Temat: Ladakh - mały Tybet
Byłam ponad 2 miesiące i wciąż uważam, że to jeden z najpiekniejszych zakatkow świata jaki widziałam. Ta ultramaryna nieba i góry śniły mi się jeszcze długo.
Wybierasz trasę uczęszczaną przez turystów (niemniej wspaniałą!). Leh to centrum z mnóstwem hoteli, knajpek i sklepów. Noclegi (najlepsze na przedmiesciach) w "penjonatach" (wiekszość z ogrodami) od 250rs. za dwójkę. Negocjuj :)
Mozna tez nocowac w klasztorach. Nawet jesli nie ma oficnajlnych guest housow, trzeba tylko zlapac jakiegos mnicha i poprosic. Nieomal zawsze ktos cos zalatwia :).
Ze swojej strony polecam wioskę Basgo, nieopodal Lehu. Jest tam niewielu turystów, nocleg można znaleźć w prywatnym domu, np. u szefowej związku kobiet w Lehu. Wszyscy ją tam znają. Ta rodzina bierze udział w projekcie LWA. Ojciec i syn robią tradycyjne meble, mają swój zespól muzyczny itd. W wiosce sa ruiny zamku, wokol sady morelowe, gory, strumienie...Mozna sie tam dostac autobusem lokalnym. Jedzie sie chyba godzine (p-szam, ale dokladnie nie pamietam).
Nad Tso Moriri jest eleganckie obozowisko (ale nie polecam ze wzgledow ekologicznych, bo sa tam toalety ze spluczkami i cale to g..o idzie nie wiadomo gdzie, poza tym sa strasznie drogie), kilka przydomowych namiotow, gdzie mozna spokojnie przenocowac (spartanskie warunki, ale niedrogo), ale mozna tez przenowac w guest housach (kilka, tez niedrogo). Kilka dhabow, gdzie serwuja pyszne momo!! :) No i ten kolor wody!!! Mnie po prostu zaktalo z wrazenia :)
Nad Tso Kar - slone jezioro- jest rowniez obozowisko i te nieszczesne lazienki. Pamietam, ze noc w takim namiocie kosztowal 500rs. a lazienki omijalam szrokim lukiem :). Po jednej stronie jeziora jest jakby wymarla wioska. Tam jest dom, gdzie mozna wynajac bardzo skromne pomieszczenie. Z jedzeniem moze byc ogromny problem. Najlepiej wziac ze soba.
Co do jezior. Masz miesiac na Ladakh, wiec w tym przypadku najlepiej wynajac dzipa z kierowca na kilka dni (3 noce; 1 na Tso Kar i 2 na Tso Moriri). Zabierasz troche jedzenia, SPIWOR, lopatke (jesli nie zamierzasz korzystac z tych lazienek ;)), dobra kurtke (Aneta ma racje, jest zimno, wieje, czasem pada deszcz) i sweter. Mozna wziac namiot, ktory wypozycza sie w agencjach turystycznych.
Dzip, to jest wg mnie najlepsze rozwiazanie dla osob,ktore sa ograniczone czasowo. Tam bardzo rzadko jezdza autobusy. Pamietam, ze nad Tso Moriri byl jeden z tygodniu, a do Tso Kar nic nie jezdzilo.
Nubra z pustynią, klasztory - Alchi, cudowne Lamayru czy Hemis - transport lokalny polecam. Baza noclegowa luzik. Moj ulubiony teren to Lamayuru :).
Taka propozycja (tylko propozycja :)). Czy nie lepiej jechac najpierw do Manali i stamtad autobusem lub dzipem do Lehu?
Bo tak mysle...Tak czy owak, gdzies na noclegi bedziesz sie musiala zatrzymac, bo trasa jest cholernie dluga. Z Delhi nie ma autobusu to Lehu. No chyba, ze lotem (sa z Delhi, ale trzeba rezerwowac z duzym wyprzedzeniem). Oczywiscie zakladam, ze Ty ladujesz w Delhi :). A zreszta bez różnicy gdzie lądujesz.
W miesiac spokojnie mozna zobaczyc te miejsca, ktore wymieniasz. Dalszych wojazy nie polecam, bo zmeczysz sie okrutnie. Same dojazdy zjedza swoje, a warto zobaczyc cos na spokojnie.
Duze wysokosci sprawiaja, ze czlowiek potrzebuje powolutku ;). Obserwuj siebie podczas jazdy do Lehu. Mnie sie nic nie stalo, ale koledze krecilo sie w glowie, mial maly problem z oddychaniem. Jelsi cos takiego poczujesz nie forsuj sie. Siedz spokojnie, pij malymi lyczkami wode. A po przyjezdzie do Lehu daj sobie dzien swietego spokoju. W tym roku zima bylam tez na duzych wysokosciach i zbyt szybko je pokonalam, wiec mialam maly krwotok z nosa. chce przez to powiedziec, ze czasem mozna sie poczuc dobrze, a czasem moze cos dopasc :)
W Lehu mozesz tez wynajac skuter lub taksowke i podjechac do najblizej usytuowanych klasztorow.
Generalnie jest luz blues. Spokojnie, bezpiecznie, ludzie sa bardzo pomocni. W Lehu sa punkty, gdzie mozna napelnic butelke woda przegotowana, wiec nie trzeba za kazdym razem kupowac nowej flachy. Napelnienie 1L to cos kolo 5-10rs.
No i...Julley ;) Milej podrozy. piekny zakatek sobie wybralas:)
Serdecznosci,
Felicja