Przemysław Kamiński

Przemysław Kamiński StrefaSingla.pl -
wydarzenia dla
singli

Temat: Podróże/wyjazdy na własną rękę vs z biurem podróży

Mimo pewnego ostracyzmu miło mi się z wami rozmawia:) i zamierza dodać kilka uwag.

Wpierw (co prawda Jolanta stwierdzi, że to nie jest dyskusja o literaturze) chciałbym powołać się na Houellebecq'a.
W "Platformie" autor ten stawia tezę, że masowa turystyka seksualna jest... przyszłością branży turystycznej. Teza ta nie jest pozbawiona racjonalnych podstaw - Houellbecq to zdaniem wielu wnikliwy obserwator procesów zachodzących w dzisiejszej kulturze. Twierdzi on, że europejczykom nie wystarcza już "sea, sand, sun". Poszukujemy dziś czwartego "s" - "sexu", i to takiego sexu, który zaspokoi nas nie tylko fizycznie, ale i zrekompensuje braki emocjonalne: wypalenie, pustkę, zaspokoi nasz drapieżny konsumpcjonizm i zaleczy osobiste kompleksy.

Film "Raj: miłość", który przypadkiem obejrzałem, ukazuję tą samą perspektywę, tylko znacznie bliżej - z pozycji tego, co się JUŻ dzieje - wycieczek zdesperowanych kobiet na płatny sex. Biura podróży nie piszą w folderach turystycznych o "dodatkowych" atrakcjach, ale wiadomo po co wyjeżdża cześć turystów do Afryki (częściej kobiety) i do Azji (częściej mężczyźni). Sexturystyka - wyjazdy nastawione na sex są ubocznym efektem turystyki masowej. Nie znaczy to, że backpaker nie może mieć erotycznych przygód! Taki na przykład Fiedler bardzo szczęśliwie trafił w roku 1939 na kilka tygodni w ramiona namiętnej Thaitanki. Również tutaj w grę wchodziły pieniądze (w postaci "prezentów" - tkanin, pierścionków), ale chyba zgodzą się wszyscy, że kontekst tego romansu jest zupełnie inny (osadzony w lokalnej kulturze).

Chciałbym podkreślić, a większość pań tego nie zauważyła, iż napisałem wcześniej, że "są inne kurorty i inna turystyka masowa" - bez opcjonalnych płatnych sex-atrakcji. I jest to nazwijmy "główny nurt turystyki masowej". Nie utożsamiam tych dwóch pojęć, bo to oczywiście nie była by racja. Jednak seksturystyka jest istotnie skorelowana z turystyką masową. Bez masowości nie ma "biznesu", masowego sex-zjawiska. Może się mylę (poprawcie mnie), ale turystyka indywidualna nie jest w stanie generować podaży na skalę masową. Tym bardziej nie jest w stanie wywierać wpływu i zmieniać obyczajów społeczności lokalnej.

Na koniec słów kilka o innych negatywnych aspektach turystyki masowej. Niektóre świetnie wskazuje Katarzyna (europocentryzm, tworzenie skansenów, tworzenie gett). Odwrotu od tych trendów nie ma - świata nie da się zatrzymać. Za dużo ludzi ma za dużo wolnych środków finansowych i za dużo czasu a moda na podróże jest coraz większa (dla niektórych to wręcz sens życia). Co masowe - zawsze traci jednak na wartości. Bywa, że staje się groźne: giną kultury, języki, obyczaje na skutek globalizacji, której jedną z przyczyn i jednym z wymiarów jest właśnie turystyka masowa.

Rozproszona turystyka indywidualna, która nie kumuluje znacznej ilości pieniądza w określonej destynacji, nie ma takich następstw jak komercjalizacja produktu turystycznego, degradacja środowiska naturalnego, społeczności lokalnych, wzrost alkoholizmu czy przestępczości. Co nie znaczy, że też nie pozostawia po sobie śladu i jest neutralna dla środowiska...

To tyle. Dość perorowania:) - zapraszam do dyskusji.
Pozdrawiam i miłego dnia życzę tym, którzy logują się w ciągu dnia:)

PS Oli, która broni swobody seksualnej jednostki i - jak przeczytałem po zdjęciem "poszukuje własnej drogi", chciałbym zasygnalizować, że jest różnica między chodzeniem do łóżka z kim się chce a zjawiskiem zwanym prostytucją, czyli chodzeniem do łóżka za pieniądze.
Ewa M.

Ewa M. Advertising Business
Partner ||
Allegro.pl

Temat: Podróże/wyjazdy na własną rękę vs z biurem podróży

Przemek Kamiński:
Chciałbym podkreślić, a większość pań tego nie zauważyła, iż napisałem wcześniej, że "są inne kurorty i inna turystyka masowa" - bez opcjonalnych płatnych sex-atrakcji. I jest to nazwijmy "główny nurt turystyki masowej". Nie utożsamiam tych dwóch pojęć, bo to oczywiście nie była by racja. Jednak seksturystyka jest istotnie skorelowana z turystyką masową. Bez masowości nie ma "biznesu", masowego sex-zjawiska. Może się mylę (poprawcie mnie), ale turystyka indywidualna nie jest w stanie generować podaży na skalę masową. Tym bardziej nie jest w stanie wywierać wpływu i zmieniać obyczajów społeczności lokalnej.

