Marcin Tomasz P.

Marcin Tomasz P. in transition

Temat: Co można zobaczyć w 5 dni w NZ?

a czym podrozowalas?

widze, ze nie przepadasz za kuchnia azjatycka.. ja akurat lubie, bo jest roznorodna i smaczna.
ponoc co 15 mieszkaniec NZ pochodzi z Azji.. w koncu to jest APAC :)
Barbara Wojciechowska (Kłeczek)

Barbara Wojciechowska
(Kłeczek)
Treasury & Assets
Management Manager,
Finance, Mondelez
P...

Temat: Co można zobaczyć w 5 dni w NZ?

Możecie podać jakieś ciekawe linki?

Bylismy w NZel rok temu przez 3 tygodnie. Zdjecia i wrazenia w trzech postach na :
http://wokolglobu.blog.onet.pl/2,ID272526600,DA2007-11...
pozdrawiam
B.
Marta T.

Marta T. Praca z ciałem i
emocjami / Praca z
traumą /
Refleksolog...

Temat: Co można zobaczyć w 5 dni w NZ?

Marcin Tomasz Płażewski:
a czym podrozowalas?

widze, ze nie przepadasz za kuchnia azjatycka.. ja akurat lubie, bo jest roznorodna i smaczna.
ponoc co 15 mieszkaniec NZ pochodzi z Azji.. w koncu to jest APAC :)

Preferuję naszą polską kuchnię - ziemniaki, bigos i schabowe ale mój mąż był zadowolony!

Co do podróżowania - jedna wycieczka busem a druga autokarem - kierowcom w zasadzie się buzia nie zamykała więc dużo się dowiedziałam.
Lake Tekapo i MT Cook - samolotem do Christchurch a potem wynajętym autem (ale nie ja prowadziłam :))

P.S. Co to znaczy APAC?
Marcin Tomasz P.

Marcin Tomasz P. in transition

Temat: Co można zobaczyć w 5 dni w NZ?

to polskiej kuchni w NZ wiele nie znajdziesz. sauerkraut mozna jeszcze gdzies w sloiku kupic (widzialem w jakims sklepie z alkoholami swiata) i cos jak bigos sobie ugotowac, ale trzeba np. szukac kielbasy i co tam jeszcze lubisz dorzucic, a schabowe i ziemniaki to raczej we wlasnym zakresie, bo w restauracjach nie znajdziesz. no chyba, ze wykopiesz cos takiego, jak Topor w Plimmerton (ale nie probowalem, bo godziny otwarcia mieli jakies dziwne - np. po 5pm w niedziele)..

tymczasem 'za duzo Azjatow' jakos tak dziwnie zabrzmialo..

APAC: http://en.wikipedia.org/wiki/Asia_Pacific
Rafał Żurmanowicz

Rafał Żurmanowicz Web Design, Grafika,
Fotografia

Temat: Co można zobaczyć w 5 dni w NZ?

No i brawo, jak się chce to można. Poza tym uważam że ładna pogoda nie którym nie jest potrzebna żeby włóczyć się po świecie chociaż ze względów estetycznych czasami niezbędna np. do ładnych kadrów.

Jeśli będziesz planować kolejny wyjazd do NZ to biorąc pod uwagę że tempo masz niezłe, miesiąc może starczyć ci na NZ i Australię ;) a poważnie mówiąc to zabrakło nam min 10 dni żeby objechać to co chcieliśmy na 2 wyspach a byliśmy 45 dni.
Marcin Tomasz P.

Marcin Tomasz P. in transition

Temat: Co można zobaczyć w 5 dni w NZ?

dziekuje za deprecjonowanie tematu pogody, ale za 'zla' pogode mialem na mysli 8stC w ostatni wtorek w poludnie po 17stC w poniedzialek.. i takie warunki atmosferyczne:

http://home.nzcity.co.nz/news/article.aspx?id=91135&fm...

podpowiem, ze przy wietrze w porywach do 140km/h (tutaj to drobnostka, w PL juz katastrofa ekologiczna) samoloty nie lataja lub lataja tak:

http://www.youtube.com/watch?v=cHI_ecw763I
http://www.youtube.com/watch?v=P_LaAkAyoz0
http://www.youtube.com/watch?v=WfSbGHpmdEA
http://www.youtube.com/watch?v=PHnhPadF6WQ
http://www.youtube.com/watch?v=vnexEhP1ps0 (rozpoznajesz Wellington Airport?)

