Katarzyna B.

Katarzyna B. Reseller Channel
Manager, Xerox

Temat: Atrakcje w gospodarstwie agroturystycznym

Mam w planach rozpoczecie dzialalnosci agroturystycznej na Mazurach: Zanim jednak rozpoczne inwestycje, zastanawiam sie co powinnam zrobić aby przyciągnąć ludzi i zapewnić im naprawdę fajny wypoczynek.
Zatem pytanie: Czego byście oczekiwali od takiego miejsca? Co Was ciągnie do takich gospodarstw? Każda opinia się liczy i z góry dziękuję

konto usunięte

Temat: Atrakcje w gospodarstwie agroturystycznym

Co przyciągnie? Przecież to proste: dobre żarcie, tanie spanie, atrakcje w okolicy, rowery na przykład - aby trochę sie po tej okolicy poruszać. No i zwierzaki dla mieszczuchów - tylko bez ptactwa na podwórzu, bo brudzą. Wsio!
Marek Starzak

Marek Starzak Pasja, perfekcja i
żadnych wymówek!!!

Temat: Atrakcje w gospodarstwie agroturystycznym

Marcin Hutnicki:
Co przyciągnie? Przecież to proste: dobre żarcie, tanie spanie, atrakcje w okolicy, rowery na przykład - aby trochę sie po tej okolicy poruszać. No i zwierzaki dla mieszczuchów - tylko bez ptactwa na podwórzu, bo brudzą. Wsio!
Czyżby? i ludziska będą walić drzwiami i oknami?
A co jeśli 'żarcie jest dobre ale spanie nie jest tanie? A co jeśli w okolicy nie ma ciekawych atrakcji? Czy takie gospodarstwo nie ma racji bytu?
Przypuszczam, że każdy gospodarz ma swój sposób na sukces i o to Kasi chodziło. Po co błądzić po omacku jeśli można uczyć się od najlepszych. Kasia miała nadzieję, że fajni ludzie i świetni fachowcy podsuną jakiś sprawdzony pomysł. I z pewnością przeczytała masę informacji którą umieściliście w swoich wątkach reklamowych. Ale czasami jest tak, że w całym natłoku informacji może nie dostrzec tego co wy uważacie za kluczowe. Czy idzie na łatwiznę? I tak, i nie. Czas to pieniądz, więc wybrała słuszną drogę. Nie trafiła jednak na odpowiedni grunt. Szkoda, bo dla niej i dla wielu innych przyszłych agroprzedsiębiorców było by to świetne wademekum. A takich jest niewiele. Arlety "Agroturysta" jest fajnym zalążkiem. Jednak szkoda, że Arleta sama nie przenosi tych tematów (porad} na forum. Nie bójcie się o plagiaty. Rozwijajcie się i pomagajcie sobie nawzajem. Czyż nie taka jest idea grupy????
Grzegorz Bukowski

Grzegorz Bukowski współwłaściciel,
gospodarstwo
agroturystyczne

Temat: Atrakcje w gospodarstwie agroturystycznym

Witam!Od wielu lat pomagam ludziom otwierać i prowadzić gosp.agroturystyczne,robię to żeby "spłacić dług"pomocy jaki kiedyś zaciągnołem otwierając swoją działalność dlatego też służę pomocą i doradztwem.Moim zdaniem przyszłość należy do gosp.specjalistycznych,które poza noclegiem i tradycyjną kuchnią proponują ciekawe atrakcje,żeby coś Ci podpowiedzieć musiałbym poznać trochę szczegółow dotyczących miejsca, zainteresowań gospodarzy itp.Namiary na mnie znajdziesz nastronie http://mlynhipolt.pl Pozdrawiam!
Katarzyna B.

Katarzyna B. Reseller Channel
Manager, Xerox

Temat: Atrakcje w gospodarstwie agroturystycznym

Dziekuje za odpowiedz - mysle ze niebawem sie spotkamy
Katarzyna B.

