Stanisław Gajlewicz W, P
Temat: hmm...mniej entuzjastycznie
Współczuje koleżance... Ja też nie znam hiszpańskiego ale takich przygód nie miałem. Oczywiście dałem się naciągnąć na drinka i to w pierwszy dzień ;) ale później było już tylko lepiej. Każdego kto oferował mi super knajpę, cygara, taxi, nocleg etc... zbywałem uśmiechem i słowem - nie dziękuje.Chyba miałem więcej szczęścia bo ludzi spotkałem przesympatycznych, czasami profesjonalnie sympatycznych, nie przeszkadzało to jednak w cieszeniu się chwilą i podziwianiu.
Spotkaliśmy w drodze powrotnej z Trinidadu do Hawany sympatycznego Kubańczyka, który zadzwonił do naszej cacty i uprzedził właścicielkę, że będziemy późno w nocy. Nie chciał nic za pomoc, a dzwonił parę razy zanim się udało. ;)
Kanajpa na przeciwko Capitolu słaba, przereklamowana. Nam Starita poleciała knajpę znajomego (jutro podam adres i nazwę) w której szef kuchni i właściciel w jednej osobie podaje WYŚMIENITE, CUDOWNE, OBŁĘDNE mięsko. Normalnie palce lizać. Klimat jak w Krakowie, obsługa mega uprzejma, a za drugim razem przyszedł szef podziękować że przyszliśmy i zaproponował cygaro i whisky na koszt firmy. :) Ceny jak przy Capitolu.
W Tridadzie też mieliśmy super miejscówkę. Właścicielka znała angielski, niemiecki, francuski więc problemów nie było a przy tym jak gotowała.....mniam.
Ale żeby nie było tak słodko:
Cayo Coco hotel Bluebay - kubeczki jednorazowe myte przez obsługę i puszczane ponownie w obieg, jedzenia nie dla każdego wystarczało, jakiś gość płucze sztuczną szczękę w kieliszku przy kolacji, moskity tną okrutnie, nie da się wyjść wieczorem. :) Wyjechać z wyspy nie sposób bo każdy rzuca cenę z kosmosu.
To wszystko nie ma jednak wpływu na moją ocenę Kuby. Chętnie jaszcze raz tam wrócę.
Szkoda że miałaś takie wrażenia.
Jeśli chcesz swobodnie zwiedzać i rozkoszować się pięknem to polecam Tajlandię. NAJŁATWIEJSZY kraj do zwiedzania na własną rękę. :)Stanisław Gajlewicz edytował(a) ten post dnia 09.02.12 o godzinie 21:17