Marcin Nowak

Marcin Nowak Handel B2B

Temat: Dotknięcie Chin - "Żniwo feniksa" Han Suyin

Dotknięcie Chin - "Żniwo feniksa" Han Suyin

Czytam z zapartym tchem niesamowitą powieść autobiograficzną
chińskiej pisarki Han Suyin " Żniwo feniksa" opisującą Chiny w
okresie od 1966 do 1979 roku.

W Polsce zostały wydane dwa tomy 6-tomowej powieści-rzeki
opisującej postkolonialną historię Chin, aż do roku 1979.

Niesamowita literatura, doskonałe tłumaczenie Pani Teresy
Kowalskiej.

Może ktoś przetłumaczy i wyda w Polsce kolejne tomy ?

Polecam gorąco, Marcin Nowak


Zapraszam do grupy poświęconej twórczości Han Suyin:
http://www.goldenline.pl/grupa/han-suyin


Han Suyin

Autorzy: Teresa Kowalska

http://gu.us.edu.pl/node/242291

Han Suyin (pseudonim literacki;

w rzeczywistości urodzona 12 września 1917 roku na głębokiej,
chińskiej prowincji jako Elżbieta Rozalia Matylda Klara Genowefa

Czou vel Czou Kuanghu) jest wybitną współczesną pisarką języka

angielskiego, autorką ponad dwudziestu tomów tematycznie bardzo
zróżnicowanej, ale zawsze znakomitej prozy. Za najciekawszy
spośród jej utworów można uznać sześciotomowy cykl
autobiograficzno-historyczny, obejmujący ponad stuletni okres
historii najnowszej Chin (tj. lata 1885-1991) wraz z przedstawioną

na tym epickim tle sagą rodzinną arystokratyczno-mandaryńskiego

klanu Czou z Syczuanu, chińskich przodków pisarki. Han Suyin jest

bowiem Euroazjatką o mieszanym, belgijsko-chińskim rodowodzie, a

ujmując rzecz nieco precyzyjniej, po kądzieli wywodzi się z
zamożnego mieszczaństwa flamandzkiego, po mieczu zaś przynależy

do niepokornego ludu Hakka, jednej z ważniejszych chińskich
podgrup etnicznych. Na wspomniany wcześniej cykl powieściowy
składają się tomy o starannie dobranych i znamiennych tytułach,

mianowicie "The Crippled Tree" ("Kalekie drzewo"), "A Mortal Flower"

("Śmiertelny kwiat"), "Birdless Summer" ("Lato bez ptaków"), "My

House Has Two Doors" ("Mój dom ma dwoje drzwi"), "Phoenix Harvest"

("Żniwo feniksa") i wreszcie "Wind In My Sleeve" ("Wiatr w mym
rękawie"). Cykl ten obejmuje okres najdynamiczniejszych przemian w

całej, liczącej bez mała pięć tysięcy lat historii Chin,
rozpoczyna się bowiem od schyłkowego okresu panowania dynastii
mandżurskiej, aby zakończyć się reformami
polityczno-gospodarczymi, zainicjowanymi wydarzeniami z roku 1989,

jakie rozegrały się na pekińskim placu Tienanmen. Inspiracja do

napisana tego cyklu była najwyraźniej dwojaka.


Po pierwsze pisarka, która z osobistego wyboru uważa się za
stuprocentową Chinkę, postanowiła opowiedzieć zachodniemu
czytelnikowi historię najnowszą własnego kraju, ujętą z
perspektywy nieeuropejskiej, w znacznej mierze odmiennej od tej,
jaką zredagowały byłe mocarstwa kolonialne i jaka niemal
automatycznie została przyswojona przez zbiorową świadomość
białego świata. Po wtóre pisarka postanowiła nawiązać do
pewnej bardzo istotnej tradycji, prawdopodobnie głównego filaru
chińskiej ciągłości historycznej i świadomości narodowej,
jaką jest prowadzenie dosłownie przez całe społeczeństwo -
zarówno przez oświecone warstwy wyższe, jak i przez piśmiennych

chłopów - swoich rodzinnych Ksiąg Pokoleń (Books of
Generations). Tradycyjna Księga Pokoleń była skrupulatnie przez

kolejne generacje uzupełnianym spisem członków rodu w linii
ojcowskiej, w którym na tle schematycznie szkicowanych wydarzeń
politycznych umieszczano daty narodzin i śmierci poszczególnych
przedstawicieli klanu wraz z krótką, nieco sformalizowaną, niemal

hieratyczną informacją odnośnie do ich wyglądu, charakteru,
upodobań, a także największych dokonań w życiu prywatnym oraz

na niwie publicznej. Sześciotomowy cykl epicki to więc nie tylko

historia najnowsza Chin, lecz także niekonwencjonalny fragment
Księgi Pokoleń rodzinnego klanu Czou, tętniący życiem,
wielowątkowy i barwny, gdyż spisany przez wybitną artystkę
słowa.

