Temat: przepis na sukces w nauce hiszpańskiego?
Ja opiszę swoją własną drogę i metodę, może komuś przyda się poniższa informacja.
Zacząłem od słówek na kartonikach - niby banalna metoda ale przekonałem się ile daje powtarzanie i jak mózg oszukuje swojego właściciela. Gdziekolwiek by nie były zapisane słówka mózg zapamiętuje po układzie/kolejności. Codziennie uczyłem się 40 słówek. Skuteczność powtarzania przy dokładaniu 20 następnego dnia 80%. Gdy się zorientowałem jak przebiegły jest ludzki mózg i zacząłem tasować karteczki spadek był duży bo aż chyba do 40%. Między 1000 i 2000 słówek można porozumieć się w każdej sytuacji, reszta to słówka które zaczynasz się domyślać/uczyć z kontekstu czytania/słuchania/rozmawiania.
Ponieważ miałem szczęście zaczynać będąc w Hiszpanii gramatykę odłożyłem na drugi plan. Konstrukcja zdań jest wręcz identyczna z polską.
Druga ciekawa opcja: to kursy za free. Z reguły przy centrach kultury lub innych ośrodkach odbywają się zajęcia studentów pedagogiki lub nieraz innych dziedzin którzy trenują nauczanie hiszpańskiego. Ponieważ jest się "przyborem" do nauki jest to darmowe. Ilość osób w grupach jest ograniczona. Jednocześnie prowadzący dbają o maksymalne wymieszanie nacji. Jedyne wymogi to zgoda na filmowanie lekcji do późniejszej analizy przez studentów pedagogiki i ich nauczyciela.
Później warto z ugruntowanymi podstawami skorzystać z jakiejś szkoły językowej.
Nie ma co się nastawiać na wybór hiszpański castellano czy amerykański. To przyjdzie samo a nie ma tego dużo.
Cały czas uczyłem się też z książek Francisca Castro - Uso de la gramatica espanola - (elemental, intermedio, avanzado) Jasno i przejrzyście, kolejne poziomy z kluczami. Bez przerostu formy nad treścią.
Warto kupię od razu też dobrą książkę z czasownikami nieregularnymi.
Zawsze najlepiej uczyć się języka w danym kraju. Wiem, że nie zawsze jest to możliwe, ale nawet krótkie wyjazdy duo dadzą o ile nie są to wycieczki tylko wyjazd na własną rękę z dala od głównych ośrodków turystycznych. Byle też nie przesadzić, bo gallego czy andaluz na początku to gehenna, szczególnie w rozmowach ze starszymi ludźmi.
Wszelkie kontakty międzyludzkie są oczywiście najlepsze przy nauce każdego języka :)