podpowiedz: miedzy miastami NZ lataja te takie mniejsze, co sie tak fajnie kolysza :)

promy nie plywaja - nie tylko te male do Hole in The Rock, ale i te duze miedzy wyspami (moze dlatego, ze nie chca podzielic losu Lermontova czy Wahine, a moze dlatego, ze Fuller juz stracil jeden prom w Hole in The Rock jakies 2 lata temu).. co moze nieco zepsuc 5-dniowa wycieczke, prawda?

http://www.youtube.com/watch?v=c5GNSZfDUN8

a 'silne opady deszczu' to takie, gdy po kilku godzinach woda w ogrodku stoi, a na drogach w miescie pojawiaja sie 'landslips' i 'washouts' - to takie oberwanie np. drogi albo skarpy - np. zasypujac apartamentowiec do drugiego pietra albo zwalajac milionowe wille ze skarpy do oceanu.. a pomysl co sie dzieje gdzies w gorach, przez ktore prowadzi jedyna droga.. widziales szlabany? tak. sa uzywane i turysci musza czekac kilka godzin na ponowne otworzenie drogi :)

http://www.youtube.com/watch?v=5B9UPc4IsJs
http://www.youtube.com/watch?v=wfss8g6NGgw
http://www.youtube.com/watch?v=qP3Q-z7l15Y
http://www.youtube.com/watch?v=_vQnvrUeOxA
http://www.youtube.com/watch?v=A-VMcEZZC5M
http://www.youtube.com/watch?v=TqzeS3aZH8g
http://www.youtube.com/watch?v=_L12C6QB9Wc
http://www.youtube.com/watch?v=UVdefFhR3L0
http://www.youtube.com/watch?v=IbA_wZ8rWuA

no ale jesli to sa wzgledy estetyczne, to gratuluje twardzielstwa :) szkoda tylko, ze pozniej musze czytac newsy, ze Polak poszedl samotnie na Rimutaka Ranges nie zabierajac ze soba chociaz komorki i nie mowiac nikomu, gdzie wlasciwie idzie.. po tygodniu ochotnicy najpierw znalezli jego ubrania, a pozniej jego cialo w strumieniu.

BTW dzisiaj nad ranem bylo -3stC w CHCH, 0stC w Taupo, 11stC w AKL

PS TVNZ3 wyswietlila w tym tygodniu program, jak przetrwac pierwsze 3 dni po trzesieniu ziemi o sile 8.2 (takie samo nawiedzilo Wellington w 1855r, w zeszlym roku tuz przed Wigilia w Gisborne bylo 6.2) - polecam kazdemu, kto uwaza, ze natura moze zepsuc jedynie wzgledy estetyczne w Nowej Zelandii - film bedzie dostepny na stronie przez dwa tygodnie.

http://www.aftershock.co.nz/wordpress/
http://www.tv3.co.nz/TVShows/Drama/AFTERSHOCK/tabid/82...

PS dzisiaj (11/10/2008) jest dla odmiany bezchmurnie, bezwietrznie i 17stC :) zatem w ciagu niecalego tygodnia mielismy diametralnie rozne warunki..Marcin Tomasz Płażewski edytował(a) ten post dnia 11.10.08 o godzinie 04:53
Marcin Tomasz P.

Marcin Tomasz P. in transition

Temat: Co można zobaczyć w 5 dni w NZ?

oczywiscie wszystkim zycze takiej pogody:

http://www.youtube.com/watch?v=6WvI4DxTcz8

a nie takiej:

http://www.youtube.com/watch?v=V8bnVK6wKTQ

i odrobiny rozsadku podczas planowania..
Marta T.

Marta T. Praca z ciałem i
emocjami / Praca z
traumą /
Refleksolog...

Temat: Co można zobaczyć w 5 dni w NZ?

tymczasem 'za duzo Azjatow' jakos tak dziwnie zabrzmialo..
Masz rację dziwnie brzmi - chyba mnie ta ilość zaskoczyła.Marta T. edytował(a) ten post dnia 09.10.08 o godzinie 23:24
Marta T.

Marta T. Praca z ciałem i
emocjami / Praca z
traumą /
Refleksolog...

Temat: Co można zobaczyć w 5 dni w NZ?

