konto usunięte

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

ruszamy juz za 6 tygodni:) zaczynamy juz miec tzw rajzefiber ;)

magda
http://careerbreak.wordpress.com - blog z "przerwy" w CVMagda B edytował(a) ten post dnia 10.11.08 o godzinie 00:26

konto usunięte

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

Haha, żeby zrezygnować z pracy na dłuższy czas i podróżować trzeba najpierw w tej pracy neizłe pieniądze zarobić :)) Dostępne nielicznym. Podróżowanie bez pieniędzy jest pewnym wariactwem, rozumiem, że na zasadzie trochę mam a w drodze zarobię to tu to tam imając się dziwnych zajęć. Znałam kiedyś handlowca, który miał taki system, że pół roku pracował i drugie pół podróżował wydając te pieniądze, nie inwestował w żadne dobra materialne. Jest to pewien sposób na życie, ale on miał ten komfort że zawsze praca na niego czekała po powrocie i zarabiał niezłą kasę.

konto usunięte

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

Edyta G.:
Haha, żeby zrezygnować z pracy na dłuższy czas i podróżować trzeba najpierw w tej pracy neizłe pieniądze zarobić :)) Dostępne nielicznym. Podróżowanie bez pieniędzy jest pewnym wariactwem, rozumiem, że na zasadzie trochę mam a w drodze zarobię to tu to tam imając się dziwnych zajęć. Znałam kiedyś handlowca, który miał taki system, że pół roku pracował i drugie pół podróżował wydając te pieniądze, nie inwestował w żadne dobra materialne. Jest to pewien sposób na
życie, ale on miał ten komfort że zawsze praca na niego czekała po powrocie i zarabiał niezłą kasę.

nie zgadzam sie. nie wiedzec czemu panuje przekonanie ze trzeba miec kupe kasy zeby podrozowac. tym czasem w takiej azji jest wiele krajow, gdzie mozna spokojnie podrozowac za $15-20 na dzien, a to serio nie jest bardzo duzo.
mam prace, w ktorej zarabia sie przecietna pensje. po prostu trzeba bylo na dluzszy czas zacisnac pasa i z wielu rzeczy zrezygnowac w imie realizacji marzenia. przeszlam przez caly proces oszczedzania na podroz i wiem, ze to jest cel osiagalny dla bardzo wielu osob. tylko na pierwszy rzut oka wydaje sie, ze potrzebne sa przeogromne kwoty i ze trzeba latami odkladac. serio nie trzeba byc bogaczem, zarabiac milionow czy wygrac w lotka. wystarczy samodyscyplina, jasno okreslony cel i wiara w osiagniecie celu. no chyba ze sie chce przez ten dluzszy czas podrozowac spac tylko w 50-gwiazdowych hotelach to wtedy trzeba kupy pieniedzy.Magda B edytował(a) ten post dnia 10.11.08 o godzinie 09:47
Anna Jankowska

Anna Jankowska Tłumaczę
nieprzetłumaczalne

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

jak to napisał w. cejrowski...

"Różnica między ludźmi, którzy realizują swoje marzenia, a całą resztą świata nie polega na zasobności portfela. Chodzi o to, że jedni przez całe życie czytają o dalekich lądach i śnią o przygodach, a inni pewnego dnia podnoszą wzrok znad książki, wstają z fotela i ruszają na spotkanie swoich marzeń - SPRZEDAJ LODÓWKĘ I JEDŹ!"

Ja wróciłam z 2-miesięcznego włóczykijstwa.... po tygodniu w domu zczyna mnie spowrotem ciągnąć w świat... życzę Wam powodzenia...bo jak nie teraz to KIEDY?!?!? może się spotkamy po drodze, kto wie ;-)Ania Jankowska edytował(a) ten post dnia 10.11.08 o godzinie 10:44

konto usunięte

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

Juz sie nie moge doczekac jak bede mogla wyruszyc i tak po prostu:
randewou po swiecie... Jak wrócisz opowiesz jak wrazenia :)A z ciekawosci ile Wy jezyków znacie? Jak sie konunikujecie na takich tułaczkach? ;)Helena ------ edytował(a) ten post dnia 10.11.08 o godzinie 11:02

konto usunięte

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

Helena ------:
Juz sie nie moge doczekac jak bede mogla wyruszyc i tak po prostu:
randewou po swiecie... Jak wrócisz opowiesz jak wrazenia :)A z ciekawosci ile Wy jezyków znacie? Jak sie konunikujecie na takich tułaczkach? ;)Helena ------ edytował(a) ten post dnia 10.11.08 o godzinie 11:02