A myślisz, że panowie biznesmeni jadący do Tajlandii służbowo, wieczorami zabawiający się na Patpongu to z wycieczką z BP jadą? :))) Albo bogate zboki jadące do Kambodży, żeby tam wykorzystywać dzieci to też na wycieczce zorganizowanej są?
Sex turystyka nie jest przypisana tylko do turystyki masowej, sex turystyka też nie jest wszędzie taka sama: jest jednak różnica miedzy podstarzałą kobitą, która jedzie do Egiptu i "daje się wyrywać" lokalesowi (płacąc za jego drinki, taxi itp.) - i to akurat moim zdaniem żadna znowu sex turystyka, tylko po prostu sex za obopólną zgodą, tylko że poza granicami kraju.
Co innego kiedy mamy przymus tak jak w przypadku Tajlandii i czy Kambodży.
Na koniec słów kilka o innych negatywnych aspektach turystyki masowej.

W myśl swojego pomysłu może jednak wysiliłbyś się na jakiś jeden pozytyw, bo naprawdę WIEMY JUŻ ŻE NIE LUBISZ BP :)
Rozproszona turystyka indywidualna, która nie kumuluje znacznej ilości pieniądza w określonej destynacji, nie ma takich następstw jak komercjalizacja produktu turystycznego, degradacja środowiska naturalnego, społeczności lokalnych, wzrost alkoholizmu czy przestępczości. Co nie znaczy, że też nie pozostawia po sobie śladu i jest neutralna dla środowiska...

Serio? Czyli jakbyśmy pojechali grupą 20 osób do Laosu to by było be, bo jako grupa niszczymy środowisko, kulturę (upraszczam, wiem), a jak pojedziemy mniej więcej w podobnym czasie (z uwagi na pogodę i ceny biletów lotniczych) po 2 osoby indywidualnie, ale będzie nas 10 par to już nie niszczymy środowiska, kultury itd?
Ewa M.

Ewa M. Advertising Business
Partner ||
Allegro.pl

Temat: Podróże/wyjazdy na własną rękę vs z biurem podróży

Krzysztof H.:
ktoś inny spał w chatce w dżungli. No bajka! Bo to coś więcej niż po prostu wyjazd w nieznane. To PRZYGODA. Tego nie da się przezyć na wyjeździe z biurem. Nie przeżyłem jeszcze czegoś takiego ale mam nadzieję, że wkrótce...

Tak w dużym skrócie to się da przeżyć coś takiego również z biurem podróży.
Nie jedno jest biuro na rynku, które organizuje takie nietypowe wyprawy.
Kosztuje to odpowiednio, ale się da.
Katarzyna F.

Katarzyna F. Dziennikarz i
promotor turystyki
aktywnej,
intarifa.info ...

Temat: Podróże/wyjazdy na własną rękę vs z biurem podróży

Przemek Kamiński:
Mimo pewnego ostracyzmu miło mi się z wami rozmawia:) i zamierza dodać kilka uwag.
Wpierw (co prawda Jolanta stwierdzi, że to nie jest dyskusja o literaturze) chciałbym powołać się na Houellebecq'a.
W "Platformie" autor ten stawia tezę, że masowa turystyka seksualna jest... przyszłością branży turystycznej. Teza ta nie jest pozbawiona racjonalnych podstaw - Houellbecq to zdaniem wielu wnikliwy obserwator procesów zachodzących w dzisiejszej kulturze. Twierdzi on, że europejczykom nie wystarcza już "sea, sand, sun". Poszukujemy dziś czwartego "s" - "sexu", i to takiego sexu, który zaspokoi nas nie tylko fizycznie, ale i zrekompensuje braki emocjonalne: wypalenie, pustkę, zaspokoi nasz drapieżny konsumpcjonizm i zaleczy osobiste kompleksy.


O matko!!! A to nie jest przypadkiem jakaś rozbudowna strategia marketingowa singlowych imprez i wyjazdów???

"Platforma" w sumie nawet nie jest o seksie jako takim - ale o podglądactwie - i tu mogę się zgodzić - przekaz reklamowy polegający na budowaniu mitów o turystyce seksualnej jest skierowany do szerokiego grona podglądaczy, którzy tak kochają dreszczyk emocji związany ze słusznym i świętym oburzeniem... (no wiesz, te Big Brothery itp. miały zawsze masowa publikę...). Potem wystarczy dodać na zachętę: "Proszę Państwa, jedziemy do hotelu, gdzie zjeżdżają sie seksturyści/stki z całego swiata, a agentem Tomkiem na czele" :):):) Będzie i dreszczyk, i porozumiewawcze szturchanie w stołówce (pardon, restauracji): "Patrz, siedzi sama! Oooo, spytała o coś kelnera - a to seksturystka paskudna!!!"


Film "Raj: miłość", który przypadkiem obejrzałem, ukazuję tą samą perspektywę, tylko znacznie bliżej - z pozycji tego, co się JUŻ dzieje - wycieczek zdesperowanych kobiet na płatny sex. Biura podróży nie piszą w folderach turystycznych o "dodatkowych" atrakcjach, ale wiadomo po co wyjeżdża cześć turystów do Afryki (częściej kobiety) i do Azji (częściej mężczyźni). Sexturystyka - wyjazdy nastawione na sex są ubocznym efektem turystyki masowej. Nie znaczy to, że backpaker nie może mieć erotycznych przygód! Taki na przykład Fiedler bardzo szczęśliwie trafił w roku 1939 na kilka tygodni w ramiona namiętnej Thaitanki. Również tutaj w grę wchodziły pieniądze (w postaci "prezentów" - tkanin, pierścionków), ale chyba zgodzą się wszyscy, że kontekst tego romansu jest zupełnie inny (osadzony w lokalnej kulturze).