Rafał Żurmanowicz:
No i brawo, jak się chce to można. Poza tym uważam że ładna pogoda nie którym nie jest potrzebna żeby włóczyć się po świecie chociaż ze względów estetycznych czasami niezbędna np. do ładnych kadrów.

Jeśli będziesz planować kolejny wyjazd do NZ to biorąc pod uwagę że tempo masz niezłe, miesiąc może starczyć ci na NZ i Australię ;) a poważnie mówiąc to zabrakło nam min 10 dni żeby objechać to co chcieliśmy na 2 wyspach a byliśmy 45 dni.

Miałam tyle czasu ile miałam i zobaczyłam to co zobaczyłam.
Nie ma co gdybać! Wycieczki nie żałuję.

Mam nadzieję że kiedyś znajdę tyle czasu aby zwiedzić NZ wzdłuż i w szerz.
Marcin Tomasz P.

Marcin Tomasz P. in transition

Temat: Co można zobaczyć w 5 dni w NZ?

moze dorzuce jeszcze dzisiejsze tornado, ktore przeszlo przez srodek Cambridge ok 3 nad ranem..

http://www.stuff.co.nz/4730293a11.html
http://www.stuff.co.nz/videoplayer/134281a15455.html

"Emergency services said they received around 30 calls between 3am and 3.30am, when the tornado travelled in a near straight line through the middle of the town.

The Fire Service said up to 100 houses have been affected."
Alicja F.

Alicja F. Warsztaty rozwoju
osobistego

Temat: Co można zobaczyć w 5 dni w NZ?

Marto,

a z jakiego biura korzystałaś?
Środa - wycieczka po Bay of Ilands i Whole in the Rock - nieźle nas wybujało (miałam pływać z delfinami ale pogoda i delfiny nie dopisały (były z małymi))
>
Marta T.

Marta T. Praca z ciałem i
emocjami / Praca z
traumą /
Refleksolog...

Temat: Co można zobaczyć w 5 dni w NZ?

Biura nie pamiętam ale jeżeli pójdzie się na główną ulicę przy porcie jest cała masa firm które różne wycieczki organizują.

P.S. Najbardziej mi się podobało to że odbierają bezpośrednio z hotelu.
Marcin Tomasz P.

Marcin Tomasz P. in transition

Temat: Co można zobaczyć w 5 dni w NZ?

kolejny przyklad, jak malownicza pogoda w NZ 5dniowy pobyt moze zepsuc, czyli sniezna wiosna w Kiwilandii :)

http://www.stuff.co.nz/national/2931028/Chaos-continue...

"(..)The road had since been closed again after bad weather but could reopen later today, an army spokesman said.

Another 668 travellers were evacuated from State Highway 5, with 368 rescued from the Napier end of the highway, and 300 evacuated to Taupo.

SH5 remained closed but Civil Defence and roading contractors were looking at beginning to retrieve the 150-odd cars in blocks of 20 later today(..)"

Temat: Co można zobaczyć w 5 dni w NZ?

Marcin Tomasz Płażewski:
kolejny przyklad, jak malownicza pogoda w NZ 5dniowy pobyt moze zepsuc, czyli sniezna wiosna w Kiwilandii :)
ryzyko podróżowania, i tak dobrze, że się na Samoa nie trafiło, z całym szacunkiem dla tej tragedii.

teraz trzymamy kciuki za słoneczny najbliższy weekend ;)

Temat: Co można zobaczyć w 5 dni w NZ?

.Jarosław S. edytował(a) ten post dnia 06.10.09 o godzinie 04:55
Marcin Tomasz P.

Marcin Tomasz P. in transition

Temat: Co można zobaczyć w 5 dni w NZ?

Jarosław S.:
Marcin Tomasz Płażewski:
kolejny przyklad, jak malownicza pogoda w NZ 5dniowy pobyt moze zepsuc, czyli sniezna wiosna w Kiwilandii :)
ryzyko podróżowania, i tak dobrze, że się na Samoa nie trafiło, z całym szacunkiem dla tej tragedii.

ryzyko zawsze jest. ale nie mozna mowic o zaskoczeniu, gdy mozna ocenic poziom ryzyka.. przed zdarzeniem. wystapienie sniegu na przelomie zimy i wiosny jest chyba bardziej prawdopodobne, niz erupcja jednego z 45 wulkanow, na ktorych wybudowano Auckland.. ale jak juz ktorys postanowi wybuchnac, to czy 1.3mln ludzi tam zyjacych oraz turysci powinni udawac zaskoczenie?