English rules :) W tym jezyku mozna porozumiec sie w bardzo wielu miejscach. A tam gdzie sie nie da zazwyczaj strawdza sie kombinacja komunikacji na migi + rysowania :)

konto usunięte

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

Magda B:
nie zgadzam sie. nie wiedzec czemu panuje przekonanie ze trzeba miec kupe kasy zeby podrozowac. tym czasem w takiej azji jest wiele krajow, gdzie mozna spokojnie podrozowac za $15-20 na dzien, a to serio nie jest bardzo duzo.
mam prace, w ktorej zarabia sie przecietna pensje. po prostu trzeba bylo na dluzszy czas zacisnac pasa i z wielu rzeczy zrezygnowac w imie realizacji marzenia. przeszlam przez caly proces oszczedzania na podroz i wiem, ze to jest cel osiagalny dla bardzo wielu osob. tylko na pierwszy rzut oka wydaje sie, ze potrzebne sa przeogromne kwoty i ze trzeba latami odkladac. serio nie trzeba byc bogaczem, zarabiac milionow czy wygrac w lotka. wystarczy samodyscyplina, jasno okreslony cel i wiara w osiagniecie celu. no chyba ze sie chce przez ten dluzszy czas podrozowac spac tylko w 50-gwiazdowych hotelach to wtedy trzeba kupy pieniedzy.Magda B edytował(a) ten post dnia 10.11.08 o godzinie 09:47

Tak tak tylko najpierw trzeba się do tej Azji dostać :)) A przelot jest bardzo drogi.

konto usunięte

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

Edyta G.:
Magda B:
nie zgadzam sie. nie wiedzec czemu panuje przekonanie ze trzeba miec kupe kasy zeby podrozowac. tym czasem w takiej azji jest wiele krajow, gdzie mozna spokojnie podrozowac za $15-20 na dzien, a to serio nie jest bardzo duzo.
mam prace, w ktorej zarabia sie przecietna pensje. po prostu trzeba bylo na dluzszy czas zacisnac pasa i z wielu rzeczy zrezygnowac w imie realizacji marzenia. przeszlam przez caly proces oszczedzania na podroz i wiem, ze to jest cel osiagalny dla bardzo wielu osob. tylko na pierwszy rzut oka wydaje sie, ze potrzebne sa przeogromne kwoty i ze trzeba latami odkladac. serio nie trzeba byc bogaczem, zarabiac milionow czy wygrac w lotka. wystarczy samodyscyplina, jasno okreslony cel i wiara w osiagniecie celu. no chyba ze sie chce przez ten dluzszy czas podrozowac spac tylko w 50-gwiazdowych hotelach to wtedy trzeba kupy pieniedzy.

Tak tak tylko najpierw trzeba się do tej Azji dostać :)) A przelot jest bardzo drogi.

tu tez bym polemizowala. 2200zl (bilet w dwie strony) to nie jest kwota nie do zdobycia. poza ty jest jeszcze opcja drogi lądowej a to jest bardzo bardzo tanie :)Magda B edytował(a) ten post dnia 10.11.08 o godzinie 21:27
Anna Jankowska

Anna Jankowska Tłumaczę
nieprzetłumaczalne

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

tu tez bym polemizowala. 2200zl (bilet w dwie strony) to nie jest kwota nie do zdobycia. poza ty jest jeszcze opcja drogi lądowej a to jest bardzo bardzo tanie :)


tu to ja bym polemizowała ;-) przy odrobinie szczęścia da się zejść poniżej 2000 ;-)
Wojciech B.

