Temat: Kląta Faraona
Podczas moich pobytów w Egipcie załapałam zarazę tylko raz - w Kairze. W Sharm al Sheikh jadłam wszystko i wszędzie i czułam się dobrze. W Kairze poszłam za ciosem i niestety.
I chyba wiem, co mnie załatwiło. Otóż wszędzie stoją takie wózki ze świeżymi sokami z pomarańczy i "z kija" - z trzciny curowej. Zamawiasz sobie soczek i pan żonglując pomarańczmi tudzież wywijając kijem w te pędy go dla ciebie wyciska - do rzekomo czystej szklanki.
Mój prywatny przewodnik i kierowca zarazem dopowiada sprzedawcy, że rządam - a jakże - wersji "for Europeans". Sprzedawca z czarującym uśmiechem dodaje więc rurkę gratis. Rura również wielokrotnego użytku, ale o tym spragniona pomarańczowych wrażeń nie pomyślałam.
Po fakcie umierając w 5* hotelu przeklinałam swoją głupotę i soczek z rurką za kilka EP, którą pan usłużnie na moich oczach prostował, żeby ją uzdatnić i dostosować do europejskich standardów.
Wódka jest przereklamowana i nie sądzę, żeby pomagała. Znam osoby, które porządnie spożywały alkohol, a umierały boleśniej niż ja.
Wszystko zależy od organizmu. Najlepiej więc mieć coś w apteczce i nie pić soczków...
Diana Ponimirska edytował(a) ten post dnia 19.05.10 o godzinie 22:10