Katarzyna B. Reseller Channel
Manager, Xerox

Temat: Atrakcje w gospodarstwie agroturystycznym

Marek Starzak:
Marcin Hutnicki:
Co przyciągnie? Przecież to proste: dobre żarcie, tanie spanie, atrakcje w okolicy, rowery na przykład - aby trochę sie po tej okolicy poruszać. No i zwierzaki dla mieszczuchów - tylko bez ptactwa na podwórzu, bo brudzą. Wsio!
Czyżby? i ludziska będą walić drzwiami i oknami?
A co jeśli 'żarcie jest dobre ale spanie nie jest tanie? A co jeśli w okolicy nie ma ciekawych atrakcji? Czy takie gospodarstwo nie ma racji bytu?
Przypuszczam, że każdy gospodarz ma swój sposób na sukces i o to Kasi chodziło. Po co błądzić po omacku jeśli można uczyć się od najlepszych. Kasia miała nadzieję, że fajni ludzie i świetni fachowcy podsuną jakiś sprawdzony pomysł. I z pewnością przeczytała masę informacji którą umieściliście w swoich wątkach reklamowych. Ale czasami jest tak, że w całym natłoku informacji może nie dostrzec tego co wy uważacie za kluczowe. Czy idzie na łatwiznę? I tak, i nie. Czas to pieniądz, więc wybrała słuszną drogę. Nie trafiła jednak na odpowiedni grunt. Szkoda, bo dla niej i dla wielu innych przyszłych agroprzedsiębiorców było by to świetne wademekum. A takich jest niewiele. Arlety "Agroturysta" jest fajnym zalążkiem. Jednak szkoda, że Arleta sama nie przenosi tych tematów (porad} na forum. Nie bójcie się o plagiaty. Rozwijajcie się i pomagajcie sobie nawzajem. Czyż nie taka jest idea grupy????
Dokladnie, ladna okolica i dobre jedzenie to chyba nie wzytsko. Faktycznie chcialam uslyszec pomysly- pomysly wynikajace z doswiadczen czy wrecz wzkazowki, czego goscie oczekuja o czym wy zapomielisice a moze goscie was naprowadzili. Czy pojade tam gdzie sa konie, czy staw z rybami a moze tam gdzie jest blisko jezioro ? Moze hodowla zwierzat danieli np :)? boisko do siatkowki ? plac zabaw dla dzieci ?
Sławomir Nafalski

Sławomir Nafalski Warmiński Ośrodek
Turystyki Konnej,
własciciel

Temat: Atrakcje w gospodarstwie agroturystycznym

Po prostu pojedź gdzieś, zastanów się czy tak własne chciałabyś przyjmować swoich gości.Jeśli tak to naśladuj najliepiej jak potrafisz, jeśli jednak nie, to zastanów się czego Ci brakuje. Pomyśl czy prócz pokoju, łóżka i jedzenia potrafisz coś jeszcze dać? W agroturystyce to COŚ jest właśnie ważne.
Czasami to zwyczajne zainteresowanie drugą osobą, brak anonimowości, jawność.
Każdy gość ma swoje imię i swoje emocje, troski i radości, a nie jedynie nr pokoju i rachunek do zapłacenia.
pozdrawiam
Sławek
Katarzyna B.

Katarzyna B. Reseller Channel
Manager, Xerox

Temat: Atrakcje w gospodarstwie agroturystycznym

Chyba wlasnie tak zrobie, mam juz zaproszenie do dwoch gospodarstw - wiec tak teraz spedze urlop a pod koniec sierpnia jestem nawet w Posiadłości Pajtuński Młyn :)

konto usunięte

Temat: Atrakcje w gospodarstwie agroturystycznym

Zacznę trochę obok tematu, a później przejdę do meritum.

Higiena w pokojach i dobra domowa kuchnia to absolutna podstawa.Warto zaoferować dostęp do internetu - jest ważniejszy niż telewizor, bo umożliwia łączenie pracy z wypoczynkiem, dzięki czemu nie trzeba uciekać do miasta.

Co więcej - na pewno życzliwość jest ważna, ale i poszanowanie prywatności. Trzeba wyczuć, ile życzliwego zainteresowania gość oczekuje, a w którym momencie czuje się osaczony lub skrępowany. Dotyczy to i zabawiania rozmową, i dostarczania rozrywek, i architektury gospodarstwa. Osobiście nie lubię, kiedy już od progu w sklepie sprzedawca "atakuje" mnie swoją pomocą. Mam ochotę uciekać. Podobnie -z wypoczynkiem.

Co do architektury - drzwi do pokoju z szybą i tekturowe ściany to porażka. Jest to ekonomiczne, ale (z nielicznymi wyjątkami) ludzie raczej potrzebują prywatności i nie lubią mówić przyciszonym głosem lub zastanawiać się, czy po zakończonym seksie nie usłyszą braw z sąsiednich pokojów.

Agroturystykę wybierają ludzie, których ciągnie do natury lub/i folkloru, więc to im trzeba dać. Dla dzieci - ciekawe są zwierzęta gospodarskie. Dla dorosłych i dzieci - żywność ekologiczna. Mnie przyciągają ogrodowe warzywa, zioła i nalewki :-)

Jadąc na wieś, często nie tylko chcemy uciec od miasta, ale i od współczesności. To podróż w czasie (choć warto mimo tej strzechy na dachu dać internet).Ogólnie - warto eksploatować charakter miejsca: szykować potrawy regionalne, mieć trochę tradycyjnych rekwizytów, przygotowywać zajęcia związane z lokalnym folklorem - tkactwo, garncarstwo,
połów ryb sposobami z XIX w., szukanie ziół i odprawianie czarów ("bo na tych ziemiach czarownic jeszcze niedawno było zatrzęsienie..."), eksploatować lokalne legendy i wokół nich organizować imprezy. A jakie - zależy od lokalizacji i tego, co z niej możemy wydobyć.