Wojciech B. Wolny, szukający

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

Magda B:

nie zgadzam sie. nie wiedzec czemu panuje przekonanie ze trzeba miec kupe kasy zeby podrozowac. tym czasem w takiej azji jest wiele krajow, gdzie mozna spokojnie podrozowac za $15-20 na dzien, a to serio nie jest bardzo duzo.
mam prace, w ktorej zarabia sie przecietna pensje. po prostu trzeba bylo na dluzszy czas zacisnac pasa i z wielu rzeczy zrezygnowac w imie realizacji marzenia. przeszlam przez caly proces oszczedzania na podroz i wiem, ze to jest cel osiagalny dla bardzo wielu osob. tylko na pierwszy rzut oka wydaje sie, ze potrzebne sa przeogromne kwoty i ze trzeba latami odkladac. serio nie trzeba byc bogaczem, zarabiac milionow czy wygrac w lotka. wystarczy samodyscyplina, jasno okreslony cel i wiara w osiagniecie celu. no chyba ze sie chce przez ten dluzszy czas podrozowac spac tylko w 50-gwiazdowych hotelach to wtedy trzeba kupy pieniedzy.Magda B edytował(a) ten post dnia 10.11.08 o godzinie 09:47

Ale wsyzstko zalezy od zasobnosci portfela. Owe 15 USD dziennie jak przemnozymy przez nawet chocby tylko 30 dni podrozowania, to okaze sie, ze trzeba miec 450 USD. Przy 20 USD dziennie to jest juz 600 USD Ale to tylko na podroz, a jeszcze wizy, koszty ubezpieczenia, leczenia, nieprzewidziane wydatki... Poza tym nie kazdy chce podrozowac wlasnie do i po Azji, a w niektorych krajach pozornie tanich jest w gruncie rzeczy dosc lub bardzo drogo.

Poza tym jest kwestia czasu: nie kazdy moze sobie pozwolic na rezygnacje z pracy. Nie kazdy tez moze latwo po powrocie znalezc te sama lub inna prace... Naprawde w gre wchodzi tyle czynnikow, ze nie mozna generalizowac...

konto usunięte

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

Wojciech B.:
Magda B:

nie zgadzam sie. nie wiedzec czemu panuje przekonanie ze trzeba miec kupe kasy zeby podrozowac. tym czasem w takiej azji jest wiele krajow, gdzie mozna spokojnie podrozowac za $15-20 na dzien, a to serio nie jest bardzo duzo.
mam prace, w ktorej zarabia sie przecietna pensje. po prostu trzeba bylo na dluzszy czas zacisnac pasa i z wielu rzeczy zrezygnowac w imie realizacji marzenia. przeszlam przez caly proces oszczedzania na podroz i wiem, ze to jest cel osiagalny dla bardzo wielu osob. tylko na pierwszy rzut oka wydaje sie, ze potrzebne sa przeogromne kwoty i ze trzeba latami odkladac. serio nie trzeba byc bogaczem, zarabiac milionow czy wygrac w lotka. wystarczy samodyscyplina, jasno okreslony cel i wiara w osiagniecie celu. no chyba ze sie chce przez ten dluzszy czas podrozowac spac tylko w 50-gwiazdowych hotelach to wtedy trzeba kupy pieniedzy.

Ale wsyzstko zalezy od zasobnosci portfela. Owe 15 USD dziennie jak przemnozymy przez nawet chocby tylko 30 dni podrozowania, to okaze sie, ze trzeba miec 450 USD. Przy 20 USD dziennie to jest juz 600 USD Ale to tylko na podroz, a jeszcze wizy, koszty ubezpieczenia, leczenia, nieprzewidziane wydatki... Poza tym nie kazdy chce podrozowac wlasnie do i po Azji, a w niektorych krajach pozornie tanich jest w gruncie rzeczy dosc lub bardzo drogo.

