlowca, który miał taki system, że pół roku pracował i drugie pół podróżował wydając te pieniądze, nie inwestował w żadne dobra materialne. Jest to pewien sposób na
życie, ale on miał ten komfort że zawsze praca na niego czekała po powrocie i zarabiał niezłą kasę.
Anna
Jankowska
Tłumaczę
nieprzetłumaczalne
konto usunięte
konto usunięte
Helena ------:
Juz sie nie moge doczekac jak bede mogla wyruszyc i tak po prostu:
randewou po swiecie... Jak wrócisz opowiesz jak wrazenia :)A z ciekawosci ile Wy jezyków znacie? Jak sie konunikujecie na takich tułaczkach? ;)Helena ------ edytował(a) ten post dnia 10.11.08 o godzinie 11:02
konto usunięte
Magda B:
nie zgadzam sie. nie wiedzec czemu panuje przekonanie ze trzeba miec kupe kasy zeby podrozowac. tym czasem w takiej azji jest wiele krajow, gdzie mozna spokojnie podrozowac za $15-20 na dzien, a to serio nie jest bardzo duzo.
mam prace, w ktorej zarabia sie przecietna pensje. po prostu trzeba bylo na dluzszy czas zacisnac pasa i z wielu rzeczy zrezygnowac w imie realizacji marzenia. przeszlam przez caly proces oszczedzania na podroz i wiem, ze to jest cel osiagalny dla bardzo wielu osob. tylko na pierwszy rzut oka wydaje sie, ze potrzebne sa przeogromne kwoty i ze trzeba latami odkladac. serio nie trzeba byc bogaczem, zarabiac milionow czy wygrac w lotka. wystarczy samodyscyplina, jasno okreslony cel i wiara w osiagniecie celu. no chyba ze sie chce przez ten dluzszy czas podrozowac spac tylko w 50-gwiazdowych hotelach to wtedy trzeba kupy pieniedzy.Magda B edytował(a) ten post dnia 10.11.08 o godzinie 09:47
konto usunięte
Edyta G.:
Magda B:
nie zgadzam sie. nie wiedzec czemu panuje przekonanie ze trzeba miec kupe kasy zeby podrozowac. tym czasem w takiej azji jest wiele krajow, gdzie mozna spokojnie podrozowac za $15-20 na dzien, a to serio nie jest bardzo duzo.
mam prace, w ktorej zarabia sie przecietna pensje. po prostu trzeba bylo na dluzszy czas zacisnac pasa i z wielu rzeczy zrezygnowac w imie realizacji marzenia. przeszlam przez caly proces oszczedzania na podroz i wiem, ze to jest cel osiagalny dla bardzo wielu osob. tylko na pierwszy rzut oka wydaje sie, ze potrzebne sa przeogromne kwoty i ze trzeba latami odkladac. serio nie trzeba byc bogaczem, zarabiac milionow czy wygrac w lotka. wystarczy samodyscyplina, jasno okreslony cel i wiara w osiagniecie celu. no chyba ze sie chce przez ten dluzszy czas podrozowac spac tylko w 50-gwiazdowych hotelach to wtedy trzeba kupy pieniedzy.
Tak tak tylko najpierw trzeba się do tej Azji dostać :)) A przelot jest bardzo drogi.
Anna
Jankowska
Tłumaczę
nieprzetłumaczalne
tu tez bym polemizowala. 2200zl (bilet w dwie strony) to nie jest kwota nie do zdobycia. poza ty jest jeszcze opcja drogi lądowej a to jest bardzo bardzo tanie :)
Wojciech B. Wolny, szukający
Magda B:
nie zgadzam sie. nie wiedzec czemu panuje przekonanie ze trzeba miec kupe kasy zeby podrozowac. tym czasem w takiej azji jest wiele krajow, gdzie mozna spokojnie podrozowac za $15-20 na dzien, a to serio nie jest bardzo duzo.