Oczywiście, zależy jak się pozycjonujemy i jakich mamy gości, bo może zamiast szukać słowiańskich miejsc kultu chcą się po prostu zalać w trupa.

Reasumując, warto dać komfort i egzotykę. Egzotyka ozncza eksploatację tego, co lokalne, ale i podróż w czasie. Zwłaszcza dla turystów zagranicznych może to być atrakcyjne.

Ile razy marzyliście, żeby się przenieść w czasie, np. do średniowiecza, ale nie złapać dżumy? ;-)
--------
Kiedy się nad tym dłużej zastanawiałam (bo właśnie szukam kwatery na weekend), doszłam do wniosku, że jadąc na wieś, szukamy czegoś więcej: baśniowości. Może się ona wyrażać w folklorze, podróży w czasie, ale i na inne sposoby. "Baśniowość" oznacza tu sielankową odmienność od tego, co mamy w mieście. Nasze wyidealizowane wyobrażenie o wsi.

Jeśli motywy typowo wiejskie (zwierzęta, folklor) są wyekspoloatowane w okolicy lub zbyt kłopotliwe (zwierzęta gospodarskie), baśniowość można osiągnąć inaczej.

Prosze pamiętac, że słowa stwarzają rzeczywistość. Przejeżdżałam przez miejsowość Lelów. Jest tam oferowany m.in. chleb lelowski i śliwowica lelowska. Śliwowicy nie piłam, ale chleba zaraz chciałam spróbować, bo nie jest to zwykły chleb, tylko "lelowski," cokolwiek to oznacza. Jadłam go z przeświadczeniem o jego lelowskości :-) Sprawiła to jego nazwa.

Taki efekt placebo stwarzamy już nadając nazwę swojemu gospodarstwu, pokojom i potrawom. Od początku wywołujemy sieć skojarzeń.

Myślę, że przy racjonalizacji życia i jednoczesnym kryzysie wartości religijnych, mamy potrzebę wypełnienia pustki przez pewien rodzaj magii i rytuału. Częściowo tę potrzebę można zaspokajać odwołując się wprost do "magii" - jak wspomniałam, organizując zbieranie ziółek na rozstaju dróg czy "wróżby," sadząc drzewa o magicznej mocy (według lokalnego folkloru), robiąc wyprawę do lokalnej znachorki. To wszystko składa się na "baśniowość."

Można stworzyć piękny ogród, który jest wart zwiedzania, bo został przepięknie zaprojektowany lub ma unikalne gatunki roślin. Można stworzyć największe/najpiękniejsze rosarium czy ogród leczniczy w okolicy.

Być może "wieś przyszłości"? Zamiast tradycyjnej baśniowości pójść w stronę sci-fi? Stworzyć ekologiczne gospodarstwo-laboratorium z wykorzystaniem odnawialnych źródeł energii i innych gadżetów, przygotowywać organiczne "potrawy przyszłości" i pozycjonować się jako gospodarstwo eksperymentalne (co by pewnie też mogło być dodatkowo zasponsorowane przez Unię, ale i tak koszty spore).

Można też stworzyć coś "naj" lub unikalnego. Na przykład zminiaturyzowany krajobraz mazurski w swoim ogrodzie.

Wszystko, co nas wyróżnia w pozytywny sposób, jest dobre. Uciec trzeba od nijakości, mieć pomysł, okreslić grupę docelową i stworzyć spójny wizerunek miejsca.

Pozdrawiam:-)Monika M. edytował(a) ten post dnia 13.08.10 o godzinie 10:27
Katarzyna P.

Katarzyna P. Uroczysko Deresze
miejsce gdzie
mieszkają Anioły
;-))

Temat: Atrakcje w gospodarstwie agroturystycznym

Jeszcze się taki nie urodził co by każdemu dogodził ;-) postarajmy się oferowac to co jest nam bliskie, co czujemy, zacznijmy od podkreślania atrakcyjności tego co wokół nas- las, jezioro, rzeka.Tak już prawie jesiennie- wspólne grzybobranie, rowery, kijki, rybka w jeziorze, pogaduchy przy kominku, wieczór filmowy, ale tez jak Ktoś pisał wyżej nadmiar szkodzi, podpytujmy, orientujmy się w tym co ciekawe w pobliżu ( zabytki, miasteczka), współpracujmy ( ktoś ma kajaki, inny konie, my coś tam innego)i bądzmy sobą w towarzystwie oczywiście Kuchni pełnej naszych specjalności. A tak w ogóle jakieś spotkanie posezonowe by się przydało celem wymiany doświadczeń.
Marek B.

Marek B. BREEDING MANAGER &
TRENER JAZDY KONNEJ,
Ośrodek Szkolenio...