Poza tym jest kwestia czasu: nie kazdy moze sobie pozwolic na rezygnacje z pracy. Nie kazdy tez moze latwo po powrocie znalezc te sama lub inna prace... Naprawde w gre wchodzi tyle czynnikow, ze nie mozna generalizowac...

no tak. najlepiej powiedziec ze za trudno, ze sie nie da, a moze i sie da ale za duzo wyrzeczen, za drogo, ze problemy beda po powrocie, ze praca sie nie znajdzie, ze czasu malo itp itp. Marudzcie dalej:) Ja stwierdzilam, ze nie ma co marudzic tylko trzeba sprobowac. Jak mi sie nie uda to trudno, ale przynajmniej nie bede cale zycie zalowac, ze nic nie zrobilam z wielkim marzeniem. Czynnikow jest oczywiscie duzo i dla kazdego sa one inne, ale to nie powinno nikogo powstrzymywac przynajmniej przez realnym rozpatrzeniem sprawy. Oczywiscie najprosciej powiedziec nie bo sie nie da, ale moze jednak warto dluzej sie zastanowic, podowiadywac sie co i jak. Wziecie kredytu na 20 lat to tez jest ryzykowna decyzja, a jakos kupa ludzi sie na to porywa. No riks no fun. Ja wiem ze nie kazdemu marzenie o podrozy uda sie spelnic (Wojtek pisales w poprzednich postach o swojej sytuacji i przykro mi, ze jest jak jest), ale wiekszosc malkontentow by moglo, a powstrzymuje ich malkontenctwo wlasnie. Ten cytat z Cejrowskiego ktory Ania kilka wpisow do gory podala swietnie obrazuje rzeczywistosc.
Ja sprzedalam juz prawie caly dobytek, ruszam za 6 tygodni :)
Magda
http://careerbreak.wordpress.com

p.s. i jeszcze jedno - nikt tu nikomu nie probuje wmowic, ze kazdy z nas powinien rzucic prace i podrozowac bez konca. nie kazdy chce, moze czy ma ochote. i to jest ok.Magda B edytował(a) ten post dnia 11.11.08 o godzinie 05:00
Dawid Dwernicki

Dawid Dwernicki Dyrektor Działu
Zakupów

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

Magda B:
Wojciech B.:
Magda B:

nie zgadzam sie. nie wiedzec czemu panuje przekonanie ze trzeba miec kupe kasy zeby podrozowac. tym czasem w takiej azji jest wiele krajow, gdzie mozna spokojnie podrozowac za $15-20 na dzien, a to serio nie jest bardzo duzo.
mam prace, w ktorej zarabia sie przecietna pensje. po prostu trzeba bylo na dluzszy czas zacisnac pasa i z wielu rzeczy zrezygnowac w imie realizacji marzenia. przeszlam przez caly proces oszczedzania na podroz i wiem, ze to jest cel osiagalny dla bardzo wielu osob. tylko na pierwszy rzut oka wydaje sie, ze potrzebne sa przeogromne kwoty i ze trzeba latami odkladac. serio nie trzeba byc bogaczem, zarabiac milionow czy wygrac w lotka. wystarczy samodyscyplina, jasno okreslony cel i wiara w osiagniecie celu. no chyba ze sie chce przez ten dluzszy czas podrozowac spac tylko w 50-gwiazdowych hotelach to wtedy trzeba kupy pieniedzy.

Ale wsyzstko zalezy od zasobnosci portfela. Owe 15 USD dziennie jak przemnozymy przez nawet chocby tylko 30 dni podrozowania, to okaze sie, ze trzeba miec 450 USD. Przy 20 USD dziennie to jest juz 600 USD Ale to tylko na podroz, a jeszcze wizy, koszty ubezpieczenia, leczenia, nieprzewidziane wydatki... Poza tym nie kazdy chce podrozowac wlasnie do i po Azji, a w niektorych krajach pozornie tanich jest w gruncie rzeczy dosc lub bardzo drogo.