Innym bardzo ważnym i dlatego zasługującym na gruntowną
wzmiankę w niniejszym szkicu dziełem pisarki jest jednotomowa
biografia słynnego chińskiego premiera Czou Enlaja, rówieśnika i

długoletniego współpracownika przewodniczącego Mao,
zatytułowana "Eldest Son. Zhou Enlai and the Making of Modern
China, 1898 - 1976" ("Najstarszy syn. Czou Enlaj i tworzenie
współczesnych Chin, 1898 - 1976"). Książka ta, opublikowana w
roku 1994 przez nowojorskie wydawnictwo Hill and Wang, jest owocem

kilkudziesięciu podróży studyjnych autorki po Chinach, jej
wieloletnich i drobiazgowo prowadzonych badań źródłowych, a
także kilkunastu osobiście przeprowadzonych z premierem Czou
Enlajem wywiadów. Z miejsca też stała się żelazną pozycją na

liście lektur obowiązkowych dla studentów oraz pracowników
wydziałów nauk społeczno-politycznych na większości
amerykańskich uniwersytetów. Co przyczyniło się do tak
znakomitej kariery tej właśnie, a nie innej pozycji, gdyż sam
fakt, iż dotyczy ona niezbyt dobrze na Zachodzie poznanej historii

najnowszej jednego z czołowych mocarstw atomowych świata
prawdopodobnie nie wystarczyłby? Za sensacyjny wyróżnik można
uznać nakreślony przez pisarkę portret psychologiczny głównego

bohatera, najwybitniejszego chińskiego polityka drugiej połowy
dwudziestego wieku i bez wątpienia jednego z najwybitniejszych
polityków komunistycznych w ogóle. Na stronicach biografii
skreślonej ręką Han Suyin 'najstarszy syn', ucieleśnienie
chińskich, czy wręcz konfucjańskich cnót jawi się nam jako
człowiek o arystokratyczno-mandaryńskim rodowodzie, bez reszty
oddany obowiązkom wynikającym z tytułu swego znakomitego
urodzenia, głównie zaś patriotycznemu obowiązkowi służenia
ojczyźnie. Kiedy więc stało się już oczywistym, że Chiny
nieuchronnie czeka reżym komunistyczny, Czou Enlaj nawet wówczas

nie uchylił się od odpowiedzialności i podjął trud bycia
premierem oraz ministrem spraw zagranicznych rządu z początku
ignorowanego przez czołowe mocarstwa świata. Podjął ten trud z

sekretną determinacją nadania możliwie ludzkiej twarzy temu, co

nieuchronne, chociaż przez ludzi podobnie jak on wysokiego stanu
tak naprawdę jakże bardzo niechciane. I oto zarówno wbrew
chińskiej, jak i zachodniej historiografii powstał traktat
błyskotliwy, który - przybliżając zachodniemu czytelnikowi
odzianą w rewolucyjny drelich sylwetkę strażnika starożytnej
tradycji - przekonuje obszerną dokumentacją tej szczególnej,
gdyż dalekowschodniej odmiany wallenrodyzmu.


Jest wreszcie Han Suyin autorką jeszcze innego, ważnego dzieła z

zakresu historii najnowszej Chin, mianowicie opublikowanej w latach

70-tych, dwutomowej biografii przewodniczącego Mao ("The Morning
Deluge. Mao Tsetung and the Chinese Revolution; 1893 - 1954" oraz
"Wind in the Tower. Mao Tse Tung and the Chinese Revolution; 1949 -

1976"). Mimo starannie i z rozmachem nakreślonego tła,
psychologiczna sylwetka pierwszoplanowej postaci Wielkiego Sternika

jawi się nam raczej płaska i nieprzekonywająca, i naprawdę
trudno oprzeć się wrażeniu, iż stało się tak dzięki
rozmyślnej, acz dyskretnej, niemal niedostrzegalnej intencji samej

pisarki.

