Temat: Czy warto mówić innym to co naprawdę myślimy?
Owszem, wysoki poziom ogólności. Chciałem tym postem zaakcentować, że nie można z góry ustalić, czy należy mówić co się myśli, czy nie należy.
Przez brak elastyczności rozumiem sztywne przekonania, które ludzie sobie czasem wrzucają. Na zasadzie "ja zawsze tak robię". Takie przekonanie może 20 razy po kolei sprawdzić się, a za 21 w wyniku swojej sztywności i niepodważalności (z założenia) możemy sobie zrobić kuku, poprzez takie przekonanie.
Nie mogę wiedzieć, co słowa mogą spowodować i nikt nie może tego wiedzieć. Jedyne co mamy, to ocenę sytuacji i pewną intuicję, która jest lepsza lub gorsza w zależności od poziomu kompetencji i doświadczenia.
Według mnie komunikat jest tym, co zostanie odebrane i co wywoła. Ale to według mnie, Ty możesz uważać inaczej i nie będę Cię przekonywał. Popatrzmy: Ogólnie przyjmuje się, że dobrze jest rozmawiać o rodzinie. A dajmy na to, ktoś miał jakieś nieszczęście w rodzinie niedawno. I spotykasz taką osobę. I gdy ją spytasz "co słychać, wszyscy w domu zdrowi?" to zrobisz i sobie i jej kuku. I mimo, że intencje były szczytne i komunikat treściowo bez zarzutu, to możesz wywołać kiepską emocję takim pytaniem. To jest sposób, w jaki ja postrzegam komunikację międzyludzką.
Ludzie mają różne modele rzeczywistości i każdy inaczej odbierze to samo zdanie. Ja powiem wyraz "auto" i jedna osoba wyobrazi sobie syrenkę, inna mercedesa a inna ferrari. A jeśli wczoraj miała wypadek, to niechcący mogę wywołać w niej kiepską emocję. Jeśli poznam pewne fakty, preferencje, system wartości czy przekonania drugiej osoby, wówczas mogę skonstruować komunikat najbliższy jej modelowi świata i liczyć, że skuteczniej wywołam taką reakcję jaką chciałem wywołać.
Moja strategia zakłada próbę, jak najdokładniejszego poznania czyjegoś sposobu myślenia, czyli czyjegoś modelu świata. Wówczas konstruuję komunikat na podstawie tych informacji i właśnie intuicji.
Koledze i wujkowi mówię to samo, według tego jakie będę miał przekonanie na temat tych silników. Jeśli później uznam, że wujek jest bardziej kompetentny w dziedzinie silników samochodowych i przekona mnie, że moje przekonanie jest nieprawdziwe, wówczas być może po rozmowie z nim, zaktualizuję swoje przekonanie na temat silników. Zadzwonię wówczas do kolegi i powiem, żeby nie brał pod uwagę tego co mu powiedziałem, bo myślałem, że jest inaczej, a wujek który zna się na silnikach powiedział, że jest inaczej. Powiem, że skoro wujek ma w dziedzinie silników większe kompetencje, to może ten kolega powinien posłuchać wujka a nie mnie.
Rafał Daniluk edytował(a) ten post dnia 23.11.09 o godzinie 17:33