Temat: Wizy do Australii
Hmmm.... no właśnie tego sie obawiałem.
Nie wiem jak jest teraz, więc nie będę sie mądrzyć, ale już 5 lat temu, kiedy staraliśmy się z żoną o tę wizę to pass mark wynosił 115 albo 120 punktów. Także wtedy, o ile dobrze pamiętam, IELTS zdany na max dawał tylko 15 punktów.
Wygląda na to, że ktoś chce Cię naciągnąć, zresztą sama zauważyłaś, że „nawet” na stronach rządowych jest wymóg 120 punktów, tak więc jakim cudem jakiś agent mowi, że potrzeba tylko stu? No chyba, że miał na myśli wize regionalną? Ale to też wymagałoby gruntownego sprawdzenia.
Agenci migracyjni to tylko ludzie i nie są wolni od błędów i pokus, sam znam przypadek, gdy agent wmówił ponad 50-letnim osobom, że mają szansę na skilled independent i wysłał ich do Australii na wizę studencką. Wczoraj z kolei w tv pokazano Angielkę, która (za przyzwoleniem swojego agenta) wydłużyła sobie o 3 dni pobyt w Australii, co przy ponownej jej wizycie tutaj zaowocowało 3-letnim zakazem wjazdu.
Wiem, że to co Ci zaproponuję, pewnie Cię nie pocieszy, ale jeśli chcesz mogę Ci dać namiary na naszą agentkę, do której mamy absolutne zaufanie i która na pewno nie bedzie próbowała Cię naciągnąć. A jeśli uzna, że nie masz wymaganej ilości punktów, na pewno Ci to powie wprost.
Natomiast wracając do rozważanych przez Ciebie opcji:
>- zapisac sie na kurs angielskiego, wyjechac do Australii w >ciemno z zapasem gotowki na wizie studenckiej i szukac pracy w >zawodzie. Potem starac sie o wize juz stamtad.
>- zaczac studia w Australii (college albo university, kierunkowe) >i w miedzyczasie pracowac np. w knajpie - dopiero potem szukac
>pracy. Wiaze sie to jednak z tym, ze bede miala przerwe w >ciaglosci pracy zawodowej, co raczej nie jest superswietne.
>I trzecia opcja - wyjechac na wizie turystycznej, pochodzic na >rozmowy kwalifikacyjne i wowczas starac sie o wize pracownicza.
To z tych do wykonania na miejscu, zdecydowanie odrzuciłbym pierwszą i trzecią.
Pierwszą, bo nauka angielskiego tutaj nie ma żadnego sensu z punktu widzenia starania się o pracę, wizę etc. To tylko strata czasu i pieniędzy. Jakikolwiek kierunkowy college byłby lepszym rozwiązaniem.
Trzecią, bo oczywiście szczęście jest bardzo ważne w życiu, a wiara czyni cuda, ale nie można całego przedsięwzięcia opierać tylko na szczęściu i wierze. O ile nie masz konkretnego fachu w ręku (technik, inżynier, fryzjerka, pielęgniarka etc.), Twoje szanse na znalezienie pracy w ten sposób podczas pobytu na wizie turysycznej są znikome.
Druga opcja, choć oczywiście kosztowniejsza niż pierwsza, ma sens i tę przewagę, że chodząc tu do szkoły nie tylko nabijasz sobie brakujące punkty na wizę; pokazujesz pracodawcom, że chcesz się rozwijac w zawodzie i związać z tym krajem, ale także przy okazji zdobywasz kierunkową wiedzę i kontakty. Praca w knajpie i przerwa zawodowa dotyka większość nowych imigrantów i przy umiejętnym podejściu daje się zamienić z wady w atut lub przynajmniej zneutralizować.
W międzyczasie pozostaje Ci atakowanie potencjalnych pracodawców - sponsorów jeszcze będąc w Polsce, pomimo że skuteczność takich działań jest mocno ograniczona, to na pewno pozwoli Ci to rozeznać się w ich potrzebach oraz swoich możliwościach i ograniczeniach.
J.