Temat: Przerwa w pracy na długą podróż - blog
100 dni w podróży, 200, nawet 300 - to jeszcze (z finansowego punktu widzenia) jestem w stanie zrozumieć. Ale są blogi ludzi, którzy są w podróży 900 albo 1200 dni! Nazwijcie mnie ślepym albo krótkowidzącym, albo pozbawionym wyobraźni, albo czepiającym się etc, etc., ale ja NAPRAWDĘ nie wiem, jak można przetrwać finansowo w podróży przez 3 czy 5 lat nie pracując zawodowo albo pracując tylko gdzieś dorywczo, biorąc jeszcze pod uwagę fakt, że w jednych krajach jakąś robote się zawsze znajdzie, ale za to w innych - absolutnie nie ma takiej możliwości i że jedne kraje są (śmiesznie) tanie, a inne - drogie, bardzo drogie czy przeraźliwie drogie. Oświećcie mnie, jak (wiedząc, że robotę to MOŻE ewentualnie dostanę w RPA, ale nigdzie indziej) miałbym przemierzyć na przykład Afrykę w 4 lata. A jak to zrobic z Azją czy Ameryką Południową? Naturalnie można by odpowiednią kwotę po prostu zaoszczędzić. Tylko wtedy to za jakieś 5-7 lat już by mnie było stać na wyjazd.
Ludzie tu blogują o podróży przez świat, przez pół świata, przez całe tygodnie, miesiące, a nawet lata. Ja wiem, że podróżować można tanio, tylko: 1) co to właściwie znaczy tanio? (mój znajomy wrócił niedawno z czteromiesięcznej podróży po Afryce Zachodniej i wydał ok. 6500 zł - dużo to, czy mało? Dla jednych będzie to "pryszcz", a dla innych - kasa, której nigdy w świecie nie zdobędą) 2) na jak długo takie "tanio" może starczyć, bo coś nie wierzę, że - bez jakiegoś źródła dochodu - może to starczyć na 3 do 5 lat podróży.
A w ogóle to i tak Wam wszystkim - tym, którzy byli, są lub będą na takiej "włóczędze" - zazdroszczę (i nie, nie wstydzę się tego słowa), bo mnie tu w kraju trzyma choćby kredyt (który spłacać trzeba, nie mogę sobie dwuletniej czy tym bardziej pięcioletniej przerwy zrobić), rodzina etc. Ale cóż, w końcu marzenia też są piękne...