Temat: Pomoc dla Kuby
ja dołącze się do apelu:
w Prowincji Granma (Bayamo) panuje nadal zagrożenie cholerą. by wejść na dworzec kolejowy ręce polewane są wodą z chlorem, który znajduje się też w wielu restauracjach i barach.
w wioskach jest wyjątkowa bieda i nędza. nie mówiąc o domkach z drewna i studniach, które często zasilane są rynsztokiem z powierzchni bo brak kanalizacji.
przejechaliśmy właśnie całą Kubę i wschód wyspy to dramat...wielu turystom wręcz odmawia się podróżowania w tamten rejon mówiąc, że sporo jest zniszczeń.
a to nie prawda! wszystko co dla turystów działa sprawnie. bo turystyka daje im kasę więc nie ma się co obawiać. jednak ludzie w tamtej części wyspy mają naprawdę dramat. my w górskich wioskach na wschodzie wyspy rozdawaliśmy mydło na przystankach i plażach dla miejscowych. kobiety piszczały ze szczęscia. Antybiotyki i leki zostawiliśmy w Caritasie w Havanie, bo tak nam było najprościej.
tam pomoc nie kosztuje dużo: zgrzewka mydła to 12zł, antybiotyki: doksycyklina kosztuje 7zł, ale trzeba poprosic zaprzyjaźnionego lekarza o recepty.
i ważne: jak lecicie na Kube nie zostawiajac.ie nic w Casach (o tym pisała mi wcześniej Ania, a my spr to na włąsnej skórze), to ludzie o bardzo wysokim standardzie życia i bardzo roszczeniowym w stosunku do turystów. My zapasy jedzenia jakie nam zostały (makarony, konserwy, zupki) zostawiliśmy w wiosce pod najbardziej rozsypującymi sie chatami.
na dzikich plazach pod Baracoa za rozdawane dzieciakom nalepki i dlugopisy (tam bieda az piszczy a wycieczki z Transturu nie docieraja) rodzice rozlupywali nam orzechy kokosowe maczeta okazujac wdziecznosc. Tam tez naszemu miejscowemu przewodnikowi (ktory zapraszal nas do siebie na kolacje) sprezentowalismy plastry, szaponetki i to co znalzlam akurat w torebce. Na co on obdarowal nas mango z ogorudu honorowo mowiac, ze prezent jest za prezent.
wiec jesli mozecie rozdawac cos po wioskach w gorach i na wschodzie wyspy to czy beda to leki, czy mydla czy szampony czy ubrania ludzie sa bardzo wdzieczni.
pamietajcie ze pomoc to tez zakupy od miejscowych. my pomagalismy kupujac po wioskach kawy z okienek (czasem zostawiajac celowo napiwek), kanapaki i przysmaki. swietne banany przy drogach czy mango. im wieksze bezdroza tym wiecej uczciwych ludzi i biedy. wiec naprawde warto wydac kilka kubanskich peso (1 kawa to 1 peso czyli 12 polskich groszy). taka pomoc liczy sie nawet bardziej.
acha, w Havanie miejscowi wymuszaja na turystach dary z mydel i szamponow. My tam nie zostawialismy nic. dzwigalismy wszystko na wschod wyspy. Kubanczycy tez powiedzieli nam, zeby nie kupowac mleka zebrzacym matkom, to podobno kłamstwo, bo rzad zapewnia dobra ochronke i kobiety dostaja od Panstwa ok 2l/tydz.
Gabriela Sąsiadek edytował(a) ten post dnia 02.05.13 o godzinie 22:15