Przemku, pitolisz - nie gniewaj się - jak potłuczony.
Turystyka seksualna jest turystyką dyskretną (zwłaszcza w dobie fotografii z telefonów komórkowych, fejsbuka i podobnych). Do porządnego klubu swingersów też nie wejdziesz z ulicy ;)
To nie clubbingowy wypad, po którym czasem człowiek budzi się w nieswoim łóżku. Ani nie suto zakrapiana integracja firmowa ;)


Chciałbym podkreślić, a większość pań tego nie zauważyła, iż napisałem wcześniej, że "są inne kurorty i inna turystyka masowa" - bez opcjonalnych płatnych sex-atrakcji. I jest to nazwijmy "główny nurt turystyki masowej". Nie utożsamiam tych dwóch pojęć, bo to oczywiście nie była by racja. Jednak seksturystyka jest istotnie skorelowana z turystyką masową. Bez masowości nie ma "biznesu", masowego sex-zjawiska. Może się mylę (poprawcie mnie), ale turystyka indywidualna nie jest w stanie generować podaży na skalę masową. Tym bardziej nie jest w stanie wywierać wpływu i zmieniać obyczajów społeczności lokalnej.


Patrz wyżej - turystyka seksualna to głównie turystyka indywidualna - a jej skali nie jesteś w stanie ocenić, bo niby jak???


Na koniec słów kilka o innych negatywnych aspektach turystyki masowej. Niektóre świetnie wskazuje Katarzyna (europocentryzm, tworzenie skansenów, tworzenie gett). Odwrotu od tych trendów nie ma - świata nie da się zatrzymać. Za dużo ludzi ma za dużo wolnych środków finansowych i za dużo czasu a moda na podróże jest coraz większa (dla niektórych to wręcz sens życia). Co masowe - zawsze traci jednak na wartości. Bywa, że staje się groźne: giną kultury, języki, obyczaje na skutek globalizacji, której jedną z przyczyn i jednym z wymiarów jest właśnie turystyka masowa.


Znowu się czepiasz motywów, dla których ludzie wyjeżdżają w świat. Tubylcom z reguły "wisi" turystyczny cyrk, chociaż niektóre zachowania turystów ich bawią ( i są potem tematem dowcipów), a niektóre drażnią. Ale tubylcy mają własne rodziny, które z czegoś trzeba utrzymać, turystyka jest konkretna gałęzią gospodarki i świetnie się do tego nadaje.
O globalnej wiosce mówili socjolodzy już w latach 60'. Na dachach krytych trzciną chat widzisz anteny satelitarne - tubylcy też mają TV-newsy, Eurosport, MTV i Disney channel...
Europocentryzm - to też nie zwracanie uwagi na to, że natura nie lubi próżni, pustkę po kolonialnym porządku bardzo umiejętnie wypełniają Chińczycy ze swoją masową i dostępną cenowo produkcją.

Rozproszona turystyka indywidualna, która nie kumuluje znacznej ilości pieniądza w określonej destynacji, nie ma takich następstw jak komercjalizacja produktu turystycznego, degradacja środowiska naturalnego, społeczności lokalnych, wzrost alkoholizmu czy przestępczości. Co nie znaczy, że też nie pozostawia po sobie śladu i jest neutralna dla środowiska...

Pudło - główny nurt turystyki indywidualnej porusza się po ściśle określonych ścieżkach - chociażby śladem instrukcji z Lonely Planet. Te ścieżki są bardzo przewidywalne i lokalesi świetnie o tym wiedzą ;). Tzn. pomijając globtroterów, którzy np. własnym samochodem (z Polski) włóczą się po Pamirze - indywidualni turyści, jako że są zdani na samych siebie - nie pakują się w problemy i nie zapuszczają w miejsce "nierekomendowane" w Tripadvisorze chociażby.

konto usunięte

Temat: Podróże/wyjazdy na własną rękę vs z biurem podróży

Uważam, że nie do końca można określić w jednym zdaniu czy lepiej z bp ? czy bez?
Każdy zna swoje mozliwości i zamiary najlepiej. Zdarzają sie tez tacy, którzy nie do końca wiedzą czego chcą. Wyprawa do dżungli na własną rękę może okazać się ryzykowna, lepiej mieć "opiekuna". Wycieczki szablonowe z góry narzucone, jednym odpowiadają, innym nie.
Prowadzę bardzo kameralne biuro z koleżanką, i jesteśmy elastyczne. Układamy program dla konkretnej osoby lub grupy. Intensywność "objazdówek', czy dobór zakwaterowania również (przeważnie ludzie uciekają od zbiorowisk turystycznych).

Jest to praca bardzo czasochłonna, więc jeżeli ktoś lubi sam sobie wszystko poukładać , to musi poświęcić sporo czasu..... ale można.