jak mozna w ogole porownywac trudny do przewidzenia (ale prawdopodobny w Ring of Fire!) przypadek wystapienia trzesienia ziemi, tsunami czy erupcji wulkanu.. z wysoko przewidywalnymi i wrecz cyklicznymi warunkami pogodowo-klimatycznymi, ktore znacznie czesciej krzyzuja plany turystyczne?

ludzie budowali miasta w poblizu wulkanow i na uskokach tektonicznych od wiekow (choc nigdy w takiej liczbie populacji!), ale dzisiaj wiedza o tych zjawiskach jest na tyle wysoka, ze mozna przewidziec mozliwosc wystapienia kataklizmu predzej czy pozniej - w NZ te zjawiska sa wrecz wyczekiwane i duza czesc spoleczenstwa w jakims stopniu jest na nie przygtowana (w PL tez notuje sie trzesienia ziemi od wiekow, ale nadal niektorych dziwi ich wystepowanie).

ale to, co wciaz w Polsce nazywane jest 'anomaliami pogodowymi', 'kataklizmami' i tradycyjnie drogowcow co roku zaskakuje zima, w innych krajach jest obserwowane i wyciagane sa wnioski.

np. sa miejsca w Australii, gdzie woda zbiera sie raz na dziesiatki czy setki lat (to moze nieregularny, ale cykl, a nie anomalia!) i gdy sie juz zbiera, zalewa droge, pola.. wszystko..

w Warszawie, gdzie np. po powodzi w 1997r, ktora zalala (zabudowane estakada kilka miesiecy wczesniej) wazne skrzyzowanie blokujac je na kilka godzin.. do dzis nie wybudowano ani jednego kanalu burzowego, pozostawiajac przedwojenne rowy, jako jedyny - nieefektywny element odprowadzajacy wode i za kilka lat znowu uslyszymy o katastrofie..

w Polsce zamiast naniesienia terenow zalewowych na mape, powstaloby w takim miejscu miasto zalewane co kilkadziesiat lat i nadal nazywano by to zjawisko 'anomalia' i 'kataklizmem'. a w Australii czy NZ miejsce nie tylko nanosi sie na mape, uprzedza przed osiedlaniem sie, stawia sie slupek, do jakiej mniej wiecej wysokosci woda zalewa, gdy juz zalewa droge.. i zamyka sie ja na czas zalania czy zasypania sniegiem.

warto wiedziec, ze suma opadow w Klodzku (wciaz zalewanym) to TYLKO 600mm rocznie! w okolicach New Plymouth jest miejsce, gdzie roczny opad siega 8000mm, a na samo miasto rocznie spada ok 1500mm.. ile w tym moze byc sniegu?

w NZ, w ktorej nie ma obowiazku posiadania zimowych opon i nie wszedzie mozna kupic lancuchy (w Australii np. na Alpine Highway jest obowiazek jezdzenia z lancuchami od czerwca do pazdziernika - czy takie skojarzenie z Australia ktos w ogole dopuszcza? a NZ jest chlodniejsza)..

dlatego najlatwiej zamknac droge na czas jej odsniezania. w Polsce nie ma takiego zjawiska, wiec nieco trudniej je przewidziec planujac (nawet spontaniczny :)) wyjazd.

pisze o tym, poniewaz sledze fora dotyczace NZ od wielu lat i chyba warto uzmyslowic ludziom, ze NZ bedacej krajem wiekszym niz UK, nie da sie realnie zwiedzic w 5 dni, szczegolnie uwazajac na niespotykane w Polsce zasadzki typu nieprzejezdna JEDYNA droga (nawet jesli tylko na jeden dzien, czy kilka godzin).
gdy czlowiek poczyta fora, niektorzy mysla, ze NZ to wyspa (jedna?) a w ogole tak niewielka przy Australii (poand 3.5h lotu samolotem i dwie strefy czasowe nad Morzem Tasmana!), ze na pewno da sie ja zwiedzic spacerkiem.. hehe jak Bornholm.. no moze Majorke :D wiec, gdy pojawia sie temat 'co mozna zobaczyc w 5 dni?' naprawde trudno zachowac powage.