Jest także drugi (obok historycznego), ale równie ważny wątek w

twórczości Han Suyin, który dotyka ją w sposób znacznie
bardziej bezpośredni, a mianowicie trudny problem kolonializmu i
wynikających stąd, często bolesnych kontaktów międzyrasowych,

problem spuścizny post-kolonialnej w postaci rasizmu, ale także
tolerancja jako przeciwieństwo, jest wreszcie problem niskiego
statusu kobiet w społeczeństwach Azji, Ameryki Południowej, czy

Afryki. Jako Euroazjatka Han Suyin urodziła się bowiem w swoistej

próżni, czy może raczej na samym dnie tej ogromnej przepaści,
jaka w czasach jej dzieciństwa oraz wczesnej młodości szczelnie

odgradzała uprzywilejowaną społeczność białych od
paternalistycznie lekceważonych, kolorowych tubylców. Mieszane
małżeństwa, takie jak małżeństwo jej własnych rodziców
bywały wówczas rzadkością, na ogół przez obie strony -
kolorową i białą - traktowane jako niestosowny, niesmaczny, a
więc zasługujący na potępienie obyczajowy wybryk. Potomstwo z
takich związków bywało najczęściej odrzucane przez obydwie
społeczności jako widome zaprzeczenie powszechnie akceptowanego
ideału czystości rasy. Oto, jak Han Suyin sama pisze na ten temat

w jednym z rozdziałów "Kalekiego drzewa":

Ich [tj. rodziców Han Suyin - przyp. T.K.] wspólne dziesiątki lat

przepełniły się smutkiem, bólem i niepewnością, wojnami i
ucieczką przed wojnami, zmaganiem z przeciwnościami, wreszcie
doświadczaniem pogardy, w jaką wtrącili swoje własne dzieci z
tej wyłącznie przyczyny, iż były Euroazjatami. Tylko ja miałam

dość odwagi (albo głupoty) na to, aby sprzeciwiać się
powszechnemu poniżaniu Euroazjatów, głośno krzycząc "Ależ to

my właśnie stanowimy przyszłość świata".

Wątek rasowy był w twórczości Han Suyin podejmowany wielokrotnie

i uporczywie. W roku 1952 ukazała się w Londynie powieść
zatytułowana "A Many-Splendoured Thing" ("Rzecz przewspaniała"),

którą brytyjska krytyka literacka natychmiast uznała za groźną

prowokację i potraktowała z bezwzględną surowością, po prostu

ją przemilczając. W powieści tej Han Suyin - z zawodu lekarka i

wieloletnia rezydentka brytyjskiego Hong Kongu - przedstawiła
bowiem historię swego krótkiego, lecz szczęśliwego związku z
wybitnym dziennikarzem australijskim, korespondentem londyńskiego

Timesa, Ianem Morrisonem, który niebawem zginął jako frontowy
korespondent podczas wojny koreańskiej. Tym, co najbardziej
rozsierdziło negatywnie nastawionych krytyków i zostało przez
nich odebrane jako świętokradczy zamach na fundament moralny
Brytyjskiego Imperium, było świadectwo dane miłości między
kolorową kobietą i białym mężczyzną, a więc otwarte wyzwanie

rzucone apartheidowi w sferze uczuć i seksu. Zupełnie inaczej,
aniżeli krytycy, na przesłanie zawarte w tej powieści zareagowali

brytyjscy i amerykańscy czytelnicy, co sprawiło, iż "A
Many-Splendoured Thing" w rekordowym czasie stała się
międzynarodowym bestsellerem literackim. Na jej podstawie w
hollywoodzkiej wytwórni filmowej Twentieth Century Fox nakręcono w

roku 1955 film pod tytułem "Love is a Many-Splendored Thing"
("Miłość to rzecz przewspaniała"), nagrodzony trzema Oskarami.

Film ten został wyprodukowany przez Buddy'ego Adlera i
wyreżyserowany przez Henry'ego Kinga, a zagrali w nim tak wybitni

aktorzy owego czasu, jak Jennifer Jones (rola Han Suyin) i William

Holden (rola Iana Morrisona). I chociaż dzisiaj obraz ten
nakręcony przed prawie pięćdziesięciu laty zdążył już stać

się po trosze kinematograficznym zabytkiem, to jednak nadal bywa
emitowany przez telewizje całego świata (polska premiera odbyła

się dopiero 13 stycznia 2002 w programie 2 TVP), a także utrzymuje

niezachwianą pozycję na liście filmowych romansów wszechczasów

(obok tak renomowanych produkcji, jak "Przeminęło z wiatrem", czy

"Doktor Żiwago") i w wersji VHS jest dostępny we wszystkich
wielkich księgarniach internetowych, prowadzących także dział
mediów.


Jest jeszcze inna, doskonała powieść pióra Han Suyin, również

poruszająca problematykę mieszanego rasowo związku, która
uzyskała rozgłos niewiele mniejszy od "A Many-Splendoured Thing".

