Temat: Duchowosc vs. religijnosc
Krzysztof Szopa:
Ale moze istotne jest jednak, czy szukamy w sobie Buddy czy Jezusa?
Mówi się że oświecenie jest osiągnięciem stanu Buddy.
Stanu Buddy ale z jakiego etapu? ;) Bo technicznie u Buddy jesli sie nie myle bylo to przejscie ze stanu materialnego w duchowy i osiagniecie ciala duchowego.
Dla mnie oswiecenie to termin dotyczacy momentu wyzwolenia z ziemskich wiezow, nirwana. Rozumiem je jako jednoznaczne ze smiercia, jesli nawet nie fizyczna to z pewnoscia jest to smierc dla swiata i zycia doczesnego. Wszystko wczesniej to zaledwie jakies przeblyski.
Natomiast jeśli miał by kto w KK osiągać stan Jezusa to chyba był by ekskomunikowany za herezje.
Dokladnie :) W KK Jezus jest Bogiem i mozemy sie do niego jedynie zwracac jak do drugiej osoby, ew. starac sie byc blizej poprzez czyny ale o stopieniu z jego natura nie ma mowy. W systemach wschodnich, ktore sa systemami panteistycznymi a nie teistycznymi, tak naprawde nie ma bogow osobowych, dlatego mozemy sie do woli stapiac z Kosmosem.
Wiadomo że maluczkim do Jezusa, który został nazwany Bogiem jest zbyt daleko aby o tym mówić. W KK popiera się idee nagrody po śmierci, im większy trud tym większa nagroda. Jednak oświecenie nie jest w stanie przyjść po śmierci, można je jedynie osiągnąć za życia poprzez całkowite uwolnienie od przywiązań i stopienie swej natury z naturą Boga.
No wlasnie, mam wrazenie, ze to jest cos do czego mozemy dazyc i sa jednostki, ktore osiagaja wysoki poziom tzw. urzeczywistnienia ale czy to oswiecenie?
Aktualnie zarówno Jezus jak i Budda są oświeceni i to jest celem każdej istoty we wszechświecie. Natomiast nauki są nam znane dzięki instytucjom, chociaż każdy zna minusy tych instytucji ich panowania.
Prawdziwa mądrość jest owocem z obcowania z naturą Boga - buddyści nie mówią o Bogu lecz o stanie Buddy, o nim samym. I dobrze... zakładamy, że oświecony Budda jest równy oświeconemu Jezusowi i jest równy oświeconemu Tobie (mnie) jak ten stan osiągniemy.
Sa oswieceni bezzprzecznie ale jakie drogi ich do tego prowadzily?Ostatnio zaczynam dostrzegac pewne roznice w ich mysli. To nie bedzie popularne co powiem ale czuje sie wyzwolona, wiec powiem ;)
Niezaleznie od instytucji, ktore zaanektowaly przekazy wielkich Mistrzow - mam wrazenie, na podstawie swoich doswiadczen i przemyslen, ze wschodnie religie i techniki opieraja sie na skupieniu na sobie,pielegnacji narcyzmu i daza do ucieczki ze swiata. Wszak w uproszczeniu w buddyzmie chodzi o uwolnienie od zlego swiata a w hinduizmie, poprzez joge i asceze - o smierc dla swiata dzieki tym praktykom.
Chrzescijanstwo mowi z kolei o wielkiej milosci blizniego, niezaleznie od prawdy historycznej przekaz o momencie samej smierci obu naszych oswieconych jest taki, ze Budda medytowal latami, po czym zwinal energie w pepku i zniknal a Jezus chodzil, uzdrawial, wypedzal demony a potem umarl po to, by odkupic grzechy innych i zapewnic im zbawienie. (Ciekawa roznica zreszta miedzy zbawieniem a oswieceniem).
Pisze o tym, bo ostatnio fascynuje mnie ten temat, o ile pociagaja mnie techniki i idee wschodnie, o tyle w chrzescijanstwie cenie wlasnie ten nurt milosci do innych i nie uciekania od bolu czy trudnej rzeczywistosci. Jak pogodze te sprzecznosci to sie moze oswiece ;)
Widze tez zbieznosci, zarowno dekalog jak i jamy/nijamy mozna by pewnie stosowac z powodzeniem jako dogmaty czy prawdy wiary we wszystkich religiach Swiata ;)