oczywiscie widzialem (nawet na Allegro) oferty biur podrozy - programy wycieczek, gdzie laczy sie NZ z Australia w 3tygodniowy rajd (z czego 5 dni w NZ), tylko jak je czytam, to zastanawiam sie, po pierwsze dlaczego sa one dwukrotnie drozsze, niz zorganizowane samodzielnie i po drugie, jaki sens ma przyjechanie na 5 dni do NZ, by zobaczyc 3 najbardziej zadeptane miejsca.. i to jeszcze na przelomie kiwuskiej zimy i wiosny (ale kto co lubi).

a poniewaz na forach mozna znalezc wiele zaskoczonych osob, ze w NZ moze w ogole spasc snieg albo, ze temperatura moze utrzymywac sie w lato przez kilka dni czy nawet tygodni na wysokosci 15st przy ulewach pocyklonowych.. chyba warto o tym czasem wspomniec, gdy ktos wpada na szalony pomysl wydania mnostwa kasy na wycieczke po drugiej stronie globusa, ktora mozna lepiej (i taniej) zaplanowac?

komus, kto nigdy nie byl w NZ, ale ma pojecie o Polsce, najlepiej wytlumaczyc to na przykladzie analogii i kontrastow.

np. odleglosc miedzy Warszawa i Krakowem to tylko 290km, natomiast miedzy Wellington i Auckland to juz ponad 635km jazdy po zroznicowanym terenie, a nie po plaskich drogach ekspresowych - dlatego na te druga trzeba poswiecic min. 10h jazdy, a jesli ktos sie wkopie i zgodnie z zalecieniem Google Maps pojedzie SH4 miedzy W(h)anganui (znowu kloca sie o to 'h' hehe) a Tohunga Junction, po zmierzchu.. jezdzac od kilku dni po drugiej stronie drogi.. to powodzenia na 55km odcinku serpentyny ze srednia predkoscia 20km na godzine - to ponad 2h przechodzenia z zakretu w zakret bez mozliwosci zatrzymania sie, bo po obu stronach drogi do wyboru malownicza przepasc i sciana.. i mowie o samej jezdzie z postojami na rozprostowanie kosci, ale nie na zwiedzanie! dlatego w NZ robi sie mapy drogowe z podaniem czasu, a nie odleglosci - jak w gorach.

zwiedzajac Polske (czyli kraj niby nieco wiekszy od NZ powierzchniowo, ale gdyby przelozyc NZ na Polnocna Polkule, rozciagalaby sie miedzy Wegrami a Tunezja!) - przemieszczajac sie samochodem, sypiajac codziennie w innej miejscowosci i poswiecajac przynajmniej kilka godzin na zwiedzenie (na zamek w Malborku czy Auschwitz trzeba poswiecic min. 4h, bo tyle trwa zwiedzanie z obowiazkowym przewodnikiem i tyle np. zalecam na Muzeum w Auckland) - trzeba poswiecic ok 10-14 dni, zeby zobaczyc Krakow, Gdansk, Malbork, Oswiecim, Warszawe, Zakopane, Poznan, ze 2-3 zamki po drodze, jakas miejscowosc nadmorska, zatrzymujac sie na zwiedzanie atrakcji turystycznych rowniez tych pomiedzy, wliczajac postoje, posilki i czas na znalezienie noclegu etc. i juz mamy wyscig z czasem, a ledwo liznelismy kawalek kraju, omijajac mnostwo.

ze strony logistycznej, warto wiedziec, ze w NZ np. czlowiek nie pojdzie na stacje kolejowa i nie kupi sobie biletu z Wellington do Auckland jak (prawie na tramwaj) co 1-2h miedzy Gdanskiem i Krakowem, jednoczesnie tez nie ma co sie martwic, ze pociagi beda zaladowane ludzmi np. w ferie.. bo pociagow praktycznie nie ma (jest jeden na dobe, poza sezonem tylko w weekend i jedzie 12h!). i nie trzeba kataklizmu, zeby wpasc w pulapke, ktora mozna bylo przewidziec zanim sie pojechalo na zwiedzanie.

kataklizmem i anomalia nie nazwalbym tez naglego braku paliwa w trasie. gdy w PL stacje sa srednio co kilka km (oprocz autostrady A4 na niektorych odcinkach hehe), w NZ moze zdarzyc sie, ze znajdziemy sie w okolicy, gdzie jesli paliwo juz jest, to kosztuje prawie 2x tyle, co w bardziej cywilizowanym miejscu.. wiec warto pamietac o pelnym baku przed daleka trasa (o zlapaniu gumy na pustkowiu nie wspominajac, bo to juz musi byc super kataklizm).