Pozdrawiam
Piotr Lisowski

Piotr Lisowski Pośrednik w biurze
turystycznym

Temat: Podróże/wyjazdy na własną rękę vs z biurem podróży

Zgadzam się, że ciężko określić w jednym zdaniu co jest lepsze. Sporo zależy też od tego jaki kierunek obieramy. Jeśli chcemy wybrać się gdzieś do Europy to można wszystko samemu załatwić. Wyjeżdżając gdzieś dalej przydałoby się już biuro, które wszystko zorganizuje.
Cezary Mirkowski

Cezary Mirkowski właściciel,
foto-CzarMir

Temat: Podróże/wyjazdy na własną rękę vs z biurem podróży

Wszystkie drogi prowadzą do celu, czy to z BP, czy też na własną rękę i to zarówno na te bliskie jak i dalekie kierunki. Ważne abyśmy byli świadomi na co się decydujemy powierzając organizację naszego wyjazdu profesjonalistom z BP lub organizowaniu wszystkiego na własną rękę jeżeli podołamy takiemu zadaniu. Korzystam zarówno z jednej jak i drugiej opcji i jeszcze nigdy mój czas na wypoczynek nie był czasem zmarnowanym :-).

konto usunięte

Temat: Podróże/wyjazdy na własną rękę vs z biurem podróży

Moja opinia. Czy ktoś się zgodzi? Ta wypowiedź została przeniesiona dnia 04.11.2012 o godzinie 09:05 z tematu "Biura podróży są dla cieniasów!!"
Anna C.

Anna C.
http://cuba.miamor.p
l

Temat: Podróże/wyjazdy na własną rękę vs z biurem podróży

Chcesz powiedzieć, że na pytanie nr 10, Twoja odpowiedź to "a"? :>
http://www.peron4.pl/kwestionariusz-identyfikacji-elit...
Dawid Szylar:
Moja opinia. Czy ktoś się zgodzi?
Ta wypowiedź została przeniesiona dnia 04.11.2012 o godzinie 09:05 z tematu "Biura podróży są dla cieniasów!!"

konto usunięte

Temat: Podróże/wyjazdy na własną rękę vs z biurem podróży

1d, 2d, 3c, 4b, 5d, 6d, 7a, 8b, 9d, 10d, 11a, 12d, 13b, 14c, 15aDawid Szylar edytował(a) ten post dnia 04.11.12 o godzinie 09:51 Ta wypowiedź została przeniesiona dnia 04.11.2012 o godzinie 09:05 z tematu "Biura podróży są dla cieniasów!!"
Marcin Południkiewicz

Marcin Południkiewicz Gotowy na wszystko.

Temat: Podróże/wyjazdy na własną rękę vs z biurem podróży

Te cieniasy dają chleb innym ludziom.
Między innymi cenieni aktorzy.
Znam kogoś z branży turystycznej i wiem z jakimi ludźmi miewała ta osoba przyjemność się spotkać.
Czemu uważasz, że cieniasy?
I czy znalazłbyś jakieś inne źródło dochodu dla ludzi pracujących w tych biurach? Ta wypowiedź została przeniesiona dnia 04.11.2012 o godzinie 09:05 z tematu "Biura podróży są dla cieniasów!!"

konto usunięte

Temat: Podróże/wyjazdy na własną rękę vs z biurem podróży

Dawid Szylar:
Moja opinia. Czy ktoś się zgodzi?

Bo? Ponieważ? albowiem?
Jakiś argument czy tylko próba rozmowy na poziomie dziecka z przedszkola: "bo tak" ?
Po drugie jak już pisała Ewa, przeczytaj ten wątek od początku.
Piotr M.

Piotr M. Lubię to, co robię.

Temat: Podróże/wyjazdy na własną rękę vs z biurem podróży

Dwie rodziny 2+1 (dzieci po 5 lat) wrzesień Sardynia

Rodzina nr 1 jedno-tygodniowy wyjazd z BP opcja AL samochód na 3 dni - 11.000 PLN
Rodzina nr 2 - 3,5 tygodnia (26 dni) wyjazd samodzielny, samochód 26 dni, spanie w hotelach i casa vacanze (2-3 pokojowe domy z ogrodem), wyżywienie głównie restauracje, mało gotowania - 20.500 PLN

Oceńcie sami
Izabela Szczypka

Izabela Szczypka właściciel,
Translator

Temat: Podróże/wyjazdy na własną rękę vs z biurem podróży

Piotr Maciejewski:
Rodzina nr 2 - 3,5 tygodnia (26 dni) wyjazd samodzielny, samochód 26 dni, spanie w hotelach i casa vacanze (2-3 pokojowe domy z ogrodem), wyżywienie głównie restauracje, mało gotowania - 20.500 PLN
Przy zadanych parametrach wyszło mi z grubsza 5K za przeloty, 2K za auto, 8K za noclegi (pewnie bym jeszcze utargowała z 1,0-1,5K od oficjalnej ceny z uwagi na długość pobytu), reszta to wyżywienie + rozpusta. :) W sumie - bardzo sensowna całość. Ja bym więcej gotowała, ale to już kwestia osobistych preferencji.
Piotr M.

Piotr M. Lubię to, co robię.

Temat: Podróże/wyjazdy na własną rękę vs z biurem podróży

Przy zadanych parametrach wyszło mi z grubsza 5K za przeloty, 2K za auto, 8K za noclegi (pewnie bym jeszcze utargowała z 1,0-1,5K od oficjalnej ceny z uwagi na długość pobytu), reszta to wyżywienie + rozpusta. :) W sumie - bardzo sensowna całość. Ja bym więcej gotowała, ale to już kwestia osobistych preferencji.

