Temat: dziwolągi/wariactwa/wyzwania

Pamiętam taką grę sprzed lat, kiedy gdzieś, daleko od domu, na wakacjach, ktoś rzucił hasło - gramy w wyzwania.

Zabawa polegała na tym, że jedna osoba rzucała wyzwanie drugiej, po czym gdy osoba sprostała wyzwaniu, mogła odwdzięczyć się tym samym, gdy nie wykonała, czekała ją kara - czyli często to samo wyzwania, a czsami coś jeszcze bardziej zwariowanego :)

Były momenty kiedy ktoś sie wkurzał i obrażał, były momenty dzikich śmiechów, były momenty płaczu z grzytania zębami, a co dla mnie z perspektywy czasu, było do cholernie cenne doświadczenie, bo uczyło sporego dystansu do własnej osoby, oswajało z tym, że czasami ludzie mogliby sobie pomyśleć o mnie, że jestem piep**nięty itd.

Jakiś czas temu, inspirowany informacjami z pewnego forum, oraz filmem "fight club" zacząłem robić znów dziwne rzeczy, wyzwania, coś co mnie przerażało, bałem sie, lub zwyczajnie wydawało mi sie nie na miejscu lub głupie. Robiłem to, bo było to wyzwanie i pozwoliło mi wejść na wyższy poziom czucia się ze sobą w porządku.

Mniej więcej w tym samym czasie poznałem pewnego gościa na jednym ze szkoleń, Chorwata, który podczas wojny domowej został postrzelony w głowę i od czasu kiedy wyszedł ze szpitala zaczął totalnie na luzie podchodzić do świata, wychodząc z założenia, że skoro już raz prawie zginął - a jednak przeżył, to może robić wszystko na co ma ochotę. Nie popieram go w 100%, ale jedna z rad które mi dał, to "każdego dnia rób chociaż jedną rzecz, której boisz się zrobić". I znów powrót do wyzwań.

W tym temacie chcę, byś podzielił lub podzieliła się tym, co zwariowanego, dziwnnego zrobiłeś/zrobiłaś. Coś co było jeszcze kiedyś nie do pomyślenia, a jednak odważyłeś/odważyłaś się i było warto.

Temat: dziwolągi/wariactwa/wyzwania

proszę o słowo kluczowe.zdarzeń było mnóstwo.to zgodne z indiańską metodą empirycznego przełamywania lęku.faktycznie lepiej te coś zobić niż nabawić się na tym punkcie natręctwa, które też coś wypracowują.ogólnie rzecz biorąc warto się katować