Anna S. Project Manager
Temat: cicho o Kosowie
Maria Magdalena K.:
Nie zgodzę się z tym, ze w Polsce o sejmie się nie mówi, bo prędzej czy później zawsze jakaś wzmianka, bodaj o głupocie rządzących, ale jest. Przez temat żywy rozumiem ciagle obecny,
prewijajacy się, o którym sie mówi, pisze - i nie mówię tu o ulicy, a o mediach.
Pisałaś wcześniej dość zdecydowanie, że temat Kosova nie funkcjonuje, teraz zmieniasz ton i z tym co teraz mówisz w pełni
się zgadzam, informacje są, ale niekoniecznie sa na pierwszym
miejscu.
Być może szkopuł tkwił w uzgodnieniu pojęć :)
Nie zmieniam tonu i nadal uważam, że temat Kosowa nie jest tematem żywym, o którym się mówi i dyskutuje, co wynika dla mnie dość jasno z wypowiedzi nad moją.
Trudno, żeby się nie pojawiały wzmianki w lokalnej prasie, skoro Kosowo nadal jest uznawane za część tego kraju. Ale nie zauważyłam, żeby ktokolwiek się bardziej emocjonował doniesieniami z Kosowa niż tymi z Banatu czy Wojwodiny. Wydarzyło się coś, ok napiszemy o tym, ale bez analiz, bez trąbienia o podtekstach polityczno-historycznych, bez zapraszania ludzi do dyskusji na temat, itd.
Dla mnie temat jest żywy, kiedy każda otwarta gazeta od razu uderza w oczy nagłówkiem dotyczącym tematu, kiedy w każdych wiadomościach wieści wiodące dotyczą tematu, kiedy ludzie w przerwie na kawie czy w autobusie opowiadają sobie: a słyszałeś? a wiesz co ostatnio czytałem o tym? Tak było w lutym kiedy Kosowo ogłosiło niepodległość. Prawie każdy miał coś w temacie do powiedzenia. Tak było latem kiedy schwytano Karadzicia. Teraz wiadomości z Kosova są suchym faktem dziennikarskim. Gdyby się tam nic nie uformowało, gdyby ostatnio nie wybuchła bomba w Mitrovicy, pies z kulawą nogą w wiadomościach by nie wspomniał o Kosowie.