Leszek Tekler wolny zawód
Temat: radze uważac z wizą studencką do Australii
to przedsięwżiecie dla zdesperowanych. Jezeli ktos chce wyjechac do podszkolenia jęz. angielskiego i planuje powrót to niech sie pogodzi z widzimisiem urzedasów z Perth. Bedę sie hamowal z odpowiednim slownictwem i naprawde duzo mnie to kosztuje. Bylem rezydentem w 2 krajach zach. europejskich, 3 razy staralem sie o wize z pozwoleniem na prace, bylem 2 razy w japonii i NIGDY nie mialem zadnych problemów. To co mnie spotkalo z Australią do SZAMBO, najlagodniejsze slowo jakie mi przychodzi do glowy. Zalatwialem dokumentacje od kwietnia 2012 roku i w październiku musialem zrezygnować z czekania bo mialem tylko 10 miesiecy na naukę języka i w koncu zrobilem to w Polsce bo na wize do innych krajow anglojezycznych juz nie bylo czasu a UK mi nie pasuje ze wzgl na klimat. Kilka osób oprocz mnie mialo ten sam problem - zaczynaliśmy OPŁACONY kurs 13 sierpnia a ja pod koniec sierpnia dostalem pierwszego maila od 3 miesięcy z kolejnymi, debilnymi żądaniami.Na maile nie odpowiadają albo odpowiada automat w stylu "Marry Christmas and Happy New Year", aroganckie, paranoiczne bydlo. Stracilem kupe forsy, czas i reputacje bo do dzisiaj sie tlumacze przed znajomymi ktorym sie wydaje że to normalny kraj. Ostatnio bylem u znajomych na party, gospodarz zapytala czy pasuje nam australijskie wino - na sam dźwięk slowa "australijskie" reaguję jak chory psychicznie furiat.
Jezeli ktos ma czas i zacięcie do spelniania debilnych biurokratycznych zachcianek to może próbować ale jeżeli ktoś pracuje, nie żyje na bezludnej wyspie i nie jedzie tam na zawsze to nie radzę. Chętnie opowiem na pytania - dowiedzialem sie przy okazji coś więcej o tym kraju i oczywiście :) te jego gorsze strony. Nie podniecajcie sie za bardzo, Rio de Janeiro to nie jest :-D