Temat: dlaczego ludzie nie lubią Masłowskiej?
O - i to lubię, jak mi ktoś spuści łomot moimi własnymi argumentami:) Rzadko się zdarza, mam święto:)
Ale wracając do remu (bo się przecież nie poddam:):
Doczytałem w Twojej wizytówce, że siedzisz w rocku, więc nie dziwi mnie, że uznajesz Deep Purple za zespół na którym wzoruje się większa ilość grających, niż na Pistolsach. Mogę się z tym zgodzić, pod warunkiem, że pod wzorowanie podciągniemy też naśladownictwo i epigonizm - stąd np takie rzeczy jak Scorpions:) Natomiast "wzorowanie się na Pistolsach' ma o wiele większy zasięg, także pozamuzyczny - idzie za tym cały styl, ideologia, zachowanie i sposób odbierania rzeczywistości. Oczywiście, wiem, że Pistolsi nie byli pierwsi i że Stooges, Ramones i dzisiatki innych, tylko oni to wyciągnęli na światło dzienne i rzucili przed mieszczuchów. Klasyczne zbulwersuj burzuja, przy użyciu wszystkich dostępnych środków. Skuteczności, mam nadzieję, im nie odmówisz. Wokól Pistolsów wytworzył się cały, zupełnie nowy kod kulturowy, którego przedte mnie było, albo był zupełnie łatwą do zignorowania niszą. Chłopcy wyszli i pokazali, że przy niewielkim wsparciu, można dać światu coś zupełnie nowego.
Efekty? Efekty trwają do dziś, bo jest to chociażby kultra DIY, na której stoją wszystkie organizacje pozarzadowe i od której zaczynały wielkie potęgi informatyczne i komputerowe, dzięki którym mozemy teraz gadać, jest to wskrzeszenie wiary w kreatywną moc człowieka, skąd wzięła się choćby cała współczesna muzyka elektroniczna i jest to także wiara w to, że nieważne, że ci wmawiają, że czegoś nie potrafisz - wazne, żebyś sam spróbował to pokazac ludziom i niech oni cię oceniają.
I Masłowska wychodzi z tego samego źródła, z niewielkimi odchyleniami - pojawiła się na rynku już oceniona pozytywnie (laureatka konkursu literackiego jakiegoś brukowca dla panien z dobrych domów - Twój styl, czy coś w ten deseń), pokazała, że można z najzwyklejszych rzecz, z tkanki codziennego języka utkać coś nader odmiennego i radykalnie nowego - nie znajdziesz tu postmodernego naśladowania wzorców, topienia się w bagnie małych ojczyzn, czy rozbudowanych deliberowań nad łechtaczką, które w tym czasie rządziły na polskim rynku literackim, nie znajdziesz odwołań do tradycji, wielkich tematów literatury polskiej i tym podobnych. Po prostu przyszła panienka i pojechała opowieścią zupełnie od czapy, w dodatku zapodaną maksymalnie hardkorowym, wystylizowanym językiem, który wielu czytelnikom, w tym mnie, po raz kolejny i chyba pierwszy od czasów Lesmiana i niektórych młodpolaków, pokazał, jak giętką i rozszalała może być polszczyzna, jeśli zabierze się za nia ktoś obdarzony talentem (przemyślałem - jeszcze w międzyczasie był Białoszewski).
I z jednym się nie zgodzę z tego co napisałeś - ten sukces to nie jest przypadek. Byłby przypadkiem, gdyby napisała jedną ksiązkę a potem wzorem poetyckich czy rockowych idiotów strzeliłaby sobie w głowę, zapewniając wydawcy dobrą sprzedaż na legendzie twórcy wylętego, czy innego poete maudit. Wtedy zgodziłbym się z większością Twoich argumentów. Niestety (znaczy stety) Masłowska ma za sobą już dwie, równie dobre ksiązki (nawet zaryzykowałbym stwierdzenie, że Paw jest lepszy, bo styl nieco okrzepł i mogła zaprezentować szersze spektrum możliwości językowych, a ma ja naprawdę ogromne) i nie wygląda na to, by jej kariera miałaby się skończyć jakimś hardkorowym pieprznięciem o drzewo niechęci krytyków i odrzucenia przez odbiorców.
Z tym że, jesli pozwolisz, mogę spróbować zrozumieć Twoją niechęć - bo ona dość często wynika z innego podejścia do literatury, znaczy zależy od tego, co uznajemy w literaturze za ważne - styl i język, czy przekaz i opowieść. Mnie się ksiązki Masłowskiej podobają, bo opowieśc miała dla mnie zawsze znaczenie drugorzędne, fabuła jako taka kręci mnie słabiutko, bo niezbyt wiele z nia można zrobić i po przeczytaniu sporej ilości książek, coraz mniej zwracam na nią uwagę. Za to szalonych stylistów, wariatów próbujących rozwalić język od środka, nadawać słowom nowe znaczenia, przeinaczać, modyfikować, podważać i wywracać na nice, moge czytac non-stop, w kółko, od poczatku i na wspak. Wystarcza mi to jako satysfakcja z lektury. Jesli Tobie zaś potrzebna jest historia albo sytuacja w której autor dzieli się z Tobą swoimi przemyśleniami na temat życia, wszechświata i całej reszty, to spoko, rozumiem, że w tej sytuacji Masłowska ma niewiele do zaprezentowania. Jeśli jest tak jak myślę, to mamy nikłe szanse na kompromis, ale za to będziemy mogli się jeszcze dłuższa chwilkę powymieniać kilometrowymi postami, doprowadzając do spazmów rozpaczy resztę użytkowników forum:)
Co do przekręcenie tytułu Pistolsów to zrobiłem to specjalnie, choc nie pamiętam już po co.:P