Sylwia Rogalska

Sylwia Rogalska Akademia Leona
Koźmińskiego

Temat: Gość ostatniego spotkania Klubu Absolwenta- dr Marcin...

Financial Times, 12.06.2009

Gdy nasze prawnuki spojrzą wstecz na ostatnie 100 lat historii Europy, prawdopodobnie przyjdą im na myśl ojcowie Unii Europejskiej Jean Monnet i Robert Schuman lub Lech Wałęsa i Michaił Gorbaczow, którzy zniszczyli komunizm. Gdy jednak dojdą do pierwszej dekady XXI wieku, niewiele zrobi na nich wrażenie.

Zobaczą UE rzuconą na kolana przez recesję przy braku inspirujących przywódców, którzy tchnęliby w nią nowego ducha. Dostrzegą również, że brakowało strategicznego myślenia, kwitł protekcjonizm, nie było też wspólnej polityki dotyczącej imigracji, jednolitego rynku ani wspólnej polityki walutowej.
Czasy kryzysu wymagają wielkich przywódców i projektów budzących nadzieje. Wzywamy liderów UE do wykazania się przywództwem i zainicjowania ekspansji strefy euro w stylu "wielkiego wybuchu", polegającego na wprowadzeniu euro we wszystkich 27 państwach członkowskich do 2012 roku. Tego rodzaju śmiała decyzja zwiększyłaby wiarygodność poszerzonej strefy euro, przyspieszyłaby zastąpienie dolara przez euro jako światową walutą rezerwową i tchnęłaby nowe życie w zjednoczoną Europę.
Kandydujące do strefy euro kraje Europy Środkowej i Wschodniej byłyby gotowe do przystąpienia w ciągu roku lub dwóch lat, zaczynając od transakcji niegotówkowych. Są pod wieloma względami lepiej przygotowane od państw założycieli strefy euro: ich handel, sektory finansowe i rynki pracy są bardziej zintegrowane ze strefą euro, rynki pracy i produktów są bardziej elastyczne, cykle biznesowe są w pełni zsynchronizowane ze strefą euro, co kryzys niestety potwierdził.
Polityka fiskalna krajów kandydujących jest też bardziej odpowiedzialna od tej w obecnych krajach członkowskich: według Komisji Europejskiej deficyty budżetowe krajów kandydujących do strefy euro będą w 2009 roku niższe niż w strefie, zaś zadłużenie publiczne w relacji do produktu krajowego brutto będzie o połowę niższe niż strefie. Inflacja będzie w krajach kandydujących wyższa niż w strefie euro i tak być powinno w szybciej rozwijających się gospodarkach, lecz oczekiwana inflacja w skali regionu ma być zaledwie o jeden punkt procentowy wyższa niż w strefie. Gdyby wszystkim krajom Europy Środkowej i Wschodniej pozwolono wejść do strefy euro, podniosłoby to średni wskaźnik inflacji w strefie o mniej niż 0.1 punktu procentowego.
Kursy wymiany walut były stabilne w państwach bałtyckich i Bułgarii, które powiązały swe waluty z euro, natomiast zmienne w kandydujących krajach o płynnym kursie wymiany. Zmienność ta nie wynika jednak z błędnej polityki gospodarczej: kursy wymiany odzwierciedlają globalną ucieczkę w stronę bezpieczeństwa. Kurs euro wobec dolara był wysoce zmienny. Nie spełniłby warunków testu stabilności przy wchodzeniu do strefy.
Kraje kandydujące do strefy euro nie będą po prostu bezczynnie czekać na zaproszenie; one wiedzą, że muszą dalej zwiększać elastyczność swych gospodarek i poprawiać swą sytuację fiskalną. Wiedzą jednak jak się reformować. W ciągu minionych 20 lat nie robiły niczego innego i osiągały spektakularne sukcesy. Będą kontynuować reformy, lecz potrzebują jasnego sygnału, że są naprawdę mile widziane w klubie euro. Dziś mają co do tego wątpliwości.
Wielka ekspansja strefy euro nie skomplikowałaby monetarnego zarządzania w strefie, ponieważ łączny PKB wszystkich krajów kandydujących z Europy Środkowej i Wschodniej wynosi mniej niż 10% PKB obecnej strefy. Należałoby przestrzegać zasady równego traktowania; w końcu wielu członków pierwotnej strefy euro nie do końca spełniło kryteria wejścia, zarówno od strony litery jak i ducha.
Rozszerzenie umocniłoby strefę euro, bowiem nowi członkowie daliby bodziec do reform w rodzaju zacieśnienia koordynacji fiskalnej, integrowania rynków finansowych oraz tworzenia największego na świecie, najbardziej płynnego rynku obligacji. Kraje kandydujące nie tylko chcą wejść do strefy; chcą stać się częścią odnoszącego największe w skali światowej sukcesy obszaru wspólnej waluty.
Ekspansja strefy euro zapobiegłaby powstaniu "eurokurtyny" dzielącej członków UE na kategorie centralną i peryferyjną i dodałaby nowego ducha reform projektowi europejskiemu. Pomogłaby w ratowaniu krajów takich jak Łotwa, walcząca o utrzymanie powiązania kursu swej waluty z euro. Aby tego dokonać, potrzebni są nowi przywódcy.

Autorzy: Marcin Piątkowski, naukowiec w think-tanku Tiger, dr ekonomii Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie, były ekonomista MFW. Krzysztof Rybiński, partner w firmie Ernst & Young, profesor Warszawskiej Szkoły Ekonomicznej, były wiceprezes Narodowego Banku Polski.