Poza tym jest kwestia czasu: nie kazdy moze sobie pozwolic na rezygnacje z pracy. Nie kazdy tez moze latwo po powrocie znalezc te sama lub inna prace... Naprawde w gre wchodzi tyle czynnikow, ze nie mozna generalizowac...

no tak. najlepiej powiedziec ze za trudno, ze sie nie da, a moze i sie da ale za duzo wyrzeczen, za drogo, ze problemy beda po powrocie, ze praca sie nie znajdzie, ze czasu malo itp itp. Marudzcie dalej:) Ja stwierdzilam, ze nie ma co marudzic tylko trzeba sprobowac. Jak mi sie nie uda to trudno, ale przynajmniej nie bede cale zycie zalowac, ze nic nie zrobilam z wielkim marzeniem. Czynnikow jest oczywiscie duzo i dla kazdego sa one inne, ale to nie powinno nikogo powstrzymywac przynajmniej przez realnym rozpatrzeniem sprawy. Oczywiscie najprosciej powiedziec nie bo sie nie da, ale moze jednak warto dluzej sie zastanowic, podowiadywac sie co i jak. Wziecie kredytu na 20 lat to tez jest ryzykowna decyzja, a jakos kupa ludzi sie na to porywa. No riks no fun. Ja wiem ze nie kazdemu marzenie o podrozy uda sie spelnic (Wojtek pisales w poprzednich postach o swojej sytuacji i przykro mi, ze jest jak jest), ale wiekszosc malkontentow by moglo, a powstrzymuje ich malkontenctwo wlasnie. Ten cytat z Cejrowskiego ktory Ania kilka wpisow do gory podala swietnie obrazuje rzeczywistosc.
Ja sprzedalam juz prawie caly dobytek, ruszam za 6 tygodni :)
Magda
http://careerbreak.wordpress.com

p.s. i jeszcze jedno - nikt tu nikomu nie probuje wmowic, ze kazdy z nas powinien rzucic prace i podrozowac bez konca. nie kazdy chce, moze czy ma ochote. i to jest ok.


Wszystko się da, tylko trzeba naprawdę chcieć i czuć temat. Całkowicie się z Tobą zgadzam. Dla mnie nie ma problemu jeśli ma się rodzinę (i dziecko), żeby pojechać na rok wojaży. Trzeba tylko wybrać najlepszy dla siebie moment. Oczywiście kasa jest potrzebna. Głównym wyczynem jest świadomość "porzucenia" poukładanego świata, a nie zebranie gotówki. W końcu to tylko pieniądze. A pomyślcie jakie będą wspomnienia i fakt, że tego wszystkiego dokonaliście!!! A co jest najgorsze: jak w pewnym momencie, mając te 50-60 lub wiecej lat, pomyślicie: miałem/miałam takie marzenie, szkoda że tego nie zrobiłem/zrobiłam... Całkowicie Cię popieram i również dołączę do tych "szalenców" :-)Dawid Dwernicki edytował(a) ten post dnia 11.11.08 o godzinie 05:13
Joanna Z.

Joanna Z.
www.facebook.com/Omo
lokko

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

Dawid Dwernicki:
Wszystko się da, tylko trzeba naprawdę chcieć i czuć temat.
Całkowicie się z Tobą zgadzam.
(...)
Całkowicie Cię popieram i również dołączę do tych "szalenców"
Zgadzam się z tą wypowiedzią w pełnej rozciągłości. Ja zbyt wiele razy słyszę, że się nie uda, choć nie sa to wyprawy "na całe życie", czy chocby miesiąc, a zdobywanie gór z synem (4,5). Jesli mam marzenie, to na głowie staję, żeby je spełnić, a nie zasiadam w głębokim fotelu i myślę sobie - o nie, to się na pewno nie uda. To po co marzyć?
Druga sprawa, to marzenia na miarę naszych możliwości. Pewnie, że chciałabym odkryć alpy, ale najpierw syn musi podrosnąć, więc alpy poczekają :)
Nie ma rzeczy niemożliwych! To nasze motto.

A wspomnienia to piekna rzecz! I jeszcze jedno. Zamiast zazdrościć (to fatalne podejście, wpędzające w depresję ) innym mozliwości jakie mają (np. porzucenia wszystkiego i ruszenia na podbój świata), warto po prostu czerpać z nich inspirację. Ja nie muszę zwiedzać Azji przez rok. Dla mnie najbliższym celem jest dopięcie 7 dniowego wyjazdu na Kretę i zrealizowanie zaplanowanych szlaków po Górach Białych.
Magda, życzę Wam powodzenia i dobrej zabawy!
Dorota S.