Książka ta nosi tytuł "Till Morning Comes" ("Zanim nadejdzie
świt") i w roku 1982 ukazała się w wielonakładowym wydawnictwie

amerykańskim Bantam Books. Wprawdzie nie zawiera żadnych
dosłownych wątków autobiograficznych, to jednak stanowi swoistą

sumę osobistych doświadczeń oraz przemyśleń pisarki na temat
małżeństw między przedstawicielami różnych ras, na temat
komplikacji i rozterek wewnętrznych ich potomstwa, i wreszcie na
temat wynikających z takiego stanu rzeczy realnych zagrożeń dla

kruchej stabilności całej rodziny. W bezpośredniej warstwie
fabularnej powieść "Till Morning Comes" przedstawia historię
małżeństwa zawartego między młodą i pochodzącą się z
zamożnego środowiska amerykańskiego dziennikarką a starannie
wykształconym, wywodzącym się z arystokratyczno-mandaryńskiej
rodziny chińskiej lekarzem. Małżeństwo to zostało zawarte z
wielkiej miłości w okresie poprzedzającym komunistyczny przewrót

w Chinach (czyli jeszcze przed rokiem 1949) i pomimo różnych i
licznych przeciwności zewnętrznych szczęśliwie przetrwało aż

do Rewolucji Kulturalnej (pustoszącej kraj w latach 1967-1976),
której bezsensowną ofiarą padł skrytobójczo zamordowany,
chiński małżonek. Pisarka w swojej powieści jednoznacznie
opowiada się za uczuciem niekonwencjonalnym i trudnym, nieustannie

pokonującym niebotyczne bariery, od partnerów wymagającym
szerokich horyzontów, wzajemnej tolerancji i nieposzlakowanej
prawości charakteru. Wydaje się, iż nadrzędną intencją tego
utworu jest wskazanie najprostszej drogi do ładu i harmonii na
skalę powszechną, wiodącej poprzez sojusze zawierane na
najniższym szczeblu struktury społecznej, czyli na szczeblu
pojedynczej rodziny właśnie.

Nie tylko twórczość literacka, ale całokształt działalności

publicznej Han Suyin został podporządkowany wznoszeniu solidnych

mostów porozumienia między różnymi kulturami i rasami, dawaniu

odporu przesądom i niesprawiedliwości, czy wreszcie podejmowaniu

prób odmitologizowania w oczach Zachodu chińskiej przeszłości i

teraźniejszości, w znacznej mierze niekorzystnie postrzeganych
wskutek chybionych, acz usilnych prób skolonizowania tego ogromnego

w istocie subkontynentu w wieku dziewiętnastym (że w tym miejscu

wspomnimy choćby słynne Wojny Opiumowe, czy Powstanie Bokserów).

W latach sześćdziesiątych, siedemdziesiątych i osiemdziesiątych

dwudziestego stulecia sędziwa już dziś pisarka odbywała
wielomiesięczne tury odczytowe po najważniejszych ośrodkach
akademickich Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Kanady i
Australii, a także niektórych krajów europejskich, głównie
poświęcone problemom Azji Dalekowschodniej oraz relacjom między

tymi krajami a Zachodem. W tym samym czasie ponad pięćdziesiąt
razy odwiedziła też Chiny, spotykając się z tamtejszymi
intelektualistami oraz młodzieżą akademicką i perswadując im
konieczność szerokiego otwarcia tego kraju zarówno dla
zachodniego postępu technologicznego, jak i dla zachodniej myśli

humanistycznej. Jedyną przerwę w tych intensywnych podróżach po

Chinach stanowiło tragiczne dziesięciolecie Rewolucji Kulturalnej,

kiedy to została oficjalnie potępiona za "odchylenia
burżuazyjne", a jej portrety rozlepiano na murach pośród zdjęć

innych osobistości ze środowisk chińskiej elity intelektualnej,

oskarżonych o prawicowe, pro-imperialistyczne skrzywienie. W chwili

obecnej Han Suyin nadal niestrudzenie służy swoim niezłomnym
przekonaniom, głównie poprzez ustanowione przez siebie liczne
fundacje, jakie udzielają stypendiów naukowych zarówno badaczom

zachodnim, przede wszystkim ludziom zainteresowanym szeroko
rozumianą problematyką sinologiczną, jak i młodym Chińczykom,

pragnącym pogłębiać wiedzę z różnych dziedzin na renomowanych

uczelniach wyższych krajów zachodnich. Fundacje takie zostały
założone między innymi na Uniwersytecie Genewskim w Szwajcarii,

na angielskim Uniwersytecie Sussex, w Pekinie, a także w chińskim

mieście Tianjin, słynącym z sukcesów w prowadzeniu edukacji dla

dorosłych. Wszystkie te energicznie podejmowane i na różnych
kontynentach realizowane przedsięwzięcia sprawiły, iż do Han
Suyin przylgnęła etykietka 'global woman', obywatelki świata,
ukuta najprawdopodobniej przez dziennikarzy amerykańskich.