Mam nadzieję, że nie rozwalę wątku poniżej szczegóły. Przepraszam też za błąd 22 a nie 26 dni.

Wyprawa na Sardynię 05-26.09.2012

Sardynia jest pachnącą krainą miłych ludzi.
Pachnie kwiatami, ziołami, wanilią, miodem, morzem. Miłe zapachy są wszechobecne. Sardyńczycy są przemiłymi sympatycznymi i bardzo pomocnymi ludźmi. Z jednym wyjątkiem, zmieniają się, gdy wsiadają za kierownicę samochodu.

Podróż - możliwe były dwie opcje:
Ryanair – lot bezpośredni z Krakowa, ale przylot o 23.59 do Cagliari lub Alitalia z międzylądowaniem w Rzymie, przylot na 18.30. Wybraliśmy Alitalię, bo co robić o północy z rozespanym dzieckiem. Koszt przelotu Alitalia w obie strony 2 osoby dorosłe i dziecko 4 lata – 3075,21 PLN, Ryanair był tańszy, kosztował około 2200 PLN.

Samochód i drogi – zostałem przekonany aby brać samochody z sieciówek międzynarodowych, bo prawdopodobieństwo jakiejś nieuczciwości jest mniejsze, a poza tym problemy można rozstrzygać przez oddział w Polsce. Wybraliśmy Europcar bo był najtańszy. Zwracajcie uwagę na zakładkę "Partnerzy" np. za płatność kartą Citibank dostaliśmy 10% zniżki, więc zamiast 523 Euro za 21 dni wynajmu zapłaciliśmy 473,01 Euro.
Drogi na Sardynii prowadzące do atrakcji turystycznych w centrum wyspy są niesamowicie kręte, ale dobrej jakości i dobrze zabezpieczone (osuwiska, przepaście) natomiast autostrady mają miejscami kiepską nawierzchnię.
Wybierajcie na Sardynię małe samochody (wąskie kręte drogi i ciasne ulice w miasteczkach), dla pary polecam Fiata Pandę dla rodziny Fiata Punto.
Przemili Sardyńczycy za kierownicą dostają fioła. Czy to jest bardzo kręta droga, czy pusta autostrada jadą 70-90 km/h. Ja na nieznanych mi krętych drogach jechałem około 40-50 km/h (na autostradach, za to, z maksymalną dozwoloną). Więc w górach dla dodania mi animuszu jechali za mną w odległości około 50-60 cm i czasem trąbili. A co zabawne, gdy trafił się prosty i pusty odcinek szosy to nie wyprzedzali. Ich niefrasobliwość (rozmawianie przez komórkę na krętej drodze przy 80 km/h to standard) powoduje, że przy drogach jest dużo więcej krzyży, kapliczek i pomniczków niż w Polsce.

Wino i jedzenie
Śniadania hotelowe – kawa, bułeczka, malutki dżemik, miód. Jak na śniadaniu w Santa Teresa dostaliśmy salami i mortadelę to nie wiedzieliśmy co robić ze szczęścia.
Kuchnia – wspaniałe owoce morza, np. cozze alla marinara (ciemne małże), standardowe pizze i kluchy, bardzo marne mięso twarde, z kawałkami kości i skór (a jedliśmy w barach, tanich i drogich restauracjach). Jak mieszkaliśmy w Casa Vacanze gotowaliśmy sami z półproduktów (kluchy, sosy, sery, pierożki) i jedliśmy „polskie” obfite śniadania przygotowywane samodzielnie. Ceny w supermarketach spożywczych są około 40-50% wyższe niż w Polsce. Nie dotyczy alkoholi, te są tanie.
Wina sardyńskie (ogólnie porażka)
Vermentino di Gallura DOCG – próbowałem 3, jedno gorsze od drugiego – zlew*
Monica DOC – zlew po pierwszym kieliszku
Cannonau DOC – możliwe do picia ale bez frajdy
Moscato DOC – wino musujące, jak się trafi, dobre albo marne
Najlepsze wina, co nie znaczy, że dobre, to te serwowane w restauracjach w Villasimius i Costa Verde jako vino della casa, czyli domowe podawane w karafkach

Za to likier Mirto - rewelacyjny, ale tylko czarny, biały (jasny) jest marny.
*zlew – ta kategoria wina oznacza wino wylewane do zlewu/umywalki/sedesu po pierwszym kieliszku.

Polonica – wbrew pozorom Polaków na Sardynii jest sporo, spotykaliśmy Polaków prawie każdego dnia, nawet w górach. Wiadomo, najwięcej jak wszędzie jest niemieckich emerytów, na drugim miejscu Polacy i jestem z tego dumny - jesteśmy narodem podróżników. Większość Polaków podróżowała jak my, czyli samochód i jazda w ciemno.
Spotkaliśmy Polaków, którzy byli z biurem podróży, koszt tygodniowej wycieczki dla 3 osobowej rodziny wyniósł ich 8000 PLN, do tego samochód 800 PLN i jak się sami przyznali wydatki szacują na 3000 PLN więc tydzień kosztował ich 11800 PLN a nas 3 tygodnie 20400 PLN. Więc bardziej opłaca się jechać samemu i nocować w dobrych hotelach.
Polska obecność na Sardynii:
• miejskie autobusy to Solaris
• okna plastikowe to OknoPlast
• wszystkie koła ratunkowe były robione w Polsce i certyfikowane przez Polski Rejestr Statków
• ogromna większość nowych (do 5 lat) Fiatów Punto i Panda miało opony Dębica i było robionych w Polsce (np nasze Punto z Europcar)
• Polonez Caro Truck – poręczny środek transportu
• jedyna wódka w sklepach to polska (wyborowa, żytnia)
• są polskie ciasteczka