Temat: Atrakcje w gospodarstwie agroturystycznym

Monika M.:
--------
Kiedy się nad tym dłużej zastanawiałam (bo właśnie szukam kwatery na weekend), doszłam do wniosku, że jadąc na wieś, szukamy czegoś więcej: baśniowości. Może się ona wyrażać w folklorze, podróży w czasie, ale i na inne sposoby. "Baśniowość" oznacza tu sielankową odmienność od tego, co mamy w mieście. Nasze wyidealizowane wyobrażenie o wsi.

Jakbym czytał o Tamarynowej Osadzie w Krainie 100 Jezior.
Marek Starzak

Marek Starzak Pasja, perfekcja i
żadnych wymówek!!!

Temat: Atrakcje w gospodarstwie agroturystycznym

Katarzyna P.:
A tak w ogóle jakieś spotkanie posezonowe by się przydało celem wymiany doświadczeń.
może to sarkastyczne komuś się wyda, ale jeśli ludzie nie mają czasu na podzielenie się doświadczeniami na forum to na spotkanie znajdą czas i ochotę?.
Obym się mylił!!!
jeśli dojdzie do spotkania w gospodarskim kręgu pochwalcie się :)
Agnieszka Dąb

Agnieszka Dąb dobrze jest wiedzieć

Temat: Atrakcje w gospodarstwie agroturystycznym

takie spotkanie powinno być ogłoszone na forum
gdzie i kiedy??i czy będzie otwarte też dla tych co dopiero myślą o gościnności oferowanej?
Moniko bardzo mi się podobała twoja wypowiedz, powiedzialłaś to co myślałaś
oby takich ludzi jak najwięcej
nie mam jeszcze agro ale chciałabym dojrzeć z tym pomysłem i zrobić to jak należy
moim zdaniem musze szukać w tym co już mamy...tylko to pięknie pokazać i zarazić pasją odkrywania
jeszcze szukam!
Iza Z.

Iza Z. Specjalista ds.
Obsługi Klienta

Temat: Atrakcje w gospodarstwie agroturystycznym

czy nadal temat jest aktualny?
ja odpowiem tu z punktu widzenia turysty...
Najlepiej wspominam pewne gospodarstwo agroturystyczne w województwie kujawsko- pomorskim...
Najważniejszym punktem było dla mnie to, że gospodarstwo miało własną plażę z dostępem do jeziora w którym można było sobie popływać.
Mieli rowery do wypożyczenia za darmo (takie stare i to było fajne)
Pokoje były w osobnym budynku co dawało taką swobodę
Gospodarze byli bardzo mili i często z nami rozmawiali, zaprosili nas tez ostatniego dnia na darmową pyszną zupę i swojskie przysmaki
Na podwórku można było zrobić i grilla i ognisko
mieli wiele zwierząt, między innymi owce, kury itp (czyli radocha dla mieszczucha)
w stodole zrobili ping pong, billard itp i pełno sprzętu sprzed wielu lat (np telewizory i radia)
atrakcją było dla mnie tez to, że do sklepu bylo okropnie daleko i raz na kilka dni przyjeżdżał samochód- sklep!
W cenie wynajmu pokoju był sprzęt wodny jak deska surfingowa, rowery wodne itp
niestety minusem było dla mnie to, że nie dojeżdża tam żaden autobus a ja auta nie mam (wtedy właściciel zrobił nam przysługę i odebrał autem z miasta)
atrakcją też może być strzelanie z wiatrówki, wycieczki po okolicach, quady oraz staw z możliwością łowienia ryb
Krzysztof Przyłucki

Krzysztof Przyłucki Właściciel, Folwark
Łękuk

Temat: Atrakcje w gospodarstwie agroturystycznym

Oczywiście ludzie wymagają czystych, wygodnych, ładnie urządzonych pokojów z łazienkami oraz dobrego, domowego jedzenia. Ale to, cytując klasyka, oczywista oczywistość. Aby się wyróżnić na rynku, trzeba pójść dalej. Myślę że goście szukają przede wszystkim autentyczności. Nie warto wymyślać nie wiadomo czego, jeśli to będzie w danym miejscu sztuczne. Nie sądzę że ferma strusi na Mazurach będzie hitem. Raczej miejsce nad jeziorem, gdzie można się kąpać czy łowić ryby. Wykończenie z kamienia, dachówka ceramiczna, drewno, a nie siding i eternit. Trzeba wybrać sobie pewną grupę docelową i styl i konsekwentnie iść w tym kierunku. Nie warto być średnim we wszystkim, tylko mieć najlepszą ofertę dla koniarzy, rodzin z małymi dziećmi czy choćby naturystów (gdzieś czytałem dyskusję, że w Polsce nie ma ani jednego gospodarstwa agroturystycznego o takim profilu).
Waldemar Seferyński

Waldemar Seferyński Właściciel
gospodarstwa
agroturystycznego
czyli tańczący ...