a nie wspomnialem nawet o zamknieciu przeprway promowej, spoznieniu na samolot czy.. oczekiwaniem na bagaz, ktory nie zmiescil sie do wczorajszego samolotu..

ryzyko? tak, zawsze jakies jest. kataklizm nie, bo mozna bylo przewidziec, zmniejszyc ryzyko lub nawet zapobiec.

reasumujac. w ciagu 10 dni w NZ mozna zwiedzic kawalek jednej wyspy w szalonym tempie, o ile nie wystapia np. nadprogramowe okolicznosci pogodowe, a w 5? to juz Amazing Race.. and that's my point basically.. :)
Marcin Tomasz P.

Marcin Tomasz P. in transition

Temat: Co można zobaczyć w 5 dni w NZ?

abstrahujac (nadal :D) od konkretnego przypadku, w ktorym 5-dniowy wypad na druga strone globusa najwyrazniej sie udal (mieszkanie na 45 wulkanach w Auckland z wiedza, ze w ciagu naszego zycia nastapi erupcja tez mozna powiedziec, ze sie ok. 1.3 mln ludzi udaje), pozwole sobie jeszcze troche poprzynudzac w kwestii natury krzyzujacej skondensowane plany turystyczne :)

jak bardzo moze pokrzyzowac plany, natura pokazala nam miesiac temu erupcja raptem jednego z wulkanow.. Islandii.. wystarczylo kilka dni dymiacego kominka gdzies daleko (subiektywnie), by spowodowac wstrzymanie wiekszosci lotow nie tylko w Europie polnocnej.. ale i wiele lotow miedzykontynentalnych - w tym tak dalekich, jak do Australii czy NZ.. powodujac ponad 100% wzrost zainteresowania polaczeniami miedzynarodowymi w samej grupie PKP i pewnie nie mniejszy u innych przewoznikow.. lacznie z drogowymi i jednoczesnie wielomilionowe straty w przemysle lotniczym, tlumy na lotniskach, gdzie po wznowieniu lotow, pierwszenstwo mieli posiadacze aktualnie zabookowanych lotow, a ktos, kto juz przedluzyl swoj pobyt o kilka dni przestoju, po wznowieniu lotow musial doliczyc kolejne na zabookowanie nowego biletu. w niektorych popularnych punktach kolejki mialy siegac polowy maja..

a teraz w kontekscie NZ.. i okolic.. bo jak to ladnie napisal Sienkiewicz w Listach z Podrozy do Ameryki - zapytany przed wyjazdem z Polski w jakims urzedzie 'czy do Ameryki plynie sie statkiem', odparl ze 'o ile mu wiadomo, kolei do Ameryki jeszcze nie ukonczono'..

well, o ile mi wiadomo, do NZ i Australii chyba tez jeszcze nie ;)

sledzilem wysilki Gubernatora NZ, ktory zmierzal do Krakowa na pogrzeb polskiej pary prezydenckiej. lecial samolotami rejsowymi, ale i tak udalo mu sie dotrzec do LA i z niemalym wysilkiem do NYC.. wysilek niemaly, wycieczka ze dwa dni trwala, ale w polskich mediach nie odnotowany, zatem to jakby urlop nie udany, ale trzeba przyznac, ze probowal..

slynny byl tez przypadek Australijczykow, ktorzy w desperacji, scigajac wolne miejsca w samolocie do Australii.. za 2400 EURO (4500 NZD) pojechali taksowka z Avignon do Madrytu.. zdaje sie na dwa dni przed czesciowym otwarciem przestrzeni nad czescia Europy, ale i to by ich nie uchronilo przed czekaniem na swoja kolejke do odlotu w nowym terminie..

z drugiej strony medalu tez pamietac nalezy, ze wiekszosc lotow z (a nie tylko DO) NZ/Australii do Europy rowniez prowadzi przez Londyn, Frankfurt i Wieden.. wszystkie trzy zamkniete.. i z kazdym dniem nie bylo lepiej.

media mowily, ze Kiwi byli bardzo friendly dla przedluzajacych pobyt turystow.. ale.. nie wiem, czy chcialbym byc w skorze turysty, ktory nie przewidzial, ze jego 5-dniowy urlop zamieni sie w ponad miesiac..

