Temat: Co oznacza mieć 'otwarte serce?'
Czeslaw Mrall:
Roger Popko:
odrzucić umysł,
Heh. Dostałeś umysł aby go odrzucić. Fajne.
Niektórzy mają dziwną przypadłość odrzucania, okaleczania siebie.
Rogerowi zapewne chodzi o to, by nie zakłócać aktywnością umysłu i pewną wiedzą w nim zawartą informacji płynących ze Świadomości - i ja się z tym zgadzam. Umysł nie zawsze jest naszym przyjacielem ;)) Mówię o umyśle uwarunkowanym, pełnym przekonań, nastawień, trwającym w przekonaniu o swojej racji i zamkniętym na nowe idee. Niekiedy, by zrobić krok naprzód trzeba porzucić wszystko, co nasz umysł zgromadził, poddać w wątpliwość każdą "prawdę", każdy "autorytet", być gotowym do całkowitego resetu ;))
Tak naprawdę dopiero wówczas otwieramy się na doświadczanie Prawdy ;)
Co nie znaczy bynajmniej, że umysł jest "zły" i należy go odrzucić, absolutnie ;) To dzięki niemu właśnie mamy możliwość poruszania się w świecie form, zjawisk i pojeć, doswiadczać go i współtworzyć - to on kieruje, kanalizuje energię Świadomości, to on nadaje jej formę (najpierw myśli, idei, potem zdarzeń) i jego rola jako narzędzia poznawczego oraz narzędzia kreacji jest nieoceniona ;)
Sprawia kłopot tylko wówczas, gdy jest nieopanowany, gdy żyje własnym życiem, gdy przywiązuje się do pewnych przekonań, wizji, nastawień, wzorców i uważa je za "jedyną prawdę" - jak w przypadku religii choćby. Taki umysł ogranicza. Umysł wolny od przywiązań, elastyczny, otwarty na Nowe, jest wspaniałym narzędziem ;))
odbierać przekazy i otrzymywać je ze źródeł, gdzie prawda zawsze jest taka sama.
Ciekawe skąd to wiadomo.
To jest wyzwanie ;)) Na początku oczywiście nie wiadomo ;)) Ale można się nauczyć rozpoznawać co skąd pochodzi wraz z biegiem praktyki ;) Dobrze jest zachowywać dystans do tych informacji i po prostu poddawać je weryfikacji w codzienności. Jeśli jakieś informacje się sprawdzają, pomagają nam zharmonizować swoje wnętrze, ułożyć codzienne życie, realizować naszą życiową drogę, to pewnie pochodzą z właściwego źrodła ;))
Czasem owe informacje dotyczą sfer i zależności bardzo subtelnych, do których trudno znalexć punkt odniesienia w codzienności. Miałem tak wiele razy ;) Ale po jakimś czasie zawsze natrafiałem na jakieś źródła (różne - ludzi, książki, strony w sieci), które potwierdzały moje informacje ;))
Byłem np szczerze zdumiony, gdy natrafiłem na informacje o DzogCzen a także o nurcie Adwaita Wedanta, bo się okazało, że moje doświadczenie, rozumienie, spojrzenie, jest z nimi bardzo kompatybilne ;)) Nawet pewne pojęcia, czy sformułowania, które wcześniej pojawiły się w mojej głowie były identyczne, jak w tych ścieżkach ;)
Również jestem przeciwnikiem religii, każdej z nich. Czekam na chylenie się kościołów ku upadkowi. Kwestia czasu.
Będziesz się cieszył z czyjegoś upadku?
Też fajne, takie szatańskie.
Daj im żyć i działać mimo, że jesteś ich 'przeciwnikiem'; a może dlatego właśnie, że jesteś 'przeciwnikiem'.
---
ALOHA,czes;-)
Ja nie jestem przeciwnikiem niczego ;)
Wolałbym, by religie raczej ewoluowały w konstruktywnym kierunku i skupiły się na rzeczach istotnych dla duchowego wzrostu wyznawców, niż na dogmatach i ich obronie... i osobiście sądzę, że nastąpi rozłam w religiach (szczególnie mam na myśli Chrześcijaństwo). Myślę, że siły konserwatywne zewrą swe szeregi i bardzo ostro wystąpią przeciwko tym bardziej otwartym nurtom, dążącym ku zmianom. Te zdystansują się od starych, nic nie wnoszących dogmatów i podążą wraz z ogólnym nurtem wzrostu, czy poszerzania Świadomości.