Temat: Jak WYZWOLENI tworzą związki?
Jeśli nie potrafisz kochać siebie, nie możesz pokochać drugiego. Wielu popełnia błąd, gdyż dąży do pokochania siebie przez miłość do drugiego. Oczywiście, nie zdają sobie z tego sprawy. Nie jest to świadome działanie. Odbywa się w ukrytych pokładach umysłu, które nazywacie podświadomością. Myślą sobie tak: “Jeśli tylko będę kochał innych, oni pokochają mnie. Wówczas będę kochany i będę mógł pokochać sam siebie."
Druga strona medalu wygląda tak, że mnóstwo ludzi siebie nienawidzi, ponieważ maja wrażenie, że nikt ich nie kocha. To urojenie, ponieważ w rzeczywistości inni ich kochają, ale prawda nie ma znaczenia. Choćby nie wiem ilu ludzi deklarowało im swą miłość, i tak będzie to za mało.
Po pierwsze, nie wierzą ci. Podejrzewają, że próbujesz nimi manipulować - coś uzyskać. (Jak ktoś może darzyć ich miłością takimi, jacy naprawdę są? Nie. To jakaś pomyłka. Tobie o coś chodzi! O co ci właściwie chodzi?)
Siedzę zastanawiając się, jak to możliwe, że ktoś ich kocha. Wiec ci nie wierzę i każą ci to w jakiś sposób udowodnić. Musisz wykazać swoja miłość. W tym celu mogę cię poprosić, abyś zmienił swoje zachowanie.
Następnie, jeśli dojdzie już do tego, że są w stanie ci uwierzyć, natychmiast zaczynaję się martwić, jak twoje miłość zachować. Toteż aby nie utracić twojej miłości, zaczynaję zmieniać swoje postępowanie.
W taki oto sposób dwoje ludzi dosłownie się w związku zatraca. Wstępują w związek z nadzieję, że się odnajdą, a w rezultacie się gubią.
Zatracanie własnej Jaźni jest najczęstszą przyczyną rozgoryczenia iv tego rodzaju parach.
Dwoje ludzi łączy się ze sobą, licząc na to, że nowa całość okaże się większa od sumy poszczególnych składników, i odkrywa, że jest ona mniejsza. Czują się pomniejszeni w stosunku do tego, jacy byli osobno. Mniej zdolni, mniej atrakcyjni, mniej ekscytujący, mniej radośni, mniej zadowoleni.
Dzieje się tak, ponieważ naprawdę są mniejsi. Wyrzekli się większej części swej tożsamości po to, aby być i pozostać w związku z drugą osobą.
Stosunki między dwojgiem ludzi nie po to zostały ustanowione. Ale w taki właśnie sposób są doświadczane, i to powszechnie.
Dlaczego? Dlaczego?
Dlaczego? Dlaczego?
Ponieważ ludzie stracili z oczu (jeśli kiedykolwiek mieli to na oku) prawdziwy cel związku.
Odkąd przestaliście postrzegać siebie nawzajem jako święte dusze odbywające świętą podróż, nie możecie dostrzec celu, powodu wszelkich związków.
Dusza się wcieliła, a ciało ożyło, z myślę o ewolucji. Ewoluowanie, stawanie się. Do tego właśnie służy twój stosunek do wszystkiego: samostanowienia o tym, czym się stajesz.
Po to tutaj jesteś. Na tym polega radość kształtowania Jaźni. Poznawania Jaźni. Stawania się, świadomie, tym, czym pragniesz zostać. Oto czym jest samoświadomość.
Wprowadziłeś swoje Jaźń do świata względności, aby zyskać narzędzia potrzebne do poznania swej prawdziwej istoty i jej doświadczenia. Zaś twoja prawdziwa istota to wybór sposobu bycia w odniesieniu do wszystkiego innego.
Związki osobiste to najważniejsze składniki tego procesu. Staję się przez to uświęconym polem. Właściwie nie maję nic wspólnego z drugim człowiekiem, mimo to ponieważ zakładają udział innych, z drugim łączy je wszystko.
Tak przedstawia się boska dychotomia. Zamknięty krąg. Nie jest wiec taki radykalny pogląd, że “błogosławieni, którzy są skupieni na sobie, albowiem oni będą oglądać Boga". To całkiem przyzwoite zadanie życiowe - poznanie najwyższego aspektu własnej Jaźni i ześrodkowanie na nim.
Toteż podstawowe relację dla ciebie jest przede wszystkim relacja z Jaźnie. Wpierw musisz nauczyć się szanować i kochać swoją Jaźń.
Najpierw musisz dostrzec godność w sobie, zanim dostrzeżesz ją w bliźnim. Najpierw musisz
uznać za błogosławionego siebie, zanim uznasz za takiego bliźniego. Najpierw musisz odkryć świętość w sobie, zanim odkryjesz ją w bliźnim.
Jeśli odwrócisz kolejność - do czego nawołują liczne religie - i uznasz najpierw świętość bliźniego, stanie się to zarodkiem urazy. Nikt z was nie może przeboleć tego, że drugi okazuje się świętszy od niego. Mimo to wasze religie nakazują wam czcić innych bardziej od samego siebie. Tak też postępujecie - do czasu. Potem ich krzyżujecie.
Umęczyliście (w taki czy inny sposób) każdego z moich Mistrzów, nie tylko tego Jednego. I uczyniliście tak nie dlatego, że są od was bardziej świeci, ale ponieważ sami im to przypisaliście.
Moi posłańcy zawsze głoszą to samo - nie: “Ja jestem od was świętszy", ale: “Ty jesteś równy mi w świętości".
Tego przesłania nigdy nie usłyszeliście; nigdy tej prawdy nie przyjęliście. I stad .też nie umiecie prawdziwy, i czysta miłością pokochać drugiego. Albowiem nie pokochaliście siebie.
Oświadczam wiec wam: bądźcie odtąd i na zawsze skupieni na swojej Jaźni. Patrzcie na to, jacy wy jesteście, co wy robicie i co wy macie w każdej poszczególnej chwili, a nie na to, co dzieje się z drugim.
Nie w akcji drugiego, ale we własnej reakcji znajdziesz swoje zbawienie.
fragment z książki ND Walsh - " Rozmowy z Bogiem"