z doswiadczenia wiedzac, jak bardzo (w porownaniu z nieco bardziej ludzkimi pod tym wzgledem Kiwi) na turystach zdzieraja Aussie, nie chcialbym utknac w Australii z ich cenami wywindowanymi do granic mozliwosci za to samo, co w NZ jest o wiele tansze.. z perspektywy kogos zarabiajacego w NZD i wydajacego po cencach w AUD nie zyczylbym tego komus zarabijacego w PLN..

kazdy dzien kosztuje (nie tylko w Australli) wiecej dla kogos, kto nie zarabia w lokalnej walucie i zaloze sie, ze nie kazdy dysponuje zapasem finansowym siegajacym 100%+ pobytu.. a juz szczegolnie, gdy na urlop wybral sie cala rodzina..

dlatego media mowily, ze najbardziej potrzebujacych Kiwi ratowali w biedzie.. ale czy wszyscy nieodplatnie? czesc na pewno na kredyt, ktory trzeba pozniej splacic.

pol biedy, gdy ktos utknal w osrodku wypoczynkowym biura podrozy, ktore nie pobieralo oplaty za dodatkowe noclegi.. ale jesli nie..
jesli ktos organizowal sobie wyjazd sam i ubezpieczenie (jesli w ogole wykupione) na nic sie zdaje?

i nie wyobrazam sobie winienia biura podrozy, lini lotniczej czy kogokolwiek, za cos.. nomen omen.. naturalnego.

ale czy jest cos zlego w apelowaniu o mniej beztroska turystyke i branie pod uwage mozliwosci wystapienia zjawisk jakze naturalnych?

przyzwyczailismy sie, ze wszystko mamy podane wygodnie i na czas, a malenkie odchylenie od tego, czego oczekujemy, nazywamy juz anomaliami (no nie, znowu nie dzialalo VOD w samolocie! skandal!) a ten wulkan, to wciaz ta sama natura, a nie zjawisko nadprzyrodzone..

jeden wulkan (stosunkowo niewielki wobec tych spodziewanych w niedalekiej przyszlosci) zablokowal ruch lotniczy miedzy kilkoma kontynentami. ludzie, ktorym udalo sie przedostac chociaz troche 'do przodu', ladowali na zupelnie innych lotniskach, ktore byly akurat zdolne przyjac lot. kto by sie tego spodziewal?

dlatego planujac te przyslowiowe 5 dni po drugiej stronie globusa warto wziac pod uwage, ze moze sie tak zdarzyc, iz zaden z tych dni nie wypali tak, jak chcielismy.. samolot zamiast w Wellington moze wyladowac w Blenheim na brzuchu.. albo bagaze, ktore nie zmieszcza sie do malego samolotu do Rotorua, moga przyleciec nastepnego dnia. i co z tego, ze z lotniska przywioza je pod wskazany adres, gdy tego dnia mielismy jechac dalej? a nawet kilkugodzinne opoznienie w tak skondensowanym planie, to ruina dla calego planu.

kazde takie zjawisko mowi mi, ze taki przyslowiowy 5-dniowy urlop po drugiej stronie globusa jest bardzo ryzykowny. choc niektorzy mowia - no risk, no fun :)

na koniec.. przypominaja mi sie zapobiegliwi Australijczycy oznaczajacy miejsca, gdzie droge lubi zalewac (chocby raz na 100 lat!) podeszczowa woda (czasem z blotem) i na mapach rysuja przerywana linia jeziora i rzeki okresowe, a w realu na poboczu drogi ustawiaja masowo slupki oznaczajace glebokosc takiego miejsca (przydalyby sie na niektorych skrzyzowaniach w Warszawie, by co kilka lat jakas ulewa nie przypominala, gdzie znajduja sie jeziora okresowe), by biedny turysta nie popadl w tarapaty probujac tego, co ponizej policjanci w UK, ktorych dla rozladowania nastroju proponuje obejrzec:

http://www.youtube.com/watch?v=_B4UR0ZBfEc

(a bardziej zapobiegliwi i tak wiedza, ze taka sytuacja np. w Queensland w niektorych porach roku moglaby byc znacznie grozniejsza, a pozostalym wiem, ze mozna mowic bez przerwy, a i tak zaryzykuja)



Wyślij zaproszenie do