mam prace, w ktorej zarabia sie przecietna pensje. po prostu trzeba bylo na dluzszy czas zacisnac pasa i z wielu rzeczy zrezygnowac w imie realizacji marzenia. przeszlam przez caly proces oszczedzania na podroz i wiem, ze to jest cel osiagalny dla bardzo wielu osob. tylko na pierwszy rzut oka wydaje sie, ze potrzebne sa przeogromne kwoty i ze trzeba latami odkladac. serio nie trzeba byc bogaczem, zarabiac milionow czy wygrac w lotka. wystarczy samodyscyplina, jasno okreslony cel i wiara w osiagniecie celu. no chyba ze sie chce przez ten dluzszy czas podrozowac spac tylko w 50-gwiazdowych hotelach to wtedy trzeba kupy pieniedzy.Magda B edytował(a) ten post dnia 10.11.08 o godzinie 09:47
konto usunięte
Wojciech B.:
Magda B:
nie zgadzam sie. nie wiedzec czemu panuje przekonanie ze trzeba miec kupe kasy zeby podrozowac. tym czasem w takiej azji jest wiele krajow, gdzie mozna spokojnie podrozowac za $15-20 na dzien, a to serio nie jest bardzo duzo.
mam prace, w ktorej zarabia sie przecietna pensje. po prostu trzeba bylo na dluzszy czas zacisnac pasa i z wielu rzeczy zrezygnowac w imie realizacji marzenia. przeszlam przez caly proces oszczedzania na podroz i wiem, ze to jest cel osiagalny dla bardzo wielu osob. tylko na pierwszy rzut oka wydaje sie, ze potrzebne sa przeogromne kwoty i ze trzeba latami odkladac. serio nie trzeba byc bogaczem, zarabiac milionow czy wygrac w lotka. wystarczy samodyscyplina, jasno okreslony cel i wiara w osiagniecie celu. no chyba ze sie chce przez ten dluzszy czas podrozowac spac tylko w 50-gwiazdowych hotelach to wtedy trzeba kupy pieniedzy.
Ale wsyzstko zalezy od zasobnosci portfela. Owe 15 USD dziennie jak przemnozymy przez nawet chocby tylko 30 dni podrozowania, to okaze sie, ze trzeba miec 450 USD. Przy 20 USD dziennie to jest juz 600 USD Ale to tylko na podroz, a jeszcze wizy, koszty ubezpieczenia, leczenia, nieprzewidziane wydatki... Poza tym nie kazdy chce podrozowac wlasnie do i po Azji, a w niektorych krajach pozornie tanich jest w gruncie rzeczy dosc lub bardzo drogo.
Poza tym jest kwestia czasu: nie kazdy moze sobie pozwolic na rezygnacje z pracy. Nie kazdy tez moze latwo po powrocie znalezc te sama lub inna prace... Naprawde w gre wchodzi tyle czynnikow, ze nie mozna generalizowac...
Dawid
Dwernicki
Dyrektor Działu
Zakupów
Magda B:
Wojciech B.:
Magda B:
nie zgadzam sie. nie wiedzec czemu panuje przekonanie ze trzeba miec kupe kasy zeby podrozowac. tym czasem w takiej azji jest wiele krajow, gdzie mozna spokojnie podrozowac za $15-20 na dzien, a to serio nie jest bardzo duzo.
mam prace, w ktorej zarabia sie przecietna pensje. po prostu trzeba bylo na dluzszy czas zacisnac pasa i z wielu rzeczy zrezygnowac w imie realizacji marzenia. przeszlam przez caly proces oszczedzania na podroz i wiem, ze to jest cel osiagalny dla bardzo wielu osob. tylko na pierwszy rzut oka wydaje sie, ze potrzebne sa przeogromne kwoty i ze trzeba latami odkladac. serio nie trzeba byc bogaczem, zarabiac milionow czy wygrac w lotka. wystarczy samodyscyplina, jasno okreslony cel i wiara w osiagniecie celu. no chyba ze sie chce przez ten dluzszy czas podrozowac spac tylko w 50-gwiazdowych hotelach to wtedy trzeba kupy pieniedzy.
Ale wsyzstko zalezy od zasobnosci portfela. Owe 15 USD dziennie jak przemnozymy przez nawet chocby tylko 30 dni podrozowania, to okaze sie, ze trzeba miec 450 USD. Przy 20 USD dziennie to jest juz 600 USD Ale to tylko na podroz, a jeszcze wizy, koszty ubezpieczenia, leczenia, nieprzewidziane wydatki... Poza tym nie kazdy chce podrozowac wlasnie do i po Azji, a w niektorych krajach pozornie tanich jest w gruncie rzeczy dosc lub bardzo drogo.
