Temat: Cayo Largo a Cayo Coco
Krzysztof W.:
Aniu Winiarek-wielki szacun za tą stronę-jesteś lepsza niż podręcznik Lonely Planet!
Dzieki
Dzięki Krzyśku :)
Pytam co takiego strasznego jest w Varadero że wszystkich "kieruje" się na np.Cayo Coco?
Beton,leżak przy leżaku?miliard ludzi na jednej plaży?
Varadero zgarnia ok. 45% całego ruchu turystycznego na Kubie, więc tak, w szczycie sezonu jest niemalże leżak przy leżaku (chociaż moim zdaniem to i tak daleko do tego, co można zobaczyć w upalny dzień nad Bałtykiem czy na Copacabana ;) ). Cayo Coco jest bardziej ekskluzywne, mniejsze, spokojniejsze - oddalone od całego ruchu turystycznego, z restrykcyjnym wjazdem nań, ma na pewno ładniejsze plaże, ale jest droższe. Coś za coś.
Pytam bo jeśli trudniej dostać się na cayo albo wydostać busem to pojadę do varadero-ceny podobne tam gdzie ja chcę.Jeszcze na jednym mi zależy,na jako takiej przestrzeni-czyli,że plaża nie jest ograniczona,że można sobie połazić,pospacerować etc.
Szuka szukam i dalej nie wiem jak się dostać na to cayo oprócz samolotu i mega drogiej taxi:(
Możesz się przespacerować całą długością półwyspu, aż Cię zmęczy te 20 km ;) Dużo przestrzeni, ale też dużo hoteli i dużo turystów. Ale jednocześnie Varadero jest nudne, nie ma tam żadnych zabytków kulturalnych czy historycznych, plaża i drinki z palemką to to, po co się tam jedzie. Plusem jest to, że jak się znudzi, można łatwo się wydostać, wyskoczyć do Hawany, Trinidadu czy gdziekolwiek, można złapać liniowy autobus czy dogadać się z lokalsem, na Cayo Coco żaden autobus nie dojeżdża, aut mało, bo nikt tam nie mieszka, dojeżdżają tylko pracownicy hoteli, więc zostaje tylko transport dedykowany, czyli taksa. Chociaż znam takich, którzy dostali się tam... stopem (oczywiście kubańską wersją stopa, czyli podwózką za kasę)! Ale jak wspomniałam - ruch tam niewielki, więc można cały dzień stać i nic nie złapać przy dużym pechu ;)