Temat: Podróż samotna
Ania Jankowska:
Maciej "Spider" P.:
nikt tutaj nie wspomniał o "minusach" podróżowania samemu...
np.
- złodzieje, dla których samotna osoba jest lepszym "kąskiem" od grupy ludzi...
niekoniecznie - podróżując samemu często jesteś bardziej uważny i mniej roztargniony niż z grupą znajomych. Mnie akurat okradli tylko wtedy, kiedy podróżówałam "niesama"
Ty tutaj piszesz o kieszonkowcach, którzy pod nieuwagę okradają Cię i dowiadujesz się o tym po jakiejś chwili...
a ja miałem na myśli złodziei, którzy nie są aż tak "subtelni i wyrafinowani"... ;) bo albo wciągają Cie w bramę i przykładają Ci np. nóż do gardła, czy pobiją i zostawią w jakiejś ciemnej uliczce...
znam kilka takich przypadków i zawsze atakowano samotne osoby...
np. moją byłą dziewczynę zaatakowano w Amsterdamie, w samym centrum!!! i próbowano zgwałcić...
koledze przystawiono nóż do gardła w jakiejś niedużej włoskiej mieścince i oddał wszystko co miał, łącznie z butami!!!
natomiast nigdy nie usłyszałem, że zaatakowano jakąś grupkę ludzi... tylko właśnie samotne osoby...
- uszkodzenia, takie jak np. złamanie nogi, gdy przydaje się pomoc... inne wypadki, gdy np. stracimy przytomność i jak podróżujemy sami to na odludziu po prostu możemy zginąć, bo nikt nie wie, że coś nam się stało i nikt nam nie pójdzie z pomocą lub nie zawiadomi nikogo...
- hmmm tak no dobrze, ale to nie są takie częste przypadki... Prawie wszędzie działają komórki, więc rodzinę w kraju informuje się przed wyjściem.
super, jesteś na jakimś zadupiu np. w Afryce, ukąsił Cię wąż i... dzwonisz do rodziny w Polsce, żeby Cie uratowali???...
a po godzince umierasz...
A w krajach cywilizowanych przed wejściem np. do parków narodowych jeżeli idzie się w pojedynkę proszą o podanie numeru komórki i telefonu do kogoś w domu i zameldowanie się po powrocie.
jakoś nigdzie tego nie zauważyłem...
poza tym nie zawsze podróżnik wyjeżdża w cywilizowane miejsca...
jeśli np. spadniesz w jakąś przepaści, czy do jakiegoś dołu i połamiesz sobie ręce i nogi i nie masz jak zadzwonisz, to jak powiadomisz kogokolwiek? jesteś na jakimś zadupiu i nikogo dookoła nie ma a sama podróżowałaś... i jesteś zdana na samą siebie a nie możesz nawet ruszyć ręką, albo w ogóle straciłaś przytomność...
jak nie ma choćby drugiej osoby, to nie możesz zrobić zupełnie nic... chyba, że w myśli rachunek sumienia.... :-/
- nie wyglądacie na odludków, a czasem fajnie jest np. wieczorkiem, przy ognisku porozmawiać z kimś... ;)
heh... wystarczy wieczorem zawitać do hostelu, albo hostelowej kuchni... trzeba się mocno postarać, żeby z kimś nie pogadać ;)
wszystko zależy od tego gdzie jedziesz i czy jakiś hostel jest w planach lub w ogóle w pobliżu... ;)
opisałem tutaj różne raczej ekstremalne sytuacje, ale wyjeżdżając gdziekolwiek trzeba mieć je na uwadze i nie zakładać, że "akurat mi to się nie przytrafi"... ;)
bo jak coś się nagle przydarzy, to będzie już a późno na uniknięcie tego...
M.