Dorota S. "Yo creo en mi y en
mi manera de decir
lo que pienso, Yo
...

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

Najlepiej mieć dobrego pracodawcę co zgodzi się dać urlop bezpłatny na rok i przytrzymać wakat, potem ma się gdzie wracać - pamiętam kolegę Artura z ex-firmy Andersen, on tak zrobił w 2003/2004 roku i przejechał przez większość świata.

Kredytu chyba nie miał, wynajął mieszkanie i miał kasę co miesiac na koncie, dziewczynę wziął ze sobą i pewnie trochę przyoszczędził wczęśniej na samoloty, a w drodze pewnie dorywczych prac się imał i z tego co mówił nie spał co noc w 5-cio gwiazdkowych hotelach.Dorota S. edytował(a) ten post dnia 11.11.08 o godzinie 13:01
Dorota S.

Dorota S. "Yo creo en mi y en
mi manera de decir
lo que pienso, Yo
...

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

Można też poczytać w książce "Jak prowadził ich los" jak przeżyli 5 lat Kinga i Chopin - trochę autostopem, trochę pod namiotem i czasami jakieś prace dorywcze aby zarobić na życie.
Dorota S.

Dorota S. "Yo creo en mi y en
mi manera de decir
lo que pienso, Yo
...

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

Aleksandra Zadygowicz:
Gorąco ZACHĘCAM wszystkich do porzucania pracy w celu udania się w długą podróż. Oczywiście, że najlepiej byłoby to zaplanować, ale z całą pewnością nie należy martwić się o pracę!!!! To w naszych czasach jest akurat najmniej istotne, bo praca zawsze się jakaś znajdzie. A doświadczenie, jakie przywieziemy ze sobą po takiej podróży jest nie do zastąpienia! Wiem coś o tym, bo w sumie spędziłam ponad 12 lat w różnych krajach (kulturowo i religijnie). Tego nie kupi się za żadne pieniądze.

A co do hiszpańskiego, to osobiście uważam, że ten południowo-amerykański jest dużo prostszy od katalońskiego :-) Wolniejszy i wyraźniejszy.

Trochę się z Tobą nie zgodzę, uważam że cudownie jest być romantyczną, ale też warto rozważną - dzisiejsze czasy czyli niby rynek dla pracowników się zaraz skończy, bo widać wyraźnie spowolnienie gospodarcze daj Boże aby nie kryzys taki jak na Zachodzie, a poza tym dość dobrze znam head-hunterów i zaręczam, że nie docenią tego że przez rok sobie ktoś poradził zagranicą tylko będą się doszukiwać drugiego dna np. że ktoś jest nierzetelny et, etc.

Kataloński to język, pewnie miałaś na myśli kastylijski. :)
Ola Ż.

Ola Ż. Poszukująca własnej
drogi :-)

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

Dorota S.:
Można też poczytać w książce "Jak prowadził ich los" jak przeżyli 5 lat Kinga i Chopin - trochę autostopem, trochę pod namiotem i czasami jakieś prace dorywcze aby zarobić na życie.


No niestety ich oszczędność na dobre nie wyszła....
Wojciech Łukowski

Wojciech Łukowski Szukam pomysłu...
Najchętniej
związanego z
Hiszpanią.

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

Jak to cieszy, że jeszcze jest tylu idealistów! Życzę wytrwałości i by życie Wam tego nie sprowadziło na ziemię :)
Wojciech B.

Wojciech B. Wolny, szukający

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

Dorota S.:
Najlepiej mieć dobrego pracodawcę co zgodzi się dać urlop bezpłatny na rok i przytrzymać wakat, potem ma się gdzie wracać - pamiętam kolegę Artura z ex-firmy Andersen, on tak zrobił w 2003/2004 roku i przejechał przez większość świata.