Dzień 1 – przylot
Widać kryzys, na locie międzynarodowym Alitali dostaliśmy po napoju i malutką paczkę jakichś ciasteczek, na locie krajowym nic. Jak lecicie z dzieckiem to pamiętajcie aby w czasie startu i lądowania dawać dziecku coś do jedzenia i picia, zapobiega to bólowi uszu przy zmianie ciśnienia. Pobranie samochodu i przejazd do Villasimius.

Dzień 2-4 Villasimius
Przez http://booking.pl zarezerwowaliśmy dom wakacyjny (casa vacanze) w Soleya Vacanze http://www.soleyavacanze.it Biuro znajduje się na via Pascoli 35. Dowcip polega na tym, że mapy Google nie znają takiej ulicy, więc trzeba rysować mapę na nazwę a nie ulicę. Mają domy wakacyjne rozsiane po całym mieście, proponuję rezerwować te najbliżej morza. Za 252 Euro/4 noce dostaliśmy do dyspozycji 3 pokojowe mieszkanie z ogrodem, w pełni wyposażoną kuchnią i umeblowane nowymi meblami.
Plaża jest niesamowita, drobniutki jasny piasek, płytkie cieplutkie morze, raj dla dzieci. Dwa leżaki i parasol – 15E. Mankamentem są murzyni wiecznie sprzedający wisiorki, torebki, sukienki a nawet ... zimowe kurtki puchowe. Przy plaży restauracja: pizza 6-8 E, cozze alla marinara (ciemne małże) 12 E, wino ½ litra 5E. Zrobiliśmy sobie wycieczkę do pobliskiej latarni morskiej, Capo Carbonara i na punkt widokowy Capo Boi.

Dzień 5 Costa Rei i jazda w góry - Monte Pardu, Armungia, Goni i Pranu Muttenddu, Orroli.
Potwornie kręte boczne drogi (średnia prędkość mierzona na odcinku około 100 km to... 27 km/h), ale drogi w znakomitym stanie.
Costa Rei - też plaże jak w Villasimius, ale głębsze zejście do morza.
Armungia – miasteczko w górach do którego jedzie się pięknymi panoramicznymi drogami.
Goni i Pranu Muttenddu – muzeum archeologiczne z menhirami, grobowcami i domami wróżek (domus des janas), tak około 3000 lat p.n.e.
Orroli – wspaniały hotel Antichi Ovili http://www.antichiovili.it za domek z 4 łóżkami i dwoma pokojami 116 E. Kolacja sardyńska 20 E/osoba. W skład kolacji wchodzi (na osobę) 3 rodzaje chleba, 2 rodzaje szynki, oliwki, cebulki, 2 rodzaje sera, kiełbaska, spagetti, rizotto, 5 rodzajów mięsa, deser, kawa, woda, ½ litra wina. Tanio :)

Dzień 6 – Nuraghe Arrubiu, Sadali i Grota de is Janas, Lanusei.
Nuraghe Arrubiu – największy zespół nuraghli na Sardynii, warty zobaczenia nawet nie tylko przez miłośników starożytności.
Grota de is Janas – jaskinia z pięknymi formami naciekowymi, duża i robiąca wrażenie.
Nocleg w Lanusei http://www.iradas.it/ mail info@iradas.it koszt 50Euro.

Dzień 7 – Arbatax, Lido Orri, Oliena
Arbatax – czerwone skały wyrastające z błękitnego morza, miłe dla oka.
Lido Orri – przyjemna plaża.
Oliena a raczej hotel Enis http://www.coopenis.it/ położony w połowie spektakularnej góry Monte Maccione, warto choć drogo 270 Euro za trzy noce w pokoju 3 osobowym. Jedzenie kiepskie, chociaż chwalą sie gwiazdkami Michelina (a przynajmniej mają takie nalepki). Widoki niezwykłe na niesamowite pasmo górskie i panoramę okolicy.

Dzień 8-9 - Monte Maccione i Oliena
Wycieczka piesza w kierunku Monte Maccione.
W Olienie trafiliśmy do restauracji serwującej podroby. Zamówiłem sobie panierowany mózg (delikatne mięsko, trochę przypomina w smaku szpik) teraz mam w rodzinie ksywkę "zombie".

Dzień 10 – Cala Gonone i Budoni
Cala Gonone – możliwość rejsu statkiem do grot, ale gdy pojawia się lekki wiaterek, to już się boją pływać. Trzeba tam jechać przy praktycznie bezwietrznej pogodzie.
Budoni – kolejny raj dla dzieci, plaża, płytkie ciepłe może.