Poza tym jest kwestia czasu: nie kazdy moze sobie pozwolic na rezygnacje z pracy. Nie kazdy tez moze latwo po powrocie znalezc te sama lub inna prace... Naprawde w gre wchodzi tyle czynnikow, ze nie mozna generalizowac...
no tak. najlepiej powiedziec ze za trudno, ze sie nie da, a moze i sie da ale za duzo wyrzeczen, za drogo, ze problemy beda po powrocie, ze praca sie nie znajdzie, ze czasu malo itp itp. Marudzcie dalej:) Ja stwierdzilam, ze nie ma co marudzic tylko trzeba sprobowac. Jak mi sie nie uda to trudno, ale przynajmniej nie bede cale zycie zalowac, ze nic nie zrobilam z wielkim marzeniem. Czynnikow jest oczywiscie duzo i dla kazdego sa one inne, ale to nie powinno nikogo powstrzymywac przynajmniej przez realnym rozpatrzeniem sprawy. Oczywiscie najprosciej powiedziec nie bo sie nie da, ale moze jednak warto dluzej sie zastanowic, podowiadywac sie co i jak. Wziecie kredytu na 20 lat to tez jest ryzykowna decyzja, a jakos kupa ludzi sie na to porywa. No riks no fun. Ja wiem ze nie kazdemu marzenie o podrozy uda sie spelnic (Wojtek pisales w poprzednich postach o swojej sytuacji i przykro mi, ze jest jak jest), ale wiekszosc malkontentow by moglo, a powstrzymuje ich malkontenctwo wlasnie. Ten cytat z Cejrowskiego ktory Ania kilka wpisow do gory podala swietnie obrazuje rzeczywistosc.
Ja sprzedalam juz prawie caly dobytek, ruszam za 6 tygodni :)
Magda
http://careerbreak.wordpress.com
p.s. i jeszcze jedno - nikt tu nikomu nie probuje wmowic, ze kazdy z nas powinien rzucic prace i podrozowac bez konca. nie kazdy chce, moze czy ma ochote. i to jest ok.
Joanna
Z.
www.facebook.com/Omo
lokko
Dawid Dwernicki:(...)Wszystko się da, tylko trzeba naprawdę chcieć i czuć temat.Całkowicie się z Tobą zgadzam.
Całkowicie Cię popieram i również dołączę do tych "szalenców"Zgadzam się z tą wypowiedzią w pełnej rozciągłości. Ja zbyt wiele razy słyszę, że się nie uda, choć nie sa to wyprawy "na całe życie", czy chocby miesiąc, a zdobywanie gór z synem (4,5). Jesli mam marzenie, to na głowie staję, żeby je spełnić, a nie zasiadam w głębokim fotelu i myślę sobie - o nie, to się na pewno nie uda. To po co marzyć?
Dorota
S.
"Yo creo en mi y en
mi manera de decir
lo que pienso, Yo
...
Dorota
S.
"Yo creo en mi y en
mi manera de decir
lo que pienso, Yo
...
Dorota
S.
"Yo creo en mi y en
mi manera de decir
lo que pienso, Yo
...
Aleksandra Zadygowicz:
Gorąco ZACHĘCAM wszystkich do porzucania pracy w celu udania się w długą podróż. Oczywiście, że najlepiej byłoby to zaplanować, ale z całą pewnością nie należy martwić się o pracę!!!! To w naszych czasach jest akurat najmniej istotne, bo praca zawsze się jakaś znajdzie. A doświadczenie, jakie przywieziemy ze sobą po takiej podróży jest nie do zastąpienia! Wiem coś o tym, bo w sumie spędziłam ponad 12 lat w różnych krajach (kulturowo i religijnie). Tego nie kupi się za żadne pieniądze.
A co do hiszpańskiego, to osobiście uważam, że ten południowo-amerykański jest dużo prostszy od katalońskiego :-) Wolniejszy i wyraźniejszy.
Ola
Ż.
Poszukująca własnej
drogi :-)
Dorota S.:
Można też poczytać w książce "Jak prowadził ich los" jak przeżyli 5 lat Kinga i Chopin - trochę autostopem, trochę pod namiotem i czasami jakieś prace dorywcze aby zarobić na życie.
