Juliusz B. INSTYTUT BIZNESU
Temat: Wielka wędrówka koncernów
Przenoszenie siedzib wielkich firm do krajów o konkurencyjnych stopach podatkowych zaczyna być poważnym problemem dla wielu rządów państw rozwiniętych.Dwie brytyjskie firmy - farmaceutyczna Shire i wydawnicza United Business Media - poinformowały o przeprowadzce do Irlandii ze względów podatkowych. Wcześniej wyniosły się ze Zjednoczonego Królestwa do Szwajcarii europejskie oddziały Kraft, Google i Yahoo!. Z kolei Amazon i Microsoft mają dziś swoje siedziby w Luksemburgu. A Holandii udało się w ubiegłym roku przyciągnąć firmy Ikea i Gucci.
Najwyraźniej małe kraje rozpoczęły bezprecedensową walkę o wielkich podatników. W ciągu ostatnich dziesięciu lat już sześć procent międzynarodowych koncernów dokonało przeprowadzki swojej siedziby.
Częstym powodem wyboru innego kraju na centralę jest zbyt ścisła kontrola przez fiskusa dochodów z własności intelektualnej oraz operacji na rynku finansowym. Marki i patenty są chętniej rejestrowane w krajach o niskim reżimie podatkowym. Firma obciąża swoje oddziały w innych państwach kosztami patentowymi lub licencją, zaniżając w ten sposób zyski tam, gdzie podatki są wyższe. Urzędnicy podatkowi w wielu krajach, szczególnie w Stanach Zjednoczonych, już zaczynają się przeciwko temu buntować, uważając, że jest to sposób na niedopuszczalny transfer zysków za granicę.
Kraje zachęcające do takiego procederu, takie jak Irlandia, poddawane są krytyce. Ich politykę uważa się za zbyt agresywną. Jeden z francuskich polityków nazwał system podatkowy Szwajcarii "praktykami drapieżcy".
Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że rządy nie mają jeszcze powodów do paniki. Firmy przecież nadal płacą podatki od produkcji, sprzedaży i z innych tytułów związanych z działalnością w poszczególnych krajach. Tyle tylko, że z badań ekonomistów wynika, że producenci pochodzący z innego kraju płacą w Europie średnio o ponad połowę mniej podatków niż firmy mające siedzibę na miejscu, w UE. Bank inwestycyjny UBS przewiduje wręcz "stopniową erozję zdolności do ściągania podatków ze strony rządów". Te ostatnie będą pod ciągłą presją, by obniżać stopy opodatkowania firm.
Oczywiście państwa, którym uciekają wpływy podatkowe, nie poprzestają na słowach. Stany Zjednoczone walczą z migracją własności intelektualnej, przedstawiając np. firmom farmaceutycznym żądania podatkowe związane z patentami, sięgające miliardów dolarów. Kiedy w ubiegłym roku teksański Halliburton przeniósł centralę z Houston do Dubaju, rozpętała się awantura. Politycy Partii Demokratycznej, w tym Hillary Clinton, oskarżyli koncern o chęć uniknięcia opodatkowania.
Z kolei Niemcy właśnie co zaostrzyły przepisy związane z przepływem aktywów do firm za granicą. Także Wielka Brytania planuje zwiększenie wpływów swojego fiskusa od międzynarodowych firm mających siedziby na Wyspach.
Korzystają na tym zwłaszcza kraje nazywane rajami podatkowymi. Oferują swoim klientom niskie lub wręcz zerowe podatki, stabilność polityczną, przyjazne dla przedsiębiorców przepisy. Według danych organizacji Tax Justice Network utracone na rzecz enklaw podatkowych wpływy fiskusa wynoszą co roku na świecie ponad 255 mld dol. Aktywa zgromadzone w rajach podatkowych są pięciokrotnie większe niż 20 lat temu i stanowią 6-8 proc. światowego rynku zarządzania kapitałem. Przykładowo Kajmany są dziś piątym pod względem wielkości ośrodkiem bankowym na świecie, w którym zarządza się 1,4 bln dol. Z kolei Brytyjskie Wyspy Dziewicze są siedzibą 700 tys. firm.
W latach 1982-2003 wzrost PKB na głowę mieszkańca wyniósł w rajach podatkowych aż 2,8 proc., podczas gdy średnio na świecie - tylko 1,2 proc. Obywatele tych enklaw są statystycznie zamożniejsi niż obywatele najbogatszych krajów rozwiniętych. Coraz więcej krajów o niewielkich rynkach wewnętrznych decyduje się więc na tworzenie korzystnych systemów podatkowych. Do ich sukcesu przyczynia się globalizacja, która czyni firmy rzeczywiście międzynarodowymi, co ułatwia im przenoszenie działalności lub tylko zysków w dogodniejsze warunki.
źródło: gazeta Wyborcza