Temat: Co można zobaczyć w 5 dni w NZ?
Rafal, samochodem (i bez jetlagu) to oczywiscie zmienia postac rzeczy..
ale Marta napisala, ze liczy na srodki transportu publicznego.. i tu sie zaczynaja schody. niektore serwisy lokalne zaznaczaja, ze dzialaja w sezonie. ale nie tylko lokalne. np. ten przykladowy (i jedyny z AKL) pociag AKL <-> WGN, przed listopadem jezdzi tylko w weekendy.. wiec dla kogos, kto przyjezdza do AKL na 5 dni w ogole odpada.
bedac w AKL mozna sie rzucac na Northland, Coromandel, Waitomo, Hamilton, Tauranga, Rotorua.. ale bez samochodu i wiedzac, ze za kilkadziesiat godzin trzeba stawic sie na odprawe paszportowa do Polski, to beda tylko miejsca na mapie.
samolot lokalny tez trzeba zarezerwowac.. wiec troche juz pozno na taki plan dwa dni przed odlotem.. sprawdzilem tez promy Interislandera. plywaja teraz 3 serwisy dziennie. (te najpozniejsze sa zarezerwowane na kilka tygodni do przodu).. i ponownie pytanie. jak juz dojedziesz jakos do WGN, wsiadziesz na prom, doplyniesz 3.5h pozniej do Picton (jeszcze kilkadziesiat minut do zachodu slonca bedzie).. co na tej Poludniowej Wyspie bez samochodu? masz 1 pociag dziennie Picton<->CHCH i CHCH<->West Coast.. i to wszystko.. moze w okolicach Queenstown cos wiecej, bo snieg w Alpach Poludniowych jeszcze lezy. dlatego usmiecham sie, gdy czytam wskazowki, co mozna.. ale jestem realista. w 5 dni bez srodka transportu wiele sie nie da.
powiedzmy sobie szczerze.. dalej, niz 200km na poludnie od AKL odpada - chyba, ze z noclegiem.. ale i na polnoc podobnie.
w zeszle lato Northland i Coromandel zajely nam 2 tygodnie.. najpierw dzien w samochodzie z WGN do AKL, a pozniej malymi odcinkami najpierw Northland pozniej Coromandel.. nadal uwazam, ze w tempie ekspresowym jak na urlop :)
wliczajac skrocenie planu z powodu cyklonu, ktory spowodowal 2.5 dnia ciaglej ulewy (i wystapienie niektorych rzek z koryt). na Ninety Mile Beach nawet nie wjechalismy. znaczy mam zdjecie z wjazdu na plaze, gdzie znak mowi, ze mozna do 100km/h, ale to wszystko.. cala byla pod woda, fala na 3 metry i zywej duszy.. na Cape Reinga co prawda dojechalismy samochodem ubloconym niemilosiernie, bo droga byla 'under construction', ale na koncu wialo tak, ze nie moglismy z niego wyjsc. wyobraz sobie prawie dwutonowy samochod podskakujacy na wietrze jak zabawka :D pierwszy raz przezylem takie zjawisko, ale warto bylo :D co ciekawe, byla tam jakas zorganizowana wycieczka, ktora odwazyla sie wyjsc z autokaru, ale widzialem, ze wiele osob zrezygnowalo widzac sciezke schodzaca wraz ze skarpa.. gdzie znikaly czapki, okulary, telefony komorkowe.. i malo kluczykow od samochodu nam wtedy nie wywialo :)
warto bylo chociaz popatrzec :D
ale powtarzam - bez samochodu sa to tylko miejsca na mapie, a nie plan wycieczki. i nie sa to miejsca na wypad w ciagu dnia i powrot do AKL! odleglosci! AKL -> Cape Reinga to 430km w jedna strone! a jestesmy tylko na tym 'ostrym czubeczku' nad AKL, a my tu o zwiedzaniu NZ mowimy.. odrobiny realizmu.. :)
polecam galerie od Holiday Road 1 do 12:
http://picasaweb.google.com/marcin.plazewski
Rafal, dodaj jeszcze, ze byles tam raczej zapewne latem, wiec wrazenia inne, niz w pochmurna, deszczowa wiosne ;) wszystkie te miejsca naprawde inaczej wygladaja latem, a inaczej zima. na Desert Road jeszcze kilka dni temu snieg byl taki, ze 1 i 49 zamykano prakycznie kazdego dnia na wiele godzin. dwa tygodnie temu na Poludniowej Wyspie opady byly tak silne, ze cudem odnaleziono australijskich alpinistow na Mt Cook..
w niedziele pierwszy raz od kilkunastu dni przestalo wiac i padac i takiej pogody zycze Marcie, zeby miala co opowiadac :)