Wreszcie dochodzimy do sedna sprawy, czyli do rozważań nad
rzeczywistymi adresatami pisarstwa Han Suyin, tymi, do których
artystka kieruje swoje humanistyczne przesłanie. Punktem wyjścia w

tych rozważaniach koniecznie musi stać się język jej
twórczości, odmienny od tego, jakim władała od
najwcześniejszego dzieciństwa, bowiem w jej rodzinnym domu
mówiło się jednocześnie po francusku i po chińsku. Chociaż
więc po francusku i po chińsku powstało kilka spośród jej
licznych utworów, to jednak przeważająca większość jej
książek została napisana w języku angielskim. Teoretycznie
możnaby oczekiwać, iż uniwersalizm językowego tworzywa tej prozy

sam przez się zapewni jej niemal nieograniczoną rzeszę
czytelników, rekrutujących się z różnych kontynentów, narodów

i ras. Jednakże wbrew podobnym wyobrażeniom jest rzeczą
oczywistą, że zarówno tematyka poruszana przez Han Suyin w jej
utworach, jak i sama osoba pisarki jeszcze dziś - dziesiątki lat

po upadku systemów kolonialnych i po oficjalnym odżegnaniu się
zachodniego świata od rasizmu - nadal wzbudzają namiętne i
burzliwe kontrowersje. Zastanówmy się zatem nad kolejną kwestią,

czyli nad grupami potencjalnych czytelników tej prozy oraz nad jej

percepcją w obrębie poszczególnych grup. W dużym uproszczeniu
możemy tu wyróżnić cztery grupy czytelnicze, a mianowicie: (I)

czytelników zachodnich, pochodzących głównie z Europy Zachodniej

i Ameryki Północnej, (II) czytelników pochodzących z Europy
Środkowej i Wschodniej, (III) Chińczyków z Tajwanu i z diaspory

oraz (IV) Chińczyków pochodzących z Chin komunistycznych.

Stosunkowo najprościej przedstawia się sprawa z grupą drugą,
czyli z potencjalnymi czytelnikami z Europy Środkowej i Wschodniej.

Do nich proza Han Suyin, powstająca głównie w trzecim
ćwierćwieczu dwudziestego wieku nie dotarła praktycznie wcale, a

to wskutek ówczesnych zadrażnień politycznych na linii Moskwa -

Pekin, wyraźnych zwłaszcza od momentu dojścia w Związku
Radzieckim do władzy Nikity Chruszczowa jako sekretarza generalnego

KPZR. Wówczas to Chiny, historycznie uwrażliwione na wszelkie
zakusy kolonizacyjne czy kryptokolonizacyjne, postanowiły uwolnić

się od jarzma radzieckiego paternalizmu politycznego. W rezultacie

tematyka chińska (a w tym także sinologiczna) zarówno w ZSRR, jak

i w podporządkowanych mu krajach satelitarnych natychmiast została

objęta najściślejszą cenzurą, zainteresowaną upowszechnianiem

wyłącznie negatywnych stereotypów o Państwie Środka.
Najwyraźniej zakaz ten objął także i wybitną twórczość
obywatelki brytyjskiej, ówczesnej rezydentki brytyjskiego Hong
Kongu i brytyjskich Malajów, lekarki z powodzeniem prowadzącej
prywatną praktykę medyczną w malajskim mieście Johore Bahru i
jednocześnie wykładowczyni chińskojęzycznego uniwersytetu w
Singapurze, cenionej znawczyni współczesnej literatury chińskiej,

powstałej w diasporze Azji Dalekowschodniej, czyli po prostu Han
Suyin. Na poparcie takiej tezy możemy przytoczyć znamienny fakt,

iż jedynie w rządzonej przez marszałka Tito i od Związku
Radzieckiego niezależnej byłej Jugosławii pojawiały się czasem

- acz niezmiernie rzadkie i do tego znane wyłącznie w kręgach
akademickich - prace krytyczno-literackie, poświęcone twórczości

pisarki.