Wojciech
Łukowski
Szukam pomysłu...
Najchętniej
związanego z
Hiszpanią.
Wojciech B. Wolny, szukający
Dorota S.:
Najlepiej mieć dobrego pracodawcę co zgodzi się dać urlop bezpłatny na rok i przytrzymać wakat, potem ma się gdzie wracać - pamiętam kolegę Artura z ex-firmy Andersen, on tak zrobił w 2003/2004 roku i przejechał przez większość świata.
Kredytu chyba nie miał, wynajął mieszkanie i miał kasę co miesiac na koncie, dziewczynę wziął ze sobą i pewnie trochę przyoszczędził wczęśniej na samoloty, a w drodze pewnie dorywczych prac się imał i z tego co mówił nie spał co noc w 5-cio gwiazdkowych hotelach.Dorota S. edytował(a) ten post dnia 11.11.08 o godzinie 13:01
konto usunięte
Wojciech B.:
Dorota S.:
Najlepiej mieć dobrego pracodawcę co zgodzi się dać urlop bezpłatny na rok i przytrzymać wakat, potem ma się gdzie wracać - pamiętam kolegę Artura z ex-firmy Andersen, on tak zrobił w 2003/2004 roku i przejechał przez większość świata.
Kredytu chyba nie miał, wynajął mieszkanie i miał kasę co miesiac na koncie, dziewczynę wziął ze sobą i pewnie trochę przyoszczędził wczęśniej na samoloty, a w drodze pewnie dorywczych prac się imał i z tego co mówił nie spał co noc w 5-cio gwiazdkowych hotelach.Dorota S. edytował(a) ten post dnia 11.11.08 o godzinie 13:01
OK. 1. Mój pracodawca niekoniecznie zgodzi się na taki krok.
2. Mam marzenie o wyjeździe, ale nie na rok, tylko na ok. 2 lata (choć niezwykle dużo zależałoby od hojności sponsorów, więc może i na krócej), a na taki okres tym bardziej pracodawca może nie dać "przerwy w karierze". 3. Rzecz w moim przypadku nie w tym, by rzucić pracę na czas jakiś, lecz w ogóle, a z podróżami bardziej związać swe życie, także to zawodowe. 4. Wierzę, że w wielu przypadkach, przy wierze, determinacji i "pomyślnych wiatrach" może się udać. 5. Wierzę jednak także, że nie zawsze pomyślne wiatry są (o czym niżej). 6. Nikomu niczego nie zazdroszczę, mogę co najwyżej marzyć, że też tak (albo inaczej) będę miał kiedyś i albo się uda to marzenie zrealizować, albo nie. 7. Mieszkania nie wynajmę, bo nie mam. 8. To co mógłbym ewentualnie sprzedać mogłoby pokryć zaledwie część kosztów podróży i to niewielką. Niewiele mam. 9. Kwestie finansowe stanowią u mnie problem, ale bynajmniej nie największy. 10. Dziewczyny nie wezmę ze sobą, ponieważ ona nie chce ze mną jechać, a w przypadku nieobecności dłuższej niż pół roku zastanawia się nawet nad zerwaniem związku. 11. Można oczywiście zerwać, tyle że na niej zależy mi tak samo, albo więcej, co na mych marzeniach. 12. Mam chorą matkę, która nigdy nie wiadomo jak się będzie czuła i która niestety może być już w swych ostatnich latach życia, choć codziennie modlę się, by tak nie było. 13. Matka dostaje tak śmieszną emeryturę, że co miesiąc oddaję przeszło 1/3 swego wynagrodzenia na koszty utrzymania (zaś z pozostałych 2/3 połowa idzie na spłaty kredytów i inne takie). Proszę teraz uczciwie powiedzieć, czy mogę zrealizować swe największe marzenia i czy zasada "dla chcącego nie ma nic trudnego" może mieć w moim przypadku zastosowanie, skoro co najmniej w połowie w grę wchodzi czynnik ludzki, uczucia, emocje, rodzina, etc. Jeśli dalej twierdzicie, że tak, to byłbym wdzięczny za choćby minimalne odchylenie klapek z mych oczu. Jeśli nie - to proszę nie mówić, że zawsze i wszystko jest możliwe.
Następna dyskusja: