Temat: Zachód słońca w Milanówku

OGRÓD W MILANÓWKU, KOTY STYCZNIOWE

Jeszcze leży na lubczykach śnieg styczniowy
Przez mój ogród idzie przygłup istnieniowy

Brat leszczyny jarzębiny swat lubczyka
Tam za chrustem to się zjawia a to znika

W obu uszach w obu mózgach ma zdziwienie
Idzie przygłup istnieniowy - przez istnienie

Przez trzy progi trzy piwnice trzy pokoje
Ten co z moich istnieniowych wyszedł rojeń

Ten co wyszedł z istnieniowych przypowieści
Idzie przygłup - ale nie wiem czy się zmieści

Jak kret zimą wy liniały jak mysz chudy
Idzie przygłup - za nim idzie mój kot rudy

Za nim idzie mój kot żółty mój kot bury
I śpiewają jemu kotów wielkie chóry

Dwa są ostrza - w obu czaszkach skrzyżowane
Idzie przygłup przez istnienie jak przez ścianę

Idą za nim brzozy wierzby i jaśminy
Co istnieje nie ma żadnej tu przyczyny

Tu istnienie jak obierki jest w kompoście
Głupie koty to są moi tutaj goście

Idą za nim jeże szambo i derenie
Już totalne tu panuje - ogłupienie

Tu istnienie ma dwa mózgi jak dwie szpady
A ja stoję między nimi - bardzo blady
styczeń 1999

Temat: Zachód słońca w Milanówku

KOSZ NA ŚMIECI PRZY STACJI KOLEJKI
WKD W MILANÓWKU POD WARSZAWĄ

Kosz na śmieci a w tym koszu olaboga!
Jaki lament! jakie jęki! jaka trwoga!

Ile istnień! i papierów! i nicości!
Jaka ciemność ale skryta tam w ciemności

Puszki plastik dwa psie gówna i milczenie
Śmieci śmieci - jest w tym jakieś Boże tchnienie.

Jakieś Boże miłosierdzie - Boże trwanie
Coś co jest mi tutaj bliskie niesłychanie

Ile śmieci -jak w dwóch mózgach nihilisty
Kiedy Bóg mu się objawia ale mglisty

Ale super tajemniczy super Boży
I śmierć super - pośród śmieci mnie ułoży

Pod śmieciami mnie zakopie w śmieci zmieni
Chętnie idę - w tę krainę wiecznych cieni

Gdzie o zmierzchu blado świecą wysypiska
Prosto w nicość - tam gdzie Boga widać z bliska

Prosto w nicość - co za odlot odlotowy
(Nic innego nie przychodzi mi do głowy)

Co za odlot - w super dobro w super trwanie
Bóg jest dobry -ja to piszę na kolanie

Bóg jest super - idę w jego okolicę
Moje życie wsparte o tę tajemnicę
marzec 1999

Temat: Zachód słońca w Milanówku

OSIP MANDELSZTAM WCHODZI DO OGRODU

Osip Mandelsztam wchodzi do mego ogrodu
Nie ma teraz ojczyzny losu ni narodu

Nie ma nawet imienia idzie z Woroneża
Coraz mniej ma z człowieka coraz więcej z jeża.

Koszulę ma podartą pod nią trochę ciała
Z głębi bytu wychodzi jabłoń półzdziczała

Znają go moje koty zna go bluszcz i rosa
Wędruje wśród sikorek jego stopa bosa

Znają go jeże krety samotne stworzenia
Objęte tajemnicą wielkiego milczenia

Nie ma nawet Nadieżdy na próżno jej szuka
I poezji już nie ma -jeszcze kostur stuka

Osipie! Witam ciebie w mojej okolicy
Te jeże to są nasi tu presokratycy

Osip Mandelsztam nieżywy jak wszystko nieżywe
Pochyla się i zrywa ostatnią pokrzywę
marzec 2001

Temat: Zachód słońca w Milanówku

JADĄ ZMARLI

Jadą zmarli ale dokąd ale po co
Już noc późna oni jadą późną nocą

Już świt blady oni jadą ciągle jadą
Mają twarze umazane gliną bladą

Mają łokcie krwią pobladłą pobrudzone
Jadą zmarli - nie wiedzący w którą stronę

Przez odmęty czarny kompost tej jesieni
Jacy bladzi! wszyscy strasznie wykrwawieni

Jadą prędko coraz prędzej coraz dalej
Mnie się tutaj jeszcze jedna gwiazdka pali

Co za podróż! gdzieś za dęby za jesiony
Przed tygodniem mój dąb jeszcze był zielony

Przez jaśminy czarne wrzosy przez pokrzywy
Płacze jesień płacze wrzesień - też półżywy

Żegnaj żegnaj żółty kocie mój kolego
Jadą zmarli jak w kadencjach u Schnittkego

Tam w jaśminach blady świt układa baśnie
I to moja tam w jaśminach gwiazdka gaśnie

Blade usta śpiewające do świtania
Krwi nie mają bo wyciekła z ich śpiewania

Bo ściekała im po łokciach i kolanach
Patrz! pokrzywa jeszcze jedna połamana

Wrzosy wrzosy - i pokrzywy z nimi jadą
Patrz! pokrzywa ale z twarzą bardzo bladą

Już nikomu nie powiedzą ani słowa
Tu ulica jest Grabowa tam Dębowa

Jadą jadą - od kolejki w Milanówku
Nie chcą kwiatów nawet nie chcą mieć pochówku

Ten kto umarł ten już nie wie gdzie przebywa
Tylko taka jest tu prawda - ta prawdziwa

I pacierzy - nie chcą nawet i pacierzy
W nocy kot mój razem ze mną na wznak leży

Co za podróż! jadą prędko z tego świata
Tylko jeszcze jedna piosnka wokół lata

Moja piosnka dla tych wszystkich moich drogich
Którzy jadą - nie znający swojej drogi

Moja piosnka dla Bożenki dla mamusi
Ten kto nie chce jej posłuchać ten nie musi

Moja piosnka dla umarłych brzóz jarzębin
I dla kotów gdy wychodzą z nocnych głębin

Leci płacze wokół tego ich jechania
Już nic więcej ja tu nie mam - do śpiewania

Jadą zmarli - przejechali pojechali
Rano niosą krwawe nosze ze szpitali
październik 1999

Następna dyskusja:

Kielce - zachód słońca




Wyślij zaproszenie do