Magdalena N. opis
Temat: Z Durres. Na świeżo
Wracamy właśnie z Durres. Pojechaliśmy autem. Pobyt w pensjonacie. Na miejscu 10 dni.W tamtą stronę jechaliśmy przez góry Albanii. Koszmar. Drogi miejscami z asfaltu w szrutowe, do tego brak barierę, za to spojrzenie w dół przyprawiające o zawał. Ale widoki niesamowite!
Wcześniej przejazd przez granicę i powrót bo właśnie wracamy - to po ok. 2 godz. Stania na każdej.
Tylko granicę w górach między Macedonią a Albanią przejechaliśmy bez kolejki.
Generalnie przejazd przez góry jest raczej dla dobrych kierowców.
Jeśli chodzi o kierowców albańskich - jeżdżą spokojnie. Czasem zdarza się, że zatrabią i po prostu wyjadą ale też nigdy na zderzenie. Za to uważać trzeba na pieszych. W Durres wchodzą na jezdnię niekoniecznie na pasach,(tych jest akurat niespecjalnie dużo).
Byliśmy w fajnym pensjonacie, ale nie lubię polecać bo każdemu pasuje co innego - szczegóły mogę podać na priv. Nie przy plaży ani deptaku co wieczorami docenialismy. Byliśmy w części bliżej portu ale nie spodobała nam się plaża z wybetonoeanym zejściem i brzydki i, obłaźącymi z farby leżakami. Jeździliśmy na drugą stronę Durres, w stronę Wlory. Tam była fajna plaża, z normalnym zejściem. Czyste leżaki i parasol w cenie 500 leka czyli ok. 18 zł. Za dzień.
Dużo sklepików, knajp. Plaża w miarę czysta - miejscami czysciejsza niż niektore trojmiejskie. Co wieczór sprzątane śmieci i przesiewany piasek takimi grabiami z siatką. Na miejscu kupicie wszystko - jeżdżą wozy z ręcznika i, kostium i, zabawkami. Chodzą sprzedawcy z jedzeniem, szachami, okularami itp. Itd. Raz widziałam też wóz księgarnię :)
Morze daleko w głąb niespecjalnie głębokie. Za to koszmarnie slone- Morze Czarne jest przy Adriatyku słodkie. :)
Oczy piekła, dziecko pływało w masce. A normalnie nie pływam nawet w okularach.
Na obiady w knajpach przydrożnych wydawalismy na 3 osoby ok. 80 zł. Np. Za zestaw rybaz bakłażanem, skrzydełka kurczaka pieczone, góra sałatki wiejskiej i pieczywo i picie. Albo za zestaw pizza, risotto z owocami morza, pizza, wino, piwo i cola. Najdrozej zapłaciliśmy podczas wycieczki na Zamek Rodonit. W restauracji Panorama z pięknymi widokami za zestaw frytki (dla 1 osoby), 5 ryb rewelacyjnych, ogromna sałatka, wino, woda, cola i oczywiście pieczywo zapłaciliśmy ok. 140zl. Z napiwkiem. Wyszliśmy objedzeni po uszy.
Płatności - w Durres z bankomatami kiepsko jest kilka co biorąc pod uwagę, że jedyny sklep, w którym mogliśmy płacić kartą to był BIG Market przy głównej ulicy - jest upierdliwy bo ciągle trzeba pamiętać, żeby wypłacić pieniądze. Dużo żebrakow, przepełnione, smierdzące śmietniki przy głównej ulicy i niestety kompletna niedbałość o otoczenie to niestety mało zachęcający widok.
Jezeli pojedzie ie do Tirany to polecam parking w centrum handlowym w centrum Tirany. Parkingi generalnie są tam płatne a ten nie dość, że przy głównych zabytkach to jeszcze chłodniejsze niż ulica :) W Tiranie muzeum Narodowe nie porywa - chodząc po kilku piętrach ma się wrażenie, że poza okresem antyczny i ikonami wszystko się powtarza. Plusem są duże kanapy z ustawionymi obok wiatrakami :)
Fajny był bunkier, który można zwiedzać niedaleko teatru. Z tego centrum handlowego z 6 piętra można obejrzeć Tiranę i zjeść coś przy okazji. Jest jeden terminal płatniczy na wszystkie knajpki więc trzeba chwilę zaczekać jeśli chce się płacić kartą.
W rodzinie głosy są podzielone. Mi się podobało choć nie tak, żeby zachęcić mnie do szybkiego powrotu. Ale uważam, że kraj i ludzie mają potencjał. Reszta rodziny na nie.
Generalnie jeździmy od jakich 10 lat 2 przerwami do Rumunii i Bułgarii i moi są jednak zacieklymi wielbiciela i Karpat i Morza Czarnego :)
Przepraszam za literówki ale pisze w aucie, w drodze powrotnej