Temat: Atrakcje w gospodarstwie agroturystycznym

Droga Katarzyno, Moniko i wszyscy inni - zebrałem swoje przemyślenia i wspomnienia (trochę tego jest już na GL i na naszej wwww) i zawarłem w formie opisu powstawania naszej agroturystyki i pod koniec konkretnej oferty. Jeśli ktoś zaczynający coś znajdzie dla siebie to fajnie, jeśli kogoś z przyszłych Gości zaciekawię sobą to podwójnie fajnie.

O tym jak ból głowy doprowadził do powstania naszej agroturystyki (-:

http://www.ostrowkierwinski.pl/
http://www.ostrowkierwinski.pl/ksiega_gosci.html teraz 8 stron

Wszystko zaczęło się nieomal jak w bajce - dawno, dawno temu za lasami za jeziorami...
Ponad 26 lat temu poznaliśmy się Beata z Warmii córka leśnika i Waldek mieszczuch z Mazowsza. Połączyła nas miłość, rogata dusza, harcerstwo. Później ślub (także cywilny - harcerski), urodzenie syna Łukasza i praca w mieście, ale zawsze tęsknota do szumu wiatru, bezkresu pól, zacisza lasu, błękitu jezior.
No i zdarzyło się.
Kiedyś zachciało nam się rzucić wszystko, sprzedać wszystko, co mamy i pojechać gdzieś w diabły. Wiązało się to z moim udarkiem mózgu (osiem lat temu) – piszę udarek a nie udar bo mnie się udało prawie bez pozostałości choć czas mierzyliśmy już w minutach i godzinach a nie nawet w dniach. Czas można różnie mierzyć - mnie zdarzyło się na wszelki wypadek pożegnać się z żoną w szpitalu. Na szczęście mogliśmy się po tym znów przywitać. Takie sytuacje zmieniły nasze życie, postrzeganie czasu i potrzeb. Dały nam siłę do pracy, choć czasami była ponad siły…Nie żałujemy!
Teraz mierzymy czas inaczej z naturą, porami dnia, roku...

A więc rzuciliśmy wszystko, sprzedaliśmy wszystko i jesteśmy w budynku zamieniającej się w piękny dom, wreszcie u siebie i mamy czas dla siebie (mimo iż więcej i ciężej pracujemy niż wcześniej). Mimo problemów zawsze byliśmy szczęśliwi ze sobą a teraz.... Zakochaliśmy się w siedlisku w Kierwinach i tak osiedliśmy na Warmii pod Lidzbarkiem Warmińskim. Prawie sześć lat, raz bez grosza raz z groszem czyścimy, remontujemy, budujemy i z niczego udaje nam się zrobić coraz coś ładniejszego. Pasiemy kozy, karmimy świnki i kury o kotach i psie nie wspomnę.

Do czterdziestki byłem w stu procentach z miasta a teraz wsiowy z wyboru i dobrze mi z tym, a czy dobrze np. Gościom w naszej agroturystyce, to tylko mogą odpowiedzieć Oni i wpisy w naszej Księdze Gości.

A wszystko jest wypadkową czasu, siły, wieku i pieniędzy. My żeby osiedlić się tam gdzie wymarzyliśmy sobie i doprowadzić do stanu zadowalającego potrzebowaliśmy 6 ciu lat i sprzedania wszystkiego co mieliśmy. Nieoceniona była pomoc rodziny i przyjaciół i to nie tylko finansowa ale nazwijmy to darowa. Dawali wszystkie sprzęty jakie Im zbywały a my to wykorzystywaliśmy. Robota taka, że rączki nie nadają się do całowania a do szorstkiego uścisku dłoni. Jeśli nie boimy się brnięcia w śniegu po pas zimą i wylewania hektolitrów potu latem to walczymy. My walczymy.
My postawiliśmy na prawie samowystarczalność żywnościową ale mając jeden hektar ziemi już np. ziarna dla zwierzaków sami nie wyprodukujemy tylko musimy kupić. Zwierzaki dla siebie też wychodujemy, kozy dadzą mleko, kury jajka itd itp. Co do agroturystyki - to mało śpiąc i długo pracując dajemy Klientom to co trzeba i są (ufamy) zadowoleni. Postawiliśmy na ciszę i spokój (nie na zadupie!). Naprawdę na wypoczynek w spokoju. Pierwsi Goście to sobie chwalili, i wrócą bo część już podsyłała swoich znajomych.

Teraz kwestia wieku my nie byliśmy w momencie osiedlania ani starzy ani młodzi, czyli sił do pracy było (aczkolwiek po udarku róznie ale sądzę iż ta zmiana trybu życia i praca w większości na powietrzu dała mi żyć!). Dziecko już było prawie dorosłe, więc odpadł w pewnym sensie problem szkół, dojazdów itd. itp.