Stosunkowo niewielka popularność prozy Han Suyin w komunistycznych

Chinach też nie jest szczególnie trudna do objaśnienia, choć tu

przyczyny są odmienne i znacznie bardziej złożone. Przede
wszystkim Han Suyin to w oczach Chińczyków osoba o "mieszanej
krwi", na dodatek pisząca w języku angielskim i posługująca się

paszportem największego w historii mocarstwa kolonialnego świata,

czyli paszportem brytyjskim, a więc przedstawicielka burżuazji,
warstwy typowej dla imperializmu, innymi słowy osoba, której
trudno tak naprawdę i do końca zaufać. W tej sytuacji fakt, iż

zarówno samo dzieło literackie, jak i znakomicie współbrzmiąca

z nim aktywność społeczna czynią z Han Suyin uznaną w świecie,

niezmordowaną i płomienną adwokatkę "narodu niezrozumianego"
zdaje się nie przedstawiać dla Chińczyków przesadnej wartości.

Jej cele oraz dokonania są dobrze znane jedynie wąskiej grupce
chińskich intelektualistów i najprawdopodobniej nie przez
wszystkich zostały w pełni zaakceptowane, inaczej bowiem wiedza o

pisarce i o rozmaitości jej dzieła w znacznie większym stopniu
dotarłaby do tak zwanych mas. Wielkim przyjacielem Han Suyin,
doskonale wyczuwającym jej intencje i wysoko ceniącym jej wybitne

dokonania był chyba tylko zmarły w roku 1976 premier Czou Enlaj,

człowiek, który dla dobra Chin starał się być skutecznym
politykiem drugiego planu, szarą eminencją dyskretnie
temperującą niefortunne posunięcia pierwszoplanowych figur
chińskiej sceny politycznej swojego czasu.

Pomału dochodzimy do przekonania, że głównym odbiorcą
twórczości literackiej Han Suyin powinien być czytelnik
pochodzący z Europy Zachodniej i Ameryki Północnej, a także z
Australii i Nowej Zelandii oraz z niektórych innych zakamarków
naszego globu. O rzekomej popularności tej prozy mogłyby między

innymi świadczyć przekłady licznych książek pisarki na około

dwudziestu rozmaitych języków europejskich i pozaeuropejskich, a

także i to, iż na języki francuski i niemiecki dokonano
przekładu jej dzieł wszystkich. Tymczasem sytuacja przedstawia
się znacznie mniej różowo. Jest sprawą oczywistą, iż
twórczość Han Suyin burzy nasze własne, od niepamiętnych
czasów ugruntowane i ciepło przyjmowane wyobrażenia o
otaczającej rzeczywistości, w zamian proponując wizję
nie-europocentryczną, poważnie kwestionującą zasługi białego

człowieka w materialnym i duchowym rozwoju Trzeciego Świata.
Mottem tego pisarstwa było po wielekroć wyrażane przekonanie
artystki, że prawda - podobnie, jak zabieg chirurgiczny - musi
najpierw zaboleć, aby następnie mogła uleczyć. Han Suyin bierze

zatem pod szkło powiększające i nam ukazuje długi ciąg
przyczynowo-skutkowy wydarzeń, jakie w ostatecznym rozrachunku
musiały doprowadzić do zwycięstwa komunizmu w Chinach. Opowiada

między innymi o dziewiętnastowiecznym Powstaniu Taipingów,
wielkim religijno-demokratycznym zrywie bez precedensu w niemal
pięć tysięcy lat liczącej historii Chin, który nawiązywał do

chrześcijaństwa i był wymierzony przeciw samodzierżawiu
chińskich cesarzy. Opowiada, jak Powstanie Taipingów zostało
zdławione wskutek zmasowanej interwencji białych,
chrześcijańskich mocarstw. Opowiada o Wojnach Opiumowych jako
chińskiej reakcji na wymyśloną przez Anglików formułę w handlu

z Chinami, zgodnie z którą cenne, pełnowartościowe towary miały

być barterowo wymieniane za opium. Opowiada o wspaniałych parkach

i innych wytwornych miejscach użyteczności publicznej Pekinu jej

dzieciństwa i czasu młodości, na bramie wejściowej opatrzonych

inskrypcją 'psom i Chińczykom wstęp wzbroniony'. Opowiada o
przedrewolucyjnym, chińskim systemie wynagradzania za pracę, kiedy

to pensja człowieka białego z definicji równała się dziesięciu

pensjom Chińczyka, a pensję Euroazjaty obliczano według zawiłego

algorytmu w zależności od procentu białej krwi w jego żyłach.

