Zbigniew J Piskorz

Zbigniew J Piskorz www.PISKORZ.pl
sMs692094788
kreowanie wizerunku
...

Temat: Smutny rekord w amerykańskiej armii-Armia od dawna...

Smutny rekord w amerykańskiej armii
Amerykańska armia ujawni dziś, że wskaźnik samobójstw wśród żołnierzy jest najwyższy od czasu gdy zaczęto robić tego typu statystyki dwadzieścia osiem lat temu, dowiedziała się CNN.
Statystyki do których dotarło CNN wskazują, że według oficjalnych danych armii, w ubiegłym roku doszło do stu dwudziestu ośmiu potwierdzonych samobójstw wśród żołnierzy służby czynnej, Gwardii Narodowej oraz rezerwistów. W sprawie kolejnych piętnastu przypadków trwają jeszcze dochodzenia, co oznacza, że obecny wskaźnik samobójstw w armii wynoszący ponad dwadzieścia na sto tysięcy może jeszcze wzrosnąć.

Przedstawiciele armii od dawna podkreślają, że nie można porównywać wskaźnika samobójstw w wojsku z sektorem prywatnym z powodu znaczących różnic demograficznych, oraz stresu jaki towarzyszy żołnierzom. Dodatkowy czynnik stanowi fakt, że w armii samobójstwa popełniają zwykle młodzi ludzie, którzy mają dostęp do broni. W 2007 roku doszło do stu piętnastu potwierdzonych samobójstw wśród wojskowych, i już wówczas była to największa liczba przypadków odebrania sobie życia przez żołnierzy od 1980 roku.Mając świadomość, że problem staje się coraz poważniejszy amerykańska armia zamierza przeprowadzić gruntowną analizę i ustalić dlaczego jej obecny program zapobiegania samobójstwom wśród żołnierzy nie zdaje egzaminu. Będzie także chciała określić w jakim stopniu wpływ na obecną sytuację ma stres związany z udziałem żołnierzy w działaniach bojowych.

Armia od dawna twierdziła, że głównymi powodami samobójstw wśród żołnierzy są sytuacja finansowa, niepowodzenia w związkach, oraz nadużywanie alkoholu i narkotyków. Teraz jednak zaczyna sprawdzać do jakiego stopnia na decyzje o odebraniu sobie życia może wpływać udział w działaniach wojennych.

Doniesienia o rekordowej liczbie samobójstw w amerykańskiej armii w ubiegłym roku nie są zaskoczeniem dla Kevina Lucey. Jego dwudziestotrzyletni syn Jeffrey M. Lucey, były żołnierz piechoty morskiej, powiesił się dwudziestego drugiego czerwca 2004 roku, jedenaście miesięcy po powrocie z Iraku. Dzień przed samobójstwem "Jeffrey przyszedł do mnie, i poprosił, żebym go przytulił". - Było już wpół do dwunastej w nocy. Tuliłem go i kołysałem przez jakieś czterdzieści pięć minut. Dwudziestotrzyletniego, ważącego kilkadziesiąt kilogramów żołnierza piechoty morskiej, który był w tym momencie jak małe dziecko. Jego terapeuta powiedział, że to był jego ostatni odruch, ostatnie miejsce, gdzie mógł znaleźć ukojenie. Kolejny raz trzymałem go w ramionach gdy ściągałem go ze sznura przewleczonego przez krokwie dachu. Już nie żył - wspomina Lucey.

W rozmowie telefonicznej z CNN dodaje, że jego syn nie otrzymał wsparcia, oraz koniecznej opieki lekarskiej ze strony departamentu do spraw weteranów wojennych. Rząd zawarł z jego rodziną ugodę opiewającą na trzysta pięćdziesiąt tysięcy dolarów. - A nam tak naprawdę zależało na tym, żeby ktoś przyznał się do błędu. Ale wtedy nikt nie chciał. Dopiero ostatnio to się zmieniło - mówi.

Lucey mówi, że adwokat reprezentujący departament do spraw weteranów wojennych powiedział mu, że przypadek jego syna doprowadził do znaczących zmian w systemie opieki psychiatrycznej nad weteranami. Według Kevina Lucey jego syn nie chciał szukać lekarskiej pomocy, gdyż bał się, że jakiekolwiek konsultacje i leczenie psychiatryczne przekreślą jego szanse na prace w policji stanowej. Obawy te okazały się bezpodstawne. - Rok po jego śmierci przyszło zawiadomienie, że ma pracę w policji stanowej - mówi Lucey.

Tłumaczenie: Onet.pl