Dzień 11-15 Budoni i Costa Smeralda
Przyjechaliśmy w ciemno i wypatrzyliśmy agencję wynajmująca Casa Vacanze Turistic Service di Aldo Paglione, pan Aldo jest bardzo sympatyczny i pomocny http://aldopaglione.com mail aldopaglione@tiscali.it
Domek parterowy bliźniak z potężnym ogrodem, 3 pokoje. Około 100 metrów do morza i to wszystko za 60 euro za noc. Leżaki i parasole na plaży 10 Euro komplet.
Taniej, bliżej morza, ale casa vacanze zdecydowanie mniejsze i bez ogrodu to http://www.residencesaplaya.com
Costa Smeralda – liczne małe piękne plaże dla ultrabogatych. Koszt bramy wjazdowej do willi w Porto Rotondo (warto zobaczyć tę ostoję jaśniepańskiego luksusu) jest wyższy niż trzypokojowego mieszkania w Warszawie. Hotele to 4* i wyżej. Polecam plażę w Capriccoli, sardyńska klasyka, piasek, ciepła woda, bardzo łagodne zejście do morza.

Dzień 16 Palau, La Maddalena, Santa Teresa
Pojechaliśmy do Palau celem dostania się na wyspę La Maddalena. Z Palau są wycieczki po okolicznych wyspach, plażach, zatokach ale to trwa około 7-9 godzin. Nasz synek nie wytrzymałby tego a my z nim . Popłynęliśmy promem na La Maddalenę, bilety dla rodziny to 12-10 Euro w jedną stronę, w zależności od promu, czas płynięcia około 35 minut. Port i miasteczko utrzymane w stylu elegancji południowej Francji. Zdecydowanie warto zobaczyć, bo się mocno różni od raczej rolniczej Sardynii.
Santa Teresa – sympatyczne miasteczko z przepięknymi widokami na zatokę, morze i sąsiednią Korsykę. Nocleg w hotelu z pięknymi widokami (prosić o pokój od strony morza, cena taka sama) to http://www.hoteldacecco.com/, koszt 80 Euro z genialnym, jak na Sardynię, śniadaniem.

Dzień 17-18 Alghero
Na via Sassari znaleźliśmy B&B, drogo, 80 Euro za marny pokój, ale za to bardzo blisko Starówki.
Zasady parkowania - miejsce parkingowe narysowane linią żółtą tylko samochody uprzywilejowane, linia niebieska płatne u parkingowego, białe bezpłatne. Duży bezpłatny parking naprzeciwko portu i plaży.
Nie lubimy zwiedzać zabytków i miast, ale Alghero jest piękne, zwłaszcza spacer po murach obronnych z widokiem na zachodzące słońce nad morzem. Widoczki tak piękne, że aż kiczowate, każde zdjęcie to gotowa pocztówka.
Wybraliśmy się stateczkiem do Grotte di Nettuno (Grota Neptuna), rejs 15 Euro osoba dorosła, wstęp do groty 13 Euro dorośli i 7 Euro dzieci, cała wycieczka to 63 Euro. Spektakularna jaskinia do której wpływa się z morza, stalaktyty i stalagmity odbijające się w morskiej wodzie, niesamowite wrażenia.

Dzień 19-21 Costa Verde
Dojazd nawet fajny, sporo drogi autostradą, ale na samo Costa Verde prowadzi kręta droga. Na początku Costa Verde nas rozczarowało, takie sobie plaże, nic ciekawego. Ale poradzono nam jechać w kierunku plaż Piscinas. Pojechaliśmy, lekceważąc zakaz wjazdu, po około 2 kilometrach skończył się asfalt a zaczęła piaszczysta droga, lekko tylko ubita. Droga przecinała w bród dwie rzeczki, Punto dał radę, zsuwaliśmy się po wydmie miałkiego piasku. Stwierdziłem, że nie da się zawrócić więc jechaliśmy dalej, dojechaliśmy do cudnego kampingu Sciopadroxiu http://www.campingsciopadroxiu.com. Za 75 Euro za dobę dostaliśmy 2 pokoje z widokiem na góry i wydmy. W restauracji na tym kempingu było zdecydowanie najlepsze jedzenie na Sardynii. Jak będziecie na plażach Piscinas uważajcie, żeby się nie wpakować do hotelu Le Dune http://www.leduneingurtosu.it jest co prawda na samej plaży ale drogi koszmarnie po sezonie 235 Euro noc, w sezonie około 450 Euro.
Plaże Piscinas i wydmy - nie potrafię tego opisać, plaża o szerokości 500-700 metrów i długości kilku kilometrów, z żółciutkim delikatnym piaskiem, pięknymi kilkusetmetrowymi wydmami, cieple i płytkie morze. Villasimius określiłem jako raj dla dzieci - Piscinas jest chyba rajem dla aniołów. Tak pięknej i dzikiej przyrody jeszcze nie widziałem, a widziałem naprawdę dużo.

Dzień 22 Przyjazd do Cagliari i wylot
Nocowaliśmy w Cagliari w bardzo sympatycznym hotelu - Idea Hotel http://www.ideahotel.it/web/guest/idea-hotel-cagliari-... standard nieremontowanej Viktorii w Warszawie, bajery typu radio w szafce, obicia dywanowe na ścianach. Fajny klimacik lat 80-tych, ale czysto i tanio - 54 Euro za całą rodzinę. Prosty dojazd na lotnisko.
Wylot do Polski o 6.30 rano, przesiadka w Rzymie.

