Temat: Filmy o hotelach
Bardzo fajny temat. Mnie się wydaje, że film od początku zawarł cichy sojusz z HoReCa ;-)
Wszak pierwszy pokaz filmowy, 28 grudnia 1895 roku w Paryżu to był "Wjazd pociągu na stację La Ciotat" braci Lumiere. Film był niemy, czarno biały i trwał niecałą minutę, ale wywarł tak silne wrażenie, że Paryżanie na widok zbliżającego się monstrum wpadli w panikę i podobno uciekli z sali.
A skoro to był pociąg, no to zapewne niektórzy podróżni prosto ze stacji ruszyli na poszukiwanie hoteli i restauracji w Paryżu? Może byli wśród nich turyści? Nie wiemy tego na pewno, ale wyobraźnia podpowiada rozmaite scenariusze.
A tak bardziej do rzeczy - są całe serie filmowe, a nawet gatunki, w których hotele odgrywają jedną z najistotniejszych ról i wpływają znacząco na dramaturgię. Czy filmy z Bondem mogłyby powstać bez hoteli? To w takich miejscach Bond spędza wiele czasu. To miejsce spotkań z agentami, baza wypadowa lub małe centra dowodzenia. Tam także, w wytwornych apartamentach widujemy go z jakąś urodziwą niewiastą, zaś przez kuchnię hotelową w niektórych odcinkach, niwecząc pracę sztabu kucharzy, umyka przed okrutnymi siepaczami.
Oto kilka hoteli, które wielu ludzi na świecie poznało dzięki temu, że odwiedził je agent 07:
Hotel Ritz w Londynie,
Duke Hotel London,
Brown's Hotel w Londynie,
(wszystkie pięciogwiazdkowe)
Czy ktoś pamięta ich więcej?
Hotele mają zasadnicze znaczenie w filmach szpiegowskich i gangsterskich.
Oto dwa z co najmniej kilkuset przykładów:
>>>>>świetny film z 1973 roku w reżyserii Freda Zinnemanna "Dzień Szakala" (na podstawie równie dobrej powieści Forsytha) z Edwardem Foxem grającym płatnego zabójcę, który ma zabić de Gaulla. Gdyby nie intrygująca fabuła film mógłby być ciekawym przewodnikiem turystycznym po atrakcyjnych miejscach w Europie ;)
>>>>>w 2001 roku rewelacyjny brytyjski reżyser Tony Scott (brat Ridleya) nakręcił "The Spy Game" (Zawód szpieg) z Robertem Redfordem i Bradem Pittem i hotelami w Bejrucie.
W amerykańskich filmach szpiegowskich na ogół istotną rolę odgrywają amerykańskie sieci hotelowe. Bowiem, jak głosi plotka, jankescy agenci robią tak w rzeczywistości: zatrzymują się prawie zawsze w amerykańskich hotelach, których w rozmaitych zakątkach świata jest najwięcej.
Ale pierwszym chyba filmem w historii kina, gdzie hotel miał wyjątkowe znaczenia był "Portier z hotelu Atlantic", jedno ze sztandarowych dzieł niemieckiego ekspresjonizmu, z rewelacyjnym Emilem Janningsem, w reżyserii Murnaua (1924). Portier, dumny ze swojej pracy, traci tę posadę w hotelu i musi zajmować się bardziej podrzędnymi zajęciami. Film ma już prawie 90 lat, a jednak jest do dzisiaj poruszającą opowieścią. Faktem jest, że zrobili go mistrzowie kina. Jednak jest w nim po raz pierwszy w filmie przedstawiona tak sugestywnie magia hotelu.
Andrzej Mańka edytował(a) ten post dnia 07.06.10 o godzinie 17:42