Na przykład wynagrodzenie takiej, jak Han Suyin Euroazjatki
czterokrotnie przewyższało wynagrodzenie wykonującej tę samą
pracę Chinki i jednocześnie było dwa i pół raza mniej warte od

wynagrodzenia dziewczyny białej. Han Suyin kreśli tę swoją
osobistą historię najnowszą Chin cicho i finezyjnie, bez cienia

gniewu czy grymasu odwetu, jest w niej za to bezdyskusyjna, logiczna

rzeczowość. To proza, która sama zmusza do pokornej refleksji nad

tym kanonem historii powszechnej, jakiego zostaliśmy wyuczeni na
wiarę, zmusza do nieuniknionych i samodzielnych przewartościowań,

żądając od czytelnika wysiłku myślowego podszytego niezbędną

dozą altruizmu. Jest to więc proza niełatwa w odbiorze, a więc

adresowana głównie do intelektualisty, któremu zawsze można
przyczepić łatkę lewicowca. Pozostali mylnie dopatrują się u
Han Suyin przyzwolenia, czy wręcz entuzjazmu względem rewolucji
komunistycznej, ją samą postrzegając jako komunistką, a
przynajmniej sympatyczką komunizmu. Wskutek przewagi takiej
właśnie percepcji pisarstwo Han Suyin nie upowszechniło się na

miarę swej wartości także i w zachodnim świecie, odbiorców
znajdując głównie w elitarnych, dobrze wykształconych,
przeważnie akademickich środowiskach.


Na koniec poświęćmy nieco uwagi potencjalnemu odbiorcy pisarstwa

Han Suyin, wywodzącemu się z Tajwanu oraz z diaspory chińskiej,

licznie zamieszkałej w zachodnim świecie. Wiele spośród tych
osób wcale nie włada albo co najwyżej włada bardzo słabo
językiem przodków, jednocześnie wykazując naturalne
zainteresowanie odległym krajem swego pochodzenia. Jednak i te
osoby nie korzystają w stopniu zadowalającym z tego, co obfita i

wielce zróżnicowana, bogata w fakty i nasycona refleksją
historyczną proza Han Suyin mogłaby im ofiarować. Dzieje się tak

przede wszystkim ze względów politycznych, bowiem życie umysłowe

na Tajwanie jest w oczywisty sposób znacznie upolitycznione,
podobnie zresztą jak życie duchowe chińskiej diaspory. Te
środowiska wytaczają przeciwko osobie i twórczości pisarskiej
Han Suyin dwa podstawowe i pozornie ważkie zarzuty. Pierwszy z nich

to taki, że pisarka nigdy nie wykorzystała swojej pozycji, aby
wyrazić publiczny protest przeciw panującemu w Chinach reżimowi

komunistycznemu. Tymczasem pisarstwo Han Suyin w żadnej mierze nie

jest twórczością propagandową, odmalowującą rzeczywistość w

łatwych, biało-czarnych odcieniach. Na kartach jej książek
wielokrotnie można spotkać wypowiedzi bardzo zbliżone do tej,
jaka została zaczerpnięta z pierwszego rozdziału "Kalekiego
drzewa", nie budząc swoim znaczeniem nawet najmniejszej
wątpliwości.

Urodziłam się w Chinach, które już dziś nie istnieją, a
rewolucja komunistyczna 1949 roku przerażała mnie tak samo, jak
wielu z mojej warstwy społecznej i o podobnym do mojego
wykształceniu, którzyśmy nigdy nie byli komunistami i którzy
nigdy nimi nie moglibyśmy już zostać, ponieważ wyrośliśmy z
lat, w których człowiek wierzy w barykady i w śmierć z
triumfalnym okrzykiem na ustach.

Han Suyin wielokrotnie pisze też o tym, że po przewrocie roku 1949

nie powróciła już na stałe do Chin i dlatego wybrała
emigrację, aby nie stać się "jedną więcej pomyłką rewolucji".

