Temat: Seppuku
Marek K.:
Proszę. Troszkę uważniej czytaj moje wypowiedzi i nie nadinterpretuj tego, co piszę.
Emocje zbędne. Piszesz mądrze, co nie znaczy, że nie mozna trochę podyskutować. Odrobina dystansu i będzie dobrze. :D
Tutaj nie chodzi o dystans, bo takowy mam. Dyskusje są potrzebne, ale trzeba też zwracać dokładnie uwagę na to, co druga osoba mówi.
Dwa kluczowe wyrażenia, których tu użyłem ostatnie kilkanaście lat oraz głównie. Nie pada słowo lub.
Oczywiście nie pada ale nie musi aby konstrukcja zdaniowa maiała formę alternatywy.
Moja nie miała.
Najważniejsze przy badaniu tego problemu nie jest fakt kryzysu
(lub jego brak), lecz nastroje społeczne.
Mam techniczne wykształcenie i liczą się dla mnie fakty.
Przykro mi, ale tutaj fakt kryzysu się nie liczy. Gdyż liczy się pewne założenie:
Jeśli kryzys jest i ludzie czują, że jest źle, to jest dużo samobójstw.
Jeśli kryzysu nie ma i ludzie nie czują, że jest źle, to nie ma dużo samobójstw.
Jeśli kryzys jest i ludzie nie czują, że jest źle, to nie ma dużo samobójstw.
Jeśli kryzysu nie ma ludzie czują, że jest źle, to jest dużo samobójstw.
Czyli fakt kryzysu można pominąć. Oczywiście odczucia społeczne, nie są jedynym czynnikiem, ale wydają się być istotnym.
Ja się spotkałem z określeniem, że słowo harakiri powstało jako błedne odczytanie przez gaidżinów znaków Kanji.
To, że jakaś obiegowa opina istnieje nie znaczy, że jest prawdziwa. Z drugiej strony jak coś się powtarza wielokrotnie, to wszyscy zaczynają w to wierzyć. Przykładem jest japoński architekt Andou, który nie był popularny w swojej ojczyźnie, dopóki na zachodzie wszyscy nie zaczęli mówić, że jego projekty to kwitesencja zen. W końcu cały świat uwierzył…
Nie jest to błędne odczytanie, gdyż jest w słownikach japońskich. Błędnym odczytaniem jest np. Fuji-yama, w kontekście góry Fuji.
Ja już dwukrotnie napisałem na czym moją wiedzę opieram, więc jeśli nadal się nie zgadzasz, to proszę przedstaw źródła.
Poza tym pisząc gaijin przez „dż” rozpowszechniasz kolejną błędną, obiegową opinie, że w języku japońskim „ji” odczytuje się „dż”, a nie „dzi”. Polska mowa jest na tyle bogata w dźwięki, że nie musimy zniekształcać słów pochodzenia japońskiego, tak jak to robią chociażby Amerykanie.
Coś się zaś tyczy sposobów cięcia, to jest ich sporo. Ten, o którym mówisz nie jest „jedynym słusznym”.
I tego nie twierdziłem, bo to co piszesz to prawda. Ja też nie kłamię.
Nigdy nie twierdziłem, że kłamiesz, a jedynie, że powielasz obiegowe opinie, a od jednego do drugiego droga daleka.