Koszty w PLN
Życie - 7030
Atrakcje - 550
Hotele - 6770
Benzyna - 688
Samochód - 1986
Samolot - 3075
Ubezpieczenie - 303
RAZEM - 20400

konto usunięte

Temat: Podróże/wyjazdy na własną rękę vs z biurem podróży

Piotr Maciejewski:
Dwie rodziny 2+1 (dzieci po 5 lat) wrzesień Sardynia

Rodzina nr 1 jedno-tygodniowy wyjazd z BP opcja AL samochód na 3 dni - 11.000 PLN
Rodzina nr 2 - 3,5 tygodnia (26 dni) wyjazd samodzielny, samochód 26 dni, spanie w hotelach i casa vacanze (2-3 pokojowe domy z ogrodem), wyżywienie głównie restauracje, mało gotowania - 20.500 PLN

Oceńcie sami


20400 - 309zł/os./dzień.
11000-523zł/os./dzień.

Tyle tylko, że nie napisałeś ile czasu poświęciłeś na przygotownaie wyjazdu-a nie sądzę żeby to był 1 dzień.
Po drugie: nie każdy potrafi to sobie zorganizować, nie każdemu się chce.
Po trzecie nie każdy może sobie pozwolić na tak długi urlop.

To, że akurat Sardynia wyszła taniej nie oznacza, że tak będzie w przypadku każdego innego kraju:P.

konto usunięte

Temat: Podróże/wyjazdy na własną rękę vs z biurem podróży

Hmm, a może jakieś rzeczowe kontrargumenty? Bo "nie każdemu się chce", "nie każdy może na długi urlop" to są zaledwie wymówki.
Tak tak, wiem że wsadzam jak zwykle kij w mrowisko, ale mierzi mnie emeryckie podejście do tematu.

pozdr,
p.

konto usunięte

Temat: Podróże/wyjazdy na własną rękę vs z biurem podróży

Piotr W.:
Hmm, a może jakieś rzeczowe kontrargumenty? Bo "nie każdemu się chce", "nie każdy może na długi urlop" to są zaledwie wymówki.

Nie, to nie są wymówki.
Wystarczy obserwacja niektórych wątków na GL, gdzie ktoś chce żeby mu wyniki w googla podać.
Trzeba wiedzieć gdzie, jak i czego szukać, sa osoby, które zwyczajnie się do tego nie nadają, nie chce im się-ich prawo, prawda? :).

3 tygodniowy urlop- niestety wielu pracodawców krzywi się gdy pracownik chce 2tyg. urlopu-taka polska rzeczywistość.Nie każdy jest freelancerem, sporo osób jednak ma etat czy inną UoD/UZ o znamionach etatu, więc mają trochę związane ręce w kwestii długości urlopu.
Tak tak, wiem że wsadzam jak zwykle kij w mrowisko, ale mierzi mnie emeryckie podejście do tematu.

A mnie mierzi jak komuś jest trudno zaakceptować inną wizję niż jego własna:P.
Ty wolisz na własną rękę-OK, ktoś inny woli z biurem-też OK.Taki wyjazd nie musi być gorszy, jest inny, tylko tyle albo aż tyle.

Są ludzie, którzy na urlopie oczekują, że dostaną wszystko na tacy-mnie to nie dziwi, ktoś cały rok pracuje to na urlopie chce mieć podane pod nos, co w tym złego? NIC.

Jako, że na codzień ORGANIZUJĘ projekty dla innych, to na urlopie chciałabym mieć gotowe-czy to źle?
Nie chce mi się zwyczajnie poświęcać czasu na szukanie, planowanie, porównywanie itd.
Pomijam fakt, że raczej np. do Egiptu na tydzień taniej będzie skorzystać z lasta niż samemu to organizować, czy się mylę?
Natomiast ostatni urlop spędziłam na południowych Morawach i w Dolnej Austrii na własną rękę, bo akurat taki miałam kaprys:P.
Izabela Szczypka

Izabela Szczypka właściciel,
Translator

Temat: Podróże/wyjazdy na własną rękę vs z biurem podróży

Jolanta I.:
Tyle tylko, że nie napisałeś ile czasu poświęciłeś na przygotownaie wyjazdu-a nie sądzę żeby to był 1 dzień.
Po drugie: nie każdy potrafi to sobie zorganizować, nie każdemu się chce.
Po trzecie nie każdy może sobie pozwolić na tak długi urlop.
Są tacy, którzy lubią gotować, a inni wpadają do Macdonalda na 15 minut...
Dla mnie wyszukiwanie ofert to najlepsza rozrywka. A ile fajnych miejsc się obejrzy w trakcie... Nie liczę czasu poświęconego na hobby. :)
I co za różnica, czy się szuka czegoś fajnego na weekend, na tydzień, czy na miesiąc?

konto usunięte

Temat: Podróże/wyjazdy na własną rękę vs z biurem podróży

Izabela Szczypka:
Są tacy, którzy lubią gotować, a inni wpadają do Macdonalda na 15 minut...

Zgadza się.
Dla mnie wyszukiwanie ofert to najlepsza rozrywka. A ile fajnych miejsc się obejrzy w trakcie... Nie liczę czasu poświęconego na hobby. :)
I co za różnica, czy się szuka czegoś fajnego na weekend, na tydzień, czy na miesiąc?

Dla Ciebie to hobby a dla kogoś innego to może być czarna magia:).

Następna dyskusja:

Dominikana Punta Cana - zwi...




Wyślij zaproszenie do