Temat: Szukam dobrej szkoły Katowice i ościenne
Krzysztof Kawka:
Hmm to rzeczywiście niewielka grupa. A z jakiego powodu się wykruszają? Może rzeczywiście za dużo wolnej gadaniny niz nauki? Trochę znam tego typu zajęcia z native angielskimi - nie prowadziły do przyrostu znajomości języka.
Znajomy jest na kursie w EMPiKu i sobie chwali. Rozważam również taką opcję jeszcze.
Wykruszaja sie, bo jak sie pracuje to czesto brak czasu na nauke, a niestety kazdy jezyk obcy wymaga od kursanta systematycznosci. Podstawa to chęci, motywacja i faktycznie nauka. Z mojego punktu widzenia w Porto Alegre jest tak przyjemna atmosfera,ze uczysz się nie wiedząc nawet kiedy. Zadania domowe, przynajmniej w mojej grupie zawsze byly sprawdzane,co zajmowalo troche czasu, ale jak wiadomo człowiek uczy się na błędach. Taka analiza ćwiczeń gramatycznych pozwalała zrozumiec zasady, raz sie pomyslisz, ktos Ci wytlumaczy i juz bedziesz pamietal.
Co do native'ow. Na samym początku nauki zajecia z native'ami nie maja chyba wiekszego sensu, poza osłuchaniem sie z językiem w oryginale, nie wiele da sie zrozumiec. A i jeszcze jedno, w Porto Alegre bardzo duzo sie rozmawia, a to moim zdaniem podstawa. Jak wiadomo na początku najtrudniej zacząć rozmawiać w obcym języku. Tak jak pisałam, po pół roku nauki pojechałam do Hiszpanii i potrafilam w sposób prosty i nieskomplikowany, pewnie pełen błedów jak to na początku, porozumieć się z miejscową ludnością. A wierz mi, nie wszędzie mówi się po angielsku:) Pozdrawiam