Kredytu chyba nie miał, wynajął mieszkanie i miał kasę co miesiac na koncie, dziewczynę wziął ze sobą i pewnie trochę przyoszczędził wczęśniej na samoloty, a w drodze pewnie dorywczych prac się imał i z tego co mówił nie spał co noc w 5-cio gwiazdkowych hotelach.Dorota S. edytował(a) ten post dnia 11.11.08 o godzinie 13:01

OK. 1. Mój pracodawca niekoniecznie zgodzi się na taki krok.
2. Mam marzenie o wyjeździe, ale nie na rok, tylko na ok. 2 lata (choć niezwykle dużo zależałoby od hojności sponsorów, więc może i na krócej), a na taki okres tym bardziej pracodawca może nie dać "przerwy w karierze". 3. Rzecz w moim przypadku nie w tym, by rzucić pracę na czas jakiś, lecz w ogóle, a z podróżami bardziej związać swe życie, także to zawodowe. 4. Wierzę, że w wielu przypadkach, przy wierze, determinacji i "pomyślnych wiatrach" może się udać. 5. Wierzę jednak także, że nie zawsze pomyślne wiatry są (o czym niżej). 6. Nikomu niczego nie zazdroszczę, mogę co najwyżej marzyć, że też tak (albo inaczej) będę miał kiedyś i albo się uda to marzenie zrealizować, albo nie. 7. Mieszkania nie wynajmę, bo nie mam. 8. To co mógłbym ewentualnie sprzedać mogłoby pokryć zaledwie część kosztów podróży i to niewielką. Niewiele mam. 9. Kwestie finansowe stanowią u mnie problem, ale bynajmniej nie największy. 10. Dziewczyny nie wezmę ze sobą, ponieważ ona nie chce ze mną jechać, a w przypadku nieobecności dłuższej niż pół roku zastanawia się nawet nad zerwaniem związku. 11. Można oczywiście zerwać, tyle że na niej zależy mi tak samo, albo więcej, co na mych marzeniach. 12. Mam chorą matkę, która nigdy nie wiadomo jak się będzie czuła i która niestety może być już w swych ostatnich latach życia, choć codziennie modlę się, by tak nie było. 13. Matka dostaje tak śmieszną emeryturę, że co miesiąc oddaję przeszło 1/3 swego wynagrodzenia na koszty utrzymania (zaś z pozostałych 2/3 połowa idzie na spłaty kredytów i inne takie). Proszę teraz uczciwie powiedzieć, czy mogę zrealizować swe największe marzenia i czy zasada "dla chcącego nie ma nic trudnego" może mieć w moim przypadku zastosowanie, skoro co najmniej w połowie w grę wchodzi czynnik ludzki, uczucia, emocje, rodzina, etc. Jeśli dalej twierdzicie, że tak, to byłbym wdzięczny za choćby minimalne odchylenie klapek z mych oczu. Jeśli nie - to proszę nie mówić, że zawsze i wszystko jest możliwe.

konto usunięte

Temat: Rezygnuje z pracy zeby podrozowac...

Wojciech B.:
Dorota S.:
Najlepiej mieć dobrego pracodawcę co zgodzi się dać urlop bezpłatny na rok i przytrzymać wakat, potem ma się gdzie wracać - pamiętam kolegę Artura z ex-firmy Andersen, on tak zrobił w 2003/2004 roku i przejechał przez większość świata.

Kredytu chyba nie miał, wynajął mieszkanie i miał kasę co miesiac na koncie, dziewczynę wziął ze sobą i pewnie trochę przyoszczędził wczęśniej na samoloty, a w drodze pewnie dorywczych prac się imał i z tego co mówił nie spał co noc w 5-cio gwiazdkowych hotelach.Dorota S. edytował(a) ten post dnia 11.11.08 o godzinie 13:01

