Karol
Narloch
Strefowy koordynator
ds. zarządzania
flotą i serwisem
Temat: Kosovo
Specem od historii konfliktów na Bałkanach to ja zapewne nie jestem. Niemniej jednak obserwując od dość długiego czasu spór o Kosovo, okraszając to swoim całkiem niedawnym kilkudniowym pobytem w Belgradzie, gdzie ul. Kneza Miloša "przyozdabiają" zbombardowane przez NATO budynki stwierdzę tak...Umocniłem swoją niechęć do ignorantów historycznych zza Wielkiej Wody, którzy pchają się wszędzie tam, gdzie wietrzą interes. Pchają się pod przykrywką "demokracji" i "pokoju" w amerykańskim rozumieniu. Zdają się jednak nie rozumieć jednej ważnej rzeczy - nie wszędzie da się stworzyć państwo oparte na zasadach amerykańskiego pojęcia demokracji. Przeszkody są różne, już to historyczne, już to kulturowe i wiele innych - pomniejszych.
Problem niepodległości Kosova jest o wiele bardziej złożony, niż to się chyba wydaje zarówno USA, jak i wspierającym oderwanie prowincji od Serbii krajom Zachodu Europy. Odnoszę niekłamane wrażenie, że owo wspieranie ma swoje źródła w chęci bezproblemowego dostępu do sporych zasobów dóbr naturalnych znajdujących się na terenie prowincji, jak i maksymalnemu ograniczeniu rosyjskich wpływów w tej części Europy. Nikt się jednak zdaje nie zastanawiać, że tuż pod europejskim siedziskiem wszyscy zwolennicy utworzenia niepodległego Kosova mają duże szanse wyhodować sobie tykającą bombę z opóźnionym zapłonem, która pewnego dnia w bardzo niemiły sposób da znać o sobie.
Już dziś Europa zaczyna mieć coraz większy problem z muzułmańskimi imigrantami zalewającymi falami poszczególne kraje. Wielu z nich przejawia raczej nikłą chęć asymilacji z mieszkańcami, kulturą i wartościami krajów, do których przybywają, tworząc w nich swoje zamknięte na otoczenie grupy. W samej odrębności nie ma niczego złego. Gorzej jeśli ta odrębność zaczyna graniczyć z radykalizmem...
Co to ma wspólnego z Kosovem? Ano ni mniej ni więcej tylko to, że niepodległe Kosovo w swoim obecnym stanie ma bardzo dużą szansę stać się znakomitą bazą wypadową takiego radykalizmu bazującego na muzułmańskim fundamentalizmie. Jest już natomiast od dłuższego czasu znakomitym szlakiem przerzutowym na Zachód narkotyków, broni, kobiet i innych tym podobnych dóbr. Znamienne jest, że z problemami tymi nie są w stanie poradzić sobie ani sami Kosovarzy, ani ONZ. Siły KFOR przebywające na terenie Kosova od kilku lat mają związane ręce, ograniczając swoją bytność na terenie prowincji wyłącznie do ochrony niedobitków Serbów, które zostały tam po konflikcie w 1999 r.
Stąd też tak chętne wspieranie kosovskiej niepodległości przez Stany, jak i część krajów Zachodnioeuropejskich jest dla mnie, delikatnie rzecz biorąc, porażające...