Temat: Przewodniki po Chorwacji i nie tylko..
Robert Repucha:
Nie wiem, czy jestem odosobniony w swych odczuciach, ale zakupiwszy kilka przewodników po Chorwacji, mam wrażenie, że to pozbawione polotu spisy zabytków i najdroższych hoteli oraz restauracji.
Jak każdy przewodnik o każdym innym kraju.
Potem pojawia się nazwa lokalnej restauracji i zaczynają się peany na temat zup z ośmiornic, prażonych małż i innego, obcego przeciętnemu polakowi "śmierdziwa".
No, no, bez takich epitetów. Ja już nie mogę się doczekać tegorocznej porcji świeżego jak to nazwałeś "śmierdziwa".
Zawsze zachwalanie, nigdy ostrzeżenie, że tu jest smacznie,
ale drogo, a tam zupełnie do niczego!
Zastanów się jak powstaje przewodnik. Siada człowiek przed Internetem, bierze googla, serwis typu panorama firm, zoomi, etc., wpisuje miejscowość i spisuje nazwy lokali gastronomicznych. Myślisz że autor chociaż był w Chorwacji? Daj spokój. Albo inaczej. Zastanów się ile by trwało napisanie przewodnika powstałego na bazie doświadczeń autora, na ile byłby aktualny i co najważniejsze - ile by musiał kosztować by pokryć koszty takiego osobistego organoleptycznego doświadczania opisywanych kulinariów.
No i te propozycje hotelowe.. Ceny kosmos!
Jak wyżej tyle że zamiast kuchni w przełożeniu na propozycje noclegów, willi do wynajęcia, hoteli, etc.
Przecież mało kto jedzie do Chorwacji błądzić od kościółka do kościółka, w międzyczasie zachwycając się grilowanymi ośmiornicami za 100 kun za porcję, po to, żeby wieczorem złożyć głowę wraz rodziną w hoteliku za kilkaset euro!
Inaczej - mało który Polak tak robi. Co nie znaczy że inne nacje nie spędzają czasu właśnie w ten sposób. Jakby mnie było stać na taką objazdówkę to też zwiedzałbym właśnie w ten sposób. Mapa, trasa po ciekawych miejscach, co noc gdzie indziej, co dzień inne miejsce, inna kuchnia, inni ludzie. Nawet mam plan że jak już będę bogaty to robię taką objazdówkę dookoła Bałtyku.
Czy nikt nie pisze przewodników dla ludzi, którzy jadą w takim celu, jaki ma 95% turystów? Czyli po prostu wypocząć!
Eeeee, a po co. Skoro takich ludzi interesuje by dojechać. Jak to zrobić dowiedzą się w Internecie. Gdzie dojechać tez się dowiedzą w Internecie. Na miejscu spytają jak dojść do plaży. Nosem wyniuchają gdzie jeść - wariant optymistyczny. Ale jest sporo takich co zapas jedzenia, piwa, etc. mają w bagażniku na cały pobyt. Bo im "śmierdziwa" rzekomo nie pasują do polskiego żołądka. Za dwa tygodnie wrócą tą samą trasą co przyjechali.
Prawie nic nie ma na temat fajnych kwater
W kraju w którym jest więcej turystów jak rdzennych mieszkańców ciężko byłoby opisać w przewodniku nawet 1% kwater. I co roku trzeba by listę weryfikować.
ładnych plaż (ze zdjęciami)
Hmm, no takich jak nad Bałtykiem to jest bodajże jedna na wyspie Bol czy jak jej tam. Reszta jest taka sama. I co z tego że kamyki mniejsze lub większe albo nawet nadbrzeże wylane betonem. Ważne że woda czysta i ciepła.
dobrych pomysłów na dojazd
Dla takich co to jadą dwa tygodnie prażyć się jak skwarka jest autostrada i tyle w temacie.
Miejsc gdzie można tanio kupić jedzenie, co jest szczególnie
ważne w kraju, gdzie panuje zakaz wszelkiego taniego jedzenia, a lobby restauratorów winduje ceny do absolutnie odbierających dech..
Chcesz tanio? Udawaj tubylca. Działa w każdym zakątku świata. Tylko czasem ciężko do tubylca się upodobnić i poznać dostatecznie język. Mnie się widać udało w Chorwacji kilka razy przy okazji prostych zakupów w piekarni czy lodziarni. Efekt wprost niesamowity - np. dwa razy większa porcja lodów za te same pieniądze.
Acha, pomaga wizyta po sezonie. Dlatego ja do Chorwacji jeżdżę we wrześniu. Nie je się tam gdzie wszyscy turyści - raczej szuka miejsc gdzie widać lokalnych tubylców. Lokal wybiera się nosem.
I pod żadnym pozorem nie odwiedza się lokali czy hoteli, etc. wymienionych w przewodniku bo jak tylko właściciel się dowie że jest w przewodniku ceny idą n% w górę. Więc lepiej żeby przewodniki przemilczały fajne miejsca bo to gwarancja ich szybkiego stoczenia się w komercję. Świadomi tego ludzie zachowują takie miejsca dla siebie ewentualnie bliskiego grona znajomych i pod żadnym pozorem nie podzielą się wiedzą z autorami przewodników.
Krzysztof