OK. 1. Mój pracodawca niekoniecznie zgodzi się na taki krok.
2. Mam marzenie o wyjeździe, ale nie na rok, tylko na ok. 2 lata (choć niezwykle dużo zależałoby od hojności sponsorów, więc może i na krócej), a na taki okres tym bardziej pracodawca może nie dać "przerwy w karierze". 3. Rzecz w moim przypadku nie w tym, by rzucić pracę na czas jakiś, lecz w ogóle, a z podróżami bardziej związać swe życie, także to zawodowe. 4. Wierzę, że w wielu przypadkach, przy wierze, determinacji i "pomyślnych wiatrach" może się udać. 5. Wierzę jednak także, że nie zawsze pomyślne wiatry są (o czym niżej). 6. Nikomu niczego nie zazdroszczę, mogę co najwyżej marzyć, że też tak (albo inaczej) będę miał kiedyś i albo się uda to marzenie zrealizować, albo nie. 7. Mieszkania nie wynajmę, bo nie mam. 8. To co mógłbym ewentualnie sprzedać mogłoby pokryć zaledwie część kosztów podróży i to niewielką. Niewiele mam. 9. Kwestie finansowe stanowią u mnie problem, ale bynajmniej nie największy. 10. Dziewczyny nie wezmę ze sobą, ponieważ ona nie chce ze mną jechać, a w przypadku nieobecności dłuższej niż pół roku zastanawia się nawet nad zerwaniem związku. 11. Można oczywiście zerwać, tyle że na niej zależy mi tak samo, albo więcej, co na mych marzeniach. 12. Mam chorą matkę, która nigdy nie wiadomo jak się będzie czuła i która niestety może być już w swych ostatnich latach życia, choć codziennie modlę się, by tak nie było. 13. Matka dostaje tak śmieszną emeryturę, że co miesiąc oddaję przeszło 1/3 swego wynagrodzenia na koszty utrzymania (zaś z pozostałych 2/3 połowa idzie na spłaty kredytów i inne takie). Proszę teraz uczciwie powiedzieć, czy mogę zrealizować swe największe marzenia i czy zasada "dla chcącego nie ma nic trudnego" może mieć w moim przypadku zastosowanie, skoro co najmniej w połowie w grę wchodzi czynnik ludzki, uczucia, emocje, rodzina, etc. Jeśli dalej twierdzicie, że tak, to byłbym wdzięczny za choćby minimalne odchylenie klapek z mych oczu. Jeśli nie - to proszę nie mówić, że zawsze i wszystko jest możliwe.

jest tez taka zasada zeby mierzyc sily na zamiary i jesli realizacja marzenia o podrozy 2-letniej nie jest obecnie mozliwa to moze warto zastanowic sie nad tym co jest mozliwe i sprobowac to wlasnie osiagnac? ja chcialabym w czasie mojej podrozy pojechac do Japonii i poplynac w rejs na antartyde, ale niestety mnie na te miejsca nie stac, wiec skupilam sie na tym co realne i osiaganle.
moze powinienes zastanowic sie np nad przerwa powiedzmy 3-miesieczna? to oczywiscie nie to samo co wymarzone 2 lata, ale tak sobie mysle ze lepszy rydz nic nic. szanse ze szef dalby ci urlop na 3 miesiace pewnie jest wieksza niz w przypadku przerwy 2-letniej, wiec problem braku pracy po powrocie odpada. dziewczyna pewnie 3 miesiace by poczekala, a moze i by z toba na taki okres (lub na jego czesc) pojechala. kwestia pomocy mamie tez wydaje sie prostsza do rozwiazania przy krotszym terminie. kase tez bys pewnie wykombinowal, bo nie trzebaby jej az tak duzo jak na 2 lata. a za kilka lat moglbys zrobic sobie zrobic kolejna taka przerwe 3-miesieczna i realizowac kolejny "kawalek" marzenia.
mysle Wojtku, ze postawiles sobie nierealny w twojej sytuacji cel (zreszta widze, ze sam sobie z tego zdajesz sprawe). I albo bedziesz nadal koncetrowal sie nad trudnosciami i tym, ze nic z tego nie bedzie, albo postawisz sobie cel realy i wezmiesz sie za jego realizacje. takie jest przynajmniej moje zdanie na ten temat :)

Następna dyskusja:

Rezygnuje z pracy zeby podr...




Wyślij zaproszenie do