Co do spokojnej egzystencji to denerwuję się ilością pracy i ew. brakiem pieniędzy ale inaczej. Paradoksalnie!!! denerwuję się spokojniej! Mam możliwość odpowiedniego wyboru prac i czasu wykonania - nie mamy innego szefa niż sami sobie i jak czegoś nie zrobię to pretensja tylko do siebie a i w zimę i w lato będzie tej robooooooty (nie wierzmy w to że rolnik tylko sieje i zbiera no i płaci KRUS (-: ).
A pracę w ciszy i tą wspaniałą ciszę można odszukać i w sobie i w nowym miejscu dla siebie (po rzuceniu miasta i pracy Warszawie jak my naprawdę mamy tu cichuteńko (- : ). Tak naprawdę, to zaprawdę nie zamieniłbym tego co teraz robię na wcześniejsze. Szkoda, że to co teraz nie nastąpiło wcześniej. Mimo zmęczenia uważam to nasze agro za sielankę. Choć nie znaczy to że nie mamy chwil zwątpienia czy padnięcia ale i tak się cieszymy.
Lubię tu np. słuchać radia Olsztyn, bo kiedyś słuchałem je na wakacjach a teraz na co dzień czyli wakacje w pracy codziennie (-:.
Zmienłem się tutaj, schudłem 30 kilo, jestem mniej nerwowy, mniej boli mnie głowa. Bea mówi że naprawdę takie życie według pogody i pór roku - bycie wsiowym z wyboru nastraja nas lepszymi do siebie i świata. I na pewno ma rację.
Humorystycznym przykładem niech będzie to iż naprawiałem niedawno antenę satelitarną przez czterech dni mimo iż wiedziałem na 90 % pierwszego że trzeba było ją oddać na złom. Humorystyczne jest to, że dawniej miałbym pretensję do całego świata o zepsuty sprzęt (który ma prawo kiedyś się po prostu skończyć) a tutaj wytrzymałem 4 dni i dopiero (-: ostatniego ją porąbałem (-:

Teraz kolory. Zielone dookoła szczególnie nastraja pozytywnie. Żółte słońce lata i ruda jesień też. Nawet biel zimy. Naprawdę. Czuję się bardzo młodo (mam 46 lat). Zawsze lubiłem przyrodę, ludzi (stary harcerz - Bea też) i to pomaga prowadzić taki biznes jak agroturystyka, tak aby Goście byli zadowoleni.

Teraz trochę o ekologii, patrzenie na eco nie tylko jako ekologiczne jedzenie ale także (a może przede wszystkim) sposób życia. Na sobie i rodzinie widzę róznicę. Teraz uprawiam ziemię a Ona jest z reguły wdzięczna, ale czasami i narowista (w większości wdzięczna). Za rodziną tęsknię ale z częścią widzimy się czeęściej niż kiedy mieszkaliśmy o parę kilometrów od siebie a nie 300 jak teraz.
A teraz eco w żywności. Znów na naszym przykładzie. Można uprawiać bez "dodatków" na „oborniczku”– tylko czasami zagon kapusty wpierniczy bielinek a coś podje od dołu marchewkę i pietruszkę, nie nawieziesz nie opryskasz więc będzie mniej i mniej dorodne ale smaczniejszeeeeeeeeee.
Jak mamy zaprzyjażnionych ludzi w mieście i kupią warzywko bez pośredników to ok. Ale to można przy niedużej produkcji.

A teraz jeszcze zima.
Dedykuję ją tym, którzy starają się ze światem nas powiązać. Drogowcom, traktorzystom, urzędnikom gminnym i innym. Wójtom. Takim jak nasi. Przemiłym, chętnym do pomocy, starającym się. Tylko że….. a my i tak od świata odcięci jesteśmy (-:.
Oczywiście od czasu do czasu, przecież nie na całą zimę (-:. Ale dni kilka, czasem tydzień….
A przecież chcemy tu żyć, tu mieszkać, tu pracować. My to miejsce wybraliśmy sami, nie odziedziczyliśmy, nie dostaliśmy. My je wybraliśmy. My je kupiliśmy. My je kochamy…
A przecież są nasi wspaniali Goście. Ci, co kochają nas za ciszę, spokój. Za wspaniały widok z okna. A za tym oknem bajka. Po prostu przepiękna, cudowna biała bajka. Za taką bajkę warto tych parę dni pocierpieć z wyjazdem (ale nie mylić z zasypanym zadupiem (-: ). To naprawdę bielusieńki śnieg na narty. To miejsce do oddychania czystym powietrzem. To ciepło kominka i miękka sierść psa i kotów. To nasza atmosfera (opisują to w Księdze Gości – ja tego nie wymyślam). Ale i nasi wspaniali Goście między zaszyciem się w ciszy potrzebują czasem pojechać do miasta, do muzeum, na zamek. Wszak nie tylko naszym rajem chcą tu żyć. I nie zawsze uda się wjechać i wyjechać (trzeba wyjazdy dopasować do dnia odśnieżenia przez Gminę).
Nas dzieli od świata 1 km gminnej drogi. Trudno samemu się przekopać. Od naszego samochodu (stojącego w pogotowiu na podwórku kochanego sąsiada Zbyszka przy asfalcie) dzieli nas już 1,5 km. Od wspaniałego sąsiada Marka który jak trzeba nie waha się i próbuje traktorem przybyć nam na pomoc (i niestety mimo wszystko i Jego trzeba potem odkopywać – ale walczy, stara się, chce!!!) już 2 km. Od uczynnego sąsiada Wieśka który jak trzeba, także nie waha się i próbuje traktorem przybyć nam na pomoc już 2,5 km. Od sklepu dzieli nas 2,5 albo 6 km. Od poczty 6 km i już nie pamiętam kiedy dostaliśmy jakąś korespondencję. Dobrze że jest Internet.
Od lekarza, pogotowia ratunkowego, straży pożarnej dzieli nas 7 km i oby tych 7 km nigdy nie trzeba było przebyć. Bo i tak ostatniego kilometra nie uda się. Na pewno. Ale i tak brniemy dalej 9niekoniecznie w śniegu). Z uśmiechem…, nawet jak przedzierasz się zimą do koziarni... (-:

