Temat: kiedy sie martwic??
To, jak czesto sie pije, jest bez znaczenia. Sa alkoholicy, ktorzy wypracowali sobie niekoniecznie codzienne zasady picia. Jesli oczywiscie mozna w takim wypadku mowic o jakichkolwiek zasadach. A jednak cos takiego sie zdarza. Chociaz w miare uplywu czasu - czestotliwosc picia z reguly sie zwieksza. Ilosc wypitego alkoholu napewno.
Natomiast najwazniejsze jest to, po co sie pije. Jesli picie powoduje oczekiwane przez osobe pijaca zmiany jej osobowosci - to jest to juz sygnal alarmowy. Np. Jesli osoba na codzien cicha, spokojna pije dlatego, ze po wypiciu alkoholu jest bardziej otwarta, odwazna, pewna siebie, to nieuchronny znak, ze jest na dobrej drodze do alkoholizmu. Bedzie pic coraz czesciej i wiecej, bo tego "lepszego" stanu ducha bedzie jej czesciej i czesciej brak.
Podobnie ma sie z tzw. "zapijaniem stresow". Alkohol to tez narkotyk (tak jest medycznie kwalifikowany) i mimo, ze problemow nie rozwiazuje (po wytrzezwieniu sa tak samo aktualne, jak przed zapiciem), to daje przejsciowe "zapomnienie" i czesto chwilowe zludne poczucie zwiekszenia wlasnej wartosci i sily. Jesli komus z takim stanem umyslu po wypiciu jest dobrze - bedzie siegal coraz czesciej po ten "instrument zapomnienia rzeczywistosci oraz podnoszenia wlasnej wartosci". Stad juz coraz blizej do wspomnianej przez Adama utraty kontroli. Alkohol zaczyna byc najwazniejszym celem w zyciu alkoholika. Jest on w stanie poswiecic najlepsza prace, rodzine, swoj majatek, tylko po to, aby kontynuowac picie i podtrzymywac ten dobry stan ducha, ktory uzyskuje po alkoholu.
Nie bez przyczyny alkoholizm nazywa sie czesto "choroba duszy".
Ale na ten temat napisano wiele. Zainteresowanym polecam lekture ksiazki "Nie pije" by Dick Selvig i Don Riley wydanej przez PARPA w 1994 r. Napisana w stylu lekko beletrystycznym, czyta sie ja dobrze, a opisuje dosc dokladnie mechanizmy tej strasznej choroby.
Pozdrawiam
PG