Jedna z jej najgłośniejszych książek, "Żniwo feniksa", została

w całości poświęcona ostrej krytyce tej dekady w historii
komunistycznych Chin, jaką świat pamięta pod nazwą Rewolucji
Kulturalnej. Gdzie indziej znajdziemy informację o tym, jak podczas

wielu dni rewolty studenckiej z roku 1989, poprzedzających
kulminację znaną powszechnie jako masakra na placu Tienanmen
uparcie słała do Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Chin

wielostronicowe faksy ze słowami ostrej krytyki oficjalnego
stanowiska władz. Ale jest także prawdą, że nigdy nie rzuciła

ostatecznej anatemy na reżym komunistyczny, ponad pięćdziesiąt

lat niepodzielnie władający Chinami. Wydaje się jednak, że
uczyniła tak przede wszystkim ze swoiście pojętego patriotyzmu, a

także z wielkiego wyczulenia na zawsze najbliższe jej kwestie
rasowe oraz problemy rasizmu. Prawdopodobnie nie chciała wystąpić

przeciwko swojej własnej ojczyźnie w jednym szeregu z
intelektualistami Zachodu, którzy w przeszłości tylokroć już
zawiedli, kiedy przychodziło bronić praw ludzkich. Prawdopodobnie

obawiała się, że głos przeciwko komunistycznym Chinom łatwo
można uznać za głos przeciwko Chinom w ogóle, za zwyczajne
potępienie żółtego świata.

Jest jeszcze inny zarzut, także wytaczany przeciwko Han Suyin
zwłaszcza na Taiwanie, a który dotyczy życia osobistego pisarki.

Mianowicie jej pierwszym mężem był niejaki Tang Paohuang, potomek

wielkiego chińskiego rodu i generał, osobisty adiutant
generalissimusa Czang Kaiszeka, szefa państwa chińskiego sprzed
komunistycznego przewrotu, potem zaś wieloletniego przywódcy
burżuazyjnego rządu Tajwanu. W roku 1947 Tang Paohuang zginął w

jednej z potyczek z dowodzonym przez komunistów oddziałem
chińskiej Armii Czerwonej, zaś trzydziestoletnia wówczas Han
Suyin nie poddała się szacownemu, przepisanemu tradycją
obyczajowi spędzenia reszty swego życia we wdowieństwie.
Przeciwnie, w kilka lat później w całej Azji Dalekowschodniej
zasłynęła głośnym, dosłownie filmowym romansem z Ianem
Morrisonem, burząc powszechnie przez wszystkich akceptowany
apartheid w sferze obyczaju. Po śmierci Iana wstąpiła na krótko

w związek małżeński z Anglikiem, Leonardem Comberem, szefem
służb specjalnych w brytyjskich podówczas Malajach, aby
ostatecznie nawiązać długoletni romans zakończony trzecim,
trwałym już małżeństwem z Vincentem Ruthnaswamy'm, tamilskim
katolikiem, inżynierem, dziś emerytowanym pułkownikiem Armii
Indyjskiej. Jej życie osobiste w niczym więc nie przypomina
wzorcowej biografii czcigodnej damy ze środowiska konserwatywnych,

chińskich elit, drepczącej w kieracie obowiązku i żyjącej
świętymi zasadami starożytnej etyki, trudno zatem oczekiwać, aby

jej twórczość zdobyła znaczący rozgłos pośród chińskich
nacjonalistów.

W ten sposób dotarliśmy wreszcie do punktu wyjścia niniejszego
szkicu, a mianowicie do ostatecznej konstatacji, iż Han Suyin,
odważna i niepokorna humanistka, podążająca w swej
całożyciowej aktywności publicznej wyłącznie za głosem
własnego sumienia, nadto wybitna artystka tworząca w języku
uniwersalnym, nie zdobyła wśród czytelników globalnej wioski
takiego rozgłosu, na jaki jej proza z pewnością zasługiwała.
Stało się tak mimo, iż cel nadrzędny jej twórczości
literackiej, expressis verbis sformułowany w końcowym rozdziale
utworu "Żniwo feniksa" wydawał się znakomicie odpowiadać
potrzebie bieżącego czasu. Poniżej przedstawiamy przekład
wspomnianego fragmentu.

Przede mną całe nowe pokolenie […]. Pewnego dnia moje książki

pomogą im pojąć, jak to naprawdę jest wierzyć, a jednocześnie

samemu być bez wiary. Jak to jest wierzyć wyłącznie sobie, a
służyć sprawie Człowieka z czystym sercem. Chciałabym pomóc
innym w pisaniu ich własnych historii, tych, które młodzi
koniecznie powinni poznać. Historii odwagi, lojalności i
bezgranicznego oddania. To właśnie dlatego, że kiedyś sama
odmówiłam widzenia świata w kategoriach bieli i czerni, dobra i

zła, dziś wszystkie możliwe światy należą do mnie.
Pobudowałam mosty, po których liczni będą przechodzili z jednej

cywilizacji, kultury i sposobu myślenia w inne. Pobudowałam mosty

dobrej woli.

Autorzy: Teresa Kowalska

http://gu.us.edu.pl/node/242291

http://biznesazja.bblog.pl/wpis,dotkniecie;chin;-;han;...