Temat: Autsralia - co w niej jest, że ją wszyscy kochamy

A mnie nosi
:)

konto usunięte

Temat: Autsralia - co w niej jest, że ją wszyscy kochamy

Magda B:
kraj mial szczescie nie miec komuny itp, gospodarka sie rozwija, biurokracja praktycznie nie istnieje, zyje sie wygodnie. i super. szkoda ze nie wszedzie tak jest.
czemu wedlug ciebie cos jest nie tak z zyciem w australii?Magda B edytował(a) ten post dnia 26.08.08 o godzinie 14:17

Magda - jestes w wielkim bledzie twierdzac ze biurokracja praktycznie nie istnieje w australii . Oczywiscie ze istnieje, tylko jest troche lepiej zorganizowana, ale rownie wkurzajaca.
Zyje sie na luzie owszem, niestety jest to malo mobilizujacy luz. Po wielu latach czujesz ze zycie dzieje sie gdzies daleko. OK, moze ja mam to co wy tylko w odwrotna strone bo 22 lata uplynely mi w takim luzie i brakowalo mi tego europejskiego pedu zycia , sztuki i kultury. Tesknisz nawet za starymi budynkami bo maja taaaaki klimat. W europie za dwie godziny byc gdzies indziej w innym kraju - co za relax. Z australii do europy jest 24 godziny samolotem, na mniej niz 4 tygodnie nie oplaca sie przyleciec, jesli masz szczescie ze cie z pracy puszcza na taki urlop co roku to super ale to rzadkosc. Jesli masz rodzine ze soba to kazdy taki wyjazd to sa niemale koszta.

Jako nastolatek chodzacy do szkoly w australii niezly wycisk sie dostawalo za smieszny akcent albo za sam fakt ze sie jest emigrantem. W pracy mnie kiedys zjechano za to ze rozmawiam przez telefon w innym jezyku.. no coz zadzwonila chora mama proszac zebym kupila jej lekarstwa, przeciez nie bede z nia po angielsku rozmawiac bo mnie objedzie. To bylo jeszcze przed era telefonow komorkowych.... Z dziecmi roznie bywa, kolezanka przyjechala na trzy miesiace i poslala swojego 5latka do przedszkola, potem zaczal sie dziwnie nerwowo zachowywac, zrobil sie opryskliwy i trudno bylo sie z nim dogadac. Po powrocie do polski i kilku wizytach u psychologa okazalo sie ze w przedszkolu sie z niego smiali, wytykali palcami, popychali i przezywali jungle boy. Do dzis nie chce za nic uczyc sie angielskiego, za to po niemiecku szwabi jak urodzony niemiec. To tylko pare przykladow.
Tak jak wszedzie friendly jest wzgledne.

Trawa jest zielensza po drugiej stronie plotu. Cala polonia teskni za krajem tylko sie do tego nie przyznaje, bo to boli. Szczegolnie kiedy zycie tam juz zakotwiczone a gazety bebnia bzdety o polsce.

Stan K.

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora

konto usunięte

Temat: Autsralia - co w niej jest, że ją wszyscy kochamy

Barbara W.:
Tak, wszystko co powyżej.

Indywidualnie dodam tylko, że cerę miałam cudną, skórę miękką, pojechałam tam chora, wyzdrowiałam w ciągu dwóch dni - mój organizm jest poprostu stworzony do tego by tam żyć! :D

Optymizm zaraźliwy, każdy europejczyk jest tam witany z zachwytem, każde potknięcie językowe niezauważane, wręcz wg nich mówiłam super i to wszechobecne "don't worry" i "easy"
Nawet jak spóźniłam się na powrotny samolot to nic się nie stało! :)))))))

masz racje tak samo cera od razu mi wypiekniała i włosy :)

konto usunięte

Temat: Autsralia - co w niej jest, że ją wszyscy kochamy

a wiec kocham za
-słońce i błekitną wodę
-krzeczące rano papugi :)
-przyrode, dzikosc natury i zwierząt :)
-za kangury które skakały mi wokół głowy gdy spałam w namiocie
-jedzenie
-jaskinie i błekitne góry
-za podnoszące adrenaline ucieczki z wody przed płaszczkami i rekinkami :)

ach ta australia...
Jacek Donda

Jacek Donda Senior Risk Analyst,
Sydney

Temat: Autsralia - co w niej jest, że ją wszyscy kochamy

Ciekawe ile osób pokochałoby Australię gdyby przyszło im żyć w Alice Springs ;)
Jo Anna

Jo Anna Life is a journey,
not a destination

Temat: Autsralia - co w niej jest, że ją wszyscy kochamy

A co jest takiego w Alice Springs?
Jacek Donda:
Ciekawe ile osób pokochałoby Australię gdyby przyszło im żyć w Alice Springs ;)
Jacek Donda

Jacek Donda Senior Risk Analyst,
Sydney

Temat: Autsralia - co w niej jest, że ją wszyscy kochamy

Najprościej mówiąc, nie ma tam NIC z tego co zostało wymienione powyżej :)

Ale za to jest cała masa innych "atrakcji".

konto usunięte

Temat: Autsralia - co w niej jest, że ją wszyscy kochamy

Jacek Donda:
Najprościej mówiąc, nie ma tam NIC z tego co zostało wymienione powyżej :)

Ale za to jest cała masa innych "atrakcji".

jesli znasz z autopsji chetnie poczytam o "atrakcjach "? :)

Temat: Autsralia - co w niej jest, że ją wszyscy kochamy

Johana Rudnik:
A co jest takiego w Alice Springs?
Jacek Donda:
Ciekawe ile osób pokochałoby Australię gdyby przyszło im żyć w Alice Springs ;)

sa za to zarabiste "jeziorka" w Kings Canyon , calkiem blisko

konto usunięte

Temat: Autsralia - co w niej jest, że ją wszyscy kochamy

Sylwia Brzeska:
Jacek Donda:
Najprościej mówiąc, nie ma tam NIC z tego co zostało wymienione powyżej :)

Ale za to jest cała masa innych "atrakcji".

jesli znasz z autopsji chetnie poczytam o "atrakcjach "? :)
na przykład rzeka - "jak wieść gminna niesie" gdy się widziało w niej wodę więcej niż kilka razy znaczy to, że się nigdy z Alice nie wyjeżdza..