A więc powtarzam i zapraszamy:
Agroturystyka Ostrów Kierwiński - okolice Lidzbarka Warmińskiego
Spokojne, ciche, czyste gospodarstwo agroturystyczne prowadzone przez Beatę z Warmii córkę leśnika i Waldka "byłego" mieszczucha z Mazowsza. Siedlisko z ponad 400 letnią historią, położone na dawnej wyspie na nieistniejącym już jeziorze. (stąd nazwa nadana przez nas temu miejscu - OSTRÓW KIERWIŃSKI - KIERWIENERWERDER zapożyczone z dawnych czasów świetności tego folwarku) a dalej jak w bajce i Kopernik i Krzyżacy, Napoleon i biskupi na tzw. Świętej Warmii, Polacy i Niemcy. Tygiel zdarzeń i kultur.

Niedaleko las, parę kilometrów do jeziora. Cisza, kolonia wsi, jedni sąsiedzi i ani ducha więcej.
Przepyszna kuchnia Pani domu, ognisko (także własnoręcznie wędzone wędliny, własnej roboty sery kozie i krowie - białe, topione, ciasta, torty (możemy zorganizować rodzinne uroczystości) i co najważniejsze prawdziwy chleb. Ach ta legendarna kuchnia Beaty a truskawki, śliwki...raj. Chleb... pamiętacie chleb taki jak u Babci, Dziadka na wsi kiedyś... My już chyba ze trzy lata jak nie jemy chlebopodobnego wyrobu piekarniczego. Bea wyrabia na zakwasie..., ja smaruję brytfanki..., ciasto rośnie... buch do pieca... (zwykłego niestety - jeszcze bo może w przyszłym roku zbudujemy piec chlebowy) i łamiesz, kroisz parzysz się i jesz jak ciasto. Wiem coś o tym bo jestem wsiowy z wyboru a dotychczas jadłem jak każdy inny miastowy (-:
Mniam..., czujecie ten zapach..., ślinianki grają... (bywam złośliwy co nie?
Serwujemy całodzienne wyżywienie, jednakże do dyspozycji gości jest w pełni wyposażony aneks kuchenny (lodówka, kuchenka gazowa, kuchenka mikrofalowa, naczynia itd.). Posiłki podajemy w dni pogodne na tarasie ze stolikami z parasolami a w dni pochmurne w wewnętrznej jadalni.
Żywienie tj. 3 posiłki dziennie (śniadanie – z częścią ciepłą i przystawkami; obiad z 2 dań, napój i deser; kolacja kilku wariantowa lub ognisko z kiełbaskami i sałatką) ew. 2 posiłki (śniadanie – z częścią ciepłą i przystawkami; obiadokolacja z 2 dań, napój i deser).

Do dyspozycji gości są 4 pokoje: dwu osobowy, dwa trzy osobowe, cztero osobowy. Wszystkie z łazienkami i TV. Na terenie całego gospodarstwa internet WiFi. Sala – jadalnia wewnętrzna, taras ze stolikami pod parasolami, altana, oddzielne miejsca do siedzenia w ogrodzie i parku, miejsce na ognisko (wraz z opałem) itd. Dostęp do zwierząt domowych i gospodarskich (tutaj do kozy mówi się kozo a do świnki nie mówi się świnio), informacje turystyczne, rowery, szachy, karty itp.

5 kilometrów do Lidzbarka a w promieniu 50 - 80 km, czyli trochę samochodem i Olsztyn i Kaliningrad, Klasztor w Stoczku i Święta Lipka, Wilczy Szaniec, Frombork i Zalew Wiślany - super baza wypadowa.
Dla dzieci plac zabaw z domkiem, huśtawką, zjeżdżalnią, piaskownicami, basenik, kozy do głaskania.
Dla grzybiarzy lasy pełne grzybów (posiadamy suszarkę), dla wędkarzy i pływaków niedalekie (7 km rowerem przez las albo 11 km samochodem drogą asfaltową) jeziora Symsar i Blanki.
Dla miłośników zwierząt szczególnie, nasze milusińskie kozy, koty i pies "Kryzys", sarny na polach (jak są dalej obserwujemy je przez nasze lornetki), sarny w pobliskiej hodowli. Śpiew ptaków, tańce żurawi, "własne" bociany.
Dla miłośników przyrody piękno kwiatów, traw, zacisze skalniaka, altan, ławeczki. Piękno niedalekiego bobrowiska, rozlewiska z ptactwem.Szum wiatru, bezkres pól...
Tutaj naprawdę jest spokój.


Nasze ciche, spokojne, kameralne Gospodarstwo Agroturystyczne Ostrów Kierwiński jest także dogodnym miejscem do organizowania małych wypoczynkowych spotkań firmowych, wyjazdów integracyjnych itp. Oferujemy dobry standard noclegowy i żywieniowy za niską cenę.
Ofertom wyjazdów na szkoły przetrwania, wyjazdom o charakterze militarnym, extremalnym do których nierzadko zmuszani są pracownicy firm, przeciwstawiamy naszą ofertę. Domową, rodzinną ofertę.
Powrót do zacisza serdecznego domu (położonego na kolonii wsi!), wspomnienie dzieciństwa.
Mieszkańcy miast pełnych spalin, głośnych od silników i klaksonów, oddani korporacjom, będący pod presją planów, targetów nie chcą (oczywiście nie wszyscy) jeszcze dodatkowo biegać i strzelać, wspinać się po linach…Marzą o książce, zieleni i mruczeniu kota. Nawet najwięksi twardziele.
A panie? Panie marzą, aby posiłek był po prostu podany i żeby przez kilka dni nie widzieć nawet najnowocześniejszej zmywarki.
Czyż nie warto zaproponować miejsca, które ma hasło: Tutaj naprawdę jest spokój. Hasło jest prawdziwe a o nas świadczą wpisy w Księdze Gości. Naprawdę.
Może tym („wyścigowym szczurom”) ciągle jedzącym w biegu warto podać np. pieczeń w sosie selerowo miodowym a nie szybkiego hamburgera. Posiłek nawet w najlepszej restauracji będzie większą lub mniejszą masówką za … cenę.
U nas będzie to posiłek domowy (bez wyliczonych porcji, na półmiskach, w wazach itd.) za mniejszą cenę.
Na pewno.
Po tym wszystkim szef odezwie się do pracowników „ludzkim” głosem a mentor będzie miał dużo większy odbiór. Tak zorganizowany wyjazd ludzi, którzy spędzają ze sobą i tak dużo czasu może być wypoczynkiem z pożytkiem. Dla wszystkich.

Reasumując, sielanka naprawdę jest, bo jeśli sam wybrałem miejsce do życia i sposób życia i rytm życia to naprawdę jest. Bo tu jak boli cię łeb (przepraszam u kobiet to główka) nie prosisz nikogo o L4, nie wchodzisz szefowi w ... tylko kładziesz się i jutro robisz podwójnie (wiem coś o tym wszak jestem 8 rok po udarku i żyję!!!!). Chory nie chory zwierzakom i tak trzeba dać jeść czy podścielić a i Gości nie wygonisz tylko z uśmiechem zrobisz co trzeba i jeszcze więcej ale u siebieeeeeeee!
Tylko, że nie każdy może rzucić wszystko i zostać rolnikiem bo kto będzie pracował w mieście.
Najważniejsze że tu nie trąbią nie rozpychają się na parkingu itd itp tylko te żaby czasami rechocą aż za głośno i dziki ryją za głęboko.

I gdybym miał jeszcze raz wybierać, to mimo iż czasem było naaaaaaaaaprawdę cienko to nie zastanawiałbym się wcale...
Warto czasem spalić mosty za sobą i obejrzeć się po latach...
Uśmiechnijcie się, najważniejsze że żaby to żaby… a świerszcze to jest dopiero orkiestra hi hi
Waldek

Temat: Atrakcje w gospodarstwie agroturystycznym

Dużo atrakcji znajdziecie w https://dolinabobrow.pl/. Oferują nie tylko nocleg, ale też warsztaty edukacyjne w dobrej cenie. Na stronie macie wszystko opisane. Taki full wypas blisko miasta.

Następna dyskusja:

plac zabaw w gospodarstwie ...




Wyślij zaproszenie do