Resztę "atrakcji" może doprecyzuje Jacek, choć podejrzewam, że i ja mogłem część ich widzieć będąc na miejscu..

A i właśnie mi się przypomniała toaleta publiczna zamknięta w weekendy (chyba że miejscowi odczuwaja takie potrzeby tylko poniedziałek-piątek ;))
Jacek Donda

Jacek Donda Senior Risk Analyst,
Sydney

Temat: Autsralia - co w niej jest, że ją wszyscy kochamy

Tomasz H.:
Sylwia Brzeska:
Jacek Donda:
Najprościej mówiąc, nie ma tam NIC z tego co zostało wymienione powyżej :)

Ale za to jest cała masa innych "atrakcji".

jesli znasz z autopsji chetnie poczytam o "atrakcjach "? :)
na przykład rzeka - "jak wieść gminna niesie" gdy się widziało w niej wodę więcej niż kilka razy znaczy to, że się nigdy z Alice nie wyjeżdza..

Resztę "atrakcji" może doprecyzuje Jacek, choć podejrzewam, że i ja mogłem część ich widzieć będąc na miejscu..

A i właśnie mi się przypomniała toaleta publiczna zamknięta w weekendy (chyba że miejscowi odczuwaja takie potrzeby tylko poniedziałek-piątek ;))


Ciepło, ciepło... ;)
Jacek Donda

Jacek Donda Senior Risk Analyst,
Sydney

Temat: Autsralia - co w niej jest, że ją wszyscy kochamy

Sylwia Brzeska:
Jacek Donda:
Najprościej mówiąc, nie ma tam NIC z tego co zostało wymienione powyżej :)

Ale za to jest cała masa innych "atrakcji".

jesli znasz z autopsji chetnie poczytam o "atrakcjach "? :)

Tak znam z autopsji. Niedawno, w ramach poznawania naszej nowej ojczyzny ;) postanowiliśmy się wybrać w świąteczno-noworoczną podróż wypożyczonym bushcamper’em po Terytorium (Northern Territory). Przez 2 tygodnie zrobiliśmy prawie 5000km na trasie z Alice do Darwin przez Red Centre, Kakadu i Litchfield Park. Muszę przyznać, że cały czas jesteśmy pod wrażeniem, a ja mógłbym godzinami rozmawiać o tym jak TAM jest.

Tamte rejony, a szczególnie Centralna Australia to takie miejsce, którego większość białych australijczyków nigdy nie widziała na oczy, a Ci co widzieli, na wiadomość o pomyśle takiej podróży spoglądają na Ciebie z niedowierzaniem i trzy razy się pytają czy na pewno wiesz co robisz, po czym omiatają Cię wzrokiem, tak jak byście się już mieli nigdy więcej nie spotkać.

To było jak wyprawa do innego świata. Głównie Trzeciego Świata gwoli ścisłości, bo jak wyraził to jeden z tambylców „You tookoff from Wonderland and landed in the Third World, welcome in Alice mate”.

Dopiero na miejscu okazuje się, że i jedni i drudzy mają rację.

Nie chcę się tu wdawać w szczegóły osobliwych socjo-politycznych zależności pomiedzy Terytorium a resztą Australii, czy też wewnątrzterytorialnych, skomplikowanych relacji na lini biali - Aborygeni oraz północ - centrum. Pominę też to co przeciętny Australijczyk wie i myśli na ten temat. To opowieść na zupełnie osobny wątek. Podobnie zresztą jak wojenna historiia Darwin, która tylko potwierdza tezę, że większość ludzi (także Australijczyjków) myśli o Australii głównie przez pryzmat Opery, rafy koralowej i „luzu”.

Także lista „cech” za które kochamy Australię ułożona przez przedmówców, a pod którymi to cechami podpisuję się oboma rękami, potwierdza ten stereotyp - rajskiej krainy na końcu świata. Sam zresztą święcie wierzę, że tak właśnie jest. Problem jednak w tym, że za tą piękna reklamową fasadą kryje się zupełnie inne, normalne inaczej życie. Dodajmy, że jest to fasada, za którą większość ludzi nigdy nie zagląda. A szkoda, bo to ogromne pole do badań i dociekań usłane całą masą pytań, w większości bez jednoznacznej odpowiedzi.

Będąc już na miejscu, to co najbardziej uderza, to obecność Aborygenów. Ups, nagle przestają być mitycznymi postaciami, odwiecznymi właścicielami tej ziemi, przedstawicielami najstarszej rasy świata z tradycjami sięgającymi 40.000 lat wstecz. Oni, których tak naprawdę w Sydney czy Melbourne można policzyć na palcach jednej ręki (no może dwóch włączając Redfern), nagle stają się realną, przeważajacą masą. Ludźmi z krwii i kości, których prawdziwe jestestwo w większości nie ma nic wspólnego ze zbiorowym, idealistycznym wyobrażeniem na ich temat.

Rzeczywistość jest brutalna, a jednocześnie bardzo daleka od ideału i tego w co chcielibyśmy wierzyć.

Cdn.

Następna dyskusja:

czy to jest realne?melbourn...




Wyślij zaproszenie do